Obrazy na stronie
PDF
ePub

Urodziny twe święcić: tyś w milczeniu siedział,
Nic nie słyszał; nikomu nic nie odpowiedział.
Zapytałeś nakoniec, po co ta gromada

Zeszła się w dzień powszedni i czy mrok już pada?
A my przyszli winszować i od kilku godzin
Słońce zaszło i był to dzień twoich urodzin.

STARZEC.

Od tego dnia, ach! jakżem daleko odpłynął!
Wszystkiem znajome lądy i wyspy ominął,

Wszystkie dziedziczne skarby znikły w czasu toniach:
Cóż mnie po waszych twarzach i głosach i dłoniach?
Twarze, którym z dzieciństwa ukochać przy wykał,
Dłonie, co mnie pieściły, głos co mnie przenikał,
Gdzież są? Zgasły, przebrzmiały, zmieniły się, starły!
Nie wiem, czym pośród trupów, czylim sam umarły:
Ale inny świat rzucam, aniżelim zastał:
Nieszczęsny, kto częściami do mogiły wrastał.
I twój jeszcze głos, wnuku, ostatnia pociecho,
Jak po umarłej pieśni niemowlęce echo.
Tuła się i głos matki powtarzany kwili;

Lecz i ty mnie porzucasz, jak inni rzucili.

Pójdę sam. Kto w dzień błądzi i żywych nie słyszy,
Widzi w nocy, zna język grobowych zaciszy:
Nie zabłądzę. Wszak co rok chodziłem tą drogą:
Zrazu, jak ty, mój synu, z niemowlęcą trwogą:
Potém jak chłopiec pełen ciekawej ochoty:
Potém z tęsknotą: teraz nawet bez tęsknoty,
Bez żalu. Cóż mnie wiedzie? Jakiś zapęd nowy,
Ciemne przeczucie: może to instynkt grobowy!

Znajdę cmentarz i coś mi w głębi duszy wróży,
Že nazad już nie będę potrzebował stróży.
Ale nim się rozłączym, twe służby dziecięce
Nagrodzę. Pójdź, mój syou, uklęknij, złóż ręce:

Boże! coś mi rozkazał spełnić kielich życia,
I zbyt wielki, zbyt gorzki dałeś mi do picia!
Jeśli względów Twojego miłosierdzia godna
Cierpliwość, z którą gorycz wychyliłem do dna.
Jedynéj, lecz największej śmiem żądać nagrody:
Pobłogosław wnukowi, niechaj umrze młody!

Z Wilna otrzymujemy wiadomość, że druk „Pisma zbiorowego obejmujący przeszło 30 arkuszy druku, zacznie się po Nowym roku: składać się będzie z artykułów Balińskiego Michała, Bartoszewicza Juliana, Białeckiego, Chodźki Dominika, Jaroszewicza, Syrokomli, Dra Majera, K. W. Wojcickiego i wielu innych. Zajmuje się tém wydawnictwem Adam Kirkor.-Zygmunta Kaczkowskiego. pod prassą jest powieść we 3.ch tomach, p. n.,Rozbitek." "Ramoty starego Dietiuka," które z ta

kiém upodobaniem w pierwszym tomie „Pisina zbiorowego" czytaliśmy, stanowić będą oddzielne dzieło we 4-ch tomach.

- A. E. Odyniec część pierwszą dramatu swego, p. n. Jerzy Lubo mirski (prolog i pięć aktów), drukuje w Wilnie. Część drugą w pięciu aktach ukończył w rękopiśmie.

- W Krakowie wyszedł już zbiór kostiumów polskich, przez znanego zaszczytnie z prac swojego pędzla, pana Jana Matejko. W jedenastu wielkich arkuszach wielkie mnóstwo ubiorów w Polsce używanych, od najdawniejszych czasów, aż do zeszłego wieku. Każda grupa z kilkunastu najmniej różnego stanu, płci i wieku, wyobraża stroje pewnej epoki. Wzory do tego ważnego zbioru, zgromadził artysta bardzo skrzętnie z pomników, medali, monet, starych rycin i obrazów: nie są to przeto (jak dobrze wyraża gazeta „Czas") fantastyczne utwory wyobraźni, lecz rzeczywiste wizerunki, historyczną odznaczające się wiernością. Wiele z tych rycin uderza nie zwykłym krojem ubiorów, a że tak mało znamy jeszcze historyą zwyczajów i obyczajów domowych, dawniejszych zwła szcza wieków, ryciny przeto p. Matejki wielkie rzucają światło na charakter epoki. Widoczne są też w tych epokach wpływy stosunków z zagranicą i obcych mód: mylném bowiem jest mniemanie, jakoby zawsze kontusz i župan były takiemi, w jakich ojcowie lub dziadowie nasi chodzili. Jedne tylko ubiory włościan małej przez wieki uległy zmianie i odznaczały się dawniej jako i teraz prostotą i dobrym smakiem. Żałować należy (potwierdzając Czas nasze zdanie). że pan Matejko nie kazał odbić kolorowych. Ryciny te w Krakowie kosztują, za 11-ście tablic złp. 32. Syrokomla w Kuryerze Wileńskim (nr 90) zamieścił następny "Fragment," który powtórzymy dosłownie.

Starzec podumal, westchnął i pokiwał głową
I nam dzieciom powiedział przypowieść takową:
Widziałem, raz po Niemnie płynęła łódź duża,
Wtém na niebie straszliwa zerwała się burza:
Wicher z pod czarnej chmury gwiznął rozhukany,
Zezerniałą wodę Niemna poskręcał w balwany,
Co pieniąc się i kipiąc piersią nienawistną,
Łódź, to wzbiją do góry. to w głębinę cisną.
Przerażeni flisacy nuż walczyć z przemocą;
Rozpaczliwemi wiosły jak umieją grzmocą,
Ale burza silniejsza, bez pomocy wiosła
Sama czółno na chwilę do brzegu doniosła.
Wtedy widząc, że klęska po nad głową wisi,
Szybko na brzeg skoczyli najmężniejsi flisi:
Innym nie było czasu czepiać się krawędzi,
Bo huragan uderzył i znowu łódź pędzi;
A więc radzi nie radzi w łódce pozostali,
By być nowem igrzyskiem szturmującéj fali.
A owi patrząc z brzegu, jak się łódź kołysze,
Jako walczą ze śmiercią tamci towarzysze,

Mówią jeden drugiemu: „Patrzcie, jak ich miota.
A jakże niedołężnie idzie im robota:

Zamiast szybować prosto, oni łódkę wiodą,
Jeden raz przeciw wody, a drugi raz z wodą;
A widzicie, jak czółno trzyma się pochyło!
Ot. grzmotnęli o kamień... ale z jaką siłą!
Sądziłem, że się łódka na trzaski rozpryśnie,
Już mówcie mi co chcecie, a to naumyślnie.
Zła wola nie inaczej, oczywista zmowa;
Oni chcą łódź zatopić: niech Pan Bóg zachowa!
A na prawo, a w lewo! a wprost przeciw fali!
Ot! bez naszej przestrogi radyby nie dali".

Tak jedni płyną z burzą, ile siły zmogą,
A drudzy idą lądem bezpieczniejszą drogą,
I to jeden to drugi, na płynących ciska
Złorzeczenia, szyderstwa i urągowiska ;
Gdy wioslarze pracują, aż się wiosło kruszy,
Ja sobie pomyślałem w głębi mojej duszy:
Kiedy burza ucichnie, gdy się rozpogodzi,
Jabym lądowych flisów nie przyjął do łodzi.

W Wilnie nakładem Wydawnictwa drukarni A. H. Kirkora i Sp. wyszło dzieło wysokiej wartości, owoc długich badań i pracy J. I. Kraszewskiego:,,Sztuka u Słowian, szczególniej w Polsce i Litwie przedchrześciańskiej." Jestto jakby wstęp do Ikonografii polskiej, którą redaktor Teki Wileńskiej zaczął arkuszami dodawać do swego pisma. Spodziewamy się, że w osobném odbiciu i całe dzieło ujrzymy niedługo.

Pomimo stagnacyi w handlu księgarskim, mnożą się księgarnie nietylko w Warszawie, ale i co ważniejsza, w miastach prowincyonalnych. Pocieszającem jest zjawiskiem, że do tego kandlu biorą się młodzi Polacy, uzdolnieni w fachu księgarskim. Od Nowego Roku w Piotrkowie p. Alfred Marczewski et Comp. zakłada księgarnią, wraz ze składem nut muzycznych. Potrzeba księgarzy porządnych i wykształconych, w całém Królestwie oddawna się dotkliwie czuć dawała; tylko za rozszerzeniem księgarni prowincyonalnych, możemy mieć nadzieję, że książki polskie będą się rozchodzić w więcej jak w 1,000 egzemplarzach nakładu, co u nas w przecięciu dotąd jest najwyższą cyfrą. Im więcej fachowych księgarzy osiadać będzie w prowincyonalnych miastach, tém prędzej rozszerzy się handel księgarski, upowszechni potrzeba czytania i pokarmu duchowego. Ułatwienie w nabywaniu dzieł najnowszych powiększy niezawodnie zbyt szczupłe dotąd koło czytelników polskich książek.

W drukarni J. Jaworskiego druk tomu 1 dzieł Ludwika Osiń skiego już się rozpoczął; spodziewać się należy, że w połowie r. b. wszystkie cztery tomy wyjdą z pod prassy.

W Krakowie ks. Eugeniusz Janota, nakładem Juliusza Wildta, zaczął wydawać poszyłami ważne dzieło: „,Wzory wymowy kościelnej w Polsce." Pierwszy poszyt obejmuje Kazania pogrzebowe ks. Andrzeja Radawieckiego Dominikana. Szanownyto zabytek z początku XVII wieku

tak z treści, jako języka, a dziś już bardzo rzadki. Wiadomo, że po Skardze, Radawieckiemu przyznano pierwszeństwo. Dalsze zeszyty mają obejmować mowy, miane przy pogrzebach królów polskich i członków ich rodzin.

Wyszedł tu także,,Katechizm rolniczy dla ludu wiejskiego" przez Wincentego Darowskiego, b. prezesa Towarzystwa rolniczego kra. kowskiego.

- W dniu 20 października 1860 r. odbyło się posiedzenie oddziału archeologicznego Towarzystwa naukowego krakowskiego, o którém czytamy następne sprawozdanie:

„Po przeczytaniu protokółu z poprzedniego posiedzenia przez sekretarza i po podpisaniu go przez przewodniczącego, po odbyciu właściwych czynności bieżących kancelaryjnych, najważniejszą rzeczą posiedzenia tego było odczytanie wniosku, wypracowanego przez przewodniczącego, Teofila Żebrawskiego. Dotyczył on przedmiotu zbadania i wykazania znamion sztuki narodowej, który przez Towarzystwo naukowe na zadanie do nagrody jest przeznaczony. Zadanie to, mówi wnioskodawca, mimo zachęcenia nagrodą, nie znalazło nikogo, coby się zajął jego rozwiązaniem, a po upływie dwu lat ogłoszenie to ponowioném zostało. Następnie podaje, że rozważywszy przyczyny, jakie tej pracy stanąć mogły na przeszkodzie, ma powody twierdzić, że wspomnione zadanie i przez drugie dwa lata bez rozwiązania pozostanie lub też wywoła pracę nie dojrzałą i oczekiwaniu nie odpowiednią. Bo „,jak botanik, zamierzający spisać florę krajową, musi wprzód zebrać rośliny, w różnych porach roku i w rozmaitych miejscach rozwinięte, jak dziejopis ogólnej literatury krajowej nie jest w możności wydać dokładnéj pracy, jeżeli jėj nie poprzedzą spisy bibliograficzne, a następnie specyalne historye piśmiennictw każdej z osobna nauki i umiejętności, wraz z porównaniem płodów uczonych innych narodów, aby wykazać, co własne, a co przyswojone lub naśladowane; tak podobnież o znamionach sztuki krajowej nic się powiedzićć nie da, nie mając wprzód zebranych przed oczy różnowiecznych jej zabytków, któreby według epok uporządkowane i z obcemi, mianowicie krajów sąsiednich, zabytkami porównane być mogły."

To też w dalszym ciągu, jakby rozpatrzywszy się, że zadaniu temu jeden na teraz w żaden sposób nie podoła, powiada, że ,,przedsięwzięcie i takiej pracy przygotowawczej do skreślenia znamion sztuki narodowej nie zostanie uwieńczone pożądanym skutkiem, jeżeli nie będzie podjęte przez wielu pracowników w pewnych zakresach rozległej naszej ziemi, i jeżeli nie będzie kierowane właściwie, iżby zebrane przez nich rysy i opisy do złożenia kiedyś naukowej całości posłużyć mogły; nie wszystkie bowiem zabytki sztuki bez wyboru`zdatne do objaśnienia nas na téj drodze, nie wszystkie części jednejże budowy przydać się mogą do tego celu; najczęściej pożary lub źle kierowane najlepsze chęci przyczyniły się do ich przekształcenia, tak dalece, że częstokroć wcale nic, albo bardzo mało z pierwotnej ich postaci pozostało."

Po wykazaniu przykładów tych przekształceń nieszczęsnych dla sztuki pomników i historyi, i po wspomnieniu, że zdejmowanie rysów całości lub części dawnej budowy z przezornością przedsiębraném być winno, aby rozróżnić części pierwotne od tych, które w rozmaitych epo

Tom I. Styczeń 1861.

26

kach zmienionemi lub dodanemi zostały, oznajmia, iż „nim zadanie na początku wzmiankowane zatrudnić będzie mogło czyjekolwiek usiłowania, wypada wprzód niezwłocznie przedsiewziąć zebranie szczegółów, jako wątku do jego rozwiązania." Przedstawia tedy członkom oddziału jako naglącą potrzebę wnieść na komitet Towarzystwa rzecz tę celem zrobienia odezwy do korporacyj naukowych w Warszawie, Wilnie, Poznaniu, Lwowie i t. d., zachęcającej do zbierania podobnych zabytków w rysunkach lub fotografiach. Poczém radzi, aby przedmioty sztuki mieścić w trzech osobnych działach, tojest budowle, rzeźby i utwory pendzla, zaczynając od tych, które najłatwiej zniszczeniu przez ogień ulegają, jak budowle drewniane. W zakończeniu wyraża, że dopiéro ,,takie zbiory prowincyonalne będą nieocenionym wątkiem dla piszących kiedyś dzieje naszej sztuki i wykażą przez porównanie ich z obcymi, czyśmy mieli własną sztukę i jakie są jej znamiona.”

W końcu posiedzenia podskarbi Towarzystwa przedstawił dary w monetach i medalach, oznaczonych przez p. Strzelbickiego Marcina, które złożyli do muzeum Tow. nauk. następujący WW.:

I. Generał hr. Załuski Józef, członek Tow. nauk. krak., ofiarował: 1) Trojak srebrny koronny Zygmunta III z r. 1599 w Bydgoszczy bity, znaleziony w Turcyi azyatyckiej.

2) Medal srebrny zwyczajny koronacyjny Augusta III z napisem: „Meruit et tuebitur."

3) Fenig pruski z podłego srebra z r. 1787.

II. Ks. Serwatowski Waleryan, sekretarz T. nauk.:

1) Denar z podłego srebra Gustawa Adofa (wytarty).
2) Denar węgierski (wytarty).

III. Ks. Bereziński Ludwik:

1) Grosz koronny Zygmunta III srebrny z r. 1613 (przełamany).
\2) Grosz gdański Jana Kazimierza (wytarty).

3) Szelągi miedziane Jana Kazimierza (sztuk 3).
4) Szelągi miedziane Stan. Augusta (sztuk 4).

5) Grosz srebrny węgierski Leopolda.

6) Trzy grosze srebrne Leopolda z r. 1673.

7) Trzy grosze srebrne Ferdynanda z r. 1624.
8) Krajcar miedziany węgierski z r. 1763.

9) Numizmat mosiężny (bez znaczenia).

IV. Ks. Babel Maksymilian Reformat z Wieliczki:

1) Medal srebrny koronacyjny najmniejszy Augusta III (z uszkiem).

2) Grosz pruski Alberta, srebrny, z r. 1538.

3) Grosz potrójny salzburski srebrny Maksymiliana arcybiskupa

z r. 1681.

V. Przez W. Wolana, Dra z Bardyjowa:

1) Grosz srebrny gdański Zygmunta I z 1540 r.

2) Trojak sr. kor. Zygmunta III z 1598 r.

3) Półtoraków koron. 5 sztuk z podłego srebra, Zygmunta III,

z 1621 i 1622 r.

4) Szóstak srebrny Jana Kazimierza z 1667 r.

5) Szelągi dwa miedziane, tegoż.

6) Sześciogroszówka koronna srebrna Augusta III z 1754 r.

« PoprzedniaDalej »