Obrazy na stronie
PDF
ePub

kowski skrócił tutaj kronikę, wyrzuciwszy z niej wszystko co się tylko nie odnosiło wprost do historji polskiej i rozmowę Jana z Mateuszem zmieniwszy na ciągłe opowiadanie.

Równa plątanina jest i co do samych życiorysów dwóch biskupów. Już to naprzód herby za wczasu nadane są i Mateuszowi i Wincentemu, ale stało się, przyzwyczajenie wiele może i Mateusz już podobno będzie zawsze herbu Cholewa, a Win

(tytuły wydawcy). Interpretatione Polonica addita opera A. J. — M. S. (Kraków, w drukarni Ż. I. Wywiałkowskiego 1862 w 8ce); Dissertatio, str. VII-XXIII, potem text kroniki od str. 1-237. Następuje text polski z tytułem: „Mistrza Wincentego, zwanego Kadłubkiem, biskupa krak. kronika z rękopisu Eugenijuszowskiego, wydanie Alexandra Przeżdzieckiego, tłómaczenie z łacińskiego przez A. J. — M. S. (Kraków i t. d.). Rozprawa o kodexie obszerniejsza, jak łacińska str. 1-33; potem idzie kronika od str. 35 do 255. Tłómacze nad ogładę i potoczystość stylu przełożyli wierność, t. j. dali przekład prawie dosłowny z napuszystością i średniowiecznym charakterem opowiadania Kadłubkowego. Dobrze to jest, ale wszelako przekład ich łamał tylko trudności języka nie zwracając wcale uwagi na samą historię. W Polsce Kadłubkowej tworzyły się instytucje, które się później rozwinęły; trzeba było dobrze, historycznie potłómaczyć n. p. nazwiska urzędów. Tymczasem najzupełniejsza tu dowolność. Namiestnik, wojewoda, marszałek dworu i t. d. tłómaczą jeden i ten sam wyraz kroniki i na wzajem inny jaki wyraz, palatinus, preses provin ciae, sacri comes palatii, polonicae princeps militiae, tlómaczone tym lub owym pierwszym z brzegu wyrazem. Uwag naszych o tłómaczeniu Wincentego udzieliliśmy J. I. Kraszewskiemu w piśmie, w którém rozwijaliśmy początek u nas godności i nazwy palatyna, wojewody. Co do samego pomysłu wydawcy, że w Kronice niema dwóch autorów, ale jeden, rzecz to więcej, jak paradoxalna. Rażącą jest i w tem wydaniu nowego kodexu, różnica trzech pierwszych ksiąg od czwartej. Ważna pod tym względem będzie rozprawa Bielowskiego wydrukowana świeżo w 2gim tomie Biblioteki Ossolińskich, we Lwowie. Rozprawy tej jeszcze nie mamy w Warszawie i dla tego milczeć o niej musimy".

W rozprawie, o której wspomina autor, opisuje przede wszystkiem Bielowski wydania Kroniki, kodexa wiedeński i petersburgski, następnie twierdzi że text Wincentego nietylko źle przepisywano, ale i naumyślnie podrabiano. Bielowski sądzi, że główną przyczyną podrabiania była sprawa św. Stanisława z Bolesławem Smiałym i twierdzi, że duchowieństwo starając się wszelkiemi środkami zatrzeć ślady zdrady św. Stanisława niszczyło te ustępy z Kadłubka, w których dowody zdrady były wyJuszczone. Twierdzenie to zbyt śmiałe i dostatecznie niepoparte. W końcu Bielowski oświadcza się stanowczo za udziałem Mateusza w Kronice Wincentego i zarzuca wydaniu Przeździeckiego, że tylko na wiedeńskim opierało się kodexie.

A. Mulkowski w r. 1864 wydał w Krakowie nowy r kopism Kadłubka.
Przyp. wyd,

centy Porajem. O Mateuszu dwojakie wieści; jedni wynoszą jego naukę i autorstwo, drudzy mówią że tylko myślał jakby jeść i pić dobrze. Co zaś do Wincentego, ten różne koleje przechodził. Nazywano go naprzód Wincentym Kadłubkiem, potem Wincentym synem Kadłubka. Dzisiaj trzecia jest zmiana pod tym względem. Bielowski nazywa go Wincentym Bogusławicem, to jest synem Bogusława, tłómaczy zaś że nazwisko Kadłubka dostało się mu od zepsutego wyrazu „Vincentius Gotlobonis“ ma się rozumieć „filius, syn,“ jakim go zapisali do swoich spisów mnisi niemieccy w Jędrzejowie. Bogusław jest po niemiecku Gotlieb, Gotlob, z czego się potem wyrodził Kadłubek, syn Kadłubka, jak Wincentego pierwszy raz przezwał Lelewel; Kadłubek tedy wychodzi na toż samo co Bogusławic u Bielowskiego. Jednakże Helcel temu nie wierzy i woli, żeby Wincenty był nie synem Kadłubka ale Kadłubkiem po prostu, jak dawniej przed Lelewelem, domyślając się że Wincenty miał nadany sobie ten przydomek z powodu jakiejś naturalnéj przywary n. p. garbu i t. d.

33. Bogufał z Rożyców herbu Poraj z kantora poznańskiego, i kanonika krakowskiego obrany w r. 1242 i wyświęcony przez arcybiskupa Pełkę na biskupa poznańskiego. Słynął z uczoności i cnot chrześciańskich, godził zwaśnionych książąt, obstawał mocno za prawami kościoła, nie mało dobrodziejstw świadczył mu z własnych dochodów. Dnie i nocy trawił na czytaniu ksiąg, i zostawił po śmierci zbiór piękny który testamentem przekazał katedrze poznańskiej, umarł po jedenastu leciech biskupich rzą dów we wsi Solcu 9 lutego 1253 r.

Pisał też kronikę swoich czasów i książąt właściwie polskich pomiędzy r. 1245—1253, jak Wincenty pisał o książętach głównie krakowskich i sandomierskich: Bogufał był osobiście dla swoich zobowiązany za obszerne nadania i przywileje. Wyciągał wiele z Wincentego ale też zaglądał i do źródeł, do roczników, których już wiele znajdował po kościołach. W ogóle więcej sam wygląda na rocznikarza, aniżeli na kronikarza, opowiada albowiem po krótce zdarzenia i kładzie obok nich rok, w którym zaszły. Kronika jego nie wielka objętością, ztąd nie podzielona wcale na księgi. Doprowadzil zaś opowiadanie swoje do r. 1250. Dziełko Bogufała nie wydane dotąd, rękopism jedyny zaginął w ostatnich latach XVIII wieku, był zaś własnością Jana

z Hodiejowa Hodiejowskiego, podsędka królestwa czeskiego, który żył w XVI wieku i był mężem wielce światłym.

34. Baszko czyli Godysław Pasek, przerabiał i zepsuł tak samo czysty tekst Bogufała, jak Wincenty zepsuł tekst Mateusza. Syn Mikołaja z Zawichostu był kustoszem poznańskim jednocześnie prawie, jak Bogufał był biskupem, ztąd ich związek. Po jego już śmierci posłował w r. 1265 od kapituły poznańskiej do Rzymu, z powodu zajścia, jakie było pomiędzy Piotrkiem a Falentą o biskupstwo poznańskie, umarł 23 listopada roku nie wiadomo którego, ale gdy kronikę swoją dociągnął do 1272, umrzeć musiał później cokolwiek. Bogufał mu zlecał pisanie kroniki, wziął zatem rzecz jego, dopełniał ją i rozwijał błahemi częstokroć i na samych etymologicznych wywodach opartemi szczegółami. Ma jednakże wiele rzeczy nieznanych innym kronikarzom. Wydań łacińskich jest dwa, jedno Sommersberga z r. 1730, drugie Załuskiego w Warszawie w r. 1752. Kownacki wydał kronikę tę po polsku w Warszawie 1822 roku.

35. Dziersma, którego Bielowski nazywa niefortunnie Miorszem 1) i stawia go na czele wszystkich kronikarzy Polskich z powodu, że był niby najdawniejszym patrzał na czasy królowej Ryxy, jest nędznym przepisywaczem kronik Wincentego i Baszka. Nowość ta w nim jedynie, że rodowód słowian i polaków wywiódł od Jafeta, co tak się podobało późniejszym po nim krcnikarzom, że wywód ten powtarzali i rozszerzali. Długo niewiedziano nazwiska tego pisarza, aż wykrył je dopiero Hipolit Kownacki, który wydał go w Warszawie 1824 r. z czyściejszego textu, jak poprzednio Legnich w r. 1749. Przypomniano sobie wtedy, że i Warszewicki z XVI wieku znał go, nazywając Mierzwą. Kronika ta ciągnie się aż do r. 1288, pisana pod koniec XIII wieku.

[ocr errors]

36. Janko z Czarnkowa, Nałęcz, wielkopolanin, potomek znakomitego rodu, zwany też anonymem, lub archidyakonem gnieźnieńskim. Zamyka okres kronik piastowskich, żył też za ostatniego króla Kazimierza W. i jego następcy Ludwika. Zajmował znakomite stanowisko u dworu, gdyż był podkanclerzym

1) O Dzierswie artykuł autora w Encyklopedji Powszechnej Orgelbranda. Literatura. T. I.

8

!

nadwornym nie na jedno księstwo ale już na całą Polskę w r. 1367, zostawał też w stosunkach blizkiej przyjaźni z arcybiskupem Jarosławem ze Skotnik. Ale po śmierci Kazimierza W. niechętni mu biskup krakowski i poznański oskarżyli go przed Elżbietą królową, która zastępczo za syna Ludwika sprawowała rządy w Krakowie, że skradł skarby koronne, w skutku czego utracił pieczęć. Brał odtąd udział w sprawach kapituły gnieznieńskiej, od której raz posłował do Władysława księcia polskiego, aby poprzestał wybierania podatków z dóbr duchownych. Wreszcie po śmierci Zbiluta w r. 1383 w bezkrólewiu po Ludwiku był jednym z kandydatów na biskupa kujawskiego, ale się nie utrzymał. Umarł przed r. 1389, gdyż wtedy jest już archidyakonem gnieznieńskim Bronisław Lipski.

Pominąwszy to co skrócił z poprzedników, widzimy w Janku znakomitego na swój czas historyka, albowiem bezwątpienia jest to najlepszy kronikarz polski tego okresu. Przed nim w ogóle wszyscy wszystkich chwalą, wyjąwszy Bolesława śmiałego. Janko pisze piórem w żółci maczanem, nie zataił słabości swego ukochanego pana Kazimierza, chociaż błędy jego przypisuje, to bujnéj naturze, to poduszczeniom djabła. Mści się na swoich nieprzyjaciołach i czarno ich bardzo wystawia, ale bo też i czasy Elżbiety, co stanowią główny wątek jego historji, były to smutne czasy wojen domowych, w których łupieże i zajazdy, zepsucie panów duchownych i świeckich grają o lepsze, w których słychać tylko o samych klęskach ludu t. j. o podatkach, głodzie i pożarach. Janko nie opisuje tych zdarzeń z oziębłością latopisca, ale z przepełnionego serca, które go boli. Že zaś Wielkopolska jest ojczyzną Janka, stąd na tle cgólnej historji kraju, najwięcej tu wspomnień wielkopolskich. Jedno tylko jest wydanie Janka przez Sommersberga w r. 1730, drugie zaś u Mizlera; Lelewel myślał kronikę tę już przed czterdziestą laty wydać po raz trzeci wespół z licznemi odmianami, jakie ma w róznych rękopismach. Odróżnił aż ośm składowych części.

37. Inne pomniejsze dzieła historyczne i kroniki. Wyliczyliśmy głównych kronikarzy narodowych, teraz kolej na mniej znanych i w dziejach literatury skromniejsze zajmujących stanowisko. Pisali tedy:

a) Jan kronikarz, pisał około końca XIV wieku, dzieje książąt szląskich, szczególniéj od czasu podziału państwa między synów Krzywoustego, był podobno niemcem.

b) Kleryk z Brzegu (stolica książęca, miasto na Szląsku) spółczesnym był Janowi kronikarzowi, pisał z namowy biskupa wrocławskiego Władysława, który pochodził z Piastów dzielnicy lignickiej; jest to prosty wyciąg z kronik polskich, zbieranina z coraz mniej czystych źródeł. Fakta wypisane ozdabiał potwornemi zmyśleniami. Najwięcej przecież zajmuje się dziejami książąt szląskich aż do czasów króla Ludwika. Wydany razem z Ja nem kronikarzem u Sommersberga.

c) Brat Wincenty dominikan, z polecenia Frandoty biskupa krakowskiego i kapituły, pisał około г. 1260 żywot św. Stanisława wtenczas, kiedy się krzątano w Rzymie około jego kanonizacji. Pomagał mu do tego magister Piotr, obadwaj zaś zbierali wiadomości od starca Gietka, który żył przeszło lat sto i wiele im cudów o św. Stanisławie rozpowiadał. Niewytworna tutaj łacina, ale przedmiot w dosyć zajmujący sposób traktowany Głównie z tego źródła czerpali wszyscy następni żywociarze św. Stanisława. Dzieło to wydał Jan Wincenty Bandkie, wraz z kroniką Galla w Warszawie 1824 roku.

38. Ślady zaginionych dzieł. Były w tymże czasie żywoty różnych świętych narodowych n. p. św. Jadwigi i św. Salomei, nieznajomych autorów.

Stanislam z Krakowa dominikan napisał jedną księgę o żywocie św. Jacka, drugą zaś o jego cudach. Inny Stanislar teolog franciszkański ułożył życie św. Kunegundy. Dzieła te nie wydane są dotąd.

Pierwszy biskup pruski Chrystyan rodem pomorzanin, a więc polak, ten sam co poradził księciu mazowieckiemu Konradowi, ażeby sprowadził krzyżaków przeciwko prusakom, pożyczył od Jarosława kanonika płockiego starą kronikę kirylicką (§ 14), przełożył ją na język łaciński i wiele swego dodawszy, utworzył dzieło pod tytułem: Liber filiorum Belial, księgę synów Beljalowych t. j. pogańskich, dzikich. Dzieło to z wielką stratą dla historji zatracone dzisiaj, znane było jeszcze dwom kronikarzom XVI wieku t. j. Szymonowi Grunau i Łukaszowi Dawidowi. Sta

« PoprzedniaDalej »