Obrazy na stronie
PDF
ePub

Ale nie wieczne są
Chwile radości,
Niedługo trzeba łzą

Pożegnać wiosnę młodości...

Lato opuszcza nas,
Nadchodzi zima,

Z nią idzie ciężki czas,
Bo kwiatów niema.

Pryska uciechy nić,
Wszystko idzie wspak;
Jak tu kwiarciarką być,
Gdy kwiatów brak?

Pora w ten smutny czas
Śnieżna i słotna.

Ja też jak w polu głąb
Wiecznie samotna!

Ale Niebiosów Król

Wraca dostatki,

Gdy wejrzą z bujnych pól

Do słońca kwiatki.

Pań, panien, panów rój

Znów mnie otoczy,

Ten patrzy w koszyk mój,

Ten w moje oczy.

Mężowie mówią...

Mężowie mówią o walcu źle,
Tańcem bez sensu zowią go wciąż;
Nie mają racyi, nie mają nie,
Czy kiedykolwiek miał racyę mąż?

Bo wale to taki taniec niewinny,
A taki rzewny, melancholijny!
Nie mają racyi, nie mają nie,
Ci, którzy mówią o walou źle.

Bo czyliż za złe można wziąść to,
I czyż kobieta popełnia grzech,

że ją do serca przyciśnie kto,

Wzbudzi w niej miłość lub częściej śmiech?
Bo wale to taki itd.

Pan mąż się gniewa, pan mąż się dąsa,
Czemprędzej z balu wywieść mnie chce,
Lecz choć się gniewa, pokręca wąsa,
Jednak mi walca przerwać nie śmie.
Bo wale to taki itd.

A gdy się pyta mąż po zabawie:
Cóż ci powiedział tamten lub ów,
Ja mu przeróżnych rzeczy naprawię,
A gdy mnie znudzi, powiem bądź zdrów!
Bo wale to taki itd.

Młoda wdówka.

Ach smutno na sercu,
A żal duszę gnie,

Dwóch miałam małżonków,
Dziś nie mam ich nie,

Gdy lat liczę tylko

Dwadzieścia i sześć,

Wszak słusznie małżeńskie
Słodycze chcę jeść.

Jestem wdówka młoda,

A że krew nie woda,

Więc ochoty do pieszczoty
Żywię cały zdrój!

Mój pierwszy małżonek,

Kochał mnie że... ach,

Rok przeżył, śmierć przyszła, Przyniosła nam krach.

Mój drugi małżonek,

Dwa lata nim był,

Za dwóch mnie miłował,
Nie brakło mu sił.

Jestem wdówka młoda

A że krew nie woda

Nie pozwólcie mnie bez męża Smutnych pędzić dni.

Dziś lica przybladły,

Nie braknie mi łez,

I wdowiej epoce

Położyć chcę kres.

Gdy lat liczę tylko

Dwadzieścia i sześć,

To słusznie małżeńskie
Rozkosze chcę wieść!

Więc, gdym tak wytrwała
Zem dwom radę dała.
To trzeciego, pieścić także
Mogę, jeśli chcę.

Mój kumotrze.

Mój kumotrze, źle się dzieje,
Miota człekiem los,

Każdy się ze starca śmieje,
Niczem siwy włos!

Nie tak za mych czasów było,
Każdy starca czcił,

Dziś człeku tak niemiło,

Rad by już nie żył.

Wprzódy, czy młody, czy stary,
Kochał ojców swych,

Strzegł przykazań świętej wiary,
Dał życie za nich!

Dzisiaj za nic dawna cnota,'
Wszystko w pieniądz dmie,
Wszystkiem u ludzi garść złota,
źle się dzieje, źle!

Już też ciężko, o mój Boże!
Ciężko bracie mój,

Nikt staremu nie pomoże,
Wysechł pociech zdrój!

Żałujmyż za nasze grzechy,
Wznieśmy w niebo głos,
Śliczny Jezus da pociechy
I osłodzi lo3.

Mów do mnie jeszcze.

Mów do mnie jeszcze, za każde słówko,
Zapłacę hojnie brzęczącą gotówką.
Na każdą randkę czekałem z tęsknotą,
Aby ci za to ofiarować złoto.

Mów do mnie jeszcze, aniele mój złoty,
A kupię tobie błyszczące klejnoty;
I wątpię, luba, czy znajdzie się głupi,
Który ci więcej kosztowności kupi.

Mukdeneczka.

W wojsku byłem

I zwiedziłem

Wzdłuż i wszerz Mandżuryi kraj.
Takich kobiet jak w Mukdenie,
Niema nawet i w Edenie,

« PoprzedniaDalej »