Obrazy na stronie
PDF
ePub

przymierze przyrzekło ludom konstytucję a przyrzeczenia swego w części tylko dotrzymało. Trony po skończonych wojnach francuzkich, nie zdawały się jeszcze dosyć umocnionymi; chwiały się za każdym objawem opinji publicznéj; szczególniéj obawiano się młodzieży, która zdawała się brać w spadku miłość swobody ludów. Jak młodzież litewsko-polska w Wilnie - rusińsko-polska w Krzemieńcu tak téż i młodzież z części prusko-polskiéj, miała swój przybytek nauki w Berlinie. Ostatnia żyła na sposób młodzieży niemieckiej, ale się łączyła pod swą barwą narodową. Gdy jednak około r. 1820 odkryto tajny związek pomiędzy rodakami i członków jego ukarano długotrwałem więzieniem, przerzedziła się wtedy liczba uczących się studentów w Berlinie i odtąd uczyli się liczniej w Wrocławiu, a osobliwie w Hejdelbergu, Getyndze, Halli, Jenie i innych. Od r. 1825 znowu powiększyła się ich liczba w Berlinie. Odczyty Hegla zwróciły na siebie uwagę i nadały inny kierunek skłaniającemu się ku wypoczynkowi duchowi. Wiecie panowie, że filozofia ta ma za zasadę apoteozę rozsądku, że samopoznanie jest dla niej jedynym, ostatecznym absolutem. Dla niej, to tylko jest prawdą co rozumem może być pojęte. Tego też stara się dowieść filozofja we wszystkich kierunkach czynności ludzkiego ducha w religji, polityce, historji, w państwie, w naturze i t. d. Tak starała się dowieść w faits accomplis historji powszechnej, albo innemi słowy konieczności rozwoju albo jeszcze innemi: rozsądku. Zdanie: iż wszystko rozsądne jest prawdziwem, a wszystko prawdziwe rozsądnem, (Alles vernünftige ist wirklich, und das wirkliche ist vernünftig) brzmiało paradoxalnie i nie jednego, szczególniéj z Polaków ciągnęła ciekawość poznania historycznéj logiki, któraby usprawiedliwiła podział Polski, przeciwko czemu się oburzano. Szczególniéj metoda dyalektyczna téj filozofji przemawiała do pochopnego ku dyskusji ducha Polaków, a wszystko co tam było, prawnik, teolog (protestant z Warszawy), medyk, filolog, słuchało Hegla z zaniedbaniem innych nauk i rozprawiało o nich aż do ochrypnienia. Zresztą w Europie była to chwila życia konstytucyjnego. Uważano je za skutek konieczny historycznego procesu rewolucji francuskiej. Jak to być może, aby życie narodu, jak Polski, na wskroś konstytucyjnego, mogło ustać przez podziały

[ocr errors]

-

państwa? jak mogły być podziały te uznane za historycznie rozsądne? za konieczne? Jak należy pojmować zasadę Hegla w stosunku do Polski? Jeżeli je przyjąć należało w znaczeniu ogólnéj historji ludów, ludów, to i do Polski zastosowane być musiało, a w takim razie nic więcej nie pozostawało, tylko się poddać przeznaczeniu. Przeciwko temu jednak oburzało się wrodzone uczucie Polaka i podział ten inaczej nie objaśniali najwięksi politycy, wyjąwszy absolutną filozofję tylko jako polityczny błąd, jako grzech polityczny, dokonany na narodzie. To było powodem najgłówniejszym, że się oddawano z takim zapałem studjom filozofji Heglowskiej, filozofji uważającej się za absolutną, ośmielającej się ze swego trybunału wydawać wyrok w ostatniej instancji o całéj prawdzie, o całej ludzkiej wiedzy i zdającej się potwierdzać status quo rzeczy i bytu. Jednak polski słuchacz nie dał się uwieść do tego stopnia potędze logicznéj djalektyki téj filozofji, aby się zgodzić aż na skazanie swego narodu. Wkrótce dostrzegł on, rozważywszy bliżéj filozofję historji, filozofję prawa, że tam znajdowały się rzeczy wcale niezgadzające się nietylko z historją jego narodu, ale nawet z rozsądkiem uważanym za absolut. Takiemi były naprzykład: podporządkowanie albo raczej poniewieranie moralnej strony faktów historycznych, zatem przyzwolenie na użycie złych środków dla dopięcia celu państwa; stanowienie fikcji nieodpowiedzialnéj głowy państwa, konieczność drugiej izby Panów i to dziedzicznéj, tworzenie majoratów, ograniczenie ciał wyborczych, polityczny rozdział stanów, konieczność utrzymywania siły wojskowéj, nawet istnienie policji tajnéj a przede wszystkiem zaprzeczenie wszechwładztwa ludu i t. d. Chociażby te fakta były historycznemi, t. j. gdyby były rzeczywistemi, mimo to nie są one jeszcze koniecznemi, to jest rozsądnemi, bo są momentami przejścia historycznego rozwoju, bo zdarzać się może, iż w kierunku zaszło zboczenie i dla tego nie są one absolutami. Przy dłuższem namyśle, system absolutnego prawa okazał się - pretensją filozofa, wcale nie dającą się udowodnić dziejami, gdyż rewolucja Lipcowa, jak wiadomo, odrzuciła część postanowień karty konstytucyjnéj i na jéj czele postawiła wszechwładztwo narodu jako jedyne źródło praw ludzkich i państwowych. Dla tego wściekał się Hegel na rewolucję lipcowę,

gdyż ta przy samem urodzeniu obaliła jego systemat i nazwał ją buntem pospólstwa. Czas późniejszy pogrzebał jeszcze więcej, tak zwanych prawd absolutnego prawa politycznego. Dla Polaka były już dawniej jasnymi ich niedostatki, z rozwoju własnego prawa politycznego i historji własnego narodu. Miał on już przed oczami istnienie W. Księstwa Warszawskiego, konstytucyjnego Królestwa, które de facto et de jure, choć tylko częściowo i przechodnio znosiły rozum podziału żyło nadto w umyśle wówczas uczących się Polaków w Berlinie, podobnie, jak to widzieliśmy u młodzieży w Wilnie, Krzemieńcu i Warszawie, a osobliwie w narodzie przed rewolucją przekonanie, że prawo podzielonego ludu uwydatni się jeszcze w sposób odpowiedniejszy. Czuli oni to, co dla Niemca mogło się wydawać trudniejszem do pojęcia, że po za obrębem filozofji leżała cała dziedzina rzeczywistego życia, które w swoim rodzaju największy wpływ wywierać może i musi na stosunek człowieka do państwa, i stosunek ludów do ludów; że to życie właśnie dla tego, że jest życiem, może mieć rozwój, którym wytknięte zasady, nietylko sprostowane, lecz całkowicie obalone być mogą.

Bardzo niebezpiecznem jest dla najgenialniejszego nawet systematu filozoficznego, chcieć podług absolutnych zasad, nietylko wykładać, ale naprzód rozrządzać historją i losami narodów również jak formą społecznego porządku.

Takie usposobienie ożywiało młodzież, gdy Garczyński odbywał swe studja w Berlinie. Skreśliłem już Panom gdzieindziej inne strony życia ówczesnego Polaków w Berlinie, mówiąc o bytności tam Mickiewicza w r. 1829. i do tego się odwołuję. Garczyński wówczas już ukończywszy nauki, przygotowywał się do podróży do Włoch i Francji, którą wspólnie z Mickiewiczem miał odbyć, zaprzyjaźniwszy się z nim poprzednio w kraju. Garczyński był z pewnością jedną z najgenialniejszych głów, które się wówczas znajdowały na uniwersytecie, choć jestem dalekim od twierdzenia z Mickiewiczem, że wyjaśnił niektórym profesorom niemieckim filozofję Heglowską, i że Gans oddał mu pod tym względem nawet sprawiedliwość. Pojmował on ją jak wielu innych, i widział niedostatki, które w Niemczech dopiero później wykazał Roge i Brunno, ale żeby tę filozofję ze wszystkich stron jéj

ocenić, na to potrzeba więcej niż trzechletnich studjów uniwersyteckich. Jeden tylko Karol Liebelt wyrównywał Garczyńskiemu. Oni także oba stali na czele dwóch partji, na które wkrótce przedtém Polacy się podzielili, to jest arystokratycznéj i demokratycznéj. Lecz już w r. 1828. połączyli się w jeden związek ożywiony najtkliwszem uczuciem miłości bratniéj, obecnością Mickiewicza jeszcze bardziej wzmocniony, który wyczekiwał nowéj epoki. Garczyński w czasie wybuchu rewolucji przybył do Polski, służył wojskowo jako adjutant Umińskiego następnie emigrował żył jakiś czas w Dreznie i umarł w Genewie. Po jego śmierci zjawiły się dwa tomy jego poezji, o których jeszcze pomówiemy.

Przytoczymy jeszcze innych poetów opiewających pojedyncze momenta powstania aby się przekonać, że w nich wieje ten sam duch co w litewskich i wielkopolskich. Najprzód już nam znanego z zamku Kaniowskiego

Seweryna Goszczyńskiego.

Jego poezje z powstania okazały się w r. 1840. w Strasburgu pod tytułem Trzy struny w trzech częściach obejmujących pieśni przed, podczas i po rewolucji. Przytaczamy z nich najprzód Hymn na dzień 29. Listopada.

Powstanie 29. Listopada.

HYMN.

Stańmy chórem i śpiewajmy
Spiesz się Warszawo! Polsko spiesz!
Ciesz się Warszawo! Polsko ciesz!
Jednym chórem zaśpiewajmy,
Niech się dowie ziemia cała;

Jaka jest nasza radość i chwała,

Jaka Polska zmartwychwstała.

Długośmy, długo takich dni czekali,

Wieleśmy, wiele łez wylać musieli,

Abyśmy dzisiaj pieli, godowali;

Wieleśmy w ciężkiem jarzmie wyjęczeli,
Aby świętować w powstania niedzieli.
Ach! pamiętamy tę przeszłość niedawną,
Ach! pamiętamy tę przeszłość niesławną,
Gdy pieśnią były więzionych marzenia;
Kiedy dniem sświęta był dzień uwięzienia;
Litość lękliwa cierpiących nagrodą;
Sen dni dzisiejszych jedyną osłodą!
Dziś więc pociech używajmy.

Spiesz się Warszawo, Polsko spiesz!
Ciesz się Warszawo, Polsko ciesz!
Stańmy chórem i śpiewajmy!
Niech się dowie ziemia cała,
Jaka jest nasza radość i chwała,

Jaka Polska zmartwychwstała.

Przez lat piętnaście nad czołem téj góry, Przez lat piętnaście nad temi ot! mury, Ciężał ciemięźcy orzeł rozbójniczy.

Z gromami w szponach, ze skrzydłem rozpiętem,
Czyhał na resztę skrwawionéj zdobyczy,
Groził do reszty naszym krajom świętym.
Obecność jego, jak brzydkie widzenie,
Szpetnością trwogi barwiła nam lice,
Jak całun jaki, jego skrzydeł cienie
Błogosławioną kryły nam ziemicę.
Zapałom serca ciężył on jak zima;
Ciężył on myslom, jakby zawrot głowy
Ciału i duszy jak sen letargowy.
A dzisiaj, patrzcie, niema go już, niema!
Więc radości wolę dajmy!

Spiesz się Warszawo, Polsko spiesz
Ciesz się Warszawo, Polsko ciesz!
Stańmy chórem i śpiewajmy!
Niech się dowie ziemia cała,

Jaka jest nasza radość i chwała,
Jaka Polska zmartwychwstała!

Prysnęła chmura i dżdżu obfitością
Z pięknych stón nieba zaryły się w ziemi:
Spadł ruski orzeł, spadł i własną złością
Rozpękł się, rozlał pod stopy naszemi.
Własne pioruny w piersi jego strzeliły,
Własne pioruny na proch go spaliły.

« PoprzedniaDalej »