Obrazy na stronie
PDF
ePub

gromkiemi słowy łaje." Wiadomość o bohaterskim zgonie córki nieszczęśliwej wlewa kroplę pociechy orzeźwiającéj w łono rodzicielki, bólem i rozpaczą trawione. Sama to nawet wypowiada; poczém prosi, aby jej pozwolono pogrześć dziecko tak zacne; i odprawiwszy woźnego z tém poleceniem do obozu, a sługę wysławszy na brzeg morza, aby wody do umycia zwłok córki naniosła, wchodzi na chwilę do namiotu, chcąc przysposobić wyżebrać się mające klejnoty i odzienie śmiertelne dla niebogiej ofiary.

Tu zaczyna się część druga dramatu. Že na pierwszej części skończyć się nie mógł, każdy czuje i przyzna; poeta sam nawet w prologu dawszy to do zrozumienia, przestrzegł o tém słuchaczy. To téż stosownie do prologu, sługa po wodę morską wysłana, wraca z ciałem Polydora. Nowy cios chwilowo wszystkich niesłychanie przeraża, ale oraz zupełnie inny obrót nadaje dramatowi, niźli widzowie sądzić i przewidywać mogli. Bo w tej chwili, gdzie Hekabe zwłoki syna poznawszy, nad ostatnią podporą na zawsze utraconą, z oczu wyschłych już łzami nawet płakać nie zdoła, nadchodzi jej przyjaciel życzliwy, o czém zaraz w początku dramatu się dowiedzieliśmy, Agamemnon, i dziwiąc się, dla czego z oddaniem ostatniej posługi córce tak długo się ociąga, do pośpiechu nakłania. Hekabe po długim namyśle przyszedłszy do przekonania, że tylko Agamemnon dopięcie zamiaru jej ułatwić może, błaga go, aby jej dopomogł do pomsty na Polymestorze; a uprosiwszy na nim przynajmniej tyle, że lud powstrzy ma, gdyby orężną pomoc zabierał się nieść trackiemu barbarowi, podstępnie Polymestora wraz z dziećmi zwabia do siebie. Chytrość, fałszywość i chciwość człowieka tego, tak wybornie skreślił Eurypides, że Hekaby gniew zajadły i radość, której po dokonaniu zemsty doznaje, naturalném być tego następstwem i na naganę nie zasługiwać się zdają. Wszedłszy więc z ofiarami do namiotu, wykonywa czyn straszny; bo niebawem krzyk bolesny, rozpaczliwy przedziera się do uszu branek trojańskich sceny nie opuszczających. Chór z krzyku wnosi, że udało się mścicielce dopiąć celu zabójczego; a Hekabe sama wybiegłszy niebawem, potwierdza jego słuszne domysły. Tuż za nią wypada nędzny Polymestor, krwią ociekły, pozbawiony

oczu i dzieci, pryskając jadem gniewu i szukając naokół omackiem zabójczyń. Krzyk jego i narzekanie rozległy się aż po obozie Greków. Przeto Agamemnon wraca i przed niego wytacza się sprawa Hekaby i trackiego króla, którą Polymestor, choć zręcznie względami politycznemi zabójstwa popełnionego broni, przegrywa. Rozjątrzony tém, gdy w skutek niesprawiedliwości, jaką zarzuca wyrokowi, nietylko Hekabie, ale i naczelnikowi Greków blizką śmierć przepowiada, na rozkaz Agamemnona przez sługi na bok usunięty zostaje, sam zaś Agamemnon z Hekabą do namiotów i okrętów dąży, bo już pomyślny wiatr dmie w żagle i nagli do spiesznego odjazdu.

Na tém kończy się dramat. Tylko na téj drodze, że taki obrót i rozwiązanie mu nadał, dopiął zdaniem, naszém, celu swojego Eurypides. Bo jeżeli kto mógł sądzić przy końcu pierwszej części, że i żyć nie warto wcale, gdy bogowie tylu klęskami nawiedzony ród Pryamidów, jeszcze w upadku nawet i po zagładzie nieledwie wszystkich jego członków, pozwolą poniewierać i tępić bezbożnie te szczątki dawnej świetności; wysłuchawszy część drugą, nabiera znów otuchy i przychodzi do przekonania, że jeszcze niezupełnie rozpaczać wypada w niedoli tak okropnéj, kiedy bezkarnie jednak nędznych i niebogich ofiar losu nie wolno dręczyć, ani wydzierać tego, co w położeniu opłakaném mają najdroższego. Sprawiedliwość bowiem boską, która tak dziwnie złoczyńcę za pośrednictwem słabych niewiast rąk dosiegła i karę na nim zasłużoną wymierzyła, i odwagę moralną wszelkie cierpienia mężnie znoszącą, upromienia poeta i tém samém uspokaja, łagodzi, a nawet zaciera wrażenie przykre, jakiego się doznaje na widok pasma nieprzerwanego nieszczęść, przygniatających jednę i tę samą istotę. Wszakże i tytuł dramatu wymagał téj drugiej części dopełniającéj miary niedoli i dziejów Hekaby. Gdyby się był skończył na pierwszej, nadaćby mu chyba było można tytuł „Polyksena"; gdyby się zaczynał z początkiem drugiej, mielibyśmy może tragedyą „Smierċ Polymestora", ale w żadnym razie Hekabę. Wreszcie oba te wypadki i w każdéj z dwóch części mieszczące się nowe, i może piękniej od saméj Hekaby, nakreślone charaktery, do uwydatnienia

charakteru głównej bohatérki, w nieszczęściu nawet mocnego i niezłomnego, poniekąd się przyczyniają. Co dotyczy wartości dramatu, nie tyle jej stanowi dykcya prosta, w lirycznych częściach, nawet nie wzniosła, ile retoryczny tok mowy w kontrowersyach. Charaktery po części są blade, powierzchownie narysowane i nierozwinięte; jedynie sprzeczność w charakterach niewiast dobrze uwydatniona i patetyczne mowy Hekaby i Polykseny dowodzą, większej pilności w opracowaniu i powabniejszych dostarczają rysów.

HEKABE.

TRAGEDYA EURYPIDESA.

OSOBY.

DUCH POLYDORA, syna Hekaby.

HEKABE, przedtem królowa Troi.

POLYKSENA, jej córka.

ODYSSEJ, Król Itaki.

AGAMEMNON, Wódz naczelny Greków.

POLYMESTOR, król trackiego Cherzonezu.

TALTHYBIOS, Woźny w Greków wojsku.

Służebnica Hekaby.

Chór branek trojańskich.

Scena przedstawia leże okrętowe Hellenów na Trackim półwyspie, naprzeciw Frygskiego. Na przedzie namioty Hekaby i branek trojańskich.

Duch Polydora. Oto z tajnika zmarłych i z podziemia dźwierzy, Gdzie z dala od bóstw innych Hades (1) berło dzierży, Przybywam ja, Polydor, Kissejskiej Hekaby

I Pryama syn (2). Ojciec, gdy w skutek nagaby,

(1) Hades, król świata podziemnego, po naszemu, piekieł; daléj przez metonymią: sam podziemny świat, piekło.

(2) Podług Homera (Iliad. 7, 718). Dymasa, nie Kisseusa córką była Hekabe. Porównaj Wirgilego Aeneis X 705 i innych poetów łaciń. skich,

[ocr errors]

Broni greckiej gród Frygów (1) już groził upadkiem,
W obawie z Trojan ziemi wysłał mię ukradkiem,
Do Traków Cherzonezu (2), gdzie przyjaciel dawny
Mię podjął, Polymestor, co pól grunt uprawny
Obsiewa, i narodem jezdnym włada zbrojnie.
Oraz dał na wyprawę skrycie złota hojnie
Mi rodzic, aby dzieci pozostałe, z głodu
Nie marły, gdyby dobył wróg Ilionu grodu.
Najmłodszy z Pryamidów jam był; więc mnie z domu
Wysłał tajnie, bo broni do wrogów pogromu,
Ni dzidy, słabe ramię nie dźwignęło zgoła.
Dopóki granic szańce wystawiały czoła,

I twierdze niezachwiane strzegły miasto Troję,
I Hektor brat pomyślnie dzielne zwodził boje,
U przyjaciela ojca, ja, młode pacholę,
Jak syn chowany rosłem na moją niedolę.
Lecz kiedy Hektor poległ, miasto Troję wzięto,
Gdy ognisko rodzica zburzono do szczętu,
I sam téż na ołtarzu bożym pod obuchem
Achilla morderczego syna (3) zionął duchem,
Wonczas przyjaciel ojca, rozłakniony złotem,
Mnie biednego zabija, w topiel morza potem
Rzuca trupa, by w skarbu sam wszedł posiadanie.
Odtąd, lub na wybrzeżach leżę, lub w otchłanie
Zapadam, wstecz i naprzód prądem fal miotany.
Bezgroby, niepłakany. Dla matki kochanéj,
Dla Hekaby, ot z ciała duch mój w górę wzleci,
I zwłoki zostawiwszy buja już dzień trzeci,
Od kiedy na tę ziemię Cherzonezką z Troi,
Przeniosło się oblicze drogiej matki mojéj.
Tymczasem Acheowie wszyscy na pobrzeżach,
Tego kraju gnuśnieją w okrętowych leżach;
Bo syn Peleja, Achil, na grobie się zjawia,

I wstrzyma greckie wojsko, gdy się już wyprawia
Do zagrody domowéj po płaszczyźnie morza,
Żądając, by na grobie siostra moja hoża,
Polyksena, ofiarą padła na cześć jego.

I stanie się: mężowie, wielbiący go, tego
Nie odmówią mu daru. Tak więc przeznaczenie,
Rodzoną siostrę w dniu tym samym na rzeź żenie,

(1) Grodem Frygów jest Troja albo Ilion.

(2) Traków Cherzonez jest tracki półwysep (Gallipoli), który leży nad cieśniną Hellespontu (Dardanellów) z jednéj, a nad zatoką Melas (Saros) z drugiej strony.

(3) Achillesa syn, Neoptolemos (albo Pyrrhos), zabił zgrzybiałego króla Pryama.

Tom I. Styczeń 1863.

9

I rodzica, obaczy ciał bez życia dwoje
Jednocześnie, nieszczęsnéj córy swéj i moje.
Bo, aby grób pozyskać, zjawię się niebogi:
Bałwan morski wyrzuci mię pod branki nogi.
Wysłuchali podziemni prośby mojej władce
O grób, i z téj przyczyny w ręce wpadnę matce.
Dopiąłem więc wszystkiego, czegom życzył sobie.
Wżdy precz z drogi Hekabie sędziwéj w téj dobie!
Właśnie oto wychodzi z pod Agamemnona
Namiotu (1), mojém widmem w duszy zatrwożona.
Och! matko! ty, co z rodu władzców dzień niewoli
Oglądasz, jak okropnéj doczekałaś doli!
Jak błoga była niegdyś! Snadź bóg ci to zdarza
Umartwienie i dawne szczęście zrównoważa!

(Znika).

Hekabe. (Prowadzona przez branki trojańskie).
Prowadźcie, niewiasty, staruszkę przed progi
Namiotu! Wesprzyjcie chód waszej współbranki
Obecnie, a przedtem królowy, Trojanki!
Pochwyćcie, unoście, dźwignijcie i nogi
Suwajcie me, ręką wspierając ramiona
Sędziwe. Na kiju oparta, zgarbiona,

Nóg ciężkich pokwapem przyspieszę ja kroku!
O dzienną światłości! o nocy pomroku!

Przecz z snu się tak często w noc zrywam, co płodna
W straszydła i widma? O ziemio czcigodna!

Rodzico snów czarnoskrzydlatych (2)! Widzenie
Ponocne niech wróżbą nie będzie o synie
Kochanym, co w trackiej ocalał krainie,

I córce jedynéj, mojéj Polyksenie;

Bo straszne widziadło w śnie do mnie przypadło!
Podziemni bogowie! wybawcie mi syna.

On rodu mojego, kotwica jedyna,

(1) Z pod Agamemnona namiotu", t. j. z namiotu, w którym mieściły się branki Agamemnona naczelnie dowodzącego Grekami pod Troją.

(2) Hezyod a nawet sam Eurypides w Aristofanesa komedyi „Żaby” zwie Noc rodzicą snów. W tém zaś miejscu i w Ifigenii Taur. 1261 nasz tragik ziemię zowie rodzicielką sennych widziadeł. Zdaje się, że wyraz grecki zov głównie znaczy podziemie. W podziemiu zaś podług Homera już (Odyss. 24, 12) mieszka duos ovɛlowv, tojest rzesza sennych postaci czyli widziadeł. Wszakże inaczej także wytłumaczyć można przydomek ten ziemi dany, opierając się na ustępie w Medei Euripidesa (w. 981). Wszystko bowiem to, co trwogą, strachem przejmuje i zgubą zagraża, rodzi się w podziemiu, w piekle. A zatém sny Hekabę trwogą zdejmujące, ztamtąd także początek wzięły.

« PoprzedniaDalej »