Obrazy na stronie
PDF
ePub

a głównie opór znakomitego exjezuity i professora astronomii Poczobuta plany te zniweczył.

[ocr errors]

Wstąpieniu na tron Aleksandra obfite towarzyszyły obietnice. Czartoryski był ministrem spraw zagranicznych; mógł on wiele wyrobić. Jakoż rzeczywiście wszystkim szkołom i zakładom naukowym nową nadano formę. Czacki i Czartoryski podali sobie ręce, aby tę w gruzach leżącą świątynę nauk na nowo odbudować. Skutkiem tego zajaśniała światłem Litwa, gdy grube ciemności pokrywały Warszawę, Kraków, Poznań. Zjawiła się wreszcie długo oczekiwana reforma uniwersytetu. Wszystkie szkoły w obrębie granic Polski r. 1772., jaka przypadła Rossyi, poddane zostały pod zarząd uniwersytetu. Czacki, godny współpracownik Czartoryskiego w tych usiłowaniach, jako wizytator szkół południowych gubernij: Wołyńskiej, Podolskiej, Kijowskiej, stworzył niesłychane rzeczy dla wychowania młodzieży. W trzech tych prowincyach około 1803. roku istniało tylko 5 szkół. Ze śmiercią Czackiego, w r. 1813., było ich na Wołyniu 86, na Podolu 26, na Ukrainie 15, razem 127, oprócz tego gimnazyum wołyńskie o 10 klassach, łączące w sobie różne zakłady, mogło być uważane za uniwersytet południowy. Wilno i Krzemieniec po ich urządzeniu stały się środkowym punktem oświaty niegdyś polskich prowincyj. Mianowicie uniwersytet wileński miał podwójne zadanie: naprzód jako szkoła główna, gdzie były wykładane wyższe nauki; powtóre, jako najwyższa władza oświecenia dla gubernii Wileńskiej, Grodzieńskiej, Witebskiej, Mohilewskiej, Wołyńskiej, Podolskiej, Kijowskiej a później i dla Białostockiej, a zatem dla całej części przypadłej Rossyi. Jak godnie temu odpowiedział Czartoryski w początku i później, gdy po wypadnięciu z łaski objął kuratorstwo uniwersytetu wileńskiego, zbytecznem byłoby się rozwodzić. Historya oddawna sąd o tem wydała sprawiedliwy. Kołłątaj wypuszczony, dzięki pośrednictwu Czartoryskiego i Aleksandra z niewoli austryackiej, był duszą tych usiłowań Czartoryskiego i Czackiego. Od niego wychodziły liczne rozporządzenia co do reformy szkół w zaborze rossyjskim. Obsadzony został uniwersytet mężami znakomitymi nauką. Jan Śniadecki powołany z Krakowa na professora matematyki i astronomii. Dalej Grodeck wsławiony za granicą jako filolog, do języków starożytnych i ich

literatury; również Słowacki, ojciec poety Słowackiego. Chodani, Frank, Bojanus, mężowie znakomitych imion w świecie uczonym.

Wysyłano młodych ludzi za granicę, którzy potem byli professorami uniwersytetu, a mianowicie: Śniadeckiego Jędrzeja, Stubielewicza, Niemczewskiego, Szymonowicza i innych. Jan Śniadecki, przyjaciel Czartoryskiego, a zarazem jego zastępca w Wilnie, trzykrotnie raz po raz obrany rektorem, sprawował ten urząd przez lat dziewięć. Jego sposób myślenia wywierał wielki wpływ na młodzież. Osiwiały ten starzec starał się ducha panującego wówczas w Europie w przedmiotach naukowych wprowadzić do Wilna z całą energią młodzieńczą.

W pierwszych latach bieżącego stulecia były dwa ogniska europejskiej oświaty, a nawet po dziś dzień są niemi: Francya i Niemcy. Oświata Francuzów tak polityczna jak i duchowa była zawsze bardziej praktyczną, niemiecka zaś teoretyczną. Nauki doświadczalne, sceptycyzm, materyalna część nauk z przeszłego pozostałe stulecia, i obecnie jeszcze utrzymały się we Francyi. W Niemczech nauka bardziej się zapuszczała w spekulacyę i przekraczała granice rzeczywistości. Z tego względu nauka francuzka mogła być jaśniejszą, popularniejszą, niemiecka zaś wymagała poprzedniego ukształcenia ducha i języka. Śniadecki nie wahał się w wyborze; oświecał on uniwersytet wileński światłem zapożyczanem z Francyi, przeznaczywszy mu panowanie materyi nad duchem, i przekładając matematykę i fizykę nad estetykę i filozofię.

Główne fakultety były:

1. nauk fizyczno-matematycznych;

2. nauk moralnych;

do tych ostatnich należały: prawo, historya, psychologia, teologia i t. p.

Obok tego był:

3. fakultet medyczny,

4. tak nazwany literacki.

Wydział filozoficzny oznaczał tu fizyczno-matematyczny.

To co w Niemczech zowie się filozofią, zaledwie dostrzedz się dawało w wydziale moralnym. Cel uczących się był zupełnie odmienny niż w Warszawie. Młodzież litewska nie mogła się

ubiegać za posadami w Rossyi, gdyż te nabywano za pieniądze i protekcyę, a nie przez wykształcenie. Brak więc było młodzieży, któraby, jak w Warszawie, na fakultecie prawa i administracyi kształciła się na przyszłych urzędników. Daleko większa była liczba tych, którzy żyli dla samej tylko nauki.

Najliczniejszym był fakultet fizyczno-matematyczny, ponieważ ci, którzy zeń wychodzili, otrzymywali stopnie kandydata, magistra lub doktora, dające prawo do rangi 12, 9 lub 8 klassy. Fakultet nauk moralnych był zaniedbany i do pewnego stopnia lekceważony. Charakter uniwersytetu, jako władzy oświecenia, stopnie professorów (rektor posiadał tytuł radcy stanu albo piątą klassę odpowiadającą randze generała, professorowie tytuły radców), uszanowanie, jakie przeto mieli u władz administracyjnych i wojskowych, wysokie płace, emerytury, pensye dla wdów, wszystko to czyniło stanowisko professorów niezależnem, nadawało im pewien ton, czego w Warszawie wcale nie było. Oprócz tego uniwersytet, professorowie i uczniowie stali po za władzą policyjną. Największą karą było dla ucznia, gdy pociągniętym został do śledztwa kryminalnego.

W roku 1816. Śniadecki złożył swój urząd, żałowany od całej młodzieży. Zasługi jego są wielkie. Nietylko ożywiał głównie wychowanie publiczne, lecz jemu szczególniej przypisać należy, iż Wilno, pod względem ukształcenia języka i podniesienia polskiej literatury, przez wiele lat przodowało całemu krajowi. Śniadecki nic nowego nie stworzył na polu nauki, żadnej z nich nie rozwinął samodzielnie, ale uczynił możebnem i wprowadził wykład wszystkich wiadomości ścisłych w polskim języku. Wspólnie z innymi, a mianowicie sam do matematyki i astronomii, brat jego Andrzej do chemii i fizyologii, Jundził do zoologii, Szymonowicz do mineralogii, a inni do innych gałęzi, wprowadzili nową, jasną, naturalną, mowie odpowiednią, polską terminologię, która nietylko jako nowe bogactwo, lecz jako największa ozdoba mowy polskiej pozostanie.

Późniejsi pisarze ze szkoły Śniadeckiego, jako to: matematyk Poliński, budowniczy Karol Podczaszyński, matematyk Grzegorz Hreczyna, chemik Fonberg, pisali i drukowali podług tej termi

nologii dzieła odznaczające się jasnością i wielką poprawnością języka.

Od roku 1816. zastępcą rektora uniwersytetu przez jakiś czas był doktor i professor anatomii i medycyny Lobenwcin, człowiek powszechnie nienawidzony, nie rozumiejący nic po polsku, dopóki na rzeczywistego rektora nie został wybranym professor wydziału moralnego radzca stanu Szymon Malewski.

W tym czasie powstało w Wilnie towarzystwo Szubrawców. Towarzystwo to było dobitnym wyrazem tego, co dotychczasowa duchowa uprawa w samopoznaniu narodu wyrobiła. Było to zarazem praktycznem zastosowaniem teoretycznych usiłowań uniwersytetu. Satyra była środkiem, za pomocą której starało się działać towarzystwo. Wadliwość administracyi rossyjskiej i świata urzędniczego, nadużycia rządowe, usterki w literaturze, obyczajach, wszystko, cokolwiek zasługiwało na krytykę lub naganę, było przedmiotem napadów ze strony członków tego towarzystwa. Opierało się ono na zasadach liberalnych, dla tego też karciło arystokracyę i inne złe resztki dawnych czasów, jako to: pijaństwo, oszustwo, pieniactwo, upodobanie w czczych tytułach, a najbardziej ucisk stanu włościańskiego. Szubrawcy, swą uszczypliwą satyrą, objawiającą się w ich pismach, doszli do takiego znaczenia, że wszystko drżało z obawy ich sądu. Do nich należeli meżowie najlepszego towarzystwa, jako to: Dr Szymkiewicz, Andrzej Śniadecki, Michał Baliński, Ignacy Szydłowski, Franciszek Grzymała. Symbolem towarzystwa był szlachcic lecący na łopacie, który przynosił nowiny z całej Polski, przebiegając kraj cały w kilku minutach. Łopata również była berłem towarzystwa. Członkowie nosili nazwiska bóstw mitologii litewskiej. Było to czemś podobnem do towarzystwa Rzeczypospolitej Babińskiej, z tą samą dążnością pod koniec 16. wieku założonego przez Pszonkę w Lublinie. Zarzucano im później, że szli w kierunku raczej kosmopolitycznym niż patryotycznym, bardziej krytycznym niż organicznym, i że dawali powód Polakom w Petersburgu przebywającym do stworzenia związku tak nazwanych silnych duchów polskich, pomiędzy którymi był największym krzykałą szubrawiec Sękowski (znany oryentalista, a późniejszy wydawca Biblioteki do czytania). Wzięli oni sobie za cel wszystko co polskie wyśmie

wać, a w końcu zostali Rossyanami, nawet gorszymi od Rossyan, gdyż od nich byli wzgardzeni. Zarzut ten jednak był niesłuszny; szubrawcy bowiem byli dobrymi Polakami, a jeżeli karcili nadmiar fantazyi w literaturze, to właśnie było zadaniem satyry.

-

Ten kierunek życia i obyczaju mieszkańców Wilna razem z panowaniem nauk fizyczno-matematycznych na uniwersytecie, trwał w całej sile aż do roku 1820. Rok ten, w którym na wszystkich punktach Polski powstały polityczne związki dla odbudowania ojczyzny, stanowi bardzo ważną epokę dla Wilna i Warszawy. Śniadecki nie był już mężem, który by starczyć mógł młodzieży ubiegającej się za podźwignięciem duchowem. Nie dozwalał jej nigdy zajmować się tem, cokolwiekby jej wyobraźnię i rozum po za materyalną rzeczywistością mogło zająć i czarować. Jego kierunek był jednostronny, nauka zimną i martwą, styl dokładny a sztywny jak astronomiczne narzędzia. Ustawy, polityka, prawodawstwo Europy, historya, filozofia, stara i nowa Polska, wszystko to leżało po za granicami jego działalności, właśnie w tej chwili, gdy Aleksander był zamierzał zrzucić przywdzianą maskę dobroczyńcy ludzkości. Matematyka, fizyka, astronomia nie mogły wychować żadnego obywatela, żadnego patryoty. Dla tego też rezultat wychowania młodzieży nie mógł być zbyt świetnym.

Do małej liczby wyższych umysłów, które poznały się na tym jednostronnym kierunku uniwersytetu, liczył się Tomasz Zan, syn ubogiego szlachcica z powiatu nowogrodzkiego. Ukończywszy fakultet fizyczno-matematyczny, uczył się dalej, nie dla tego, aby się uczyć, lecz by młodzież czegoś więcej jak matematyki i fizyki nauczać. Przeszło tysiąc obywatelskich synów z północnych i południowych prowincyj uczęszczało na uniwersytet. Mieliżby oni być straconemi dla przyszłości Polski? Zan umiał sobie pozyskać serca wszystkich swym łagodnym charakterem, miłem obejściem i nauką. W roku 1819. na 1820. założył on między uczącymi się towarzystwo moralno-patryotyczno-naukowe, nadając jego członkom nazwę promienistych. Siedm klas tego towarzystwa wyobrażały siedm promieni, tworzących światło słoneczne. To było początkiem rewolucyi, która nadała zupełnie nowy kierunek nietylko sposobowi życia, charakterowi, naturze życia wspólnego

« PoprzedniaDalej »