Obrazy na stronie
PDF
ePub

nie robotowano, a nie miało się rozumieć o tych, które zamiast czynszów robotą się, nawet kilkodniową w tygodniu, tak w dobrach szlacheckich jak królewskich, opłacały. Godną jest uwagi rzeczą, że dawno przed tém (r. 1421), wieca mazowiecka postanowiła, ażeby, gdy ich panowie o to wezwą, pracowali im kmiecie jeden dzień w tygodniu, za wynagrodzeniem wszakże, jak ja rozumiem; statut albowiem nie powiedział tego wyraźnie. Co wszelako prawom kmieci osobistym nie przesądzało, i pomimo że robotowali swym panom, monarcha w obliczu prawa w równi uważał ich ze szlachtą (1). Wyznać atoli potrzeba, że odtąd (od r. 1421 w Mazowszu, a od r. 1520 w Koronie) rozpoczął się ucisk roboczego ludu; odtąd bowiem czynszownicy nie tylko powinności liczne i różne opłaty, nie tylko dawali pobory, od których aż do ustanowienia ofiary (r. 1789) wolne były folwarki; lecz nadto robocizny sprzężajne i ręczne, w szlacheckich dobrach po trzydzieści dwa dni, a w królewskich po dwadzieścia cztery tygodniowo, odbywali. Raz nawet (r. 1559) o urządzeniu robót nocnych (wśród żniw zapewne, jak ja rozumiem, podczas dni skwarnych urządzić się mających), umawiać się z włościanami rządzcom dóbr duchownych pozwolono. Istniały nadto przymusowe robocizny, które od XVI wieku począwszy określał rząd, uchylając je niekiedy, zmieniając i t. d. Przyczyną wszystkiego złego były folwarki, które im bardziej się rozszerzały, tém więcej upadały, ograniczone w swym zakresie, i robociznami nękane

(1) Statut. mazow. z r. 1409, 1421, 1472, u Bandtk. jus pol. 484, 456, 458.

kmiece gospodarstwa, tudzież wójtostwa i sołtystwa. Różne w różnych częściach Polski były na to zwyczaje, które powołany wyżej (§ 189 przyp. 1) T. ks. L. dotknął w artykułach do Biblioteki Warsz. podanych. Przejdźmy do Moskwy.

§ 206. Rycerzem będąc moskiewski Dworzanin, nie zajmował się sam rolą, jak polski, węgierski i t. d. szlachcic, lecz ją Chrześcianom wydzierżawiał. Rząd nie miał nic przeciwko temu, albowiem nie o to mu chodziło, kto ziemię uprawia, lecz czy przywiązane do niéj ciężary wykonywane są ściśle. Ponieważ w tym względzie nie tego pilnowano, co na roli siedział, lecz tego, na czyje imię była ona w księdze skarbowych dochodów (wspomnione wyżej piscowyje knigi) zapisana patrzono; więc ściśle przestrzegano, ażeby w księdze owéj osobno białe, a osobno czarne ziemie zapisywane, i jedne z drugiemi mieszane nie były (1). Lecz czarni ludzie obieliwać się, co pojąć łatwo, pragnęli; a biali, okolicznościami k'temu będąc wiedzeni, oczerniali się mimowolnie. Drugi przypadek gdy nie mógł nastąpić bez przyjęcia poddaństwa, więc okoliczność tą na nowe badań wprowadza nas pole.

c) Lud w poddaństwie i niewoli będący.

§ 207. Skoro się, jak o tém w drugim tomie mówiliśmy, z ludu uorganizowała szlachta, wtedy, o czém w ciągu dzieła tego obszernie się mówiło, wchodził w poczet tegoż ludu u jednych Słowian sam tylko jeniec wojenny, tudzież poddany, u drugich liczył się

(1) R. 1464. Akt. sobr. I. nr. 74, r. 1615, 1671, 1673, 1688. Akt. Ist. II, nr. 39, IV. nr. 228, 236, V. nr. 174.

każdy, kto się albo szlachcicem nie urodził, albo uszlachcony nie został. Z postępem czasu znikła niewoła, i nie było o niej słychać, aż po rozgoszczeniu się na Rusi i za Karpatami Tatarów i Turków. Na samym więc tylko słowiańskim panowała wschodzie, a na zachodzie istniało poddaństwo, które inszą teraz niż dawniej przybrało postać. Wyjąwszy jeńca, bywał niegdyś ten jedynie poddanym, kto, własności nie mając, osiadał na cudzej roli, z warunkiem nie porzucania jéj, dopókiby go właściciel z poddaństwa nie zwolnił, lub, jeżeli się do posług wynajął, dopókiby mu odejść nie pozwolił; teraz przeciwnie poddanym bywał, kto okolicznościami k'temu zniewolony będąc, ślubować komu,,człowieczeństwo" (poddaństwo) musiał, pomimo, że własne dziedzictwo, a nawet osadzonych na niém poddanych posiadał (1), a musiał ślubować po prostu, lub z dobrodziejstwem rękojemstwa. Atoli bądź ślubował go sposobem jednym i drugim, bądź przyjmował służbę, nigdy się jednakże niewolnikiem nie stawał poddany, a nawet gdyby był chciał, nie mógłby nim zostać, gdyż prawo na to nie pozwalało. W tym względzie naprzód Ruś, a następnie Moskwa wyjątek stanowić zaczęła, co następny wywód wykaże. Weźmy naprzód na uwagę rękojemstwo (rzadne odpuszeni, fidejussio kmethonalis) kmiece, które lubo na Morawach z poddaństwem, a w Mazowszu bynajmniej się nie łączyło, jednakże gdy się ściśle oba jednoczyły, przeto razem mówić o nich należy.

(1) Wolf z Wrsz. CLVI. 18. Tenże XLIII. 2 mówi: A gakoż gsau mnoży w tomto kralowstwi magice lidi poddane swe, gessto też lide pod-" danj take magi gine lide poddane swe.

§ 208. Kto własnej roli nie mając wziął cudzą na czynsz, mógł się z niej w każdej chwili oddalić, posławszy do pana włości „pokłońca" (poklonec), czyli wysławszy do niego uproszoną osobę, ażeby ta złożywszy mu uszanowanie (pokłoniwszy się jemu), oświadczyła oraz, że czynszownik zamierza wydalić się ze wsi, rękoimiją wszakże dawszy na to, że przez jego wydalenie się nikt szkody nie poniesie. Tak opiewało morawskie i mazowieckie prawo. Pierwsze przepisało: że skoro się czynszownik zmówił z Wójtem téj wsi, do której się chciał przenieść, poséłał go do Wój. ta wsi owéj, w której dotąd mieszkał, ażeby oświadczywszy mu, że dłużej u pana wsi tej mieszkać nie będzie (co się za dnia, a bynajmniej przed wschodem lub po zachodzie słońca odbyć musiało), poręczył oraz za to, że cokolwiekby mógł być winien rzeczonemu panu, lub żyjącym w tej wsi małoletnim, wszystko to we dwóch zaspokoi tygodniach. Po upływie tychże wolno mu było swój ,,purkrecht" (osadę czynszową) osadzić innym, ale spokojnym i na majątku odpowiedzialnym czynszownikiem, co w ośmnastu tygodniach uskutecznić należało. Gdyby był w czasie trwania tego umarł, obowiązek osadzenia spadał, według tyt. 110 księgi Towaczowskiej, na pana wsi, do której się przenosił. Było zwyczajne i niezwyczajne rękojemstwo. Drugie, jak taż sama księga w tyt. 111. świadczy, zachodziło, ilekroć się nie za jednym poddanym, lecz za kilkoma, najwięcej za trzema, ręczyło. Rękojemstwo mazowieckie w tém się od morawskiego różniło, że naprzód, gdy nie osiadł w nowém siedlisku uręczony, płacił,,omylne"; powtóre, że tylko około ś. Michała, Szymona i Judy ręczyć można było; i że potrzecie, szlachta nie mogła dawać rękojmi zą kmiećmi dóbr kró

lewskich, a Starosta za szlacheckim; nakoniec, że poza Mazowsze przesiedlających się nie wolno było uręczać. Kto na zarękę nie baczył, mógł być k'temu przez sąd starościński zniewolony (1). Oprócz zwyczajnych czynszowników, bywali na Morawach tak zwani warunkowi (zaradni), którzy się w poddaństwo czasowe, obowiązek pewny przyjmując na siebie, za kaucyą (zaklad) oddawali. Do nich liczył się Wójt, Gajowy i tak zwany mąż łysy, który był starszym, czyli dozorcą rybaków (2), nakoniec inłynarze. Warunkowy poddany mógł się każdego czasu wydalić ze wsi, nie opowiedziawszy się nawet, ale mu wtedy kaucya przepadała. Wyjątek zachodził, gdy go pan włości uciskał, wtedy bowiem uciekłszy, mógł się z nim o kaucyą rozprawić sądownie. Mógł też wydalić się, gdy miał sobie naznaczony termin sądowy do rozprawienia się sądem bożym (valka). Wszelako winien był po odbytym wrócić sądzie, i obsiawszy czynszową rolą obojem zbożem (pszenicą i żytem), mógł dopiero precz odejść.

§ 209. Poddaństwo czeskie na zasadach feudalnego polegało prawa. Kto go (prawo wyraża się,,człowieczeństwo“) ślubował, przelewał na swych następców, zkąd poddani,,dziedziczni“ powstawali, własność posiadający gruntową, którą jednak rozporządzać nie mogli dowolnie. Ludzi takich, czyli do takich ludzi służące prawo, wolno było „przekazać" (zapisać, legare), lub też dług swój na niém zabezpieczyć, i wtedy

(1) Stat mazow. w VI. 224 tego dzieła, tamże 291 proźby posłów z r. 1543, statuta mazow. u Bandt. jus pol. 452 nstpn.

(2) Plesznici w kn. Towacz. III. o zaradn. sedl. Wyrazu tego nie ma słown. Jungmana. Pochodzi bezwątpienia od pleszina łysina, i znaczy człowieka, któremu od starości wypadły włosy.

« PoprzedniaDalej »