Obrazy na stronie
PDF
ePub

PIEŚŃ

III.

DO LUCYUSZA SEXTA.

Solvitur acris hyems grata vice.
Libr: I. od. 4.

Uchodzi zima, ziemia śniegi roni;

Z Zefirem letni Fawoni Słodką koleią muska ziołka młode.

Statki flis zpycha na wodę.

Rzuca obory bydło, a chłop marnie
Kątow nie ściera piekarnie.

Wenus z Łaskami toczy taniec wdzięczny,
Pod srebrny okrąg miesięczny.

Za niemi Nimfy pochopne w też tropy

Bieluchnemi skaczą stopy.

A na lipcowe dla Jowisza groty
Stękaią Wulkana mloty.

Teraz i mirtem czas umaiać skronie,
I na pulchnym zrywać łonie

Kwiatki rozciekłey roli; lub ofiary
Za wieyskie Faunowi dary

Oddawać w cieniu gałęzistym, co chce,
Czy kozła, czy młodą owcę.

Równą śmierć stopą złote carow domy
I proste chaty ze słomy

Depce, móy Seksty! w szczupłym lat okresie
Próżno nas myśl daley niesie.

W krótce zadrzemiesz z baiecznemi mary,
Gdzie Pluta czarne legary,

I sen nas czeka nigdy nieprzespany.
Do tych gmachow raz posłany

Nie zechcesz pewnie ni umizgow, ani
Być królem przy winney bani.

PIES N IV.

DO PIRRY.

Quis multâ gracilis te puer in rosa
Libr. I. od. 5.

Cóż to za gaszek drogiemi ulany

Wódki, a różą cały osypany,

Z tobą się pieści w cieniu chłodney groty? Komuż to warkocz kształtnie łamiesz złoty?

O wieleż razy, ładna bez okrasy
Pirro przyprawney, będzie klął te czasy;
Kiedy to morze, co go marnie łudzi,
Okropną falą czarny wiatr zabrudzi!

Ze się umizgasz, rozumie niebaczny,
Iż nań nie przyidzie nigdy los opaczny;
Ufa pogodzie zdradney, nędzny, ktury
Płochey twey ieszcze nie doznał natury!

Mnie, żem się z gubney wydobył powodzi,
Swiadkiem ułomek zgruchotaney łodzi;
I to przemokłe na ścianie odzienie,
Com Neptunowi dał na dziękczynienie,

PIEŚŃ V.

DO AGRYPPY.

Scriberis Vario fortis et hostium.

Libr. I. od. 6.

Mestwo

ęstwo twe, i zwycięskie z nieprzyiacioł plony Poda światu Waryusz Meońskiemi tony;

Cóżkolwiek bitny koniem, czyli nawą,
Dokazał żołnierz pod twą dzielną sprawą

Mnie walne pisać czyny słabym nie przystoi
Piorem, co czynił upor Achilla u Troi;
Miiam chytrego Ulissa przypadki,
I krwawe w domu Pelopowym iatki.

Wstyd mi broni, Agryppo, i zdolna cytara
Do miękkich tylko pieśni, zacnego Cezara
I twe opiewać pochwały; by one
Lichym dowcipem nie były skażone.

Ktoż Marsa w dyamencie, godnym poda sławie Wierszem? kto Meryona w boiowey kurzawie? Abo Tydydę w świetne bogow rady Umieszczonego dzielnością Pallady?

My bankiety wesołe, my dziewcząt potyczki,
Gdy w zwadce paznokciami chłopcom drą policzki,
Spiewamy próżni trosek i zgryzoty,
Lub płoche, czym się bawiemy, zaloty.

PIEŚŃ VI.

DO TALIARCH A.

Vides, út alta stat nive candidum.
Libr: I. od. 9.

Patrz, iako białą lod Soraktę więzi

Skrzepłym okowem: zaledwo gałęzi

Dźwigną pod śniegiem drzewa; a gdzie łodzie

Biegły, po bystrey wozy skrzypią wodzie.

Ciskay nie skąpą drwa na komin dłonią,
Niechay natrętny mroz z izby wygonią,
Móy Taliarchu: a dla trosk potuchy
Postaw na ławie z winem dzban dwo-uchy.

Zday Bogu resztę: na głos iego pełny
Grozy, opuszcza Neptun mętne wełny;
Pierzchaią z placu walki Eurów bitne,
Ni klon, ni olsze szumią staro-żytne.

Nie pytay o to, co się iutro ziści,
Co los podaie, to chwytay w korzyści:
Nie gardź poskoczyć w gładki taniec, ani
Kiedy ci sprzyia piękna z Cypru pani.

Pokić swym starość nie ubieli śrzonem, Teraz i chybkim w polu wygrać gonem Dobrze z chłopięty, i o zmowney chwili Szeptać pod wieczor, z kim szeptać naymiliy.

Teraz i słuchać lubo, gdy ukryta

Nagłym cię śmiechem kochanka przywita;

Albo się szarpie, umykaiąc rączki,
Jakby niechciała z palca dać obrączki.

« PoprzedniaDalej »