Obrazy na stronie
PDF
ePub

uczących się, lecz nadto nowej literaturze polskiej. Jeden z tych promienistych stworzył nową, oryginalną, narodową poezyę, jakiej dotąd nie było. Członkowie promienistych żyli w takiej wspólności uczuć, myśli, wzajemnej pomocy, jaką trudno spotkać do tak wysokiego stopnia posuniętą w innem stowarzyszeniu. Miłość braterska, miłość nauki, równość, wzajemna pomoc, były obowiązkami wpisanemi do wielkiej księgi stowarzyszenia. Kto złe życie prowadził, nie mógł być przyjętym do niego.

Nowe życie wstąpiło w mury uniwersytetu; dotąd niewidzialne książki polskie przechodziły z ręki do ręki. Zjawiły się pieśni patryotyczne, poczęści nowe, poczęści wydobyte z zapomnienia. Odpisywano je, uczono się ich na pamięć. Przysłuchiwano się z największą pilnością wykładom professorów. Wydział moralny, liczący tylko jednego professora, zaczął się od razu słuchaczami napełniać. Wszystkiem tem kierował Zan. On sam nie był bez doradców tajnych. Tych miał w osobach filaretów, których związek utworzył wydział tajny i już od roku 1818. istniał, lecz dopiero w roku 1819. na 1820. zaczął być czynnym.

Właśnie w tym czasie Czartoryski wystąpił z rządu królestwa i oddał się uniwersytetowi, a pomimo opozycyi i odradzań Śniadeckiego, postanowił obsadzić wakujące oddawna katedry nauk moralnych i ogłosił konkurs. -- Każdy był ciekawy, kto będzie uczył historyi, kto filozofii, chociaż już naprzód się tego domyślano.

Lelewel mieszkał w Wilnie do roku 1818. Lelewel jest drugą znakomitą osobistością, około której obraca się część znaczna nowszych polityczno-literackich usiłowań; jest więc rzeczą konieczną wyjaśnić zakres jego działania. Podówczas Lelewel był już znany narodowi ze swych dzieł naukowych. Łączył on gruntowną znajomość historyi starożytnej z głęboką nauką ojczystej. Z pod pióra jego, jakby dotknięte rószczką czarodziejską, powstawały wielkie postacie przeszłości, których dotąd nie widziano, narysowane żywo i wyraziście. Lelewel łączył nieporównaną pracowitość z genialnym, można powiedzieć, instynktowym poglądem na historyę.

Czacki, w Lelewelu zaledwie rozpoczynającym zawód nauczycielski, umiał ocenić talent, powołując go w roku 1809. do Krzemieńca i przeznaczając mu w wyższych klassach katedrę historyi. Lecz Lelewel nie pozostał długo w Krzemieńcu; wrócił do Wilna

i oddał się na nowo pracom historycznym. Młodzież jeszcze go nie znała, uczeni jednak w swoich dziełach wspominali o nim z uwielbieniem. Lelewel stanowi epokę w naszej literaturze jako badacz historyi i krytyk. Był on pierwszym, który rozproszył mgły rozpostarte nad naszemi dziejami pierwotnemi.

Jestem tego przekonania, że jeśli kiedykolwiek historya polska ma być oczyszczoną z tych kłamstw i błędów, które do niej powciągano, stać się to może jedynie drogą przez Lelewela wskazaną. Opinia publiczna w Wilnie dawno już przeznaczała Lelewela na professora historyi przy uniwersytecie; Śniadecki jednak był przeciwnym. Powód był niesłuszny, dziecinny.

Lelewel wśród swych mozolnych studyów źródeł greckich i łacińskich, geografii starożytnej i historyi, tak dalece styl swój zaniedbał, że w dziełach jego częstokroć z trudnością można było trafić do końca. Śniadecki, dla którego styl był wszystkiem, który na przestrzeganiu czystości języka swą sławę opierał, nie mógł mu przebaczyć jego prozy chropowatej, niegładkiej, rozbitej. Mimo to przecież Lelewel był nieporównanie wyższym nad Śniadeckiego pisarzem. Obok tego różniła się ich ortografia: Lelewel lubił jotę, Śniadecki nienawidził ją. W skutek tego prowadzili długie spory.

Rozprawy Lelewela pisywane w Tygodniku Wileńskim 1816. i 1817. roku, są najgruntowniejszemi i najznakomitszemi, pod względem krytyki, pismami w naszej literaturze. Chwalono je, lecz mało kto je rozumiał. Śniadecki mówił, że to nie po polsku; szubrawcy, poważając uczonego, wyszydzali styl jego. Onacewicz, jego przyjaciel i poprzedni zastępca na katedrze historyi, w jednym odczycie ubolewał, że dzieła Lelewela nie są na polskie przełożone. Lelewel litośnie uśmiechał się na te gadaniny. Tymczasem wszech-mogący Śniadecki przeszkadzał jego nominacyi na professora. W tem Lelewel został powołanym na bibliotekarza biblioteki narodowej w Warszawie. Tu, obok swego urzędu, wykładał w uniwersytecie historyę średnich wieków. O ile ciężkim był jego język, o tyle wykład świetnym. Mógł on godzinami z pamięci wykładać w najpłynniejszej i najpiękniejszej mowie, nie mając przed sobą żadnego rękopismu. Sława jego doszła do Wilna, a Śniadecki musiał znosić najgwałtowniejsze wyrzuty za swą ortografię i styl oczyszczony. Imię Lelewela stało się w Wilnie po

pularnem; a gdy rozprawa jego konkursowa uwieńczoną, została, przybył 1821. roku do Wilna.

Katedra filozofii, drogą konkursu, dostała się Gołuchowskiemu. Tenże, Lelewel, Danilowicz, Onacewicz, wszyscy z wydziału moralnego uniwersytetu, podnieśli silną oppozycyę przeciw dążnościom Śniadeckiego.

.Gołuchowski był uczniem Schellinga. Dwie rozprawy, z talentem napisane w języku niemieckim:

1. O naukach matematycznych,

2. Filozofia w stosunku do życia ludów i pojedyńczych ludzi (Erlangen 1818.),

[ocr errors]

dały go poznać nawet za granicą. Lelewel i Gołuchowski ze szczególnym zapalem zostali przyjęci przez uczniów, gdyż Śniadecki starał się wyrugować nawet filozofię niemiecką. (Gołuchowski był Schellingiańczykiem.) Lelewel stał się bożyszczem młodzieży, ująwszy ją sobie już odczytami, już obejściem się poufałem i przystępnem dla uczniów. Tysiąc słuchaczów uczęszczało na jego odczyty; imię jego i znaczenie rosły z dnia na dzień; tu zarazem dojrzewało jego przyszłe obywatelskie i polityczne znaczenie.

W skutek usiłowań wspomnionych mężów, wydział moralny uniwersytetu zyskał przewagę nad fizyczno-matematycznym. Tak więc duch odniósł zwycięztwo nad kierunkiem dawniejszym materyalnym, a ponieważ uniwersytet był zarazem władzą oświecenia kierującą wychowaniem narodu, ten więc nowy zwrot ducha miał dla niego wielkie w swych skutkach znaczenie. Odtąd głównymi wykładanymi przedmiotami były: historya, polityka, statystyka, filozofia. Wydział literacki był częścią moralnego, i stał pod jego wpływem.

Jak szubrawcy przedstawiali fizyczno-matematyczną dążność nauki w towarzystwie, promieniści, lubo nie byli wyrazem myśli obywatelskiej społeczności, w kierunku jednak politycznofilozoficznym, który za przyczyną Lelewela i Gołuchowskiego stał się duchem uniwersytetu, znaleźli również teoretyczne usprawiedliwienie swej narodowej i czysto naukowej dążności, i najwięcej przyczynili się do poprowadzenia umysłów w tym kierunku. Śniadecki, jako matematyk i astronom, starał się wszystko podciągnąć pod rachunek i zimny rozum; musiał więc z przekonania

być przeciwnym temu kierunkowi, musiał wszystko potępiać co tylko zdawało się występować po za granice istniejącego porządku. Nie pojmował ani wolnego, niezależnego rozwoju ducha, ani wierzył, by ten patryotyczny polot młodzieży był w stanie sprowadzić nowy jaki porządek rzeczy. Przywiązał się też mocno do tego, co istniało. Podobnie, jak potępił niemiecką filozofię uosobioną w Kancie i jego pismach, i sprowadził ją do suchej filozofii doświadczenia i rozumu, u Anglików szczególniej w tym kierunku rozwijanej, tak też usiłował zwalczyć nowo powstającą poezyę Mickiewicza, którą zaczęto nazywać romantyczną i opiekował się tak nazwaną klassyczną, chociaż ona nią była jak najmniej. Dowcip, uszczypliwe sarkazmy, szyderstwo były jego bronią bardzo naturalnie, gdyż to, na co napadał, nie dozwalało mu ująć swej istoty (dla tego mogło dlań być tylko przedmiotem satyry). Duchowi wyswobadzającemu się ta istniejąca forma musiała się zdawać umarłą i zimną, zmuszony więc był starać się ją usunąć. Kierunek ten Zan wskazał młodzieży. Pozyskał on poparcie, podstawę, bo go Lelewel w historyi i polityce za nieunikniony przedstawił, a Gołuchowski filozofią usprawiedliwiał.

Naród taki jak polski, utraciwszy podstawę swego wolnego politycznego i umysłowego rozwoju, zmuszony poruszać się w szczupłych obcych i niewystarczających mu szrankach, aby zupełnie nie stępieć, musiał, wzmocniwszy się umysłowo i fizycznie, skoro mu się sposobność nadarzyła, wciąż do tego dążyć, by te szranki przełamać i własną samoistność odzyskać. Tą samoistnością było wyzwolenie duchowe i polityczne narodu.

Do tego celu, wspólnie z innymi ludami Europy, dążyła Polska; rewolucya bowiem francuzka postawiła im cel ten jako zadanie do rozwiązania. Zadanie to Polskę obchodziło tem więcej, że ona na kongresie wiedeńskim wtrąconą była w położenie, które zdawało się dążyć do tego, aby rozerwane części narodu zupełnie od siebie odszczepić i, zamiast wspólnego dobra, wywołać indyferentyzm, appatyę, co byłoby najniebezpieczniejszą chorobą, największem nieszczęściem, jakieby spotkać mogło naród ubiegający się o niepodległość.

Chodziło tu o stworzenie takiej potęgi, któraby była w stanie rozerwany naród, przynajmniej duchowo, w jednym utrzymać

kierunku. Tą potęgą nie mogło być nic innego jak literatura na podstawie narodowej oparta. Gdy zaś ta w żadnej innej formie ani mogła ani śmiała się wypowiedzieć, by przez czuwającego wroga w samym zarodku nie była zduszoną, przeto osłoniła się lżejszą wprawdzie, lecz za to najbardziej ujmującą i czarodziejską suknią fantazyi, wyobraźni.

Rozum i rozsądek wprost dążą do rzeczy, rozbierają ją i składają szukając istoty jej, ale tajemnicy odkrytej utaić nie mogą, i pracą się swą natychmiast zdradzić muszą. - Siła wyobraźni wszystko, czego dotyka, pozostawia jak było, wyszukuje w niém tylko najidealniejszych stron, podnosi je do istnienia niby nadziemskiego świata, zdaje się przez to występować jakby po za obręb rzeczywistości, i w ten sposób własną swą dążność ukrywa.

Duch Polski podówczas był pod władzą fantazyi pojętej w tym właśnie znaczeniu. - Była to chwila śmiałych usiłowań, chwila oczekiwania pełnego nadziei. Wilno z natężeniem spoglądało na Warszawę, co się tam stanie z ogłoszoną konstytucyą Aleksandra. Warszawa spoglądała na Wilno z drżeniem niespokoju, śledząc patryotyczną dążność uniwersytetu. Można powiedzieć, iż Wilno rozwijało się przeważniej w kierunku duchowym, Warszawa w politycznym.

Litwa od pierwszego podziału zostawała ciągle z Rossyą połączona; Napoleon zawierając pokój tylżycki i kongres wiedeński pozostawił ją w tym samym stanie.

Królestwo, jako W. Ks. Warszawskie, posiadało pewne polityczne znaczenie, i mogło do niego rościć też same pretensye jak i królestwo konstytucyjne. Litwini, którym czynne spełnianie praw politycznych było wzbronionem, z całą żywością ducha rzucili się na drogę naukową, korzystając ze sposobności, jaką im dawało otwarcie przekształconego uniwersytetu.

W historyi oświaty żaden pewnie uniwersytet w tak krótkim czasie nie może się pochlubić takim rozkwitem i tak świetnemi rezultatami, jak wileński. Charakter Litwinów jest głęboki, cały we wnętrzu zamknięty, marzący i milczący, lecz gdy nadejdzie chwila działania, występuje on śmiało, fantastycznie, energicznie. Takim widzieliśmy go w całej historyi. Przypomina nam on wielce charakter dawnych Tebanów lub w nowszej historyi Szwedów.

Cybulskiego, Odczyty.

6

« PoprzedniaDalej »