Obrazy na stronie
PDF
ePub

Odznaczyli się i nagrodę uzyskali:

m) JAN CHĘCIŃSKI Szlachectwo duszy, Warsz. 1859. n) APOLLO NAŁĘCZ KORZENIOWSKI, Dla miłego grosza. o) WACLAW SZYMANOWSKI, Dzieje serca 1860.

p) ZYGMUNT CHLEBICKI-JÓZEFOWICZ Po naszemu 1860. q) MIECZYSŁAW ROMANOWSKI urodził się r. 1834 z zacnych rodziców szlacheckich mieszkających od dawna w Żukowie w Kołomyjskiem niedaleko pobojowiska obertyńskiego. Chodził do szkół w Stanisławowie, w końcu na wydział prawniczy w Lwowie. Będąc kandydatem prawa, otrzymał w r. 1860 miejsce pisarza bibliotecznego w zakładzie narodowym imienia Ossolińskich i odczytywał na posiedzeniach publicznych swe poezie. W roku 1861 należał do redakcyi Dziennika literackiego i Gazety narodowej. W kilku poematach powieściowych: „Łużeckich," Staroście Żegockim, Buławie Rewery i w Kanoniku Pstrokońskim, przedstawiał w jasnych barwach przeszłość rycerską polską, a w Dziewczęciu z Sącza uwydatnił patriotyzm ludności mieszczańskiej z czasów najazdu szwedzkiego. W roku 1862 wydał trajedią w 5 aktach Popiel i Piast, w której przedstawił kontrast żywiołu polskiego i niemieckiego. Podobno w rękopisie został dramat Stańczyk i drugi z czasów Kazimirza Jagiellończyka. Mieczysław Romanowski zginął w dniu 24 kwietnia 1863 r. w bitwie pod Józefowem jako dowódzca przybocznej gwardyi Lelewela. Po śmierci jego wyszedł zbiorek jego poezyi we Lwowie 1863 r.

Tu dołączamy dzieło M. KARASOWSKIEGO p. n. Rys hisloryczny opery polskiej poprzedzony szczegółowym poglądem na dzieje muzyki_dramatycznej powszechnej z 5ciu portretami, Warszawa 1859. Dzieło to odznacza się jasnością, zdrowém pojęciem o sztuce i jest bardzo przystępném nawet dla osób specyalnie nie muzykalnych. Dzieło zakończone jest spisem oper granych w języku polskim od założenia sceny i pierwszej opery polskiej 1778 aż po rok 1859. Wydanie piękne i ozdobione wizerunkami Max. Fajansa.

2. Proza.

§ 167. Pięknie piszących liczymy coraz więcej, prawie wszystkie niwy piśmiennictwa są uprawiane; jednak są pisarze którzy mniej dbają o doskonałość wyrażenia się, co jest chorobą dziś powszechną w Europie.

A. PROZA KRASOMOWCZA.

§ 168. Na początku tego okresu sprzyjały okoliczności krasomóstwu pochwalnemu, mianowicie ludzi uczonych, odznaczył się zaś w tym zawodzie Kaźm. Brodziński i Paweł Czajkowski professor uniw. Jagiellońskiego. W następnym zaś czasie dla wymowy nie ma otwartego pola, ledwie kto czasami z akademicką może wystąpić. Tu kładziemy tylko: 169. Mówey.

FRANCISZKA WĘZYKA który uczcił wymownie s. p. Woronicza arcb. warsz. w czasie pogrzebu; mowa ta wraz z innemi z tego pogrzebu wydana w Krakowie 1830.

ADAM książe CZARTORYSKI (syn Adama jenerała ziem podolskich, ur. 14 Stycznia 1770 r. w Warszawie. Umarł d. 16 Lipca 1861 r. w Montmorency we Francyi zkąd zwłoki jego sprowadził w dniu 27 Sierpnia 1865 r. syn jego Wladysław do grobów familijnych w Sieniawie w Galicyi. Był ministrem niegdyś spraw zagranicznych w Rossyi, następnie kurator zakładów naukowych na Litwie i Rusi, senator wojewoda król. polskiego, w końcu prezes rządu narodowego w r. 1831. wygłosił piękną pochwałę J. P. Woronicza w Tow. Przyj. Nauk. dnia 30 kwietnia; wyszła w Puławach 1830, drugie wydanie w Wrocławiu. Tenże wydał swe mowy od r. 1838 do 1847, Paryż 1847. Napisał: Żywot Juliana Ursyna Niemcewicza. Berlin 1861.

[blocks in formation]

Szereg kaznodziei dość liczny, między nimi znajdują się dobrze mówiący, ale brak takich, którzyby z dobrém chcieli łączyć i piękne. Do celniejszych jednak należą:

1) LUDWIK TRYNKOWSKI (kazn. wileński, † 1840), pię

kne pokazał przymioty w Kazaniach pogrzebowych t. I. Wilno 1836 i w osobno wydaném Kazaniu na pogrzebie Jędrzeja Śniadeckiego 1837. Mowa ta należy do najpiękniejszych utworów. Zapowiedziane były mowy, które wyrzekł po zgonie ś. p. Wittgensztejnowej z domu XX. Radziwillów i na uczczenie ś. p. X. Jana Skidelła. Czas wielki by kazania jego w rękopisie IV. tomowym) ujrzały świat, czego można spodziewać się po tych ręku, w których się znajdują.

2) KARÓL (Boloz) ANTONIEWICZ z zamożnej rodziny ormiańskiej urodził się w Galicyi w obwodzie żółkiewskim d. 6 listopada 1807. Osierocony po ojcu w dziecinnych latach wzrastał pod okiem pobożnéj matki. Ukończywszy w 17 roku życia szkoły, zaczął pisać i młodociane utwory swoje, tak wierszem jak prozą umieszczał w Rozmaitościach wowskich (1824). Zakosztowawszy trudów obozowego życia, wróciwszy do domu, powziął myśl napisania historyi narodu ormiańskiego i w tym celu przepędził lat parę u krewnych w Jassach i na Wołoszczyznie. Osiadłszy następnie we Lwowie zabrał się do téj mozolnéj pracy, gdy poznal bliżej Zofię Nikorowiczównę, odznaczającą się równie wdziękami jak wykształceniem i poślubił ją w 24 roku życia swojego. Przeniósłszy się do dziedzicznych dóbr Skwarzawy w obwodzie żółkiewskim był pewny, że tu znajdzie szczęście i spokój. Bóg błogosławił jego doli: pięcioro drobnéj dziatwy rosło zdrowo, dostatek mnożył się w domu przy rządném gospodarstwie. Włościanie miłowali mlodego dziedzica jak ojca, który czułą miał opiekę nad niemi. Sędziwa jego matka otoczona miłością syna, synowej i wnucząt w tej rodzinie miała świat swój cały. Nic nie brakowało Antoniewiczowi do szczęścia ziemskiego, ale go krótko używał. Śmierć wydarła mu jedno po drugiém chowającą się tak czerstwo dziatwę. Po utracie ostatniego dziecięcia, matka nie przeżyła takiego ciosu. Skonała na ręku rozpaczającego męża. Złamany nieszczęściem, osierocony z całej swéj rodziny, postanowił oddać się służbie Bożej. Przybył do klasztoru starowiejskiego, gdzie w r. 1839 przyjętym został do zakonu

księży Jezuitów. W kilka tygodni obrany przewodzcą nowicyuszów, zjednał sobie ich milość i szacunek. Wszyscy kochali go jak ojca. Łagodnością, przykładem i nauką wielki wpływ umiał w zakonie swym wywierać. Dla urozmaicenia wolnych chwil od zatrudnień nowicyackich, sprowadził fortepian, składał pieśni pełne uczucia i przy towarzyszeniu jego wprowadził śpiew choralny. Pieśni nabożne na uroczystość Bożego narodzenia i trzech Króli śpiewane pierwiastkowo przez nowicyuszów, należą do najlepszych utworów tego rodzaju i przeszły z murów klasztornych w usta ludu. Po dwóch leciech nowicyatu złożył śluby zakonne. Kiedy opuszczał dom rodziny na zawsze posag żony oddał jej rodzinie, część własnego majątku darował stryjecznemu bratu, z drugiej zapewnił przyszłość wiernym sługom, wlościanom w dobrach swoich i hojnie wsparł ubóstwo. Jako zakonnik rozrządzając pozostałą częścią majątku, przyczynił się znacznie do sprowadzenia z Francyi zakonnic Sercanek (Soeurs de la coeur Jesus) do Lwowa, a starowiejski księgozbiór wzbogacił kilkuset nowemi dziełami. Obdarzony wdzięczną wymową, wkrótce zasłynął jako jeden z najcelniejszych tego czesnych kaznodziei. On pierwszy

wypowiedział walkę pijaństwu w Galicyi. Nadszedł pamiętny rok 1846, w którym Antoniewicz zajaśniał w całym blasku talentu i poświęcenia. Rozhukane tłumy zbójeckie, zagrzane mocnemi trunkami i mordem, słuchały w ponurém z początku milczeniu natchnionego słowa tego kapłana; ale wkrótce żal i łzy potrafił wydobyć z serc zakamieniałych. Na wilgotnej ziemi od krwi niewinnie przelanéj w około Bochnii, stawiał Bogu błagalne ołtarze i gromady rozjadłe nawoływał do pokuty. Przez pół roku missya ta prawdziwie apostolska w obwodach sandeckim, bocheńskim i tarnowskim najzbawienniejsze wydała owoce. Lud ponuro, groźnie i milcząco przyjmując go, tajał zwolna przed potęgą wymowy i nauki natchnionéj miłością chrześciańską. Co raz z dniem każdym zwiększały się gromady ludu, słuchać słowa Bożego. We wsi Tropie nad Dunajem zbiegła się rzesza przeszło

10 tysięcy, we wsi Wiewiórce gdzie ostatnią missyjną zapowiedział naukę, z górą 12 tysięcy ludu zebrało się zwabione rozgłosem imienia księdza Antoniewicza. Prace te apostolskie, połączone z niewygodą i trudami nadwątliły już stargane siły. W świeżem powietrzu Karpat, odpoczął nieco pokrzepiony zentycą. Przybywszy do Lwowa nowy cios go spotkał, utracił ukochaną siostrę. W roku 1848 zgromadzenie Jezuitów zniesione zostało w Galicyi, a członkowie jego rozproszeni po kraju. Równocześnie i jego sędziwa matka umarła. W r. 1849 odwiedził Kraków, tu za jego staraniem, a pomocą Polaków powstała pierwsza na Szląsku, w miasteczku Freiwalden u stóp góry greffenberskiej, ochronka dla małych dziatek. W r. 1850 na wieść o strasznym pożarze Krakowa, przybiegł do tej starożytnéj stolicy; na zgliszczach świątyń pańskich wzywał lud do pokuty, zachęcał do wytrwania w nieszczęściu i ufania w miłosierdzie Boże. Wezwany przez księcia biskupa wrocławskiego a później i przez arcybiskupa poznańskiego z kilku braćmi zakonu swego poszedł na nowe prace apostolskie. Zbiegał się lud gromadnie na wieść o missyach Antoniewicza, przeszedł on Szląsk i część księstwa poznańskiego, gdy tu straszliwa uderzyła cholera. Przez dwa miesiące w pośród zarazy niósł pomoc kapłańską i krzepił rozpaczone serca. Dnia 4 listopada 1852 objął wzaz z towarzyszami wyznaczony im klasztor w Obrze, w dziesięć dni później zszedłszy z ambony, dotknięty zarazą umarł dnia 14 listopada. Zwłoki ks. Antoniewicza bracia zakonni pochowali w Obrze pod sklepieniami klasztoru; a w rok później 1853, obywatele księstwa poznańskiego postawili mu w tymże kościele pomnik z popiersiem. Na tym pomniku są dwa napisy; laciński od braci zakonu, zawierający imie, nazwisko, datę urodzeuia, wstąpienia do zakonu i śmierci, drugi napis polski w tych słowach:

Z krzyżem w ręku nad polskim górujący ludem,
Starłeś go i podniósłeś słowa twego cudem,
Krzepiłeś go w niedoli nadzieją i wiarą,
Dla niegoś żył jedynie i dlań padł ofiarą.

« PoprzedniaDalej »