Zapłakana nuty chwyta, Ta do końca wyśmienita, A ta znowu do roboty; A ta trzecia na kłopoty. Grajże grajku, będziesz w niebie A basista koło ciebie.
A zawracaj od komina, Czapka na bok, ostra mina; Z przewieszoną tedy połą, Pomaluchnu ino wkoło, Potem raźno na odsibkę, Bodajże cię za tę skrzypkę....... Grajże grajku będziesz w niebie, A basista koło ciebie.
Szumno, tłumno i wesoło, Aby dalej, aby wkoło, Za drugimi, za gromadą, Maciej sąsiad za sąsiadą, A za nimi skocznym tanem, Idzie Wojtek z dużym dzbanem, Za płotami jako mogą, Dzieci sobie swoją drogą.
W okolniku skaczą źrebce, Dziecko śmieje się w kolebce, Kędy spojrzeć radość wszędy, Dziwuje się kogut z grzędy, I na drągu na wysokim, Przygląda się jednem okiem.
Stara wierzba głową chwieje, Niewiedząca co się dzieje, Wyskakują płowe wzgórza, Tylko gwiazda oczy zmruża, Wszyscy skaczą jak najęci. Aż tak sobie mówią święci: Grajże grajku będziesz w niebie, A basista koło ciebie.
Zmordowana bieda z nędzą, Jak szalone ze wsi pędzą. Po lipowym starym moście Na wesele jadą goście, Idzie matka dobra wola, Aż się złocą od niej pola, Suknia na niej, jak na pani, Złotem tkana, przerabiana, Na przyjęcie siostra cnota, Otworzyła stare wrota.
Pokłoniły jej się pługi, Stary Żóraw też jak długi, Potem z izby buchła para, Zaśmiała się szczęsna wiara? Bywaj z nami wieśniakami Stara matko, bywaj z nami.
A któż w świecie was ugości, Jeśli nie my ludzie prości? Grajże grajku, bo daremno, A ty Baśko kręć się ze mną.
Jak się Mazur puści szczerze, Niech się świat za głowę bierze; Jak się Mazur rozochoci, Co na drodze to wygrzmoci.
Zagrajcie mi grajku proszę, Wysypię ci w skrzynkę grosze, Więc i dziewczę szczere licho, Podśpiewuje jeszcze cicho: Grajże grajku, będziesz w niebie, A basista koło ciebie.
Biały ranek gwiazdy gasi, Pospali się ludzie nasi, Po weselu cicho wszędy, Tylko kogut sfrunął z grzędy, I na śpiących snem głębokim Przygląda się jednem okiem.
Hajda “Trójka.”
Hajda trójka, śnieg naokół, Mroźna noc a wicher dmie. Świeci księżyc srebro-blady, Młoda para sanną mknie.
On jej szepcze zapewnienia, Wzrok namiętny topiąc w niej. To jej duszę rozpłomienia, Drży pod czarem nocy tej.
Pędzą w dal, a w rozmarzeniu Nie istnieje dla nich świat, Usta złączył w upojeniu Rubinowy płomień kwiat.
Hajda trójka, śnieg naokół Mroźną noc a wicher dmie, Świeci księżyc srebrno-blady. Zakochanych para mknie. Już nazajutrz dzwonią dzwony, Ranne zorze płoną hen! Dzień powstaje rozbudzony, Zakochanych nęci sen.
Czy na długo tych upojeń? Czy nie przemkną tak jak mgła? Czy nie będzie w sferze rojeń Jednonocna bajka ta?
Hajda trójka, śnieg naokół, Mroźna noc a wicher dmie. Świeci księżyc srebrno-blady... Czy ta noc powtórzy się?
Halineczko, dziewczyneczko, Nie bądź też jak głaz, Nie bądź sroga, moja droga, Pocałuj choć raz.
W twojem oku jest uroku,
Jest tam wdzięków zdrój;
Wzrok gdy rzucisz, serce skłócisz, Już nie jestem swój. W tych usteczkach, koraleczkach, Taka rozkosz tchnie,
że uśmiechem i oddechem Na wskroś palisz mnie. Koło ciebie, jest jak w niebie, Taki jest tam raj; Ze zmamiony człek szalony, Woła: ustek daj!
Więc dla tego miłego
Nie bądź też jak głaz; Nie bądź sroga, moja droga, Pocałuj choć raz.
Gdy nie raczysz, wnet zobaczysz Jak się umiem mścić;
Będę wzdychać i usychać W samotności żyć.
Hej ty Wisło!
Hej ty Wisło modra rzeko, Pod lasem,
A mam ci ja pęk fajarek Za pasem.
A jak ci ja na fujarce Zagraję,
Usłyszy mnie moje dziewczę O staże.
« PoprzedniaDalej » |