Obrazy na stronie
PDF
ePub

STAROŚCINA. Bądź waćpan pewien, że się konkurencya skróci
En vain podkomorzyna krząta się i swata,

Córki naszéj nie damy nigdy za sensata.

SZAKMANCKI. Zamiast romansów, w których czułość i zabawa,
Onby jéj kazał czytać volumina prawa.

STAROŚCINA. Zanudziłby ją na śmierć, tego nie ścierpimy;
I ja i mąż mój nawet waćpana życzymy.
SZARMANCKI (klękając.)

Wszechmocne nieba! coście dały jedną duszę,
Bym nieszczęsnéj miłości ponosił katusze,

Dajcie drugą, bym znieść mógł rozkosz niepojętę!

STAROŚCINA. Ach! wszak to słowa z Nowej Heloizy wzięte!
Jak szczęśliwieś przytoczył!... takiego kochanka

En vérité, nie warta zimna starościanka.

SZARMANCKI. W ręce twe składam losy i ogień ukryty.
(Odchodzi.)

STAROŚCINA. O nieba! co to będzie za mąż wyśmienity!
Je suis fière de mon choix i wielbię niebiosy,
Zaraz mu starościanka musi dać swe włosy.

Powrót Posła był, powtarzamy, kwiatem komedyi polskiej XVIII wieku; mieliśmy jeszcze po niéj niejednę komiczną sztukę, ale żaden z utworów tych ani się mógł porównać ze sztuką Niemcewicza. Autor wielkiego scenicznego talentu, to jest znajomości sceny i dykcyi teatralnéj, Bogusławski, odznaczył się głównie tłómaczeniami; napisał on wprawdzie sztukę na dopełnienie Powrotu Posła, p. n. Dowód wdzięczności narodu (komedya w 2-ch aktach), oraz wyborną komedyę prozą: Spazmy modne, ale żadna z tych nie ma ani zalety treści, ani dykeyi Powrotu Posta. Bogusławski obdarzył także scenę krajową arcydziełkiem w tym czasie, ale odznaczoném innym charakterem jak komika, satyryczność; stroną silną owego utworku jego (Krakowiacy i Górale) jest raczej jego śpiewność, prostota, krajowość ludowa, i należy do działu oper.

Z ostatnich lat wieku mieliśmy jeszcze między innemi oryginalne sztuczki (dziś już nam nieznane) Józefa Kossakowskiego (biskupa inflanckiego): Warszawianin w domu, Panicz gospodarz, Mądry Polak po szkodzie, o których wspominając Bentkowski dodaje, iż malują obyczaje krajowe; także kilka, oryginalnych równie, Marewicza (rotmistrza województwa trockiego), a mianowicie: Wszystko się skończyło na projekcie, Miłość wszystkich porównywa, akt. 5, Zona opuszczona na bezłudnej wyspie, Szczęście w nieszczęściu (w r. 1795-1797). Wiele w nich chęci, żywości i oryginalności, ale wszystkie mniej niż mierne. Kiedy tak śmiano się u nas i przychodziły na świat coraz częściej

i liczniej talenta i natchnienia komiczne, ukazywały się równie, rodziły i nad poprzednie wznosiły podobne natchnienia, talenta i w innych krajach spółcześnie. Z kończącym się wiekiem wyraził się właśnie najdobitniéj ów fakt, owa sprzeczność, o których na czele wspomnieliśmy. U nas wszyscy ci ukazali się komicy, których tu poznaliśmy. W Niemczech między innymi Kotzebue, w Anglii Sheridan, najszczersi tych krajów komicy dotąd. I w tymże czasie gilotyna francuzka i kokarda francuzka obfitsze niż kiedykolwiek łzy i krwi strumienie rozlały. Człowiek-ludzkość do lat dochodził, i wszystko na więcej olbrzymią skalę wyrażał, odbijał, nie tylko myśli, pojęcia, ale też wszelkie uczucia, uczucia barwy różowéj i barwy krwawéj.

LUDWIK KONDRATOWICZ

I

JEGO POEZYE..

Wiek nasz nie jest wiekiem poklasków dla dzieł poezyi. Zainteresowanie się dziś tak silne i tak powszechne treścią i wypadkami badań materyalnych nie sprzyja zwrotom duchowym. I nie twierdzimy bynajmniej, iżby ten prąd materyalny był prądem wstecznym. Po wybujaniu tak silném lecz jednostronném w pierwszych dziesiątkach naszego stulecia, badań przeważnie duchowych, a po zawodzie ich, stosownie do praw rozwicia, przyjść musiała z kolei doba kontrastu. Członkowie doby, nie możemy owszem i sami odjąć się dobie i nie podzielać jej wrażeń, ale w okresie każdym, jakkolwiek hasłem każdego jest jednostronność, tkwi i wszechstronność. Okres nasz, lubo jest materyalny przeważnie, jest jednak chronologicznie postępnym, a jako taki, nim dopełni swe koło i ustąpi znowu z kolei miejsca zwrotom przerwanym (t. j. nowemu okresowi ducha w postępie nowym) może i musi wydać i niejedno dojście postępne śród swych gałęzi, a dojście to, jeśli będzie dojściem postępném istotnie, chcemy rzec „dojściem prawdy", musi pójść mimo wiedzy swych sprawców i na ogólną korzyść wszystkich gałęzi. Takie np. prawdy, do uznania których, myśląc tylko o swym zakresie, doszedł był ostatni okres duchowy, jako: istnienie praw pewnych rozwoju, jedności bytu, harmonii i. t. p., przejął i zastosował do dojść swoich obecny materyalny, podobnie téż niejedno dojście i tego, które sam mniema być śmiercią, pogrzebem ducha, może w istocie pójść raczej na jego tryumf.

Objaśnimy to bliżej.

Po zakwitnieniu i śmierci z końcem wieku zeszłego, a po wskrzeszeniu w połowie naszego czci wyłącznie materyi, reprezentanci tego

kierunku, po ponowieniu zrazu dawnych swych twierdzeń o odwieczności materyi i odwieczności jéj kształtów (*), pochwycili następnie, przejęli za własną i poparli massą dowodów tę niedawno zjawioną hypotezę: iż owszem pierwotném nastaniem (t. j. sposobem stworzenia) tych wszystkich istot ziemskich, na które patrzymy, było nie ich trwanie odwieczne w dzisiejszych formach, lub téż ich samorodne zjawienie się obok w formach sobie podobnych, ale ich stopniowe i harmonijne wywijanie się (ewolucya) z formy w formę, przez odmęt wieków. Szkoła wniosła, iż dojście to jest pokonaniem ostateczném ducha i wszelkich z tego wyobrażenia idących „duchowych mrzonek". Dojście to jakiż jednak istotnie musi miéć skutek? i do jakich właściwie wieść wniosków?

Jeżeli ten pomieniony dopiéro wykład nastania różności istot jest prawdą (a sądzimy, iż wszelki wykład, który w stworzeniu rzeczy widzi harmonię i mądrość, nie zaś bezład i bezpowolność, jest bliższym prawdy) (**), jeżeli istotnie nad naszą ziemią przepływały miliardy wieków i w biegu tym wydawały tylko przemiany form materyalnych, a dopiéro przed czasem stosunkowo niedawnym, przed kilku tysiącami lat, jedna z tych form, z tych utworów, ukazała się z przybytkiem nieznanego dotąd pierwiastku: ducha żywego (z pierwiastkiem twórczym), pierwiastku, który ją odróżnił o całość i wyniósł o całość nad wszystkie utwory poprzednie; tedy o ileż nam droższym, o ile silniéj strzeżonym i wyżej wielbionym być winien ten tak świeży na ziemi gość, ten duch ludzki! Jak ciekawie badane, jaką czcią otaczane, wszystkie jego objawy, jego produkcye! Z formą ludzką (właśnie według teoryi téj nowéj) ukończony, wypada rzec, został zewnętrzny rozwój natury, a wszelka odtąd zjawiana na ziemi nowość szła tylko od ducha ludzkiego. Pierwiastkiem tym (duch i twórczość) połączył się bezpośrednio człowiek z pierwiastkiem (Duchem-Stwórcą) wszechrzeczy. Pierwiastkiem tym zapanował on na ziemi, rządzi i włada wszelką istotą ziemską, z dniem każdym wnosi jakąś na ziemię nowość, nieznaną od dni stworzenia; w świecie swoim (ludzkości) wydał on i wydaje

(*) Rozprawiać o powstawaniu gatunków istot jest to rzecz próżna, gatunki bowiem odwieczne są te same. Aug. Comte.

(**) Wykład ten wyrozumowanego dzisiaj ( w wieku XIX) logicznie dojścia, dziwnie się nawet zbiega z podaniami lub nauką natchnień pierwszych historyków ziemi. Główne np. punkta twierdzeń Genesis Hebrajskiej: iż ród ludzki nie jest odwiecznym na ziemi, iż na ziemi po jéj nastaniu, przybywały epokami postępnie, coraz bogatszéj organizacyi utwory, i że wreszcie ludzkość cała dzisiejsza jest rozrodem z jednéj pierwotnej pary, są to właśnie główne punkta teoryi dzisiejszéj o pochodzeniu istot, zwanej teoryą Darwina. (Co do ostatniego z tych punktów, t. j. wyjścia wszelkich pokoleń ludzkich zjednej spólnej pary, widzieć mianowicie dowody w najnowszém dziele Darwina: „Pochodzenie człowieka i wybór płciowy".

szczegóły takie jak: dzieje, religie, świat wynalazków i nauk, dzieła sztuki i t. p. Badanie i ocenianie każdego z tych szczegółów jest to więc owszem głównej żywotności zadanie dla badań ludzkich. Zajmuje nas i naucza zapewne badanie i przebywanie śród np. starych jaskiń i skał, śród sfery lodów i wód, pośród prochów i kości istot zaginionych, i badania te jako badania także czcią otaczamy; lecz badania te jako badania, w razie nawet skutków najlepszych, objaśnić nam tylko mogą i objaśniają martwość i przeszłość. Zagadkami głównemi dla ludzi są: wnętrze istoty ludzkiej i losy ludzkie, a rozwiązanie tych zagadek prędzej i bezpośredniéj nam dadzą, dać nawet, zdaniem naszém, jedynie mogą, nie tyle badane np. przepaście i ognie śród kształtów i treści ziemskich, ile raczej przepaście i ognie serc ludzkich i myśli ludzkich.

Poezya, ta właśnie jedna z gałęzi dzieł sztuki, jeden z głównych utworów ludzkiego ducha, według objaśnień i twierdzeń szkoły materyalnéj jest to tylko przygodnia produkcya wraźliwszych mózgów, a treść jéj, to odbicie działań przyrody na nerwy czaszki. Ten téż właśnie był grunt i krytyki materyalnéj z wieku zeszłego, zwanej klassyczną. Skala zgodności poezyi, danéj z jéj typem t. j. naturą, któréj jakoby naśladowniczką tylko być miała, poczytywaną była za jedyną skalę wartości utworu. I nie wszystko téż wcale było fałszem śród spostrzeżeń i reguł krytyki téj; ujemnością i fałszem w krytyce téj było to tylko, co jest ujemnością i fałszem w ogólności całéj téj (materyalnéj) szkoły, to jest jednostronność w poglądzie i pewna ciasność. Iz poezya, a zwłaszcza słowa poezyi, są dzieckiem mózgu, iż obrazy jéj mogą, a nawet muszą być odbiciem natury zewnętrznej, jest to istotną prawdą; wszakże nie tylko w tym fakcie i nie tylko w tej treści, leży jej całość.

Mamy właśnie przed sobą zbiór natchnień śpiewaka z nad Niemnu, zbiór obszerny, dziesięć tomów utworów obejmujący, a treść ich była to istotnie produkcya jego mózgowéj tkanki, działań na nią okolic i słońca nad Niemnem. Lecz oto nad tymże Niemnem, śród tychże okolic, jakaż ilość (uważać to można) i istnieje i istniała od tylu już czasów, innych mózgowych tkanek i czaszek, na które działają toż słońce, też okolice, które nawet łącznie lub jednocześnie wzrastały i żyły ze śpiewakiem utworów tych, a więc śród tychże wrażeń zewnętrznych i wrażeń wewnętrznych, śród myśli podobnych dziennych i uczuć dziennych, które nawet dzieliły jawnie takąż wraźliwość, miały równie upodobanie w śpiewach i chęci własnéj do śpiewu (*); dlaczegoż jednak z liczby tych kroci, jednéj

(*) Przychodzi nam tu na myśl mnogość z owego czasu poezyj w Rocznikach, Noworocznikach, Pamiętnikach i w innych ówczesnych zbiorach miejscowych,

« PoprzedniaDalej »