Obrazy na stronie
PDF
ePub

król naprzód do pracy pomocniczej Naruszewiczowi, to jest kazał mu odbywać podróże po archiwach i bibliotekach zagranicznych i kopjować dla historjografa ważne materjały, jakieby gdzie się tylko znalazły pod ręką. Zbierało wielu i po różnych stronach materjały, ale głównie to podobno z wypisów Albertrandego urosły owe sławne aż po dziś dzień „Teki Naruszewicza“. Najwięcej przepisał ciekawości w Rzymie z biblioteki watykańskiej i ze szwedzkich zbiorów, bogatych w rzeczy polskie, gdy szwedzi unieśli z sobą aż za morza z Polski całą zdobycz z dwóch wojen. Materjały te, których ogrom przechodzi wyobrażenie, rozsypały się po śmierci Albertrandego i po upadku narodu; takie ich jednak mnóstwo, że szczątkami swojemi zasilały liczne biblioteki w kraju i zagranicą. Aż do dziś dnia pokazują się tu i owdzie wydania różnych cząstek rozproszonych albertrandowskich wypisków, dwa z nich grube tomy wydał w Rossji Turgieniew przed kilkunastu laty. Zebrawszy materjałów tyle, w treści ich rozmiłował się bardzo Albertrandi i zaczął pisać dzieje. Pojąć znowu trudno, jak mógł jeden człowiek takie ogromy dzieł napisać, jak miał na to dosyć czasu? Trzy tylko urywki z późniejszych lat, wydane są z tej całości dziejów popiastowskich. Na końcu wydany był od Raczyńskiego w roku 1844 rękopism obejmujący w sobie pierwsze dwadzieścia sześć lat panowania Władysława Jagiełły“. Przerwa więc jest od 1412 aż do 1444 roku i niema historji. Następnie zaczyna się „panowanie Kazimierza, Jana Olbrachta i Aleksandra Jagiellończyków", które Žegota Onacewicz wydał w 1826 roku w Warszawie. Znowu luka obejmująca złote czasy zygmuntowskie i następuje „panowanie Henryka i Stefana Batorego", które także w dwóch tomach wydał w Warszawie roku 1823 Onacewicz. Napisał więc Albertrandi dzieje całej epoki jagiellońskiej, lubo ich nie wypracował jak należy: ostatnie dopiero dwa panowania są najdokładniejsze. Czasu mu i życia zabrakło. Są więc jeszcze do odszukania niektóre ustępy wielkiego dzieła. Niedawno w Wilnie wydano ze zbiorów albertrandowskich listy kardynała Commendoniego, który w Polsce posłował za Zygmunta Augusta i za pierwszego bezkrólewia. Nie znamy materjału cudniejszego, któryby lepiej malował jakąkolwiekbądź epokę dziejów naszych. Są to wypisy z biblioteki barberyńskiej w Rzymie. Zważmy teraz ogrom prac innych znakomitego czło

wieka. Wytłómaczył „Dzieje rzeczypospolitej rzymskiej" w dwóch tomach. Opisał „zabytki starożytności rzymskich w pieniądzach" dzieło 3 tomowe. Opisał medale polskie w ogromném dziele, które wydał później Raczyński. Wreszcie zostawił mowy, które miewał w towarzystwie przyjaciół nauk, kazania i listy z podróży. W kazaniach i mowach swoich atoli ciężki jest i nudny. Znakomity ten człowiek pochodził z rodziców włoskich, ale już rodził się w Polsce w Warszawie dnia 7 grudnia 1731 roku. Mając lat 16 chodził już do biblioteki Załuskich, owszem pierwszym był, co do niej się zgłosił, tak się gorąco chciał uczyć, w 1747 roku. Był jezuitą. Po znacznych domach polskich bawił jako nauczyciel, aż po kassacie zakonu, został dozorcą gabinetu starożytności, lektorem i bibliotekarzem królewskim. Na sejmie Mokronoskiego otrzymał indygenat w 1776 roku. Potem posuwał się zwolna w kapitule warszawskiej. Król mu dał medal „bene merentibus" i order św. Stanisława, wreszcie przedstawił go Rzymowi na biskupstwo in partibus. Najwyższą władzę duchowną piastował w Warszawie w czasach po śmierci prymasa Michała Poniatowskiego, aż do swojej śmierci, przez cały ciąg panowania prusaków. Na biskupstwo zenopolitańskie wyświęcony dopiero w roku 1796. W 1801 roku obrany pierwszym prezesem towarzystwa przyjaciół nauk. Umarł dnia 10 sierpnia 1808 roku. Pochowany u św. Jana w Warszawie.

196. Karol Wyrwicz, żmudzin, narodzony w 1717 roku. Jezuita, nauczyciel domowy u Hylzenów, podróżował wiele. Pod koniec życia został rektorem kollegium szlacheckiego w Warszawie, odtąd zbliżył się do Stanisława Augusta i został domownikiem królewskim. Jeden z najuczeńszych ludzi swojego czasu w Polsce, ale za poważny i za ciężki. Król zrobił go po zniesieniu zakonu proboszczem u św. Jędrzeja w Warszawie i opatem hebdowskim. Chciał nawet dać mu podkanclerstwo koronne w 1780 roku. Największe dzieło Wyrwicza jest „Jeografia", którėj jednak skończyć nie pozwoliły mu okoliczności. Po Władysławie Łubieńskim, pierwszy to jeograf polski. Należy do historyków, jako autor dzieła „konfederacya gołąbska". Tu przebiegł całe prawie panowanie króla Michała, a najwięcej się zastanawiał nad samą konfederacją, która mogła przeformować Polskę i ocalić ją, ale nie dokazała niczego dla intryg, owszem dała powód do

większego rozdrażnienia się w narodzie. Rękopism tego dzieła świeżo odkryty, wydrukowany został w Poznaniu. Rzecz ciekawa, lubo dzisiaj opisy téj konfederacji już mamy więcej szczegółowe i poetyckie. Nad wszelki spodziw, nudny Wyrwicz, choć zawsze z trudem pisał i pod tym względem podobieństwo miał z Czackim, jest w swojej konfederacji" wcale znośny. Próbował Wyrwicz napisać inną książkę z dziejów powszechnych o lidze kambrejskiej, ale to dzieło dotąd nie odszukane i wiemy o niém tylko z podania, że było. Należy się Wyrwiczowi pochwała, że pierwszy u nas rozumiał potrzebę i korzyść z opracowania pojedynczych monografij, że nie wiązał się solidarnością z całą jaką epoką i okresem: przez to wytrwał w pracy i przysłużył się literaturze. W owym czasie wszystko, co wyłamywało się z rutyny już nosiło na sobie cechę pewnej dojrzałości ducha, Wyrwicz zaś był człowiekiem wielce oczytanym w literaturach obcych. Gdyby nie te sakta, sama polemika jego ze Świtkowskim (§ 167) byłaby w stanie zabić opinią o zdolnościach i nauce Wyrwicza.

PISARZE

HISTORYCZNO-POLITYCZNI.

197. Z historją ściśle łączyła się polityka, bo kraj w przeszłości swéj szukał tego, coby należało zachować na przyszłość, a coby należało umieścić w konstytucji. Polityką tedy szczególniej ożywiła naszą literaturę pod koniec czasów stanisławowskich. Echo reformy zalata do nas i tą razą z Francyi, gdzie uproszeni przez wielkich mężów narodu uczeni Mably, Jan Jakób Rousseau i inni kreślą plany ocalenia dia Polski. Mably więcej był monarchistą, Rousseau był za utrzymaniem formy rządowej, owszem za rozwijaniem jej w duchu republikańskim. Z polecenia sejmu w r. 1776 Andrzej Zamojski zajął się nowym „zbiorem praw sądowych", które miały obowiązywać w kraju. Stąd sławne w swoim czasie „listy patrjotyczne" Józefa Wybickiego, który razem z Zamojskim pracował nad księgą praw narodowych. Ale na nieszczęście swoje więcej postępowy od współczesnej sobie szlachty Zamojski pozwolił na kilka praw mieszczanom, stąd krzyki, że klejnot znieważa, że szlachcianki za chłopów chce wydawać i t. d. I nagle

popularny niegdyś mąż utracił wpływ, jaki posiadał w narodzie. Sejm z 1780 roku odrzucił wydrukowany już projekt jego praw nowych. Jednakże w lat kilka potem ideje Zamojskiego panowały swobodnie na sejmie wielkim i stanowiły prawa w jego duchu. Niepodobna jest kreślić we wszystkich szczegółach dziejów téj literatury politycznej, kiedy nawet bibliografowie nie zebrali dokładnego spisu dzieł i dziełek, które wtenczas wyszły. Odznaczają się tutaj dwaj Rzewuscy, stryj i synowiec Seweryn, hetman polny koronny i Adam Wawrzyniec, kasztelan witebski, obadwaj bardzo zdolni ludzie, a przeciwnicy ustawy. Hetman podawał punkta do reformy rządu", bronił hetmaństwa, jak było dawniej nieograniczone prawem, bronił elekcji tronu; kasztelan ogłosił myśli o formach rządu narodowego. Po Rzewuskich dwaj Jezierscy, Jacek kasztelan łukowski i ksiądz Franciszek, rektor akademii lubelskiej, kanonik krakowski, wielce zasłużony edukacji publicznej, wizytator jeneralny szkół. Jacek dawał zdanie o wszystkiem z kolei i wydał broszur kilka, ale zbyt niepraktyczny i paradoxalny, radził np. aby się Polska połączyła unją z Anglją przez obranie dynastji hanowerskiej na tron polski i dziedziczny tak, żeby król angielski był razem i królem polskim, z warunkiem, żeby rok jeden przemieszkiwał w Anglii, drugi w Polsce. Franciszek zwolennik gorący rewolucji francuskiej i przyjaciel Kołłątaja, doradzał radykalne reformy i powstawał przeciwko szlachcie. Twierdził, że nie było nigdy elekcyi w Polsce i że tron za Jagiellonów szedł spadkiem krwi, w czem się bardzo myli. Ale wtedy nie chodziło stronom o prawdę, ale o dowiedzenie swojej teorji, każdy do teorji wiązał nadzieję politycznego ocalenia rzeczypospolitej. Tłómaczył ksiądz Jezierski sławne dzieło Sieyesa: Que c'est que c'est tiers etat?" które się przyczyniło wiele do rozwoju zasad rewolucyjnych we Francyi. Sieyes dowodził, że mieszczaństwo nic dotąd nie znaczyło, a powinno znaczyć wszystko. Wreszcie w „katechizmie o tajemnicach rządu polskiego" powstawał Jezierski za ludem wiejskim. Karp, poseł żmudzki wystawiał wymowny obraz nierządnych naszych sejmików. Wojciech Turski, zapaleniec francuski, przenosił do nas żywcem idee rewolucyjne. Pisali broszurki Czacki i Naruszewicz (bezimiennie), Dyzma Bończa Tomaszewski, który ogłosił nad konstytucją i rewolucją 3 maja uwagi i t. d. Najznakomitsi przecież

z całego szeregu ówczesnych publicystów są dwaj: Kołłątaj i Staszyc.

198. Hugo Kollataj był to niezawodnie jeden z największych mężów odradzającej się Polski. Pochodził z dawnych exulantów smoleńskich, to jest ze szlachty, która po traktacie andruszowskim, kiedy Smoleńsk dostał się carowi Alexemu, opuściła rodzinne zagrody i przeszła do głębszéj Polski. Urodził się Kołłątaj dnia 1 kwietnia 1750 roku na Wołyniu. Człowiek ambitny bez granic, a zdolności wielkich, postanowił wydobyć się na wierzch, dlatego, aby działać potęgą swojego geniuszu, aby reformować ojczyznę. Z początku nie zupełnie prawych dróg używał dla wyniesienia się, ale też potem posuwał się zasłużenie a prędko na wysokie stopnie. Dla ludzi niebogatych i niehistorycznego nazwiska jedyna wtedy nadzieja była w duchowieństwie. Za bytności swojej w Rzymie, zyskał kanonią krakowską, przez co narobił sobie wielu nieprzyjaciół, jako człowiek żyjący stosunkami dworu i kortezan. Wróciwszy do Polski, dostał się na członka komisji do ksiąg elementarnych i dawszy się poznać królowi, przekonał wszystkich o potrzebie zreformowania akademii krakowskiej. Wysłany więc do niej jako wizytator. Człowiek młody miał kierować starymi professorami, zastarzałymi w rytynie, miał przeprowadzać w czyn to, co się nie udało biskupowi Sołtykowi. Ale Kołłątaj na wrzaski nic nie uważał i plan swój przeprowadził ostro, reforma stanęła! Po latach kilku został pierwszym emerytem akademii, a potem jej rektorem. Kłócił się wtenczas z Sołtykiem, z kapitulą i z akademią, a robił swoje. W 1783 roku został referendarzem litewskim, wreszcie w roku 1791 podkanclerzym koronnym. Odtąd wpływ jego na rząd był poważny. Kołłątaj należał czynnie do spisania ustawy 3 maja; był autorem wielu projektów sejmowych, które się rychlo zamieniały w prawo. Z ustawy jednakże nie zupełnie był kontent, Stronnik energicznych środków, Sieys polski, nie mówił wprawdzie tego głośno, boby nie wywarł wpływu i sam się zgubił, ale pragnął w duszy zniesienia przywileju szlacheckiego i był za oddaniem rządu w ręce mieszczaństwa. Niezmierną miały sławę w czasie sejmu wielkiego Kollątaja „listy Anonyma". Ogłaszał je po kolei w miarę tego, jak poruszał rozmaite zadania życia narodowego. Pisywał niby radząc się światła Stanisława Małachowskiego, marszałka tego

[merged small][ocr errors]
« PoprzedniaDalej »