Obrazy na stronie
PDF
ePub

ścią indywiduum, były zarazem źródłem cnoty i poświęcenia. - W każdem państwie religia przybierała mniej więcej kierunek państwowego życia i wedle jego potrzeb się urządzała. W Polsce taż religia trwała w ścisłym związku z państwem i poniekąd zamieszkała w sercach narodu, wyznawana swobodnie we wszystkich stanach; tu podczas uroczystości nie odróżniał się bogacz od ubogiego, magnat od chłopa. Widzimy w Polsce jeden jedyny lud chrześciański, który się przed Bogiem w kościele jak szlachta w państwie za bratnią gromadę uważa. Nie jest tu religia tajemniczą, ciemną, marzącą, szperającą, lecz owszem otwartem, wesołem, powszechnem, udzielającem się uczuciem; nie wdaje się w rozumowania jak w Niemczech; przeciwnie stara się fantazyą rozszerzyć i okrasić. Obrządek w Polsce nie ma bynajmniej w sobie charakteru ponurego dumania, ślepej bojaźni, niewolniczego, po sto razy na godzinę powtarzającego się, padania na ziemię, jak to u Moskali widzieć można; przeciwnie jest swobodnym, nieprzymuszonym, jakby naturalnym. Dla tego u nas cieszą się wszyscy jak dzieci w dzień narodzenia Chrystusa, żartują, bawią się, śmieją nawet w kościele. Na dowód wspominam tylko o tych pieśniach religijnych, n. p. kolędach, które w tym czasie bywają w kościele śpiewane. W dniach zaś śmierci Chrystusa jakże się smuci lud, jak opłakuje cierpienia, które Syn człowieczy i Jego Matka przenieśli. Możnaby prawie myśleć, że własne swe cierpienia opłakuje. Szczególniej na uwagę zasługuje stosunek do Matki Boskiej i Jej Syna, który najgłówniej się uwydatnia. O sędziwym Bogu Ojcu zaledwie bywa mowa. Marya jest najgoręcej czczoną. Ona swem pośrednictwem wszystko w niebie uczynić może. Cześć dla niej, z wyjątkiem Włoch, nigdzie pewnie nie jest tak upowszechnioną jak w Polsce. - Tu ona ma swych poetów, jak we Włoszech malarzy. Od sławnej pieśni Boga Rodzico, którą Polacy, poczynając od Bolesława Wielkiego, przed zaczęciem bitwy śpiewali, aż do hymnu tej samej treści, którym ostatnią wojnę o niezawisłość rozpoczęli, nie było żadnego poety, któryby nie śpiewał na cześć Maryi. Lud czyni Ją patronką wszystkich zatrudnień życia, szczególniej rolnictwa, i ztąd nadaje Jej odpowiednie nazwy: Marya siewna, zielna, śnieżna, gromniczna i t. d. Jej święta obchodzą się uroczyściej jak inne, odbywają pielgrzymki do Jej

obrazów cudownych, zdobią je kwiatami, wieńcami, koralami, składają Jej w ofierze swe domowe szczęście i niedole, słowem wprowadzają w najściślejsze stosunki domowe i tajemnice. Ona jest pośredniczką mogącą wszystko uzyskać w niebie. Można prawie powiedzieć, że nie w Jezusie, lecz w Maryi posiada Polska symbol chrześciańskiej religii, jest Ona duchem opiekuńczym narodu, jego Pallas Athaene. Walczyła Ona wielokrotnie za Polskę, jak w Częstochowie przeciw Szwedom. Wielekroć uratowała Polskę od zagłady. Dla tego lud oblókł ją aureolą majestatu, bito na Jej cześć medale pamiątkowe, uczyniono Ją Królową Polski, jedyną, rzeczywistą Królową, i w pewnych oznaczonych czasach i miejscach, jak w Berdyczowie, Sokalu, a głównie na Jasnej Górze w Częstochowie (gdyż każda prawie prowincya posiada cudowny Jej obraz u siebie), a w Wilnie u Ostrej bramy odbyto uroczystą koronacyę, którą często powtarzano. Nic w tem nie ma poniżającego dla uczucia narodu.

Przeciwnie, swobodne narody, czujące się w pełni swej wolności, zwykły majestat swego panowania podnosić do sfer nadziemskich. W rzeczy pospolitej ateńskiej Zeus był jedynym królem, i nikt nie śmiał myśleć o innym majestacie. Pallas Athaene tamże opiekunką miasta. W Rzymie Jowisz kapitoliński strzegł rzeczy pospolitej i jej władzy. W Polsce tem samem była Matka Boska. Lelewel powiada w rozprawie o Prawowitości dynastyi Polski, że sto razy lepszym jest ten niepokalany symbol macierzyńskiej opieki nad dziedziców i dziedziczki dynastyczne i te kłamliwe a szkodliwe fikcye uosobionej personifikacyi państwa i jej nieusprawiedliwionej nieomylności. Dla tego też ci, którzy rozebrali Polskę, sprzeciwiali się zawsze tym uroczystościom i temu tytułowi panieńskiej Maryi, zdzierając z niej koronę i królewskie szaty. Moskale kazali nawet pozabierać książki nabożne, w których była królową nazywana, i kazali je spalić, jak gdyby tym sposobem wytępić mogli z pośród narodu wiarę w bezpośrednią nad nim opiekę. Szczególniej uczucie religii w nowszym czasie, prześladowane przez rząd rossyjski, schroniło się do głębi serca i nadało mu nadzwyczajną siłę, którą, do najwyższego stopnia rozwiniętą, dziś widzimy w partyi katolickiej, a szczególnie w Mickiewiczu i szkole Towiańskiego, a nawet w samym kraju. To re

ligijne uczucie, jeśli pochodzi z prawdziwego wewnętrznego przejęcia się, a za nim nie są ukryte jezuickie cele, nie powinno być w naszym czasie wyśmiewanem i lekceważonem, jak to pospolicie czynią ci, którzy ani z rozumem własnym, ani z wiarą do ładu przyjść nie mogą, zwykle małoduszni ludzie; uczucie to bowiem jest czystą, swobodną religią serca, zamykającą w sobie źródło cnoty i poświęcenia, i zachowującą charakter ludu naszego niepokalanym. Dziś wszystko ześrodkowywa się w jego sercu. Roztapia się ono w płomieniach i dla tego nie należy pozbawiać ludu tego, co się dlań stało żywiołem życia. Czem innem jest teoretyczna nauka tego przedmiotu. Zawczesne zastosowanie jej mogłoby być szkodliwem dla nieprzygotowanego i pozbawionego wolnego rozwoju życia ludu. Na tem kończę, co miałem powiedzieć o religijnem uczuciu Polski. Znaczna część naszej nowej poezyi spoczywa na niem, i mówiąc następnie o niej, powołam się na to, co w tym przedmiocie się rzekło. To uczucie religijne potrafił Mickiewicz użyć za materyał do swych poezyj, podobnie jak materyał światowy. Miłość dla Boga, miłość dla ludu, miłość dla kochanki i przyjaciół, są to jakby trzy stałe gwiazdy oświecające firmament jego poezyi. Trudno wybrać, które z tych uczuć przepełnia więcej serce poety, a podziwiać trzeba, jak to serce potrafiło te trzy wulkany wewnętrznego żaru, choć tak z sobą spokrewnione, połączyć w jednem ognisku, dotąd nie dając się im poźreć!

Nie było jeszcze poety, u któregoby te trzy struny tak wysoko były nastrojone jak u Mickiewicza. Jeden tylko Byron może być z nim porównanym, lecz i ten nie nastraja strun do akordu harmonii całego świata jak Mickiewicz, - ale tylko do jednego dźwięku. Dysonanse, które jak klątwę szatańską rzuca na zepsuty świat teraźniejszości, brzmią w nim nieustannie. Dźwięki zaś poetyczne Mickiewicza są nietylko głosami teraźniejszości, ale w nich słychać oddźwięk tysiącoletniej przeszłości życia narodowego. We wszystkich kierunkach, w jakich się słyszeć daje, wypowiada świadomość tego życia. I tak n. p. gdy mówi w następnej poezyi:

Powstaje prorok i woła:
Uderzam organ twej chwale,

Cybulskiego, Odczyty.

9

Lecz z bóstwa idzie godne bóstwa pienie,
Śród twego błyśnij kościoła

I spuść anielskie wejrzenie.
Duchy me bóstwem zapalę.
Głosu mi otwórz strumienie!

O zagrzmię pieśnią, jaką Cheruby
Zagrzmią światu na skonanie,

Gdy proch zapadły w wieków otchłanie
Ze snu nicości wybiją.

Takim grzmotem twoje chluby

Gdzie piekło, gdzie gwiazdy świecą.
Nieskończoność niech oblecą,

Wieczność przeżyją!

W ten sam sposób jego głos rozlega się, gdy zabrzmi w strunę miłości, w strunę ojczyzny. A gdy jedna lub druga słyszeć się da, wtedy nie jest ona tą jedyną, którą się słyszy, lecz zdają się wszystkie razem brzmieć, bo w każdej, jakby cały głos ludu, się odzywa. Najwyższym wyrazem tego uniesienia, polotu trzech brzmień połączonych z sobą jest znakomita improwizacya w trzeciej części Dziadów, gdzie się poeta staje prawie wieszczem uczuć całego narodu. Wrócimy jeszcze do tej pieśni. Teraz, dalej.

Warcaby.

Poezya ta jest treści dydaktycznej; rodzaj ten w Polsce był zdawna uprawiany. Kochanowski tłumaczył, czyli raczej naśladował, podług włoskiego poety Wida, Szachy. Rej opiewał dydaktycznie swój Wizerunek czyli zwierciadło życia, Klonowicz Flisa, Trembecki w tym rodzaju dał opisowy poemat Zofijówka, Wężyk Okolice Krakowa, Koźmian Ziemiaństwo, pomijając Satyry od Reja az do Krasickiego i Naruszewicza i bajki a powieści aż do czasu Niemcewicza obficie tworzone. Mickiewicz znajduje więc się tu na gruncie klassycznym. Lecz jak znów świeżo, żywo, obrabia on ten rodzaj poezyi? Nie są to tylko suche prawidła w formie poetycznej zestawione na szachownicy, lecz właściwiej charakterystyka różnych sposobów gry, używanych przez rozmaite narodowości. Poeta przedstawia nam grę pomiędzy przyjaciołmi i kochankami, nie mającą nic wspólnego z grą hazardowną, która nie bawi ani serca ani umysłu, lecz owszem poniża je chęcią wygrania.

Niechaj się czasem umysł i do gry nakłoni,
Nie do tej, gdzie aż w północ oczekując nudnie,
Dręczę ciało, a wdzięcznie myśli nie zatrudnię:
Tak zwykle gmin się tylko bawi małowarty,
Kręcąc skazówki, kości miotając, lub karty;
Kruszec jest grania celem, graczów wabi żądza.
Podłość walczyć o zyski, ślepy los przysądza.

Ale warcabę czułe ulubiły serca ;
Hucznych znikając zabaw, nie łakome zysku,
Dzionek na towarzyskiem skracają igrzysku.
Precz od nich z ulicznego wydobyty steku,
Obyczajem i twarzą nieznany człowieku.

Dobrańsza tylko para wychodzi do szranek:

Przyjaciel z przyjacielem, z kochanką kochanek.

Mickiewicz czyni tu widocznie alluzyę do sposobu życia bogatszej arystokratycznej młodzieży uniwersytetu wileńskiego, która trawiąc dnie i noce na hulankach i grze w karty, nietylko nie pojmowała wcale swych cichych, skromnych kolegów promienistych, ale ich nawet wyśmiewała. Stworzyła ona towarzystwo antipromienistych, które, wedle swych statutów, było parodyą promienistych. I tak: promieniści pili tylko czystą wodę lub mleko w swych wycieczkach i zebraniach, a wyrzekli się pijatyki, gry w karty i nocnych szałów, zobowiązywali się szanować spokój domowy, familię, płeć żeńską, życie towarzyskie, pracować tylko i uczyć się i t. d.

Towarzystwo antipromienistych, na którego czele stał szaławiła Zabłocki, poprzysięgło wieczną nienawiść napojowi z pod pompy, wieczną nienawiść mlecznemu nektarowi, jakim na Popławach (zwykłej wycieczce promienistych pod Wilnem) ugaszczała ich żydowska bogini Hebe; przeciwnie wzięli sobie za obowiązek wiele pić i jeść, a pić tylko pącz, wino i porter; grać w karty, uwodzić dziewczęta, a nadewszystko nic się nie uczyć. Že takie życie jeszcze i dziś podoba się bogatszej młodzieży, nie mamy mówić potrzeby; ubolewać tylko nad tem należy.

Poeta przedstawiwszy swemu przyjacielowi, któremu tę poezyę przypisał (był nim Franciszek Malewski), naukę gry, powiada, że byłoby daleko stosowniej wyłożyć mu praktycznie na stoliku grę, któraby się stała najmilszą jego przyjemnością, ale mu jej zabro

« PoprzedniaDalej »