Obrazy na stronie
PDF
ePub

w jesieni r. 16481); jeżeli więc Oświęcim już »wyżej i szerzej w jakimś poprzednim roczniku opisywał te fakty utraty Kudaku i okrucieństwa Nestorenki, to oczywista, że musiał to uczynić w roczniku Dyaryusza z r. 1648, czyli inaczej, że istniała kiedyś część Dyaryusza, odnosząca się do tego także roku.

A zatem istniały kiedyś z pewnością różne części Dyaryusza, których niema w kodeksie Biblioteki Ossolińskich. Ale czy istniały one jeszcze wtedy, kiedy oprawiono w jeden kodeks fascykuły ze znanymi nam i przechowanymi dotychczas ustępami Dyaryusza Oświęcimowego, tego nie śmielibyśmy stanowczo utrzymywać, mimo wszystkich zachodzących w tym Dyaryuszu, a wyszczególnionych powyżej odsyłaczy do części brakujących jakoby tylko w tym kodeksie, ale znajdujących się rzekomo jeszcze w rękach Oświęcima w czasie, kiedy ten kodeks powstawał; a nie śmielibyśmy utrzymywać dlatego, bo bliższy rozgląd w samym układzie wewnętrznym kodeksu, a zwłaszcza w rozmieszczeniu poszczególnych roczników Dyaryusza, obudził w nas co do określonej wyżej kwestyi pewne wątpliwości. Aby je uczynić zrozumiałemi, wypada nam podać parę dalszych, bardziej szczegółowych danych o tym układzie rękopisu.

Zwróciliśmy już powyżej uwagę na to, że kodeks Biblioteki Ossolińskich nr. 224 składa się z dwóch części, z których pierwsza (str. 182-382) zawiera rzeczy, nie pozostające w żadnym związku z Dyaryuszem Oświęcima, druga (str. 383-1251) wyłącznie tylko tekst tego Dyaryusza. Cała część pierwsza przedstawia się jako rodzaj »Miscellaneów«, albo tak zwanych inaczej » Silva rerum<<; to znaczy, jest zbiorem odpisów rozmaitych dyaryuszów, aktów, mów i wierszy, nie tylko nie pozostających w żadnym związku z Dyaryuszem naszego autora, ale nie mających także przeważnie żadnego bliższego związku i między sobą nawzajem. Znajduje się tu bowiem na czele: 1) fragment relacyi bez napisu jak zaś widać z treści, dyaryusza poselstwa Jerzego Krasińskiego, podstolego podolskiego, do Porty Ottomańskiej z r. 1638 (str. 181—208); dalej 2) paszkwil na konkurentów o buławę polną po hetmanie polnym Potockim z r. 1691, w części pisany wierszem (str. 208-212); 3) tekst mowy pogrzebowej Klemensa Ustrzyckiego przy egzekwiach Kazimierza Wolskiego 1691 r. (str. 213-218); dalej na str. 218-221 parę wierszy obojętnej treści; następnie teksty pięciu mów, których autorów, wymienionych w tytułach, nie wyszczególniamy, a które wszystkie wygłoszone były na sejmie z r. 1695 (str. 221-234), i wreszcie po 26 stronach białych (234-270) na końcu:

1) Dubiecki M. w monografii Kudaku (2 wyd. Warszawa 1900 str. 138-153) zebrał wszystkie wiadomości o ponownem zdobyciu Kudaku; nie udało mu się jednak wykryć dokładnej daty tego faktu; to też podaje tylko datę ogólniejszą w jesieni r. 1648«.

....

Dyaryusz legacyej do Turek Wojciecha Miastkowskiego, podkomorzego Twowskiego 1641 r.«, wraz z odpisami kilkunastu aktów, odnoszących się do tejże legacyi (na str. 281-378). »Miscellanea te są pisane kilkoma rękami; tylko w odpisach Dyaryusza Krasińskiego z r. 1636 i Miastkowskiego z r. 1641, można rozpoznać tę samą rękę, która kreśliła znaczną część Dyaryusza Oświęcima; wszelkie inne teksty są odmienne, pisane o wiele bardziej niedbale i nieporządnie, w każdym razie jednak charakterami na tyle wybitnymi, że da się odróżnić wśród nich na pewno kolejną pracę czterech rozmaitych rąk co najmniej. Musimy tu powtórzyć z naciskiem, że - naszem zdaniem żaden z tych tekstów nie pozostaje w żadnym genetycznym związku z Dyaryuszem Oświęcima; a czynimy to dlatego, ponieważ Kl. Kantecki uznał swego czasu fragment »Dyaryusza poselstwa Jerzego Krasińskiego z r. 1636, umieszczony na czele kodeksu (na str. 181-208) za utwór Stanisława Oświęcima, a więc za część składową Dyaryusza i jako taką ogłosił ją w znanem wydaniu kilku fragmentów tegoż Dyaryusza p. t.: »Z podróży Oświecima« (Lwów 1875, na str. 1-54). Co do nas, nie tylko nie mogliśmy nabyć przeświadczenia, aby ów »Dyaryusz legacyi tureckiej był utworem Oświęcima, ale nawet mamy ważne powody do twierdzenia, że Oświęcim autorem tego dyaryusza być nie mógł. Jakkolwiek Dyaryusz legacyi Krasińskiego napisu żadnego niema i daty roku, kiedy się poselstwo odbyło, na czele ani w toku opowiadania ani razu nie podaje, jest rzeczą całkiem pewną, że relacya odnosi się do poselstwa, odbytego w r. 1636, jak to uznał już swego czasu Szajnocha 1). Dalej, chociaż nie można z treści dyaryusza wywnioskować, kto był autorem onego, mimo, że autor ten parę razy o sobie wspomina, to jednak można z wszystkich danych wzmianek, a zwłaszcza z jednej na str. 191-2 rękopisu (a w wydaniu Kanteckiego na str. 21- 2) wyrozumieć, iż był on osobą bardzo bliską samemu posłowi, skoro w dniu 2 kwietnia, kiedy poseł zachorował, jeździł sam osobiście w karecie pięknej, poszóstnej«, mając piechoty sto w asystencyi, do hospodara wołoskiego w Jassach, aby ekskuzować »pana posła w tej jego chorobie«, a hospodar przyjmował go u siebie i mówił z nim in confidentia. Nie mógłby zastępować posła i wizytować hospodara oficyalnie i poufnie z nim rozmawiać lada który z dworzan; zastępcą musiał być ktoś, co w r. 1636 albo dorównywał stanowiskiem i godnością samemu posłowi (w każdym razie wyższemu dygnitarzowi ziemi podolskiej) albo nie stał odeń pod tym względem o wiele niżej. A tymcza

1) Dzieła, t. I, str. 215. Szajnocha ogólnie powołuje się na dowody, zaczerpnięte z treści, nie wyszczegolniając ich; my dodamy, że data r. 1636 jest pewna nietylko dlatego, iż w Dyaryuszu mowa o niedawno przedtem zawartych paktach sztumsdorfskich ze Szwecyą, ale także, i to głównie dlatego, że daty dni i świąt najściślej przypadają do kalendarza roku 1636.

sem Stanisław Oświęcim, wedle rezultatów naszych dochodzeń, nie mógł liczyć w r. 1636 więcej, niż 30 lat życia, i nie piastował jeszcze wtedy z pewnością żadnej zgoła godności, bo i wogóle nigdy w życiu nie wzniósł się do rzędu wyższych dygnitarzy, nawet powiatowych; najwyższa godność, jaką osiągnął w życiu i to o wiele później, na parę lat przed śmiercią, najpewniej dopiero około r. 1655, było łowczowstwo sanockie. Skoro dodamy nadto, że sam Oświęcim zresztą ani razu nie wspomniał o tem we właściwym Dyaryuszu, aby był kiedykolwiek w Turcyi, i ani słówkiem nigdzie nie zaznaczył, żeby miał coś wspólnego z powstaniem owej relacyi tureckiego poselstwa, to wszystko to razem wzięte powinno wystarczyć, aby podać w wątpliwość, a nawet całkiem obalić zbyt pospieszny i za słabo poparty domysł Kanteckiego. Dalsze ustępy z wierszami i tekstami mów z lat 1691–1695 (na str. 208-233) nie mogły być, jak same ich daty wskazują, wpisane do kodeksu za życia samego autora, zmarłego już w r. 1657. Co zaś do »Dyaryusza legacyej do Turek Wojciecha Miastkowskiego« z r. 1640, którego odpis zapełnia ostatnie karty pierwszej części rękopisu (str. 281-378) i zajmuje w tej części miejsce osobne między 18 kartami białemi, oddzielającemi go od poprzednich odpisów, a 2 kartami niezapisanemi, poprzedzającemi tekst właściwego »Dyaryusza Oświęcima, musimy także utrzymywać, że chociaż pisany tą samą prawdopodobnie ręką, co tekst części wspomnianego Dyaryusza Oświęcimowego dziełem Oświęcima przecież nie jest i do rzędu jego własnych dyaryuszów zaliczonym być nie może; bo znowuż ani w samej osnowie »Dyaryusza legacyej niema najmniejszej wzmianki, którąby można odnieść do naszego autora, ani też w żadnym ustępie właściwego Dyaryusza Oświęcimowego niema żadnego napomknienia o tem, żeby Oświęcim brał udział, choćby tylko jako pospolity członek świty Miastkowskiego, w jego poselskiej wyprawie. Słowem, niektóre odpisy, składające się na pierwszą część rękopisu, są tego rodzaju, iż możemy je z całą pewnością uznać za wpisane do rękopisu dopiero później, już po wpisaniu do kodeksu, czy też oprawieniu w jednę księgę wszystkich fragmentów Dyaryusza Oświęcimowego, inne zaś wyglądają również na miscellanea, nie pozostające w żadnym związku bliższym z Dyaryuszem naszego autora i również wpisane do kodeksu dopiero wtedy, kiedy był on już pod względem introligatorskim wykończony, to jest ujęty w mocną pergaminową oprawę; czyli inaczej, dochodzimy do wniosku, że w chwili, kiedy kodeks wychodził z rąk introligatorskich, które mu nadały dzisiejszą jego postać zewnętrzną, karty początkowe, oznaczone liczbami stronicowemi 181-382, co do części na pewno, co do reszty bardzo prawdopodobnie wcale jeszcze nie były zapisane.

Zanim spróbujemy wyjaśnić, po co włączona została do kodeksu w chwili

oprawiania tegoż w pergamin tak znaczna ilość kart białych (później dopiero w części zapisanych) i dlaczego paginacya tychże nie rozpoczyna się od liczby 1, lecz odrazu od 181, musimy przedtem podać parę wyjaśnień, dotyczących drugiej części rękopisu, która zawiera już wyłącznie tylko tekst wydanych poniżej roczników Dyaryusza Oświęcimowego, zapełniający z dwiema niewielkiemi przerwami kart pustych, oznaczonych cyframi 1004-1006 i 1071 1084 stronice od 383-1251. Dyaryusz cały nakreślony jest wogóle pismem bardzo starannem; każda stronica ma dosyć szerokie brzegi białe, dokładnie za pomocą linij ołówkowych oddzielone od części środkowych, zapisanych; daty miesięcy wyróżnione są napisami o większych znacznie literach, umieszczonymi w osobnych liniach; w osobnej linii rozpoczyna się też prawie zawsze zapiska z każdego nowego dnia w miesiącu. Ale pismo nie jest jednostajne w całym Dyaryuszu; można owszem rozpoznać w rękopisie dłuższą pracę trzech różnych rąk i to w tym sposobie, że pismo jednej ręki występuje parę razy obok innych rękopisów na przemiany; a nadto jeszcze zachodzą tu i owdzie dosyć liczne dorywcze poprawki jakiejś czwartej ręki, której pisma nie można uważać za identyczne z żadnem z trzech głównych, zachodzących w całych obszernych ustępach tekstu. Oznaczywszy jednę odmianę pisma literą A, drugą literą B, a trzecią literą C, konstatujemy, że pismem A nakreślona jest początkowa część Dyaryusza od str 383-640, pismem B części dalsze od str. 643-656, 669–682, 685-766, 783-817, 848-850; a wreszcie pismem C pozostałe partye Dyaryusza na str. 657 --668, 767 – 782, 817-848, 850-1003, 1017- 1070 i 1085—1251. Nie możemy, niestety, stwierdzić, czy które z tych pism jest własnoręcznem pismem Stanisława Oświęcima; bo nie znamy żadnego autografu Stanisława, ani też żadnego zresztą z innych członków rodziny Oświęcimów. Trzy jedyne listy Stanisława Oświęcima, których teksty są nam znane, dochowały się w samych kopiach; odpisy dwóch listów, pisanych do Jerzego Lubomirskiego, marszałka w. kor., z r. 1655, a wydanych w Księdze pamiętniczej« Michałowskiego (str. 768 --770 i 771--2) mieszczą się w jednym z rękopisów, będących własnością hr. Michałowskich w Dobrzechowie; odpis zaś trzeciego tekstu, przeznaczonego prawdopodobnie także dla wymienionego wyżej Lubomirskiego, z datą 7 kwietnia 1656, znalazł p. Korzon w rękopisie nr. 20, należącym do zbiorów Konstantego hr. Przeździeckiego w Warszawie (por. streszczenie i przytoczenie kilku ustępów w dziele wymienionego właśnie autora p. t.: »Dola i niedola Sobieskiego t. I, str. 33, przypisek 1). Jakkolwiek nie możemy wobec braku nieodzownego środka porównawczego orzec na pewno, czy Oświęcim nakreślił jakąś część Dyaryusza własną ręką, pozwalamy sobie przecież na podstawie właściwości rękopisu wyrazić powątpiewanie, aby jakikolwiek z prze

chowanych w rękopisie ustępów Dyaryusza był autografem autora. Wszystkie bowiem roczniki Dyaryusza są, jak już raz zauważyliśmy, kreślone pismem tak równem i starannem, iż niepodobna przypuścić, aby kodeks przechowany zawierał oryginalny, pierwotny rzut dziennika Oświęcimowego, czyli inaczej, żeby Oświęcim do tego kodeksu wpisywał pierwszą kompozycyę swoich zapisek. Przeciwnie, całość rękopisu daje to wrażenie, iż jest ona późniejszą kopią jakiegoś innego, wcześniejszego tekstu, który miał prawdopodobnie postać mniej starannie pod względem formy zewnętrznej wykończonych brulionów; i to kopią, kreśloną na przemiany rękami trzech różnych odpisywaczy, a nie własną ręką Oświęcima, który jednak niezawodnie wszystkie odpisy kontrolował i poprawiał. Ostatnie zdanie wyrażamy w formie więcej stanowczej, chociaż również polega ono tylko na domyśle; opieramy ten domysł jednak na wynikach rozpatrywania dosyć licznych poprawek, zachodzących w rękopisie, a kreślonych jakąś inną, czwartą ręką. Poprawki te są tego rodzaju, iż, zdaniem naszem, mógł je poczynić tylko autor, albo ktoś kontrolujący rękopis pod okiem autora; byłoby to czemś dziwnem i niełatwem do wytłumaczenia, gdyby ktoś uwziął się odnosić je do jakiejś osoby innej, nie identycznej z samym Oświęcimem albo z kimś nie pracującym pod jego okiem. Jest tych poprawek i uzupełnień razem kilkadziesiąt; przeważna część to dopiski nad liniami albo na brzegach, kreślone pismem odmiennem, ale nieróżniącem się znowu zbytnio od trzech innych typów pisma, zachodzących w tekscie, wyglądającem w każdym razie na współczesne tamtym trzem rękom i wykonanem także atramentem tego samego koloru. Szczególnej uwagi godny jest n. p. dopisek na str. 877 rękopisu między liniami tekstu, zawierającemi zapiski z 12 i 14 czerwca r. 1646. Po słowach przy dacie Pokarmiwszy w Kozienicach, nocowaliśmy w Głowaczowie « w następującym zaraz wierszu (odstęp między dwoma wierszami zupełnie taki sam, jak między innymi wierszami na tejże stronicy) mieszczą się nakreślone ręką tego samego kopisty następujące słowa: 14 Zjachaliśmy się w ćwierci mili za Chynowem z królem JMcią«. A dopiero pomiędzy dwa wiersze o takiej osnowie jakaś inna ręka wpisała jako dopełnienie zapiski z 12 czerwca takie oto zdanie: »Nazajutrz pokarm i nocleg w Warce«. Jestto uzupeł nienie, najwidoczniej zaczerpnięte z własnych wspomnień autora; nie mógł go więc domieścić nikt inny, jak tylko sam Stanisław Oświęcim, albo przynajmniej ktoś piszący pod okiem samego autora, wedle jego wskazówek. Zupełnie podobny dopisek, dopełniający tekst, a ponad wierszem normalnym dodatkowo umieszczony, znajduje się także na str. 947 rękopisu. Natomiast na str. 1070, przy dacie 5 kwietnia 1650 r. mamy do czynienia z wypadkiem, zdarzającym się dosyć często przy pracy przepisywania brulionu przez kopi

12 czerwca: >>

« PoprzedniaDalej »