Obrazy na stronie
PDF
ePub

A od tańca i od trunku
Zachorował tejże doby;
Lekarz przybył do ratunku,
I napędził trzy choroby.
A za recept i za leki

Wziął ze stajni dwa koniska,
I odjechał w świat daleki:

Przyszła kreska na Matyska.
Więc przed śmiercią myśli sobie:
"Niechże wspomną towarzysze,
"Ja testament dla nich zrobię,
"I każdemu coś zapiszę".
Ale w chacie nic nie było,
Prócz starego w progu psiska,-
Westchnął biedak całą siłą:
Przyszła kreska na Matyska.
Umarł tedy jak ów święty,
Co tureckim ludzie zowią,
A odzieży lichej strzępy
Położyli mu pod głową.
A na pogrzeb nikt z sąsiadów
Nie popatrzył ani z bliska,
Trumnę niosło czterech dziadów:
Przyszła kreska na Matyska.

Pod darniną, pod zieloną,
Zajął miejsce nie przestronne;
Na pogrzebie nie dzwoniono,
Bo nie stało na podzwonne.
Przy kaplicy tuż pod ścianą,
Jedlinowy krzyżyk błyska,
A na krzyżu napisano:

"Przyszła kreska na Matyska".

Bywaj mi zdrowa.

Bywaj mi zdrowa, już mi się spieszy,
W dalekie odjeżdżam strony

Ni mnie twój widok, ni wzrok pocieszy,
Gdy będę kiedy strapiony.

Z tobą niech radość tutaj zostanie.
I pocóż ty się masz smucić?
Ja ci wesołą piosenkę daję,
Chciej ją czasami zanucić.

Zawsze od rana śpiewam wesoło,
Bo pewna jestem, żem jest kochana,
Czasami serce mnie tylko boli,
Że zazdrość wzbudzam mimo mej woli.
Jeżeli kiedy wśród wesołych pieśni,
I mnie przypomnisz sobie,

Zaśpiewaj wtenczas, lecz śpiewaj boleśniej
Moją piosenkę o tobie.

Piosneczka moja z trzech tylko wyrazów,

Trzy tylko ma w sobie słowa,

Lecz słowa pełne smutnych wyrazów:
Miej mnie w pamięci i bywaj zdrowa.

Bywaj mi zdrowy kraju.

Bywaj mi zdrowy kraju kochany,
Już w mglistej nikniesz powłoce,
Swisnęły wiatry, szumią bałwany,
I ptactwo morskie świegoce.

Dalej za słońcem, gdzie jasną głowę
W zachodnie pogrąży piany,
Tymczasem słońce bywaj mi zdrowe,
Bywaj zdrów kraju kochany!

Za kilka godzin różane zorze
Promieńmi błysną jasnemi,
Zobaczę niebo, zobaczę morze,
Lecz nie zobaczę mej ziemi.

Zamek, na którym brzmiało wesele,
Wieczna żałoba pokryje,

Na wałach dzikie porośnie ziele,
U wrót pies wierny zawyje.

Pójdź tu mój paziu, paziu mój mały!
Co znaczą te łzy i żale?

Czyli cię wichrów zdąsanych szały,
Czy morskie lękają fale?

Rozwesel oko, rozjaśnij czoło!
W dobrym okręcie, w pogodę,
Lotny nasz sokół nie tak wesoło,
Jak my polecim przez wodę.

Niech fala szumi, niech wicher głuszy,
Nie dbam, pogoda czy słota

Te łzy wyciska z głębi mej duszy,

Nie bojaźń, ale tęsknota.

Bo tam mój stary ojciec zostanie,
Tam matka zostanie droga,

Tam wszyscy moi, prócz ciebie panie,
Prócz ciebie tylko i Boga.

Ojciec spokojnie mnie błogosławił,
Nie płacze, ani narzeka;

Lecz matka, którąm we łzach zostawił,
Z jakąż tęsknotą nas czeka!

Dość, dość, mój paziu! Te łzy dziecinne
Źrenicy twojej przystoją;

Gdybym miał również serce niewinne,
Widziałbyś we łzach i moją!

Pżjdź tu mój giermku, giermku mój młody,
Zkąd ci ta bladość na twarzy?
Czy rozhukanej lękasz się wody,
Czy też francuskich korsarzy?

O nie, Haroldzie! nie dbam o życie,
Nie dbam o losów igrzyska;
Alem zostawił żonę i dziecię-
To mi łzy gorzkie wyciska.

Żona na końcu twojego sioła

W zielonej mieszka dąbrowie,

Gdy dziecię z płaczem ojca zawoła,

Cóż mu nieszczęsna odpowie?

Dość, dość mój giermku! Słuszna twą ża-
Ja choć jej ganić nie mogę,

[łość,

Mniejszą mam czułość, czy większą stałość,
Śmiejąc się, puszczam się w drogę.

Kochanki, żony płacz mnie nie wzruszy,
Bo nim zabłyśnie poranek,

[ocr errors]

Z błękitnych oczu te łzy osuszy;

Nowy mąż

nowy kochanek.

Nie żal mi ziemi, gdziem młodość strawił,
Nie straszne podróże wodne,
żałuję tylko, żem nie zostawił
Nic, coby było łez godne.

Teraz po świecie błądzę szerokim,
I pędzę życie tułacze,

Czegóż mam płakać, za kim i po kim,
Kiedy nikt po mnie nie płacze?

Pies chyba tylko zawyje zrana,
Nim obcą karmiony ręką,
Kiedyś swojego dawnego pana
Wściekłą powita paszczęką.

Już okręt piersią kraje głębinę,
I żagle na wiatr rozwinął;

Nie dbam ku jakim brzegom popłynę,
Bylebym nazad nie płynął.

Gdy mnie twe jasne zbudzą kryształy,
Ogromna modra płaszczyzno,
Powitam lasy, pustynię, skały,
Bądź zdrowa luba ojczyzno!

Chodźno chłopcze.

Chodźno chłopcze, klęknij tutaj
Wyznaj szczerze, jakiś hultaj!
Pokochałeś, zaniedbałeś,
Teraz sobie przypomniałeś.

« PoprzedniaDalej »