Obrazy na stronie
PDF
ePub

W

ziąwszy załączony zarys miasta Gniezna do ręki i zastanonowiwszy się nieco nad nim, widzimy na pierwszy rzut oka, że miejsce to było z położenia swego ku wszelkiej obronie i na ód czyli warownią jakby stworzone. Z trzech stron i to od południa, zachodu i północy, są jeziora, bagna i trzęsawiska po pare tysięcy kroków szerokie i nieprzebyte. Przytem są i wzgórza wysokie i strome zewnątrz i wewnątrz do wszelkiéj obrony przydatne. Z tego względu musiało miejsce to spodobać się koniecznie owemu sztukę wojowniczą już znającemu wodzowi czyli księciu słowiańskiemu, którego dziejopisowie Lechem nazywają, gdy Gniezno zakładał.

Ponieważ od strony wschodniej rozciąga się wązka równina, którą nieprzyjaciel mógł dostać się do grodu, przeto aby i od téj strony zabezpieczyć go od napadu, usypano w końcach bagien od strony wschodniopółnocnéj i wschodniopołudniowej wysokie i obszerne podłużne kopce, a na tych kopcach zbudowano strażnice. (Rys. liczba 1 i 14.) Do roku 1868 istniały jeszcze obydwa kopce. Dziś znajduje się tylko jeden z nich i to na stronie wschodniopółnocnéj (Rys. liczba 14) służący dla strzelnicy miejskiej jako kulochwyt. Kopiec drugi po stronie wschodniopołudniowej (Rys. liczba 1) rozkopano w roku 1868 na budowę grobli pod koléj żelazną, przez bagna (Rys. liczba 2) prowadzącą. Przy rozkopywaniu tego kopca, znaleziono w nim wiele kości ludzkich, lecz nie było narzędzi wojennych z dawnych lub nowszych czasów.

Oprócz tych strażnic zbudowano od strony południowej na wzgórzu nad jeziorem Jelonkiem wielkich rozmiarów murowany

zamek z okrągłemi wieżami w czworobok i to poczęści z kamieni polnych. Szczątki tego zamku, mając w niektórych miejscach około dwadzieścia stóp wysokości i pięć do sześciu stóp grubości, istniały jeszcze w roku 1832. Po tym czasie rozebrano czyli lepiej powiedzieć, zburzono takowe i to po części za pomocą prochu, bo żelastwo i stal z przyczyny mocno zbudowanych murów, skutku nie odniosły. (Rys. 4). Dziś niema śladu z tej potężnej pamiątki narodowéj, a na miejscu jéj zamiast murów ogorzałych i mchem pokrytych, widać warzywa i krzewy. Kto ten warowny zamek zbudował i w którym czasie. niewiadomo. Różni różnie o tém twierdzą; lud nazywał go powszechnie zamkiem królewskim.

Że wyż rzeczone jeziora i bagna musiały być w dawniejszych czasach daleko większe i głębsze, aniżeli są teraz, dowodzą dziś jeszcze sterczące od trzydziestu do sześćdziesięciu stóp wysokie zdala od wody odległe brzegi. Przez bicie kanałów i rowów w nowszych czasach zmniejszyły się owe jeziora i bagna bardzo znacznie, a niektóre z nich zamieniły się nawet w łąki użyteczne.

W Gnieźnie, zdaje się, pracowano przy kdżdej sposobności i to przez wiele set lat, nad wyrównywaniem dolin, pagórków i wzgórz, których było siedm. (Rys. liczba 4, 6, 8, 10, 16, 17/18, 20/21.). Oraz starano się i po każdym pożarze miasta lub wojennych klęskach, spadziste ulice ile możności poziomiéj prowadzić. Jednakże i dziś jeszcze niektóre pagórki i wzgórza są tak wysokie i strome, że na takowe, około sto stóp wysokości mające, tylko za pomocą sztucznych wschodów, dostać się można.

Że w Gnieźnie celem wyrównania miasta zwożono wzgórza i pagórki w doliny, czyli raczej, że góry i spadziste ulice skopywano i sypano w niziny, dowodzi oprócz twierdzeń starych ludzi, którzy od swych przodków w Gnieźnie zamieszkałych o tem słyszeli i to, że po pożarze w roku 1819 znaleziono przy kopaniu fundamentów do budować się mających domów, w głębokości dwunastu do piętnastu stóp, jeszcze mury i kanały z kamieni na wapno sadzone, sklepy, piekarniki,` podłogi, różne monety, a nawet przełamano w niektórych miejscach kilka bruków, jeden pod drugim leżące.

[ocr errors]

Jak wyżej powiedziano, przystęp do miasta Gniezna był pierwotnie możliwy tylko z jednéj strony i to od wschodu. W późniejszych czasach i z pewnością dopiero długo po wynalezieniu prochu i dział, zrobiono jak dziś świadczą wykopane wąwozy trzy drogi do miasta i to: pierwszą na stronie południowej, pomiędzy jeziorem Jelonkiem (Rys. liczb. 3) i bagnem (Rys. liczb. 5), prowadzącą do Poznania, skopując i zwożąc ziemię z góry Śgo Piotra, (Rys. liczb. 6) przez co utworzyła się i za miastem jeszcze droga na przeszło trzydzieści stóp wzgłębiona, do miasta Kłecka prowadząca. Drugą drogę wyprowadzoną na stronie północnéj, skopując górę winiarską i przesypując tą ziemią jezioro Bielidło czyli Ś-to Krzyskie (Rys. liczb. 11.) w najwęższem miejscu i to w kierunku do Bydgoszczy. Wskutek tego przesypu rozdzieliło się to jezioro na dwa przy sobie leżące jeziora, z których jedno nazwano Ś-to Krzyskiem, a drugie jeziorem Winiarskiem (Rys. liczba 12). Pierwsze nazwane zostało ztąd, że na jeziorze tem, znaleziono w zamierzchłych czasach pływający wielki krzyż z postacią Chrystusa wielkości ludzkiej, wyrobiony z drzewa i za cudowny uznany. Na cześć i chwałę tego zdarzenia, wybudowano w XII wieku na wzgórzu przy jeziorze kościół z drzewa modrzewiowiego pod nazwą Ś-go Krzyża. --Druga nazwa, jeziora Winiarskiego, pochodzi ztąd, że na górze wyż rzeczonej i do przesypu jeziora użytéj, leży osada, utrzymująca swój byt w dawnych czasach z winnic tam sadzonych. Trzecią drogę na stronie północno-wschodniej do Torunia prowadzącą, przesypano przez bagna (Rys. liczb. 13) biorąc ziemie z góry, nazwanéj Piaski.

Drogi te były bardzo potrzebne, ponieważ komunikacya z miastami, a szczególnie ze wsiami, w tamtych stronach leżącemi, stała się o wiele bliższą i dogodniejszą. Po stronie zachodniéj nie masz i dziś jeszcze drogi wozowej, tylko wązka grobla, którą Kapituła gnieźnieńska przez dziś jeszcze istniejąjące bagno, a dawniej jezioro Święte (Rys. liczba 7) usypać kazała w nowszym czasie i to celem przejścia pieszego do seminaryum duchownego, tam na wysepce zbudowanego.

Droga pierwsza, to jest: pomiędzy jeziorem Jelońkiem i bagnem, była jeszcze przed sześćdziesięcioma latami tak zła, mokra i bagnista, że musiano co pare lat wykładać takową

chróstem a nawozić żwirem i kamieniami, aby konie i wozy nie pogrzęzły.

Przytoczyć tu jeszcze potrzeba, że podług opowiadań z pradziadka na dziadka, znajdowały się na bagnie (Rys. liczb. 7) dawniej jeziorze Świętem, niżéj katedry i kościoła Ś-go Jerzego, dwie wysepki. Na jednéj większéj (Rys. liczb. 7a.) miał stać niegdyś kościółek, a na mniejszéj (Rys. liczb. 7b.) blisko tego kościołka, dzwonnica. Od pewnego czasu poczęły się owe wysepki zniżać i z powierzchnią bagna równać. Naraz podczas ogromnéj burzy, grzmotu i deszczu, zapadły się obie wysepki wraz z kościółkiem i jego dzwonnicą. Miejsca te widne są dziś jeszcze, topieliskiem większem i mniejszem zwane. Pierwsze ma około 25 kroków długości i tyleż szerokości w kwadrat, a drugie przedstawia krąg podłużny, mający około dziesięć kroków średnicy. Przed sześćdziesięciu laty stała nad tą większą przepaścią jeszcze podstawa, z drzewa wyrobiona, na której wznosiła się postać Ś-go Jana Chrzciciela. Podstawa ta, jako i postać Świętego były z grubego drzewa dębowego wyrobione, a późniéj uległy zupełnemu zniszczeniu. Kto tę figurę wystawił na tem bagnie i nad tą przepaścią, oraz w jakim celu, dowiedzieć się nic pewnego nie można. Legenda tylko głosi, że w wigilią Ś-go Jana Chrzciciela i to wśród północy, słychać było dzwonienie i śpiewy niezrozumiałe, z téj przepaści wychodzące, a duchy w postaci gwiazd świecących około tych topielisk krążyć i ludziom dobréj woli odjawiać się miały; przeto za spokój dusz tam pokutujących, ktoś z ludzi miłosiernych figurę wystawił. Prawdziwszem będzie to, że gdy Mieczysław przyjął wiarę chrześciańską, kazano wynosić bożków z niedaleko od tego miejsca stojącej świątyni pogańskiej dziś kościoła Ś-go Jerzego i topiono ich w bagnach, które za czasów Mieczysława były wielkiem jeszcze jeziorem. Przytem w początkach przyjętego chrześcijaństwa chrzczono tam masami pogan, a na pamiątkę tego obrzędu, nazwano rzeczone jezioro, „Jeziorem świętem" i ustawiono figurę Ś-go Jana Chrzciciela jako patrona chrztu, odnawiając takową po każdem zniszczeniu. Že tu niby duchy w postaci światełek krążyły po bagnie, pochodziło ztąd, że światełka błędne, worzące się z tlennika i wodorodu, ukazywały się i ukazują

t

« PoprzedniaDalej »