Berangéra: Hatons nous; Warszawiankę, Kazimierza Delavigne, która przetłomaczona na polskie powszechnie była śpiewaną i stała się pieśnią narodową. Zaczyna się temi słowy: Oto dziś dzień krwi i chwały z tym powtarzanym wierszem: Héj kto Polak na bagnety Żyj swobodo, Polsko żyj! i t, d. Pieśń ta zresztą wywołała odpowiedź do Francuzów, którą naprzód odczytano w teatrze warszawskim publicznie. Wywarła ona wielkie wrażenie gdyż odnosiła się do uroczystości żałobnéj odprawionej w Paryżu po kościołach i ulicach za przepowiadany upadek Warszawy, co nie dawało wprawdzie żadnej pomyślnéj wróżby ziszczeniu nadziei pokładanych we Francuzach. Oto Do Francuzów, Gaszyński. (str. 19.) Do Francuzów (z okoliczności poezji Kazimierza Delavigne: I.a Varsovienne). Myśmy do Francji unieśli ojczyznę W głębi serc naszych, w ostrzu naszej broni! Skarb nasz jedyny, nieśliśmy wam życie; Gdy upadł rycerz na którego czele Gdy w dniach lipcowych daliście dla świata Dziki despota już słał swe szeregi O krwawych walkach z dawna już słyszycie! A wyż nam tylko łzami odpłacicie? Przyszłość niepewna!... choć w szablę i Boga Poznał wróg dziki jak wolnosć nam droga, Francjo! pamiętaj byśmy nie wołali, Grzebiąc ojczyznę w niewolniczéj szacie: Muszę wymienić jedną poezję z tego czasu w języku niemieckim, w której się wypowiada szczególniéj jasno usposobienie Niemiec dla Polaków w owym czasie, tych samych Niemiec, które wyglądały przekształcenia wewnątrz czasu wybuchu rewolucji lipcowej a wyczekiwały z największą niecierpliwością szczęśliwego końca polskiej wojny za wolność. Sympatji Francji jesteśmy zawsze pewni, lecz Niemcy były nam więcej obce i były i będą po części uważane za nieprzychylnych dla naszéj sprawy. Tak jednak nie jest; otwarcie wypowiadało się usposobienie podczas wojny r. 1831. i dziś się jeszcze wypowiada - choćby stary Arndt w Bonn takowe wyszydził - choćby nawet naród skrzywdził. O nim już powiedział Herwegh: Pogasną gwiazdy przy słońca promieniu Ale on nie jest słońcem. Jest gwiazdą piękną, zostawmy go w cieniu I nie ciągnijmy, gdzie jutrzenka świta, Wieczorną zorzą jest i może jeszcze Nie jedno oko pocieszyć zbolałe, Tylko, przebaczcie przezacni panowie, Młodemu światu on już nie zaświeci! Poezja, o której mówić chciałem nosi tytuł: Polonia a jéj autorem znany baron Maltitz, wyszła ona w Paryżu 1831. roku, wkrótce po bitwie pod Grochowem. Maltitz jest autorem wielu Dramatów, ale te, jak Stary Hetman, nie wielkiej się dobiły popularności, jego melodje Kościuzzko w Łagience; Niech nikt nie pragnie słuchać wieści o mym losie (Fordre Niemand mein Schicksal zu hören) stały się w Niemczech i w Polsce narodowemi. Najznajomszą jest:,,Te souviens tu? Pamiętasz, mówił rotmistrz do żołnierza." Maltitz był prześladowany i z kraju wydalony z powodu, że pisał za Polską. W Berlinie studenci manifestacją pewną uczcili Maltitza. Wspomniona poezja jest następującej treści.* Tu także wymienićby należało poezje Platena. Ciągniemy dalej uwydatnienienie charakteru tych poezji, w których się w całej pełni objawia duch wojny za wolność. Zatrzymamy się dłużej przy nich, aniżeliby się może należało, zwłaszcza mając na uwadze jeszcze pewną liczbę większych dzieł po * W rękopiśmie nie jest ona zacytowaną. (P. tr.) etycznych i czasu, jaki nam do tego zostaje. Lecz naszym celem jest ująć charakter narodowy Polski w poezji, wykazać go i z tego powodu zastanowić się dłużéj, raczej nad zwyczajną pieśnią pełną znaczenia, aniżeli przy większym poemacie, mającym niekiedy, jako dzieło sztuki wyższą wartość, lecz nie posiadającym w sobie idei, żyjącej w narodzie i nim poruszającéj. Zresztą rzadko wypowiada się natchnienie tak naturalnie i prawdziwie jak właśnie w poezjach, które nie były utworzone, lecz że tak powiem, narodziły się same w tym ruchliwym czasie. Można powiedzieć, że takich poezyj, jakie przytaczamy, niema dotąd żaden naród w Europie, gdyż żadnego narodu siły umysłowe i wyobrażenia nie były i nie będą do tego stopnia naprężone, jak polskiego. Po wielkich bitwach pod Grochowem, w których rosyjski feldmarszałek widział zdruzgotaną sławę swoją zdobytą na Bałkanach, jak powiada Delavigne, o nieprzebitą pierś polskich wojowników, a za swoje chełpliwie zapowiedziane zwycięztwa zbierał szydercze poezje zamiast hymnów; karykatury zamiast obrazów uwielbienia, nazywano go n. p. Waldmarschall (marszałek leśny) zamiast feldmarszałek - mówiono, że zachorował na kołtuna wiślanego; sami Rosjanie w rodzaju sobie właściwym utworzyli na niego epigrammata: Stoj! Balwan, Wisła nie Balkan Warszawa dla Ciebie grobem i t. d. Po tém pierwszem trudnem zwycięztwie odniesionem przez Polaków nastała jednomiesięczna cisza na placu boju. Na nowo toczono układy, chociaż opinja narodu i wojska była temu przeciwna, domagała się jedynie rozpoczęcia walki, widziano bowiem, że Rosjanie starali się tylko o zyskanie czasu, aby nowe siły sprowadzić, a właśnie były już w pochodzie ku polskiej granicy, gwardje cesarskie. Wysłano także posłów do Wiednia, Paryża, Berlina i Londynu, aby zawiązać dyplomatyczne układy dla zapewnienia bytu Polski. Były to środki ułudne, gdyż zbawienie leżało jedynie w wojnie, o tém był każdy przekonany, wyjąwszy na czele stojących panów. Stan ten charakteryzuje wybornie Wincenty Pol w poemacie: |