Obrazy na stronie
PDF
ePub

Mickiewicza na istotę samego człowieka.

-

Pod tym względem ulega krytyce rozbiór Mickiewicza wspomnionego poematu, zresztą zręcany i głęboki, przytem małoby doń dodać było potrzeba. Podnosimy tylko, jakie sfery ludzkiego ducha poruszał poeta i za jakin kierunkiem postępował w kompozycji poetycznej.

[ocr errors]

--

Poemat dzieli się na dwie części, obie jako życie młodości zatytułowane: Wacława Młodość. Do części pierwszej za godło użyte znane słowa z ody Mickiewicza,,Do Młodości." Młodości ty nad i t. d., i jest jakby teoretycznym, odrębnym sposobem zapatrywania się na świat, jak go zwykła młodość pojmować, osłaniając się przeciw wszystkiemu co istnieje, starając się to obalić, a nie myśląc wcale o odbudowaniu. Tak rozpoczyna się zaraz śpiew pierwszy: Wielki Piątek, napadem na religję, ponieważ ta pozbyła się pierwiastkowo w niej przemieszkującego ducha, a obecnie przedstawia tylko martwą wiarę, zmarłe ciało. Rozum podejmuje walkę przeciw religji, jest on tu za rzetelnie odrysowanym. Drugi śpiew: Powrót z Kościoła, jest pobieżnym rzutem oka na lud oddalony od świata, lecz żyjący szczęśliwie, z krótką charakterystyką bohatera poematu. - Śpiew trzeci. Lata dziecinne bohatera: Sny prorocze, w których jego przyszłość już matce w snach była objawioną, stosunek psychologiczny człowieka, stan somnambuliczny - dwa indywidua, a jeden duch; potém wiek chłopięcy tegoż, -wychowanie w klasztorze, wrażenie cmentarza i życie na ustroniu, i pierwsze poruszenie się fantazji poetycznej, wylewającej się w pięknej odzie do genjuszu i stojącej na czele dziennika Wacława. Przytoczyć tu należy te wiersze:

Genjuszu ty i pieśń natchniesz zemsty pieśnią i t. d.

Śpiew czwarty: Nauki, szczególniej stanowisko rozumu do świata i oziębłość jego poglądu przeciw temu, co człowiek żywi w swej piersi:

Gdzież jest bóstwo, które ja w piersiach moich żywię?

Gdy w zwątpieniu nie mogąc i tu znaleźć prawdy, odpycha od siebie książki, za stołem słyszy z sąsiedniej szynkowni śpiew lulu dla uciechy tam zgromadzonego. Biegnie ku niemu. -

[ocr errors]

--

Jest to śpiew piąty, jeden z najpiękniejszych: Obcy Człowiek. Jest to stopień pierwszy, w którym uczucie i rozum święcą zgodę, pierwszy stopień entuzjazmu, rzeczywistego życia dla młodzieńca. Wacław urywa swe myśli - wskutek zjawienia się obcego człowieka, paraliżującego swoją refleksją entuzjazm ludu jest to uosobiony rozum wszystko rozbierający i rozwięzujący. Czwarta: Odmiana, zwrot w historji bohatera, z teorji do praktyki, pogodzenie się rozumu z uczuciem. Piękna tu jest pieśń jako wspomnienie ody młodości (utworzona ona była we Włoszech i zwrócona do Mickiewicza). Druga część ma za godło Göthego:

Was machst du an der Welt,

Sie ist schon gemacht.

Co ty czynisz na świecie
Świat już uczyniony.

-

Wskazuje na praktyczną stronę życia. Tak rozpoczyna się śpiew pierwszy balem na zamku: Bal w Zamku. Stan Polski. Drugi Związek, konspiracja, niezgoda uczucia z rozumem. Śpiew jest przewybornym. Wyżej wspomniany nieznajomy człowiek przeszkadza związkowi swojemi rozprawami paraliżując entuzjazm. Śpiew trzeci: Obrazy. Rozmaite stosunki życia, religji, życia pospolitego ludu i jego miłości ojczyzny historja. Magnetyzm, miłość, chwała wojenna, literatura, sztuka, poezja i stosunek do ojczyzny. Tém wszystkiem stara się go ten człowiek odwieść od czynu, sparaliżować zgodę rozumu i entuzjazmu. Myśl jest przeprowadzoną w czwartym śpiewie: Odkrycie Tajemne, (str. 105-107). Wacław co czuje, myśli to w życiu, to w czynach. - Śpiew piąty: Odjazd ze stolicy do domu. Śpiew szósty: Scena Zamkowa. Stosunek miłości do siostry, zaparcie się miłości jaką miał wprzód do niej. Zakończenie. Podróż nie skończona w świat.

-

Z poprzedzającego wynika, że całość kończy się rozwojem człowieka, absolutnem poznaniem siebie samego.

W tym tomiku mieści się jeszcze scena fantastyczna, która pozwala się domyślać, że celem poematu było połączenie entuzjazmu z rozumem, a przez to podanie człowiekowi siły do czynu. Zdaje się, że Garczyński miał przed oczami odę Mickiewicza.

W każdym razie widocznym jest w tym poemacie, wpływ Mickiewicza na Garczyńskiego, a szczególniej pod względem uczucia, które tu rzeczywiście ma swe znaczenie.

Przechodzimy do przedstawienia Oddziału III. historji poezji polskiej, pochodzącej także z czasu rewolucji, lecz nie odnoszącéj się jedynie do treści przez nią nastręczonéj, tylko obejmującej znowu całe życie narodu, a nawet przechodzącej poza jego granicę, jednakże ciągle usiłującej wiedzą narodowego ducha przeniknąć świat.

Żałuję, że nie mogę tego odziału traktować tak obszernie, jak inne części, zawiera on bowiem pewną liczbę utworów poetycznych, które wznoszą poezję polską do najwyższego blasku i ukazują ducha narodu we wszystkich jego kierunkach. Mielibyśmy tu do przedstawienia utwory nietylko pojawione za granicą lecz i w ojczyznie. Ponieważ jednak te ostatnie więcej odnoszą się do przeszłości życia narodowego, a co do treści poruszają się tylko w szczupłych granicach, gdyż nacisk wewnętrznych i zewnętrznych stosunków nie dozwala, aby oddychały wolnym duchem teraźniejszości, przeto ojczyste utwory są drugorzędnego znaczenia i o tyle tylko są one ważnemi, iż dają świadectwo, że duch narodu raz obudzony rewolucją, pod powierzchnią zewnętrznego spokoju nie spoczywa, ale czeka na sposobność, aby przejść do głosu i wybuchu, dochodzi do najzupełniejszego wolnego rozwoju i dla tego też jego utwory, jako prawdziwy wyraz świadomości narodowej, są dla nas daleko większej wagi i wyższego interesu. Ojczyzna téż uchyla czoło przed wygnanemi i ściganymi synami, uznając w nich swych wieszczów, swych proroków, swych kapłanów, roznoszących po świecie palladium jéj wolności, aby go kiedyś niespożyte, wzbogacone i wspaniale ozdobione, przynieść do ojczyzny, dla chwały i naśladowania późnej potomności. Qdział, o którym mowimy, kończy się na messjanizmie, narzuconym przez Mickiewicza polskiej poezji. Ten messjanizm przynosi największy uszczerbek polskiej poetyce, wprowadzając dotychczasowych poetów z nieskończonego najswo

[ocr errors]

bodniejszego narodowego poglądu w szczupłe szranki naciągnionéj i chorobliwej idei, w jakie wprowadził ich sam arcymistrz poezji. W tym względzie na końcu naszego odczytu dodamy kilka słów dla przekonania się, czy podobny pogląd zdolnym jest utworzyć podstawę do nowego rozwoju naszej poezji. Wprzód musimy go traktować za nieistniejący i nieznany, i dla tego będziemy charakteryzować poetów tego oddziału odpowiednio do tego poglądu, jaki przyjęliśmy za naszą podstawę. Będziemy ich tylko charakteryzować, czas nam nie pozwala, zapuszczać się bliżej w samą istotę ich poezyj i ich pomysłów. Wymienimy tylko trzech poetów, ponieważ ci pomiędzy wielu innymi za granicą i w ojczyznie tworzącymi poezje, jaśniej promienieją i jako poeci pierwszego rzędu już do wyżej wymienionych: Malczewskiego, Goszyńskiego, Garczyńskiego, Pola, nawet Mickiewicza, godnie się zbliżają. Dwóch z nich znamy już z poprzedniego odczytu: Zaleskiego poetę świata ukraińskiego i Słowackiego, śpiewaka hymnu rewolucyjnego: Boga Rodzico. O trzecim z nich, który góruje ponad wszystkiemi, nawet olśniewa swym duchem Mickiewicza, Zygmuncie Krasińskim, jeszcze nie wspomnieliśmy. Zaczniemy od

Juljusza Słowackiego,

gdyż poczytujemy sobie za obowiązek złożyć mu uznanie, którego dotąd nie znalazł u innych, a nawet u Mickiewicza, który mu poety imienia odmówił i cenić nie umiał. A jednak naszém zdazdaniem Słowacki, nietylko jest poetą, lecz na wskroś poetą narodowym, a nadto najbardziej produkcyjnym, najbardziej twórczym, a szczególniej poetą twórczym teraźniejszości w całej Polsce, Napróżno tracilibyśmy czas na dowodzenie, że jest poetą. - Że o nim Mickiewicz w swoich odczytach ani jednem słowem nie wspomniał, to dla nas nie może być powodem lekceważenia, wiemy bowiem, że Mickiewicz nie wymienił w nich nawet najznakomitszych mężów stanu, uczonych i poetów przeszłości, ci bowiem nie mogli przystać do jego messjanicznéj estetyki, nie wymienił Krasickiego, Niemcewicza, Naruszewicza, Woronicza, Lelewela, ani Wincentego Pola.

Jego Walhalla polskich bohaterów, obywateli, uczonych i poetów, jest podobną do Walhalli niemieckiej króla bawarskiego

--

w której ani Luter, ani Melanchton nie znaleźli dla siebie miejsca, lecz za to dano je Katarzynie cesarzowej i Dybiczowi. Tak téż i u Mickiewicza figuruje Suwarów obok Kościuszki, i to w daleko większym blasku, nie zważając na zasady jednego i drugiego tylko dla tego, że Suwarów odprawiał modlitwy co rana za pierwszem pianiem koguta. Ciągle przemawiałem za Mickiewiczem i starałem się go osłaniać od wyrzutów świeżo mu czynionych pod względem egoizmu, dumy i braku miłości ojczyzny, gdyż z jego poezyj płynie wprost przeciwny dowód, lecz bronić go nie mogę, co się tyczy jego odczytów z dwóch lat ostatnich, tu bowiem panuje rzeczywiście nietylko egoizm, duma i draźliwość umysłu, niegodna wielkiego ducha, lecz rzeczywiście brak harmonji pomiędzy miłością człowieka i ojczyzny. Dla czego bowiem nie wymienił ani jednego poematu Słowackiego, ani razu nie przytoczył jego nazwiska, wspominając o Goszczyńskim, Zaleskim, Malczewskim, Garczyńskim, z którymi przynajmniej na równi stoi Słowacki, jeżeli ich nie przewyższa. Jest to albo zazdrość poetyczna, lub też niechęć mogąca pochodzić z jakicgobądź powołu, którego nie znam, albo zupełna różność zdań co do ducha, jakim oddychać powinna poezja. Dość na tém, że Mickiewicz przy każdej sposobności, przy każdém zetknięciu się z nim, występował przeciw niemu, nazywając go szatanem poezji. Przyjmujemy to słowo i sądzimy, że sama ta draźliwość Mickie wicza przeciw Słowackiemu, jest uznaniem tego ostatniego, gdyż nie wybucha się gniewem w taki sposób przeciw małoznaczącéj jednostce, i nie zwalcza się z taką wytrwałością mało cenionego wroga. Nazwa szatana poezji jest więc największem uznaniem, a zarazem, jęźli się podoba, najtrafniejszem uznaniem Słowackiego poetą. Objaśnimy to bliżej i najtrafniéj postąpimy, przytaczając słowa poety co do jego stanowiska. Powiedziano w przedmowie do trzeciego tomu jego poezji wyszłych w Paryżu 1833 r., który zawiera poemat epiczny: ,,Lambro, Powstaniec Grecki," że w tym poemacie miał za zadanie wystawić bohatera, jako obraz człowieka naszego wieku, wizerunek bezskutecznych wysileń, wcieloną osobistą ironję losu. „Nie będę tu bronił układu, ani żywotnej myśli poematu. Świat myśli tak jest obszerny, że można w nim wyciągać nieodparte granicami ramiona. Szanuję szkołę

« PoprzedniaDalej »