Obrazy na stronie
PDF
ePub

pozwalając wyraziście narysować się stronnictwom i namiętnościom, dała pole szlachcie do roztoczenia nierównie więcej wpływu i stania się konieczną na drodze przeprowadzenia jakiegokolwiekbądź projektu, lub zamiaru. Energiczne i pełne chwały panowanie Stefana Batorego, zbyt niestety krótko trwało, by podołał ująć w karby rozkiełznane zapędy rycerstwa, by życzenia milionów oczyszczone z rdzy uprzedzeń i drobnych namiętności, pchnąć jedném silném ramieniem ku celowi dobro kraju zapewniającemu. Od wstąpienia na tron w r. 1576 do r. 1584, epoki wyjścia pierwszy raz herbów rycerstwa, dzielny Stefan uprzątał dopiero zawady, tamujące mu możność postępowania za głosem swego rozumu i inspiracyi. Wtajemniczał się w najdrobniejsze zakręty politycznego i narodowego u nas życia, by przedewszystkiem obznajmić się ze wszystkiemi sprężynami, nadającemi ruch machinie państwa. Po staremu więc jeszcze buta szlachecka rozpierała się wygodnie na równinach Lechii, po staremu szlachta była królem i przywódzcą Rzplitéj. A zaprawdę nie tłumy rozpierzchłe w tysiączne kierunki, najwięcej trudności przedstawiały umysłowi przedsiębierczego monarchy i zastanawiały jego uwagę, przed postawieniem stanowczego kroku. Szczupła, ale groźna falanga arystokracyi stanowiła zaporę, którą roztrącić koniecznie należało, chcąc posunąć się naprzód w pochodzie, skupiającém w jedno łożysko, rozstrzelone strumyki narodowéj potęgi. Ztąd więc nie łamać indywidualność i znaczenie wojowników polskich, ale oprzeć się na nich, zamierzał bezwątpienia rozumny Batory.

W takiej zatém chwili wybiegająca na świat książka, zapełniona opisem rodzin i herbów, musiała nosić na sobie odcisk istniejącego porządku rzeczy w kraju, musiała być wyrazem myśli tkwiącej głęboko w sercach i głowie mieszkańców. Rzeczywiście téż herby rycerstwa, majestatycznie piastują wszechwładztwo szlachty, czujesz, pojmujesz czytając ich karty, że wzrok przebiegając nieskończone szeregi nazwisk, spotyka się właśnie z klassą przewodniczącą i sterującą nawą państwa.

Powyższy obraz kraju wskazuje nam powody oddziaływające na Bartosza Paprockiego, co do obrania drogi poszukiwań historycznych, która to droga w zupełnej jest zgodzie z gruntem natury ludzkiej i jéj gotowością do przyjmowania wrażeń opasujących istnienie człowieka.

Życie albowiem każdego obywatela płynie dwoma różnemi korytami: jedném niosącém dań potrzebom kraju, posługom pu

blicznym; drugiém zaś zwracającém pracę i starania jednostki, ku zabiegom koło szczęścia rodziny, ubezpieczenia jej bytu i przyszłości. Historyk, kronikarz lub heraldyk, obadwa na bacznym względzie mieć powinien, bo w połączeniu dopiéro tworzą zupełny obraz społeczeństwa przezeń szkicowanego. Grunt zaś, na jakim pisarz buduje swe wnioski lub wywody, wpływa przeważnie na koloryt i cienie rzucone po rysowanym przezeń pejzażu. A to właśnie z przyczyny tylko co wskazanéj, ścisłego wiązania się pracy umysłowéj autora, z ideami i wyobrażeniami bytującemi w massach. Ztąd więc i nasz Paprocki przedsiębiorąc zadanie opisania pochodzenia i historyi rodzin polskich, wzrosłszy w pośród opinii i przekonań swego czasu i ukształciwszy się na nich; ducha i formę myśli rozwijał na podścielisku zasad powszechnie przyjętych i uznanych. Ztąd więc uważał za świętą dla siebie powinność zebrać w jednę księgę, opis zaszczytnych godeł rycerstwa, oraz godności tak cywilnych jak i wojennych i duchownych, a nawet koligacyi osób figurujących w jego dziele. Blask, chwała i potęga narodowa znalazły w nim czciciela, z zapałem wydobywającego iskrzące światłem promienie życia współbraci, w których to błyszczących promieniach kiedyniekiedy przesuwa się postać szaraczkowego szlachcica narysowana z miłością i prawdą.

To cośmy dotąd powiedzieli pokazuje, iż Paprocki obdarzony sercem wrażliwém a zarazem rozmiłowaném w porządku społecznym, jaki go okalał, podjął pracę odpowiadającą potrzebom i wymaganiom epoki owoczesnéj. O ile zaś w obrobieniu téj pracy i roztoczeniu w niej szerszego poglądu, posunął nie już sztukę pisania dziejów, ale rozwidnił obyczaje i stosunki współczesnego mu towarzystwa, analizą jego dzieł poniżéj zamieszczoną posta ramy się wykazać.

Poprzednik jego Długosz, gdyż on jeden tylko może być uważanym na polu heraldyki krajowéj jako rzeczywiście torujący drogę Bartoszowi, ograniczył swój opis klejnotów rycerskich do liczby 54, oraz podaniu niektórych herbów używanych przez kapituły lub prowincye. A i w tym szczupłym zastępie zebranych staraniem swojém klejnotów, więcej nierównie zajmuje się urojoną historyą zawiązku i wzrostu godeł heraldycznych, jak opowiedzeniem spraw ludzi, temiż godłami za dni jego obdarzonych. Zblakłe, wypłowiałe podania na tle ruchliwéj imaginacyi wymarzone, obszerniejsze na kartach przez niego kréślonych zabierają miejsce, niż w całej pełni rozwinięcia kwitnące w około niego życie narodu.

Tom 1. Luty 1861,

50

[ocr errors]

Paprocki jakkolwiek nieodrodne dziecię swego czasu i wyobrażeń, głębiej już jednak zapuszcza wzrok w liczne, ściśle zbite orszaki szlachty i nietylko stara się wyliczyć wszystkie rodziny, ale nawet wygłosić rodowód znakomitszych ludzi, jak niemniej podać do wiadomości potomnych czyny ich i zasługi dla dobra kraju podjęte. Nie szczędzi téż pracy i trudów poświęconych temu celowi, jeździ po różnych dzielnicach Rzplitéj, szpera po bibliotekach i archiwach, by najzupełniejszy o ile w jego mocy dać opis familii szlachty polskiej. Ta staranność i rzecby można prawdziwie narodowy zapał, do wyrwania zapomnieniu nazwisk i ludzi Jagiellońskich i Batorowych czasów, stanowi najwyższą zasługę naszego heraldyka, który służy za źródło wszystkim późniejszym badaczom, niwę narodowéj geanalogi uprawiającym. Czarną noc przeszłości omroczoną cieniem trzech wieków, dzięki Bartoszowi smugi światła rozjaśniają, myśl i czyny praojców wynurzają się z mogił je pokrywających i pukają do serc naszych, drzących rozkoszą i wzruszeniem. Niezaprzeczenie więc w kierunku ocalenia pamiątek codziennych, zasługa naszego heraldyka jest niepożytą; obaczmyż zatém, czy donośnością sądu i pojęciem warunków, w jakich swą pracę winien był rozwinąć, odpowiedział uznanéj już w nim gorliwości zbieracza i zachowawcy narodowych familij i tradycyj.

Pomimo całej sympatyi, jaką czujemy dla zacnych usiłowań Bartosza, musimy wyznać, iż na polu naukowego poglądu i krytycznego ocenienia krążących w świecie owoczesnym legend, nic lub bardzo mało uczynił. Przesiąkły do dna panującemi w owym czasie wyobrażeniami, ulegający wszystkim jego słabościom, bez żadnego podejrzenia ze swéj strony, z najzupełniejszą wiarą, opowiada początek szlachectwa powtarzając mniemania w tym przedmiocie Dyodora sycylijskiego, przyznającego Egipcyanom wynalezienie (jak się wyraża) tego nowego porządku społecznego, objawiającego się u nich przybraniem przez Anubisa za herb psa, a przez Maceda wilka. Wyznaniem zaś niejako wiary historycznej i rozkryciem płytkości krytyki Bartoszowéj, jest przedmowa do czytelnika, w której pomiędzy innemi mówiąc o podziale swego dzieła na księgi, tak się wyraża:,,W drugich (ma się rozumieć księgach), ukazuje ci krótką dawność stanu szlacheckiego, w tychże się zaraz dowiesz, jako dawno herbów albo znaków rycerskich używać poczęli, w różnych królestwach na świecie, po potopie skoro", dalej zaś powiada:,,Wtychże księgach naprzódem ci położył herby własne polskie, które albo snać

jeszcze z Lechem tu zaniesione, albo téż od onych pogańskich mężnych książąt rycerstwu nadawane były i wszystkie insze przy nich, które są w Polsce nabyte". Braku również krytyki i bystrzejszgo poglądu dowodzi zapatrywaniem się na historyą powstawania herbów, co widnem jest w przytaczaniu rozwlekłych i urojonych legend z obcych pisarzy żywcem wziętych, jak naprzykład: powieści o Walgierze i Heligundzie pełnej ckliwości, o której prawdziwości sam jednak powątpiewa, dozwalając czytelnikowi wierzyć jéj lub nie. Nakoniec niezrozumienie roli spełniánéj przez niego, jasno przebija się w powtarzaniu starych kronikarskich podań, jak o brutalskim postępku Konarskiego z Kazimierzem Sprawiedliwym, lub o sprawach Wojciecha Róży jeszcze w X wieku dokonanych i t. p.

Poprzestaniemy na tych kilku uwagach, niedostateczność wyższego poglądu w Paprockim dowodzących, gdyż nie przedsięwzięliśmy analizować krytycznie dzieła, pyłem wieków przypruszonego, ale jedynie oznaczyć stanowisko jego w dziedzinie narodowych pamiątek, oraz znaczenie objawiające się w przechowaniu tylu drogocennych skarbów, dla wiedzy i serc najodleglejszych pokoleń. Wtym zaś ostatnim celu wskażemy opisy ludzi i zdarzeń współczesnych z autorem, a dających mu prawo do szacunku i poważania jako zachowawcy lubych wspomnień minionéj epoki. Zebranie bowiem tych drogich perełek życia i obyczajów polskich z XVI wieku, stawia go właśnie w rzędzie pisarzy z ciekawością i pożytkiem czytanych. Aby więc uwydatnić i jaśniejszemi uczynić zasługi przyniesione wypracowaniem Herbarza do skarbnicy wiedzy o ojczystych zwyczajach, obyczajach i tradycyach, wskażemy w krótkim przeglądzie ważność tych zasług.

W epoce życia Paprockiego rzeczpospolita polska dzielnością swych synów zajęła znakomite stanowisko w rzędzie mocarstw europejskich. W pośród mieszkańców zasiedlających rozległe jej prowincye, liczyła mężów na polu bitew i rady zwracających uwagę świata. Rozwinięciem zaś na posadzie narodowych wyobrażeń, praw, instytucyi i formy rządu, zaciekawiała okoliczne narody pragnące zapoznać się z ludem nie z wzorów obcych, ale z gruntu uprawionego własnym rozumem, wysnuwających pomysły do organizacyi wiekom średnim nieznanéj. Służebność, wazalstwo panujące szeroko na Zachodzie, a despotyzm na Wschodzie i Północy, zastąpiony w ojczyznie Piastów swobodą a nawet swawolą licznych szeregów szlachty, otwierały dla niej pole do rozległego działania na własną rękę i dokonywania czynów bo

gatych w następstwa, czego Albert Laski i Samuel Zborowski wymownym są dowodem.

Schwycenie rysów tyle ożywionego towarzystwa, 'chociaż nie w ich harmonijnym nastroju, ale oderwanych, rozpierzchłych, a powiązanych jedynie węzłem miejsca i czasu, w jakim się dokonywały, było zadaniem naszego heraldyka, który mniej więcéj dokładny narysował portret wszystkich wybitniejszych figur swego czasu. Rzeczywiście téż przesuwają się przed wzrokiem czytającego herby rycerstwa, imiona i czyny osób jużto zapomniane w wirze późniejszych wypadków, jużto głośno odbrzmiewające w przepływie wieków i dziś jeszcze przytomne pamięci naszéj.

Orszak mężów zasłużonych krajowi, rozpoczyna opisem Tęczyńskich, wyprowadzając z kolei na plac niejako przeglądu: Mieleckich, Zborowskich, Myszkowskich, Jazłowieckiego, Zamojskiego, Krasińskiego, Ostrogskiego, Firleja, Łaskiego, Sanguszkę, Zbarawskiego, Sapiehę, Filona Kmitę, Czarnobylskiego i t. p. Obok zaś tych mężów szerszą kartę zajmujących w historyi naszéj, często kreśli życiorycy lub pojedyncze wypadki zdziałane przez ludzi nie tyle potomności znanych, jak naprzykład: Gabryela Różna rotmistrza króla Zygmunta Augusta, Jana Bełzeckiego dworzanina króla Stefana Batorego, Piotra Czernikowskiego dworzanina ostatnich kilku królów, a zarazem podstolego ziemi lubelskiej, Jakóba Niezabitowskiego towarzysza a późniéj porucznika wojsk Rzplitéj, oraz wielu innych.

Ktokolwiek więc za dni Paprockiego pierś swoją wystawiał na pociski wrogów, ktokolwiek rozumem, radą lub ukształceniem zdobył sobie imię i szacunek, zajmuje należne mu miejsce w herbarzu, starającym się przede wszystkiem uwiecznić pamięć ludzi, owoc swych prac i życie samo poświęcających dobru publicznemu. Skłonność wszakże jego ku domowi Habsburskiemu. sprawiała, iż stronników téj rodziny, żywszém światłem obléwa i schodzi nawet do rysowania drobnych szczegółów ich działania. Ta życzliwość dla rodzin oddanych Austryi, przebija się w monografii Zborowskich, z których szczególniéj dwóch, tojest Jana i Samuela sprawy, odnoszące się jużto do wyprawy Gdańskiej, jużto do pobytu u kozaków, ze staraniem i wyliczeniem najpodrzędniejszych okoliczności zebrał. Historya i zapoznanie się z objawami życia publicznego Polski, XVI wieku, zyskały na téj sympatyi dla Rakuszan zajmujące serce nasze urywki dziejowe, a dopełniające niejako kronikarzy onych czasów, jak Bielskiego, Hejdenszteina, Gwagnina, Stryjkowskiego, jako téż wcześniej

« PoprzedniaDalej »