Obrazy na stronie
PDF
ePub

Polka w szafliku.

I.

Kiedy ostro gra muzyka—gra muzyka,
Zaraz fajer mnie przenika-mnie przenika,
Tańczy młody, tańczy stara-tańczy stara,
Tańczy frajer i fujara!

Figura druga!

II.

Gdy zagrają ci od ucha-ci od ucha!
Tańczy burżuj, mimo brzucha-mimo

brzucha,

Tańczy Polak narodowiec-narodowiec,
I czerwony pepesowiec!

Damy szolo! Panowie szolo! Damy do winkla.
Panowie pod stół!

Figura trzecia!

III.

A gdy grają tę w szafliku—tę w szafliku! Wszystko skacze w wrzasku, krzykuGęby świecą się jak lakier się jak lakier, Loki, koki fest na bakier!

Para za parą! z życiem frajery! Koszyczek!
Kółeczko! Turdemen!

Figura czwarta!

Teraz z życiem idzie polka-idzie polka,
Graj-że Antek, niech cię kolka niech cię

Wszak to taniec z Saskiej kępy,

Niech z kamaszy lecą strzępy

kolka,

Szuflada! Krzyżeczek! wizawi szolo. Samowar Szolo! Kuniec!

Prośba Krakowianki.

Matuś, moja matuś!
Nie dajże mnie za las,
Bo ja nie ptaszyna,
Nie przelecę zaraz.

Nie dajże mnie za las,
Ni za rzeczną drogę,
Bo ja nie rybeczka,
Przepłynąć nie mogę.
Koniki na górach,
Co mi Bóg przeznaczył,
Owce na dolinie,

Toć mnie nie ominie.

Czy ciebie dziewczyno
Czarci malowali,
że twojemu liczku
Tyle wdzięków dali?
Umalował ci muie
Miły Pan Bóg z nieba,
Bo wie o tem dobrze,
Że mi wdzięków trzeba.

Przychodzi czasem taki dzień.

Przychodzi czasem taki dzień,
Przychodzi, bracia moi,

że człowiek goły jest jak pień,
I coś się lęka, boi.
Daremnie patrzy w portfel swój,
I maca swe kieszenie,

I wzdycha wciąż: "O losie mój!
"Och! moje utrapienie!"
Iach! - przychodzi taki czas,
Przychodzi siostry moje.
(Doświadcza to niejeden z nas,

Te "straszne" życia znoje),

że człowiek pędzi tu i tam,

Za rublem-może trzema, Kołacze do "bankierskich bram", A głupich wcale niema!

Ale zabłyśnie taki dzień,
Zabłyśnie bracia moi,

Że człowiek dozna szczęścia drżeń
I smutek swój ukoi.

W portfelu bowiem ujrzy znów
Prawdziwe szczere złoto,

Które mu weźmie ten i ów,

Sam... resztę rzuci w błoto!

I-ach! nadejdzie taki czas,
Nadejdzie, siostry moje,

Nie będzie dlań już nikt, jak głaz,
Da rubla żyd i goje!

I zniknie z czoła smutku cień,
Słoneczko mu zabłyśnie!

O tak!... zaświta błogi dzień,

Lecz chyba... jak rak świśnie!

Ptasznik z Tyrolu.

Lat dwadzieścia miał mój dziad,
Był on wtedy chłopiec chwat,
Poszedł nocą w ciemny las,
Spotkał Rózię pierwszy raz.
Gdy ją pieścił w cieniu drzew,
Słowik smętny nucił śpiew!
Odtąd już wśród serca drżeń,
Śpiewali w noc i w dzień.

Jeszcze raz, jeszcze raz, jeszcze raz,
Nuć słowiku luby śpiew,

Jeszcze raz, jeszcze raz, jeszcze raz,
On nam tak rozpala krew!

Jeszcze raz, jeszcze raz, jeszcze raz,
Zanuć śpiew, rozkoszny śpiew!

Lecz minęło wiele lat,

Z chłopca był już stary dziad,

Siedząc sobie pośród gór,

Młodych dziewcząt słyszy chór.

Znaną mi jest piosnka ta,

Rózia ją śpiewała ma;

Westchnął, a w tem pośród drzew
Słowika usłyszał śpiew.

Jeszcze raz, jeszcze raz, jeszcze raz, Nuć słowiku luby śpiew,

Jeszcze raz, jeszcze raz, jeszcze raz, On nam tak rozpala krew!

Jeszcze raz, jeszcze raz, jeszcze raz, Zanuć śpiew, rozkoszny śpiew.

Rach! ciach! ciach!

W kamienicy u rzeźnika
Bal "galante", grzmi muzyka,
Aż po szybach echo dzwoni,
Niczem w jakiej Filharmonii.

Majster rzeźnik dał mięsiwa,
Czeladnicy beczkę piwa,
A majstrowa w czoła pocie,
Spiekła pączki, jak łby kocie.

Są "serdelki", "ciasta", "sery",
Różnej wódki flaszek cztery,
"Słodkiej" za dwa, czystej za trzy.
Towarzystwo jak się patrzy.

Jest ze sklepu panna Flora,
Z "piętra" młodsza od doktora.
Jest pan Jacek i pan Adam,
Co przynieśli "cukry" dla dam.

« PoprzedniaDalej »