życiu, a Oświęcim przebywał w jego otoczeniu; nagle potem ubywa ich w sposób widoczny i w całej reszcie Dyaryusza poza połową r. 1646 należą one już do rzadkości. Tu i owdzie dosyć wyraźnie daje Oświęcim do zrozumienia, że listy o sprawach zagranicznych otrzymywał nie on sam, lecz hetman. Nie udało nam się, co prawda, w toku poszukiwań i badań, które przedsięwzięliśmy, stwierdzić ścisłego pokrewieństwa relacyj, podanych w Dyaryuszu, z jakiemikolwiek innemi drukowanemi gazetkami czy pismami ulotnemi z owych czasów; stwierdziliśmy tylko, że kilka obszernych relacyj, dotyczących podróży poselstwa polskiego po Ludwikę Maryę, przebiegu uroczystości paryskich i t. d., podał Oświęcim w dosłownych przekładach z tekstu opisów, zamieszczonych w nadzwyczajnych numerach znanej »Gazette de France«. Mimo, że nie możemy tezy o pokrewieństwie relacyj cudzoziemskich u Oświęcimia z relacyami w Gazette de France« rozciągnąć na wszystkie ustępy tego rodzaju, znajdujące się w Dyaryuszu, śmiemy twierdzić, że pochodzenie wszystkich musi być dosyć podobne; żadna bowiem z tych relacyj niema charakteru relacyi poufnej, takiej, któraby wskazywała na autora, wtajemniczonego w jakiekolwiek motywy skryte danych wydarzeń, wiedzącego więcej, niż mogła wiedzieć przeciętna jednostka, nie spełniająca żadnych funkcyj dyplomatycznych, czy też wogóle politycznych. W żadnej z tych relacyj nie znaleźliśmy wiadomości, któraby mogła zwłaszcza obecny stan naszej wiedzy o ówczesnych dziejach zagranicznych pod jakimkolwiek względem powiększyć; to, co się w nich mieści, nie tylko nam było wiadome i bez nich, ale mogło być wiadome i każdej, najmniej znaczącej jednostce, żyjącej około połowy XVII wieku, na podstawie relacyj, wówczas ogłaszanych drukiem. Dla tych wszystkich powodów uznaliśmy za właściwe wszystkie takie ustępy, które nie dotyczą ani Oświęcima ani żadnych spraw polskich, które zresztą i w samym rękopisie są odosobnione przez to, iż spisane zazwyczaj w języku łacińskim i nie wplecione wcale w tok właściwego dziennika Oświęcimowego, pominąć zupełnie w tem tu wydaniu Dyaryusza, zaznaczając tylko w każdem odpowiedniem miejscu, jaka mianowicie relacya zagraniczna została opuszczona. Materyal tych relacyj może zdaniem naszem dla czytelnika Dyaryusza Oświęcimowego pod jednym tylko względem przedstawiać pewien interes; może mianowicie posłużyć do wyrobienia pojęcia o tem, co szlachcica polskiego, należącego do średnich sfer ówczesnego społeczeństwa szlacheckiego a uchodzącego za człowieka wykształconego, mogło w dziejach spółczesnych wydarzeń zagranicznych więcej zajmować i skupiać na sobie jego pilniejszą uwagę. Ale ktoby chciał przedsięwziąć takie specyalne, drobiazgowe studyum, dla tego zawsze będzie dostępny tekst samego rękopisu, jako zło żony w publicznej bibliotece; my zaś nie sądziliśmy, aby ze względu na ten częściowy tylko i jednostronny pożytek, jaki mógłby wyniknąć z lektury owych licznych relacyj, godziło się i było warto powiększać rozmiary tej tu książki o część co najmniej; nie sądziliśmy tak i dlatego, ponieważ mamy zresztą najgłębsze przeświadczenie, że żadna z relacyj zagranicznych, wplecionych w tekst Dyaryusza, nie jest dziełem Oświęcima, a więc integralnej ezęści jego cennego dzieła nigdy nie stanowiła i nie stanowi. Nie pomijaliśmy zresztą bynajmniej wszystkiego, co się odnosi do wypadków zagranicznych, w obecnem wydaniu. Sam autor wyróżnił bardziej interesującą dla niego i dla nas część relacyj w ten sposób, że podał ją w języku polskim. Są to mianowicie relacye i listy, pisane z Konstantynopola, z Wołoszczyzny i z Węgier. Wszystkie takie ustępy, jako dotyczące głównie stosunków Polski z Turcyą i innymi dwoma właśnie wymienionymi krajami, zostały bez żadnego wyjątku najdokładniej w wydaniu naszem uwzględnione. Ale nie koniec na tem. Obok całej seryi relacyj o sprawach zagranicznych, znajdujemy powciągane wielokrotnie w tekst rękopisu Dyaryusza odpisy rozmaitych listów, instrukcyj, mów, traktatów, dyskursów i wreszcie paszkwilów politycznych, które albo pochodziły od Polaków albo dla Polaków były przeznaczone, a w każdym wypadku niewątpliwie do spraw polskich się odnoszą. Co do tej kategoryi tekstów, powplatanych również, w przeważnej części przynajmniej, w sposób więcej mechaniczny w tok zapisek Dyaryusza, trzymaliśmy się ściśle tej oto zasady: aby wszystkie teksty tego rodzaju w niniejszem wydaniu pomijać i opuszczać tylko w takim razie, jeśli są już znane skądinąd jako ogłoszone drukiem kiedykolwiek dawniej czy to w formie osobnych broszur czy też w jakiemś zbiorowem wydawnictwie źródeł, dla wszystkich łatwo dostępnem; co do tekstów, nam nieznanych, o których nie mieliśmy wiadomości, albo nie udało nam się stwierdzić, aby były już gdziekolwiek ogłoszone drukiem, takie wszystkie ogłosiliśmy w obecnem wydaniu z małymi wyjątkami z małymi wyjątkami — w całości. Małe owe wyjątki odnoszą się tylko do kilku tekstów, pozbawionych wszelkiej historycznej wartości; np. do odpisów banalnych inskrypcyj, umieszczonych na jakichś festynowych, czy też żałobnych emblematach i t. p. Zresztą co do wszystkich ustępów, które zostały w tem tu wydaniu pominięte, podajemy w przypiskach dokładne wyjaśnienia, dlaczego pominięcie tychże nastąpiło, a zarazem dodajemy wskazówki, gdzie szukać wydrukowanych dawniej tekstów, pominiętych właśnie dlatego w wydaniu obecnem. Właściwy tekst Dyaryusza, to jest wszystko to, co wyszło niewątpliwie z pod pióra Oświęcima i stanowi integralną część jego dziennika, zostało wydane w całości, bez żadnych opuszczeń. Wydrukowano więc i te ustępy, które już dawniej wydali byli fragmentarycznie Przyłęcki, Szajnocha i Kantecki w przytoczonych wyżej dziełkach (str. II przypisek 1); przy wzmiance, o dziełku Kanteckiego (na str. II) wyjaśniliśmy już zarazem, dlaczego w szczególności uznaliśmy za nieodzowne ponowne wydanie obszernego fragmentu Dyaryusza, ogłoszonego drukiem przez tamtego wydawcę. W końcu nadmieniamy, że trzymając się najściślej tekstu Dyaryusza, przestrzegając najstaranniej nietykalności wszelkich form gramatycznych, w tymże tekście zachodzących, pozwoliliśmy sobie natomiast na zmodernizowanie samej pisowni, w tem przekonaniu, że pisownia dzieła, pochodzącego z pośrodka wieku XVII-go, nie może przedstawiać większego interesu nawet dla filologa, a pozostawienie i dokładne powtórzenie wszelkich właściwości bardzo niejednostajnej i niekiedy dziwacznej pisowni Oświęcima utrudniałoby tylko, zupełnie niepotrzebnie, lekturę Dyaryusza. Zachowaliśmy jednak bez żadnej zmiany pisownię pierwotną we wszystkich nazwiskach obcych osób i miejscowości, których formy w Dyaryuszu Oświęcima często bardzo znacznie różnią się od dzisiejszych. Uważaliśmy zresztą za swój obowiązek na każdą anomalię zwrócić uwagę w przypiskach, podając w nich także poprawne konjektury; w przypiskach tych mieszczą się również bliższe wyjaśnienia co do osób i miejscowości, wymienionych w Dyaryuszu, o ile było w naszej mocy służyć jakiemkolwiek wyjaśnieniem. Korzystamy tu wreszcie ze sposobności, aby wyrazić najżywsze podziękowanie Świetnej Dyrekcyi Biblioteki Ossolińskich we Lwowie za nadesłanie rękopisu do Krakowa i za łaskawe pozwolenie na długo trwające korzystanie z onego tutaj, na miejscu; Świetnym Dyrekcyom Archiwów aktów grodzkich i ziemskich krakowskiego i lwowskiego za liczne ułatwienia w toku poszukiwań w zbiorach rękopiśmiennych tychże archiwów, w szczególności Dyrekcyi wowskiego Archiwum aktów grodzkich i ziemskich za dostarczenie. odpisu jednej obszernej oblaty; a nadto i Przewiel. X. Alojzemu Karwackiemu, byłemu gwardyanowi klasztoru OO. Franciszkanów w Krośnie a obecnemu gwardyanowi takiegoż klasztoru w Krakowie, za dostarczenie dosłownego odpisu aktu »Działu dóbr między Oświęcimami«, przechowanego w archiwum klasztornem krośnieńskiem, jakoteż za liczne wyjaśnienia dotyczące zabytków po Oświęcimach, zdobiących kościół krośnieński tegoż zakonu. Kraków, w grudniu 1906 r. Wiktor Czermak. A. C. 1643. JANUARIUS. 3. tego miesiąca, cokolwiek sie w cudzych krajach działo na końcu roku przeszłego, przyniosły nam listy ze Gdańska od pewnej osoby prawdziwie wypisane 1). 28. Odprawiwszy domowe potrzeby i sporządziwszy to, co było potrzebnego, wybraliśmy się do JMci Pana Krakowskiego 2); a iż pod tenże czas JMć Pan Stanisław Firlej, Starościc Kaźmierski, przysłał zapraszając JMci Pana Koniecpolskiego na wesele swoje, które sie w Lublinie odprawować miało, chcąc przyjacielskiej wygodzić potrzebie, obróciliśmy ku Lublinowi, zaczym tego dnia nocowaliśmy w Osieku "), miasteczku do starostwa sendomirskiego należącym, gdzie nam tenże JMć Pan Starosta 1) był rad. 29. Na obiad byliśmy w Sędomirzu, mil 4 od noclegu, stąd na noc mil 2 w Zawichoście 5). 30. Dla trudnej przeprawy tamże przez lód przyszło obnocować w miasteczku Bełżyczach 6). 31. Wśród południa wjechaliśmy do Lublina, mil trzy od noclegu. FEBRUARIUS. 1. Odprawowało sie wesele pomienionego JMP. Fierleja z JMP-ną Leśniowolską, starościanką brańską 7), z wielkiem ludzi zacnych konkursem et 1) Tu następują cztery relacye łacińskie, pooddzielane od siebie napisami: »8. Tamże ze Gdańska od tegoż data«; » 13. ze Gdańska od tegoż«; »20. tegoż miesiąca od tegoż ze Gdańska«. Zapełniają one razem niespełna siedem stronnic w rękopisie i odnoszą się do współczesnych wydarzeń, spełnionych w Niemczech, Szwecyi i we Francyi (głównie wiadomości z wojny trzydziestoletniej). Z powodów, wyłuszczonych w przedmowie, ustępy te pomijamy. 2) Do Stanisława Koniecpolskiego, hetmana W. koronnego i kasztelana krakowskiego. *) Osiek, miasteczko w dzis. pow. sandomirskim, o 32 km. na pld. zach. od Sandomierza. Aleksander Lubomirski, star. sand. (Vol. leg. ed. Ohr. IV, 32). 5) Zawichost, osada miejska, dawn. miasto w dzis powiecie sandomirskim, o 17 km. na pln. wsch. od Sandomierza. Oświęcim 2 6) Bełżyce, osada miejska w pow. lubelskim o 22 km. na zachód od Lublina. I |