Co to za wiosna, że rola tak zryta? Śliczna to wiosna, o ptaszyno miła, Ptaszek w skrzydła zatrzepotał Dziwna -to dziwna tutaj gospodarka Krwią polewają, nawożą kościami Zdziczały były, ptaszku te zagony: Ptaszek raźniej zatrzepotał, Pędził w górę i szczebiotał: Lubię ja skibę, gdzie mam samkę moją Tych gospodarzy, co roszą swe pole Krwią złych sąsiadów, ich kośćmi ją gnoją. Skowronki będą mieszkały swobodniej. I w skrzydełka znów trzepotał Polecę teraz przez polską ojczyznę. I będę polską nauczał rodzinę, Jak rolę sprawić by plony mieć żyzne; Braci skowronków toż to uweseli, Że w gęstych zbożach będą mieszkać śmielėj! Warszawa, w Kwietniu 1831 r. I utonął w nieba sine... Boże błogosław ptaszynę! Jak już z tych śpiewów widzimy, był nadto powszechny głos w narodzie, aby wojnę prowadzić z całą energją, zgnieść resztę zdemoralizowanéj armji rosyjskiéj, plac boju przenieść do Litwy i Małorosji, i podać bratnią pomoc ludności, zaczynającej się poruszać nawet bez broni i bez zdolnych dowódzców. Wróg wzięty we dwa ognie, pozbawiony środków żywności i amunicji, musiałby zginąć zupełnie nimby były nadeszły gwardje cesarskie, z któremi byłaby gra łatwiejsza. Widocznie, ocalenie Polski i jej odbudowanie polegało na szybkiem działaniu. — Ztąd też ten ogólny okrzyk w owym czasie: do Litwy, do Litwy! Wiele téż śpiewów odnosi się do tej chwili a pomiędzę nimi najpiękniejszy Goszczyńskiego pod tytułem: Marsz za Bug. CHÓR. Uderzcie w bębny, zagrajcie nam w rogi Niech lotne serce nie wyprzedza nogi. GŁOS. Już tam niejeden z zabużańskich braci A nas jak niema, tak niema! A posiodłane, pokiełzane konie A ostre szable i nabite bronie Brzęczą nutą naszej broni. CHÓR. Uderzcie w bębny, i t. d. GŁOS. Piękne siostrzyce, Rusinki, Litwinki Že nas zobaczą, żywiéj ich wzrok płonie, CHÓR. Uderzcic w bębny, i t. d. GŁOS. Warczy próg Dniepru, pomrukuje Dżwina, Bo koń cudzy po niéj depce. Dyszy niechęcią bagniste Polesie, Burzami grożą naddniestrzańskie skały, Lesista Litwa dasa się i ćmi się Na nasz pochód opieszały. CHÓR. Uderzcie w bębny, i t. d. GŁOS. Wodzu nasz Janie! białe orły zebrzą Niech, postrzelony ten potwór dwugłowy, I skróć mu męki skonania. CHÓR. Uderzcie w bębny, zagrajcie nam w rogi i t. d. Śpiew Ochotnihów Poznańskich, wychodzących na Litwę dnia 26. Maja. CHÓR. Héj rozpuśćmy cugle koniom, Daléj bracia pędźmy w biegu, Nieśmy wolność Litwy błoniom! GŁOS. Kto bez serca niech się wstrzyma Tępy wzrok niech duszę mrozi CHÓR. Héj, rozpuśćmy cugle koniom, i t. d. GŁOS. Tak więc za ślubne ołtarze, Za godło jedności naszéj, Niechaj Litwa z Polską w parze Podniesie ostrze pałaszy. Śmierć albo zwycięstwo wszędzie, Ślubu naszego obrazem! I rozpuśćmy cugle koniom I za wrogiem pędźmy w biegu, Polska Litwa na tym brzegu Cześć, cześć Polski, Litwy błoniom. CHÓR. Héj, rozpuśćmy cugle koniom, i t. d. Pomiędzy mniejszemi poezjami, które utworzył Goszczyński, bezwątpienia śpiew ten jest najwyborniejszym. Goszczyński urodził się w części Polski, gdzie człowiek jeszcze ściśle jest złączony swem życiem, wyobrażeniami, uczuciami z żywotem natury. Wszystko, co około siebie widzi, wydaje mu się ożywionem ; chmury, lasy, drzewa, rzeki, zwierzęta z nim mówią, umie on cały świat związać z sobą i podług jego usposobienia śpiewać, lub czerpać natchnienie. Poeta na tym stopniu natchnienia jest wierném echem, każdego ruchu, każdego dźwięku, ciszej lub głośniej brzmiącego; jest echem wszelkiego brzmienia natury które tłómaczy w słów tonach, wyraża w pieśni jasnéj, sztuczną harmonią wytworzonej, tak aby żywot natury zlał się w niej z życiem człowieka. - Na tém stanowisku zapatrywania się ludowém, wyrasta głównie pierwotna, właśnie tak zwana poezja ludu; na tym gruncie kwitną też poezje Goszczyńskiego, nawet większe jego poemata. A jak w naturze trafiają się harmonijnie i surowo brzmiące tony, tak i tu znajdują się one w jego poezjach. Obok uczuć najnaiwniejszych, najdelikatniejszych, najszlachetniejszych, objawia się tu i tam, uczucie dzikie, ostre, pałające |