Obrazy na stronie
PDF
ePub

daje go na pastwę strasznemu żywiołowi, temi od germańskiego wieszcza (1) wyśpiewanemu słowy:

Dobroczynny ognia dar,

gdy ustrzeżesz jego miar;
człowiek twory pracy swéj
winien boskiej sile téj;
lecz nie ufaj sile téj.
rozpuściwszy, doznasz złéj;
straszna, gdy swój ztropi tór
jedna z wolnych nieba cór.
Biada! gdy, wyswobodzona,
rosnąc, lecąc samopas,

w swe ramiona chwyci nas.

Przykładów na to w historyi słowiańskich ludów nie braknie: ze zwyczaju, że tylko tego dotknę, powstało liberum veto, z którego wydobyta iskra, będąc zrazu konduktorem dla prawdy, zrządziła następnie pożogę i zniszczenie. Długo jaśniejąc czystém światłem ta iskra, zbladła i zgasła w rękach motlochu, który się obejść z nią nie umiał, i za karę, że ją zbezcześcił, nader boleśnie go zadrasła. Tenże sam skutek miały pacta con venta, konfederacye, rokosze, i wiele innych w dziele naszém opowiadanych zdarzeń, które, mówiąc z wieszczem, w miarach swych nie strzeżone, rozkiełznane i samopas puszczone, strawiły się swą siłą, uśmierciwszy poprzednio kogokolwiek w swoje pochwyciły ramiona, mszcząc się za to, że zbyt sile swéj zaufali ci, którzy rządzić instytucyami temi zapragnęli, że słabi będąc na duszy i ciele, poważyli się strasznym kierować żywiołem.

(1) Szylera pieśń o dzwonie, przekładu Minasowicza.

Przy korekcie poprzednich tomów, niósł mi swą pomoc ś. p. Andrzej Kucharski; z takąż dla wychodzącego obecnie łaskawie raczył pośpieszyć p. Łukasz Koncewicz, b, Professor gimnazyum lubelskiego, obecnie emeryt; za co publiczne złożyć Mu dzięki, czuję się w miłym obowiązku.

Pisałem w Warszawie w miesiącu Lutym 1862 roku.

KONIEC LISTY PRENUMERATORÓW.

Blumenfeld Aleks. Naczelnik bióra w Komissyi rząd.

spraw wewnętrznych.

Celichowski Antoni Nauczyciel szkół publicznych.
Dłużniewski Obyw. z Inflant.

Fijałkowski Aleks. Magister prawa i administracyi z Boleszyna.

Gebetner Księgarz warsz. 25.

Gołuchowski Józef Doktór filozofii Mag. prawa i administr. b. Professor b. uniwersytetu wileńsk.

Ksiądz Jagodziński.

Jakubowski Leop. Obywat. gub. kijowsk.

Ksiądz Józ. Kalas. Janicki Mag. filoz. Dziekan katedry sandomirskiej.

Kiniorski Wojc. dziedzic dóbr Pokrzywn.

Lewicki Cels Księg. warsz.

Ksiądz Konst. Maniewski Kaznodzieja polski w Wiedn.

Mercbach Księgarz warsz.

Michalski Naucz. w Inst. głuchon. w Warsz.

Piskorski Łukasz Konserwator akt dawn. w Warsz.

Potocki hr. Adam dziedzic dóbr Staszowa i wielu inn. Sawczyński Jak. Adjunkt notaryatu we Lwowie.

HISTORYI PRAWODAWSTW SŁOWIAŃSKICH

CZĘŚĆ CZWARTA.

DZIAŁ PIERWSZY.

Rządy słowiańskich ludów dalej się rozwijające
i rozwinięte.

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Pogląd.

§ 1. Polityczne Słowian prawo doprowadzone do kresu, który za cel badaniom naszym wytknęliśmy, zatrzymano w dalszym pochodzie, chcąc mu dać nowy kierunek przez uświęcenie ustawy lóźny zwyczaj i niewyraźną ustawę usuwającej. I udał się powzięty zamiar, ale nie zupelnie, bo nie doprowadzono rzeczy do końca. Sejmy i sądy poprawiały prawo, jako stary budynek, podpierając go, ale nie z każdej strony; to też chwiejąc się tam, gdzie był nie podparty, przejmował strachem, że runie, skoro nań silnie burza polityczna uderzy. Ci, którzy zmiany w prawach projektowali, nie odwoływali się do teoryi, ale do faktów, do historyi; nie opierali swoich wniosków, a przynajmniej nie wszystkich, na tém, co być powinno, ale na ogólnej

potrzebie zaradzenia ,,na teraz" widocznemu brakowi lub nadużyciu; dążyli nie do zidealizowania, ale do zrealizowania powszechnych życzeń. Krótko mówiąc: nie wzięli w głąb duszy wszystkich dni ubiegłej przeszłości, i o nie jednym a wielkim czynniku narodowego życia (stan ludu i wojskowości niech posłuży za przykład) zapomnieli, lub tykać się go, z przyczyny zastarzałego zwyczaju nie śmieli. Więc dla tej przyczyny musieli się znowu w tył cofnąć, ażeby zwalczywszy duchowi czasu już nie odpowiedni ów zwyczaj, nagrodzić, co opuścili, odzyskać, co utracili.

§ 2. Powodem więc zatamowania postępu, był zwyczaj (1), którego dla tego się trzymano upornie, że stojąca na niskim stopniu oświata, nie umiała narodowi wykazać różnicy dobrego a złego zwyczaju, i nauczyć go, jak ma drugi rugować z miejsca przez stanowione prawo, i prawo to dalej kształtować postępowo, ażeby nie dziczało, ażeby, gdy się zestarzeje, znowu się własną siłą odmładzało, ażeby, jeżeli nie na teraz, to przynajmniej na przyszłość, korzyść niepłonną rokując, sporzyło nam jak najwięcej mężów dla potomności pracować ochoczych. Na nieszczęście nie micliśmy nauczycieli, coby nam przysposabiali takich męzów, coby upominali naród: że się nikt tém zrażać nie powinien, iż kto inny orze, a kto inny zbiera, gdy wszyscy jednéj świętej pracy jesteśmy robotnicy, i jednego mamy gospodarza, który choć z weselem przyjmuje tego, co mu snopek przynosi, nie zapomni jednakże i o tym, co ziemię użyznił; albowiem sprawiedliwszy On jest, niż ziemska sława, będąca niby

(1) O ważności jego porównaj I. § 323, 324, 412 tego dzieła, i Lengn. I, 6.

« PoprzedniaDalej »