Obrazy na stronie
PDF
ePub

Pasterka poznaje go - jest ona zamężną; ani mąż, ani nikt z rodziny jej nie umarł jednak chodzi w żałobie, gdyż serce jej rozdarte. Przybyła na uroczystość, bo sądziła, że kochanek jej nie żyje - rzeczywiście umarł on i zjawił się, aby ujrzeć kochankę.

To jest nad rozum człowieczy.

Pasterko, znasz tę osobę? etc. (str. 47.)

Gromada wyprowadza ją, lecz duch w ślad za nią postępuje. Na tem kończy się pierwsza część Dziadów.

Część druga.

Część druga nie zajmuje się ogólnem uczuciem miłości, ale miłością właściwą, indywidualną, osobistą, pomiędzy dwoma jednostkami zawartą, stosunkiem, jaki naturą ludzkiego serca jest uświęconym. Jest to wyższy stosunek od poprzednich, ponieważ dochodzi do tego stopnia, na którym znajduje się jednostka, co już wystąpiła z ogółu i doszła do osobistej świadomości swego ja. W tym stanie zamyka ona w sobie cały zewnętrzny świat, w nim żyje, rozwija się, w nim marnieje i umiera. Že zaś stan ten nie jest oderwanym, że jest rzeczywistym, uznania się, objawu swego szuka i znajduje w drugiej podobnej jednostce, która ze swej strony w nim tylko otrzymuje urzeczywistnienie, dopełnienie swej istoty. To jest pojęcie prawdziwej miłości; jest ono nawet logicznem pojęciem, ma tę samą treść, co ono, tylko przedstawia się jeszcze w stopniu bezpośredniości, wrażenia, uczucia. Podmiot równa się przedmiotowi i na odwrót. Dwie tak na wskroś złączone jednostki mają jedno i toż samo serce, jednę i tąż samą wolę, jednego i tego samego ducha, a to doprowadza do nadzwyczajnego wytężenia uczucia miłości, jej egzaltacyę, entuzyazm, ochoczość do ofiary, jej niebo. W tem jednakże połączeniu istnieją zawsze dwie jednostki, dwie niezależne, wolne, z których każda posiada świadomość swego uczucia, jako czynu swobodnego. Miłość z natury swej jest swobodą. Jeśli wśród jej rozwijania się, przy jej urzeczywistnieniu spotka jaką przeszkodę od świata zewnętrznego, lub wskutek przekształcenia wewnętrznego uczucia

zrodzoną, wówczas następuje między jednostkami rozerwanie, które niszczy zgodę i harmonię, to jest, znosi żywą rzeczywistość miłości. Natenczas żyje ona już tylko jako duchowe wspomnienie, jako pewien moment nieśmiertelnej duszy, która w niej doszła do świadomości swego ja. Jest ona do tego stopnia niezłagodzoną, niewygasłą, wieczną i niedającą się zastąpić żadną inną w tej samej sferze, że przedstawia się jednostce jako niebo szczęśliwości w porównaniu ze stanem teraźniejszym, który jest dla niej piekłem cierpień i boleści. W tym stanie jednostka jest moralnie umarłą. Świat, w którym całe swe ja zawarła, był jej rzeczywistością, a gdy ta została zniszczoną, ona musi ze swą podmiotowością ginąć. To walka, jaką ma do przebycia miłość, jeśli się jej szczęście skończyło. Jeżeli człowiek nie może się jej oprzeć, wtedy popełnia na sobie samobójstwo, jak Werther Goethego, znieść nie mogąc teraźniejszości. I Mickiewicz znajdował się w tem położeniu, że chciał coś podobnego uczynić. Lecz z zagładą miłości nie wszystko jeszcze w sercu jego zamarło - pozostało ono jeszcze zdolnem do wyższego rozwoju, jak to zaraz zobaczymy. A więc żyje lecz życie jego w grobowym świecie wspomnień się zawiera. Z tego to świata, z tej pozornej śmierci, wypływało to, że w tej drugiej części Dziadów ciągle do życia powraca i przeżytą historyę znowu duchowie wspomnieniem przywołuje. To myśl pojęcia o Wampirach, o Upiorze.

[ocr errors]

Oto podstawa drugiej części Dziadów. Poeta treść jej starannie obmyślił. Mógł to uczynić, bo ją napisał nie w gorączce namiętnej miłości, lecz w chwili rozwagi, gdy ta już wygasła, rozwagi, która wiernie opowiedziała to, co przeżył i wycierpiał. Nie ulega bowiem żadnej wątpliwości, że tu za podstawę wziął swoją miłość. Okazuje się to nietylko z tej części, lecz z innych miejsc do niej odnoszących się, a nawet z Prologu. Było to koniecznością, gdyż przez to pozyskało przedstawienie piętno uczucia, któ rego prawda i plastyczne oddanie obudza w nas podziwienie w najwyższym stopniu. Mistrz musiał być tym przedmiotem zupełnie przejęty, chcąc stworzyć dzieło najwyższego wykończenia. Gdyby sam nie czuł, dziełaby jego przebrzmiały, jak wielu innych obrabiających podobne przedmioty i nie stałyby się tem, czem są, a mianowicie słowami uczuciem miłości przepojonemi. Gdyż i tu

[ocr errors]
[ocr errors]

osobista miłość Mickiewicza jest tylko materyałem, wypadkiem, łącznikiem, z którego on rozwinąć pragnie cały rzeczywisty świat miłości. Nie jest to jego tylko serce, ale serce człowieka, które on swą poetyczną fantazyą otwiera nam z dziwną głębokością psychologa. Jest to też serce Polaka, które tu po raz pierwszy przemówić potrafiło. Miłość religijna, miłość ojczyzny, miłość ludzka, jeszcze przed Mickiewiczem miały w Polsce swój język; lecz właściwej tak zwanej miłości, miłości płciowej, dopiero nas nauczył Mickiewicz. Raz już wyraziłem się, że Polacy, jakkolwiek lud chrześciański, pod względem serca, podobni byli do starożytnych ludów. --- Polityczne życie, na wskroś nas przepełniające, było przyczyną, że zawsze naprzód w człowieku dobadywaliśmy się politycznego usposobienia, a mniej nam chodziło o usposobienie indywidualne człowieka prywatnego. Miłość, o której mówiliśmy, odgrywała u nas w porównaniu z miłością ojczyzny rolę podrzędną. Mamy setki przykładów, iż ta ostatnia bywała poświęcaną dla pierwszej, i dziś jeszcze u nas uważa się za tchórzostwo i hańbę, gdy kto w chwili fatalnej miłość indywidualną przekłada nad miłość ojczyzny. Nasze kobiety nawet nie mogą poszanować takich mężów, którzy w chwilach podobnych spokojnie w domu siedzą. Zmusiłyby one ich iść do walki i wziąć udział w życiu publicznem.

Gdy życie polityczne Polski ustało, jednostka usunęła się na łono rodziny, lecz mogłaż tam znaleźć szczęście osobiste? Nie! ,,Szczęścia w domu nie znalazł nikt, bo go nie było w ojczyznie“, powiada poeta w Wallenrodzie. Pomimo to było ono tam, gdzie się zwróciło serce. Szczególniej na Litwie, która od widowni politycznego życia oddaloną była, wykształciła się rodzina, zarówno ze strony wewnętrznego uczucia, i zewnętrznie wedle konwencyonalnych form świata. Dwie te strony są z sobą w sprzeczności, i obie pragną swe prawa utrzymać. Jedna to prawo widzi w pojęcia samej miłości, w związkach przyrodzonych, które bez względu na zewnętrzne stosunki, ludzi z sobą łączą, druga opiera się na stosunkach tradycyonalnych, społecznych, wedle których zwykle łączą się z sobą osoby tylko równego rodu, na sposób kastowy, a nawet bez własnej woli i wiedzy, bo często rodzice i opiekunowie czynili umowy przedwcześnie i do skutku je doprowadzali.

Płynęło to z góry od królów i królowych, którym stany naznaczały małżonki i małżonków, aż doszło do spodu, do najniższej szlachty. — Ztąd te ckliwe rasowe rodowody, w których, jak w ewangelii, o rodzie Chrystusa, (bo ta za pierwszą szlachecką genealogią par excellence może być uważaną) każda szlachecka rodzina zwykła była prowadzić rejestr swych powinowactw. Na Litwie, a czasem u nas, znajdziecie osoby, które mogą wam powiedzieć o każdej znakomitszej familii, kto tego, lub tę, urodził, kto tę poślubił lub kogo ona poślubiła, co zwyczajnie rozpoczyna się od prastarych dziejów, od czasów bajecznych podania. Do tego rejestru należą krewni, szczególnie królowie i książęta. Są nawet tacy, którzy z tych bogatych w szczegóły wiadomości, czynią wyłączny przedmiot swych badań. Sam znałem dawniej jednego takiego pana z Litwy, który z pamięci umiał opowiedzieć genealogię każdej znakomitszej rodziny, jak z Almanachu Gotajskiego rejestr genealogiczny panujących domów. Wyborne epizody tego rodzaju znajdziecie w „Panu Tadeuszu." To konwencyonalny zwyczaj rodzin w Polsce, z powodu którego niejeden stosunek z czystej naturalnej miłości zawiązany pomiędzy dwoma jednostkami, zerwanym być musiał, z rzadkiemi wyjątkami.

Z poetów, Mickiewicz nie jest pierwszym, którego osobiste szczęście zniweczyła ta konwencyonalna forma, której jednak na nasze szczęście, zawdzięczamy po większej części najznakomitsze jego dzieła. Pomiędzy obcymi wiemy, że Tasso cierpiał na podobnym stosunku, przez co poezyj jego natchnienie się podniosło. Z pośród polskich wspomnę tylko naszego Kniaźnina i jego również nieszczęśliwą miłość w domu księcia Czartoryskiego, z której wpadł w obłąkanie i umarł w szpitalu. Zawdzięczamy jej liryczne jego poezye. Temu samemu losowi byłby uległ i Mickiewicz; przynajmniej takie wrażenie sprawia na nas druga część Dziadów. Lecz wyższego ducha obdarzony potęgą, w zaszłych wkrótce potem politycznych wypadkach, znalazł dla siebie świat nowy działalności, a miłość, ponieważ była uczuciem prawdziwem, mogła w nim trwale pozostać jako wieczne duchowe wspomnienie. Poeta przedstawia nam w drugiej części to przeciwieństwo przyrodzonego, naturalnego, wewnętrznego uczucia miłości podnoszącej się do najwyższego uniesienia, z zimnym konwencjonalnym obja

[ocr errors]

wem świata; to nienaturalne zrywanie węzłów przyrodzonych, dla panujących form społecznych. Toczy się tu tragiczna walka. Obie strony są ze swego stanowiska uprawnione, i poeta bardzo słusznie uczynił, że jednostce uledz każe panującemu zwyczajowi, którego jakkolwiek nie usprawiedliwia rozum, przecież on, jako istotnie panujący i utrzymujący się od wieków, ma i mieć musi swoje znaczenie, dopóki go nie usunie inny społeczny porządek. Jednostka wszakże ze swej strony, chociaż będzie zmuszoną poddać się zewnętrznemu prawu, musi dla własnego usprawiedliwienia uratować wewnętrzną stronę prawa swego. Dzieje się to w ten sposób, iż duchowe węzły miłości istnieją we wspomnieniu dwóch wzajemnie związanych dusz, nieśmiertelnie i wiecznie z sobą złączonych. To jest doczesne niebo, które stojący mu na przeszkodzie świat zewnętrzny rozkłada, i karze go do pewnego stopnia, człowiekowi zaś każe dążyć do celu nie w tym świecie, ale w wyższym, duchowym. To też jest sensem moralnym, który poeta wypowiada w końcu drugiej części poematu, w tych słowach:

Bo słuchajcie i zważcie u siebie,

Że według Bożego rozkazu:

Kto za życia choć raz był w niebie,
Ten po śmierci nie trafi od razu.

To głęboko pochwycone pojęcie właściwej wrodzonej człowiekowi miłości płciowej, prawda w przedstawieniu zgodnem z naturą ludzkiego serca, narodowy charakter stosunków w tym obrazie podniesionych, a szczególnie przedmiotowość uczucia objawionego w polskiej świadomości i mowie, jaką od czasu Kochanowskiego trenów nikt nie przemówił, były powodem, że Dziady niesłychanie oczarowały serca Polaków, i do dziś dnia jeszcze czarują.

Znaleźli oni w nich mowę swego serca, a obecnie pomiędzy Polakami zrodziła się wyraźnie mania miłości, której każdy stosownie do wysokości pojęć swych, usiłował idealnie lub rzeczywiście doświadczać w swem życiu. Byli marzyciele i marzycielki miłości, uganiający się za podobnymi stosunkami miłosnemi, jakie Mickiewicz opisał. Sam znałem taką pannę szlacheckiego rodu, która zmuszała nolens volens ogrodniczka, by się w niej zakochał

« PoprzedniaDalej »