Wizerunki polskie: zbiór szkiców literackich

Przednia okładka
Nakł. S. Lewentala, 1875 - 302

Z wnętrza książki

Wybrane strony

Spis treści

Inne wydania - Wyświetl wszystko

Kluczowe wyrazy i wyrażenia

Popularne fragmenty

Strona 112 - Pietrucho, prawieś mi się sianem wykręciła: Ta nahajka mocno się na twój grzbiet groziła. Kładźcie sierpy, kupami do jedła siadajcie, W kupach jedzcie, po chróstach się nie rozchadzajcie.
Strona 82 - Szyrokość nieprzeźrzana na górze równiuczka, Na niej trawa by hatłas piękna, zieleniuczka. Kwiateczki po niej wszędy, by drogie kamyczki, Rozlicznymi farbami błyskają się wszyćki.
Strona 116 - I za żywota ma chleb, i po nim zostanie. I ty Likory, u mnie nie będziesz żebrała, Nie będziesz, gdy nie będziesz ze mną próżnowała. Ręko moja...
Strona 115 - Łaję wam, i zajrzę wam: większą wolność macie Niźli ja. Na co się was tak wiele zleciało? Abo wam miło kąsać białe, miękkie ciało? I ciebie tu komarku, zła śmierć posadziła, Ukąsiłeś, że przez sen wargami ruszyła.
Strona 17 - O to nareszcie jeszcze prosić mi wypada, by nie wszyscy o naszej pracy wyrokowali, lecz wyłącznie ci, których umysłu zdolność i świetność dobrego wychowania zaleca, tudzież by się nikt do nagany nie kwapił, dokąd wszystkiego dokładnie nie zważy, nikt bowiem smaku imbieru nie dojdzie, dokąd go nie zżuje, nikomu też nie godzi się sądzić o rzeczy, dopóki się w niej nie rozpatrzy.
Strona 111 - Babę o czterech zębach. Miło będzie na cię Patrzyć, gdy przy niej siędziesz, jako w majestacie, A ona cię nadobnie będzie całowała, Jakoby cię też żaba chropawa lizała.
Strona 16 - Kodrusa tylko, Kodrusa trwożymy się obrazem, bo nędzota nasza wystawiona na rozliczne czyhających zasadzki, a nawet podartej nie ma opony, by wstyd własny zasłonić. Albowiem nie w kole dziewic, pośród muz swawolić, lecz przy stolicy świetnego senatu stanąć mamy; nakazano nam nie przyciemnione bagniste sitowie, lecz złote ojczyzny filary; nie gliniane lalki, lecz ojców naszych żywe postacie z łona zapomnienia wydobyć iz starożytnej słoniowej kości wyrzeźbić, co mówię? bożego...
Strona 113 - Miiości nieszczęśliwa, nigdyś pięknej strzałki We mnie nie utkła! Po co noszę te piszczałki? Po co pieśni? Po co mi stada te igrają? Szczęśliwsze stada, bo wżdy uciechy swe mają! Ja nie mam, a już starość nad grzbietem się krzywa Zawiesza i co chwila sił pierwszych ubywa.
Strona 112 - Ale czeladka lepiej słucha gospodyni. Niechaj ma żonę: będzie się domu trzymała » Czeladka; nie będzie się często odmieniała, I nam do dwora będą otworzone wrota. Wszystkich do siebie wabi przyjemna ochota. Słoneczko, śliczne oko, dnia oko pięknego! Naucz swych obyczajów starostę naszego: Ty nas ogrzewasz, ty nam wszystko z nieba dajesz, Bez ciebie noc, z tobą dzień jasny, gdy ty wstajesz; Niech i on na nas zawsze patrzy jasnym okiem; Niech nas z pola wczas puszcza, nie z ostatnim...
Strona 78 - A tak dusza jest.to duch od Boga nadany, Jako ogień do lampy gdy będzie przydany, Lampa jest sama przez się i ciemna i brudna, A gdy ogień przypadnie już jasna i cudna.

Informacje bibliograficzne