Obrazy na stronie
PDF
ePub

cieństwem zostało ukarane. Co do Polaków, skutkiem tego wybuchu był znakomity process w r. 1826. przeciw tak nazwanym przestępcom stanu, którzy tylko, dzięki silnej oppozycyi, jaką w izbach, szczególniej Niemojowski, podniósł, zostali uratowani od samowolnego osądzenia, i następnie, wskutek wyroku sądu, który się odbywał przed temi samemi izbami, mimo wszelkich machinacyj rządu, uniewinnieni zostali.

Tak rozbiły się o siłę woli narodu przez jego reprezentantów okazaną, bezprawne i oburzające usiłowania wroga, zgnębienia ruchu narodowego. To jednak jeszcze więcej rozjątrzyło przeciw sobie obie strony. Pogrzeb senatora Bielińskiego, który w sprawie spiskowych okazał tak wielką obywatelską odwagę, stał się publiczną manifestacyą uczucia narodowego. Cała młodzież, pomimo woli Konstantego, wzięła w niej udział, a policya chcąca temu zapobiedz, została pobitą, całun zaś pogrzebowy naród na pamiątkę w kawałki poszarpał. Niemcewicz miał mowę pogrzebową, a Czartoryski, który w tym czasie jako wypadły z łask chciał odzyskać popularność, czytał mowę pochwalną dla Bielińskiego w Towarzystwie Przyjaciół Nauk. Zdarzenie to dowiodło wtedy, że oczekiwano tylko dogodnej sposobności, aby spróbować ogólnego powstania przeciw wrogowi, i że podobnie jak na drodze prawa, spodziewano się również w drodze walki orężnej zwyciężyć. W tym celu utworzyło się w szkole podchorążych w Warszawie sprzysiężenie, na którego czele stał Wysocki. Nastąpiła koronacya Mikołaja (1829.), podczas której chciano jego plany przywieść do skutku. - Okoliczności zniweczyły te drugie Sycylijskie Nieszpory. Czas naglił. Konstanty był ostrzegany ze wszech stron, gdy rewolucya wybuchła w Paryżu, która Europę, a nadewszystko naturalnie Polskę, rozpłomieniła. Nastąpiły lata 1830. i 1831. i dziewięciomiesięczna walka o wolność.

Czas sprzysiężeń z jednej strony, a prześladowań z drugiej, stanowi materyał trzeciej części Dziadów. Łączy się ona z drugą za pośrednictwem prologu, w którym w krótkości przedstawiona jest myśl służąca za podstawę całości. Ta myśl uwydatnia się w osobie Konrada, który jest głównym bohaterem poematu. Konrad wszakże jest tym samym Gustawem drugiej części, tam na stanowisku miłości indywidualnej, tu miłości narodu. Ten Gustaw

Cybulskiego, Odczyty.

12

staje się Konradem wskutek wewnętrznego rozstroju, jaki w młodzieńcu zachodzi. Każdy podlega w życiu swem podobnemu rozstrojowi. W sobie byt człowieka ginie, a zaczyna się jego byt dla siebie. Tam wyobraźnia panująca, z uczuciem złączona. Tu, prócz niej, myśl jeszcze przenikająca uczucie. Ta myśl w prologu jest tylko ogólnikowo wypowiedzianą, lecz przyznać trzeba, że jest główną, rozstrzygającą. Tą myślą, ogrzaną uczuciem, która siły pojmującej i twórczej udziela człowiekowi, tą myślą przejmującą naturę i historyę, czującą i widzącą w sobie i serce i ducha całego narodu, tą myślą jest ukształtowaną osobistość Gustawa tam tu Konrada, i tą samą spodziewa się swą ojczyznę od upadku uratować, nią napełnić wszystkich współuczestników, przepowiadając im przyszłość narodu.

[ocr errors]

Miłość ojczyzny w walce przeciwko tyranii jest myślą przewodnią tej części poematu. Ponieważ walka tych dwóch wrogich, przeciw sobie stojących idei, jest tu najcharakterystyczniejszą formą, musiała się więc ona stać dramatyczną. Jest też taką w dwóch pierwszych częściach, lecz treść sama nie nakazywała jej tak stanowczo, jak tu. Tam ona bardziej opisową, gdyż i treść sama miała głównie uwydatniać walkę wewnętrzną. Tu zaś jest ona przez to niezbędniejszą, gdyż pojedyńcze indywiduum nie może ująć w siebie całego świata, na którym różne charaktery działają. Jak poeta wiąże tę część z dwoma pierwszemi? Dokonywa tego za pośrednictwem prologu, składającego się z trylogu, pomiędzy więźniem marzącym we śnie a archaniołem nad nim czuwającym i złymi duchami nocy, które chcą go uwieść. Dobre i złe duchy starają się zagarnąć duszę marzącego. Nieporównaną jest rozmowa tych potrójnych duchów. Śpiący więzień przebudza się na myśl, że ma być wolnym, lecz ta myśl staje się dlań gorzką, gdy zastanawia się, co to jest pozyskać wolność od wroga:

Masz być wolny tak! nie wiem zkąd przyszła nowina?
Lecz ja znam co być wolnym z łaski Moskwicina. (str. 23.)

Żyjąc, pozostanie już umarłym dla ojczyzny, to jest będzie jej duchem, i tak, jak w drugiej części, jako duch utraconej rzeczywistości się objawił, tak i teraz okazuje się jako duch miłości

ojczyzny w jej stanie pełnym udręczeń, wobec rzeczywistości budzącej zgrozę.

I pisze na ścianie napis swego przeistoczenia:

D. O. M.

Gustavus obiit 1823. Calend. Novembris.

a z drugiej strony:

Hic natus est Conradus 183... Calend. Novembris.

i znowu zasypia. - Duch objawia mu słowo, za pomocą którego człowiek wszechwładnie trony świata może opanować, mianowicie myślą i wiarą. Myśl ta rozsnuwa się przez poemat cały.

Akt I.

Pierwszy akt rozpoczyna się sceną w więzieniu, w którem osadzeni zostali przywódcy wileńskiej młodzieży. Jest prawie północ, podobnie jak i w innych częściach Dziadów, godzina duchów. Przytem jest to wilia Narodzenia Chrystusa, a więzieniem klasztor. Wszyscy wychodzą ze swych celek, gdyż na straży stoi sierzant, stary polski żołnierz, katolik, dobrze usposobiony dla więźniów, i zgromadzają się w celi Konrada, gdzie naprzemian z humorem i fantazyą, oburzeniem i pogardą, żywo rozprawiają o swem położeniu, o dziennych nowinach i torturach, jakich używa Nowosielcow względem młodzieży i dzieci. Po mistrzowsku występują narysowane w kilku słowach charaktery każdego z więźniów; prawdziwie chrześciańskie braterstwo i miłość łączy wszystkich. W ten sposób przedmiot już się sam przez się maluje. Serce się krwawi czytając, i niepowstrzymana chęć zemsty przeciw ciemięzcy zawłada umysłem. Tylko Konrad, poeta i wieszcz nie bierze żadnego udziału w rozmowie i śpiewach. Północ jest godziną jego natchnienia.

Bracia! duch jego uszedł i błądzi daleko etc. (str. 57).

W takich chwilach zwykł on śpiewać i improwizować jako

wieszcz i prorok. bezbożną...

Śpiewa pieśń pałającą zemstą

szatańską,

Pieśń ma była już grobie; już chłodna etc. (str. 58).

potem wpada w ekstazę proroczą.

Współuczestnicy pragną go

uspokoić, w tem słyszą, iż patrol zbliża się do bramy. Wszyscy spiesznie wracają do celek. Konrad zostaje sam jeden w swojej. Teraz następuje scena druga, w której się znajduje sławna improwizacja przerywana rozmową dobrych i złych duchów. Jest ona szczytem najwyższym tego, co Mickiewicz utworzył. Jest on w niej Bogiem-poetą, jednocześnie myślącym i tworzącym, i świadomym swego utworu. Uszy i oczy pospolitych ludzi nie wznoszą się tak wysoko. Przywołuje on Boga i naturę, ponieważ, jako mistrz, śpiewa pieśń Ich godną.

Wam pieśni

[ocr errors]

ludzkie oczy, uszy niepotrzebne. Płyńcie etc. (str. 62—66).

Prostym rozumem niepodobna tego przeniknąć. Kto jednak raz w życiu znajdował się w ekstazie, czuje, czem jest chwila natchnienia dla poety. Dlatego też mówi on:

Depcę was wszyscy poeci etc. (str. 66-67).

A jako duch, podniósłszy się aż ku obliczu Boga, zwraca się ku niemu z całem uczuciem cierpiącego narodu w piersiach, i żąda od Niego siły, aby mu pozwolił zawładnąć duszami upadłych ludzi, opanować je tem uczuciem, które w piersiach nosi. Tem pragnie ich uczynić szczęśliwymi! Być prorokiem, jest dla niego za mało. On chce mieć władzę nad duchami, jaką Bóg posiada.

I mam ją etc. (str. 67).

Tem się objaśnia całe stanowisko Mickiewicza, jakie on jeszcze dziś zajmuje. Nie pragnie on mądrości, bo ta nie czyni szczęśliwym. Szatan walczył z Bogiem orężem rozumu, on pragnie walczyć uczuciem, w którem się skupiła cała dusza narodu. On cierpi, a. Bóg mu nie pomaga!

Milczysz! milczysz! (str. 71-75).

Jeżeli miłość jest Boskiem przykazaniem, chce użyć tej miłości dla uszczęśliwienia swego narodu, inaczej złorzeczyć będzie przeciw temu, który ją nakazał.

Słuchaj. (str. 75—77).

[ocr errors]

Konrad upada znużony, złe i dobre duchy walczą o jego duszę. Wtem przywołany przez sierżanta wchodzi ksiądz do bezprzytomnie leżącego Konrada, śpiesząc do niego z pomocą. Konrad mówi znowu oderwanemi słowami, przepowiadając tortury nieszczęśliwego młodzieńca Rollisona, który naostatek z rozpaczy wyskoczył na ulicę i zabił się. (Nie jest to poetyczną ozdobą lecz rzeczywistą prawdą.) Ten stan duszy jest psychologicznie prawdziwy. Podobne przykłady przeczucia miano już w starożytności, i na nim opiera się źle zrozumiany zabobon zjawiania się duchów. Kapłan bierze to za złego ducha, który w wielu ludziach przemieszkuje i stara się go zaklęciami wypędzić. Jest to zajmująca rozmowa we wszystkich językach: po łacinie, po francusku, po włosku, niemiecku, angielsku. Ksiądz dowiaduje się od złego ducha, odpowiadającego z Konrada wszystkich szczegółów co do Rollisona i sposobów, jakiemi go można ocalić. Nie jest to nic innego nad zwyczajny stosunek dwóch jednostek, które się spotykają z sobą, jedna w stanie przytomności, druga w jasnowidzeniu. Jest to zwierzęcy magnetyzm, stopień uczucia, który tylko w najwyższej ekstazie możebnym się staje. Konrad powraca do przytomności, poznaje gdzie się znajduje zasypia. Ksiądz modli się nad nim. W sąsiednim kościele słychać pieśni zwyczajnie śpiewane podczas narodzenia Chrystusa. Chór aniołów, błagających przebaczenia dla upadłego, kończy tę scenę.

W tej improwizacyi, jak mówiłem, wypowiada się dzisiejsze religijne stanowisko Mickiewicza. Jest niem miłość, przez którą jedynie Bóg w nas żyje. Ta jest sprawą najwyższą, gdy się do niej wzniesiemy i w niej żyjemy, bo naówczas jedynie możemy pojąć Boga. Rozum temu nie podoła, podobnież rozsądek; są to siły ludzkie, nie mogące pojąć boskiej strony człowieka, a zatem muszą się poddać miłości. Miłość więc jest podstawą każdej religii. Otoczyć się nią, żyć nią, to stan normalny każdego człowieka. Jest to stan ekstazy, entuzyazmu, natchnienia. Żyjąc

[ocr errors]
« PoprzedniaDalej »