Obrazy na stronie
PDF
ePub

KORRESPONDENCYA.

Do redakcyi Biblioteki Warszawskiej.

Warszawa, dnia 17 stycznia 1861 r.

W poszycie za miesiąc styczeń Biblioteki Warszawskiej znajduje się korrespondencya,ze Żmudzi." Korrespondent dotyka najprzód kilku kwestyj miejscowych, a następnie w żywo skréślonym obrazku przechodzi do uwag tyczących się czystości naszego języka; mianowicie występuje przeciw użyciu wyrażenia li-tylko, często napotykanego w Gazecie Warszawskiej i innych pismach peryodycznych i przeciw makaronizmom w tejże Gazecie Warszawskiej napotykanym. Z góry oświadczamy, że przejmuje nas uczucie wdzięczności każdą razą, gdy kto z rodaków podejmuje tę sprawę, i chwytamy za pióro, nie z chętki prowadzenia próżnej polemiki, ale w celu przedstawienia naszego sposobu widzenia téj rzeczy, i przez to przyczynienia się do rozjaśnienia téj kwestyi. Tylu różnorodnym wpływom ulegamy w różnych stronach naszego kraju, taki obecnie widzimy napływ cudzoziemskich pojęć, zwyczajów, mód, dzieł przemysłu i sztuki, a z niémi i wyrazów na oznaczenie ich służących; taki bezład panuje w szeregach naszych uczonych i literatów, którym nie przewodniczą żadne instytucye, żadna powaga korporacyi, że baczny czytelnik z każdym daiem spotkać się może z jakiemiś wyrazami lub zwrotami językowemi, nie znanémi mu dotąd i wnioskuje ztąd, że albo sam po polsku nie umié, albo, że autor tak mądrze pisze, że go zrozumieć nie można. Mniejsza jeszcze gdy chodzi o dzieła mierne pod względem treści; ale rozpacz prawdziwa bierze, gdy trzeba przeczytać książkę ważną, czy w przedmio. cie ścisłych umiejętności, azy pod względem sztuki. W książkach naukowych wymowa nie porywa czytelnika; przeciwnie uwagę jego od przedmiotu odrywają wciąż wyrażenia, którym musi przypatrywać się jak zwierzowi nigdy nie widzianemu; przy czytaniu pięknej powieści, rozkosz wynikająca z napawania się uczuciem piękna, zatruwana jest ciągłém napotykaniem błędów językowych. Jestto coś nakształt podróży piękną okolicą, ale po kamienistéj drodze, coś nakształt smacznej potrawy pomieszanej z trochą piasku.

Z drugiej strony, trudnoć uchylić się od wpływu pojęć, literatury, przemysłu i kunsztów tych krajów, które o wiele prześcignęły nas pod

tym względem i wpływają na całą Europę; trudno żeby wpływ taki nie dał się uczuć w języku naszym, który jest bardzo pięknym i bogatym, ale nie cudownym, a cudownym musiałby być zaiste, gdyby zawiórał gotowe nazwy na te wszystkie rzeczy i formy, na te wszystkie pojęcia, które wzrosły za granicą. Wprawdzie natura ducha ludzkiego jest wszędzie jedna i przez analogią można bardzo wiele u nas znaleźć gotowego na określenie tego, co nam się pierwotnie wydawało zupełnie obcym pomysłem; ale nie zawsze się to da zrobić, a przez nietrafne przekładauie cudzoziemskich wyrazów, gorszą krzywdę czynimy językowi, niż przez proste przyjęcie go i stopniowe spolszczanie. Rozbierano niż u nas wielokrotnie tę kwestyą, i teraz redakcya Biblioteki Warszawskiej na tém polu pracuje; przypomnę więc tylko pokrótce, że duch języka bardziej objawia się w formach, obrotach mowy, w wyrażeniach, niż w wyrazach, że więc na pierwsze ściślejszą należy zwrócić uwagę; że każdy język ży-. jący rozwija się, zmartwiale formy odrzuca jak zeschłe liście, a nowemi, zielonemi z wnętrza swego wystrzela; że karmi się, tojest asymiluje, materyał zewnątrz niego leżący, na swój własny wyrób. We wszystkich. jezykach żyjących widzimy mniejszą lub większą ilość takich asymilowanych wyrazów lub wyrażeń, i każdy rok zwiększa liczbę takowych, w miarę jak coraz bardziej rozwijają się stosunki między-narodowe; oprócz tego, każdy rok dostarcza znaczną ilość nowo utworzonych wyrazów, któ-, re rozchodzą się wszędzie, gdzie tylko cywilizacya europejska dosięga. I my nie możemy uchylać się od korzyści i strat, jakie taka spółka przynosi, bo w odosobnieniu, cały nasz kapitał nietylkoby nam żadnych procentów nie przynosił, ale nawet zmarniałby do szczętu.

Widzimy z tego, że trudno, niebezpiecznie iść naprzód; ale iść trzeba, bo stać w miejscu jeszcze gorzéj: stać w miejscu znaczy samemu sobie pisać wyrok śmierci.

Od tych ogólnych uwag przechodzimy do szczegółów, które nam je nastręczyły. Korrespondent ze Żmudzi wyrzuca Gazecie Warszawskiej użycie następujących wyrazów cudzoziemskich, którym po kolei się przypatrzymy.

Reklama jest nowo utworzony wyraz francuzki, który dziś w całém europejskiem dziennikarstwie został przyjęty. Oznacza pewny rodzaj artykułów, tak wyłączne cechy mających, że przy jakim takim rozwoju prassy peryodycznej, trudno bez niego się obejść. Wyraz upomnienie się" projektowany przez korrespondenta ze Żmudzi, jest bardzo ogólny i nie może służyć na oznaczenie tak szczegółowej rzeczy. Każdy fach ma swoje techniczne wyrażenia i dziennikarstwo ma swoje; polskie kształcąc. się na wzór zagranicznej prassy, musiało od niej przyjąć nomenklaturę i dziś wyrazu reklama nie jedna Gazeta Warszawska, ale wszystkie nasze dzienniki używają.

Handel detaliczny jest również techniczne wyrażenie, przyjęte ogólnie przez nasze kupiectwo, a wyraz drobnostkowy nie może go zastąpić.. Drobnostkowość oznacza wadę umysłową przyczepiania się do drobnostek,, do szczegółów, z pominięciem całości, o którą chodzi, nie może więc słu żyć na oznaczenie detaliczności, która według ducha francuzkiego języka, oznacza rozwinięcie całości na szczegóły.

Tom I. Luty 1861.

55

Kundman bezwątpienia razi swojém cudzoziemskiém brzmieniem, ale gdybyśmy użyli wyrazu „znajomek" który proponnje korrespondent ze Zmudzi, niktby nas nie zrozumiał. Nie mogąc tej kwestyi rozstrzygnąć naprędce, upraszamy ziomków zatrudniających się kupiectwem, aby postarali się kundmana jak najprędzej wyrugować z naszej mowy, a przyjąć stary zapomniany, lub nowy utworzyć.

Fracht jest wyraz, którego również broni tylko powszechne użycie ; proponowany w miejsce jego ładunek ma zupełnie inne znaczenie; ma ich prócz tego już kilka różnych w języku naszym: nadanie mu więc nowego sprawiłoby nowy zamęt. Zresztą pochodzi on także z niemieckiego ladung.

Kompetencya jest wyraz prawny, oznaczający moe prawną do sądzenia o czémś, lub robienia czegoś. Moc taka nie pochodzi jedynie zupełnomocowania przez kogoś kompetentnego, ale wypływa także i z natury jakiejś rzeczy, osoby lub instytucyi. Każde sądownictwo np., ma okréślony ściśle rodzaj spraw, należących do jego kompetencyi, każda władza lub instytucya ma także zakres, po za którym nie jest kompetentną. Człowiek jako istota obdarzona rozumem, ma kompetencyą do sądzenia o wszystkiem, co się przedstawia jego władzom umysłowym, ale w sto-sunku do innych, malarz jest kompetentnym sędzią obrazów, muzyk koncertu, rolnik zasiéwu. Z tych kilku przykładów widzimy, że proponowany wyraz, właściwy, na miejscu kompetentny nie jest dostateczny.

Konflikt, mal à propos, pozuje, majsterszłyk są według naszego zdania wyrazy, bez których łatwiéjby obejść się można. Użycie ich jednak w gazecie mniéj razi niż w jakiejkolwiek książce. Gazeta pisze się pospiesznie, z dnia na dzień; chodzi w niej głównie o rzecz i pośpiech, mniéj o formę, gdyż zajmuje się wyłącznie wypadkami dziennémi; będąc ogniwem łączącém kraj z resztą świata, musi mimowolnie ulegać czasem wpływowi obcych języków i pod tym względem prawie nie podobna jéj być wzorem czystości.

Pozostaje nam jeszcze zastanowić się nad owém li-tylko, na które zacni ziemianie z nad Dubissy tak rozgniéwani, że chcą ustanowić kwarantannę nad rzeką Niewiażą i zatrzymywać wszelkie drukowane i pisane li-tylko. Nim przystąpią do wykonania tego srogiego wyroku, niech raczą wysłuchać i obrony strony przeciwnej.

Li znajdujące się we wszystkich słowiańskich językach nowoczesnych i we wszystkich zabytkach dawniejszej mowy Słowian, wraz z pochodnémi od niego: ali, ili, koli, jestli, ježeli, libo, toliko, tylko, lisz it. d., nie oznacza jedynie pytania; owszem dopiero ze względu na swoję piérwotną naturę i znaczenie, zastosowane zostało do sposobu pytającego. Lece, ale, libo, lubo, również z tego pnia pochodzą, choć ślady tego pochodzenia bardziej już zatarte. Li najrozleglejsze ma znaczenie ograniczenia, a wszystkie jego pochodne oznaczają toż samo, z różnemi mody. fikacyami: rozgraniczenia, rozdzielenia, obwarowania, wyłączenia i t. d. Przy robienia zapytania staramy się określić silnie to, co jest przedmiotem naszego pytania, ztąd więc i użycie li do zapytania. Przykłady użycia li nie w pytający sposób, znajdują się licznie u starożytnych polskich pisarzy; przytoczymy tylko następujące:

[blocks in formation]

Chodzi tylko o to jeszcze, czy można pozwolić na zlepianie li z tylko i używania go w tym kształcie. Tylko odgranicza ściślej i wyraźniej jeden szczegół z pomiędzy całej gromady niż li; połączenie obu tych spójników ma wzmocnić jeszcze to znaczenie wyłączności. Podwajanie wyrazów tych samych, lub blizko znacznych dla usilenia ich znaczenia, używa się często we wszystkich językach, że przytoczymy tu tylko francuzkie ne pas, niemieckie ganz und gar nicht, polskie wcale nie, nic a nic. Nie sądzimy więc, aby użycie li-tylko było przeciwne duchowi języka polskiego, chociaż zgadzamy się, że rzadko i tylko w wyłącznych przypadkach tém wyrażeniem posługiwać się należy, tak jak każdém zdwajaniem wyrazów dla dobitności i mocy.

Wladyslaw Bartkiewicz.

KRONIKA BIBLIOGRAFICZNA.

Miesiąc Grudzień 1860 roku.

DZIEŁA.

Encyklopedya powszechna. Tom V, Zeszyty 41, 42, 43. Warszawa, 1860, nakł. i druk S. Orgelbranda, w 8ce większ., str. od 337-448, 449-560, 561–672 (Chlor—Ciężkość), okł. druk., każdy zeszyt kop. 35.

Rogalski Leon. Obraz historyi powszechnéj. Wyd. 2, T. 1, Zesz. II. Warszawa, 1860, nakł. J. J. Okońskiego, druk Psurskiego, w 8ce, str. od 237-399 i spisu rzeczy VI, okł. druk, całe dzieło rs. 4 kop. 50.

Dmochowski Franciszek Salezy. Historya powszechna opowiedziana w skróceniu, z poglądem na religią, przemysł, handel i literaturę narodów, podług C. Cantu. T. 1, Zesz. II. Warszawa, 1860, nakł. wydawcy, druk Jaworskiego, w 8ce, str. od 157–296.

Ilnicka Marya. Illustrowany Skarbczyk polski, Historya polska, opowiedziana wierszem, z dodaniem do każdego panowania prozą wiadomości historycznych przez J(ozefa) B. W(agnera) i muzyki do niektórych Stanisława Moniuszki. Özdobiony 45 drzeworytami, przedstawiającemi wizerunki królów polskich, i 33 rycin z ważniejszych wypadków dziejowych. Warszawa, 1861, nakł. A. Nowoleckiego, druk K. Kowalewskiego, w 8ce, str. nieliczb. 4, liczb. 287, rs. 2 k. 25.

Bartoszewicz Julian. Historya literatury polskiej, potocznym sposobem opowiedziana. Warszawa, 1861, nakł. M. Glücksberga, druk J. Jaworskiego, w 8ce większ., str. nieliczb. 9, liczb. 644, XII, okł. druk., rs. 4.

Ziemiecka Eleonora. Powiastki ludowe, z rysunkami litografowanemi. Warszawa, 1860, nakł. A. Dzwonkowskiego i Spół., druk J. Glücksberga, w 8ce, str. XI i od 15-117 i spisu rzeczy 1, rs. I k. 20.

Pisma Gabryeli. T. 1-4. Warszawa, 1861, nakł. i druk J. Jaworskiego, w 8ce, str. 304, 318, 373, 298, okł. druk. rs. 6.

« PoprzedniaDalej »