Obrazy na stronie
PDF
ePub

trzymać poważniejszych kształtów; dziś, kiedy w massach różnego ukształcenia objawia się pragnienie estetycznych wrażeń, literatura chcąc im dogodzić, zstępuje z klassycznego piedestału, aby swobodniej i lżej przebiedz po szerokiej przestrzeni. Ztąd tworzą się rozmaite formy lekkie, przez nadużycie swobody posuwające częstokroć lekkość aż do bańki mydlanéj, często znowu kilką ziarnkami rzeczywistego talentu ważą cośkolwiek na ogólnej szali literackiej. Zła to w każdym razie rachuba: massy spożywają wprawdzie estetyczne przysmaki, ale zarazem nabierają fałszywego o sztuce wyobrażenia i rozłakomione na cackach albo nigdy nie trafią do prawdziwego sądu, albo usilném tylko kształceniem dojść mogą do odwrócenia smaku i rozumienia prawdziwych dzieł sztuki. Wbrew upowszechnianiu się tych form, obecna p. Korzeniowskiego komedya, intencyą, ogólnym zarysem odwraca się ku kompozycyom wzorowym i to też dało nam powód do wyróżnienia jéj pośród innych i dłuższego nad nią zastanowienia się. Jako artystyczne opracowanie, wyłączając akt czwarty i niektóre sceniczne drobiazgi, nietylko, że nie pozostawia nic do życzenia, ale owszem, śmiele za wzór służyć może; akt drugi mianowicie jest prawdziwie mistrzowskim, a każdy nie urywa się byle gdzie, lecz stanowi pewną zaokrągloną całość, niby stadia ogólnéj myśli: wierszowanie nawet (które nie jest mocną stroną naszego poety), tu przybyło w pomoc tylu wdziękom wewnętrznym i oparło się wyłomom, jakie w niém niedbałość korrekty drukarskiej poczynić usiłowała. Mówiąc o szczegółach mniejszego znaczenia, wytknąć musimy dwie rzeczy, które zdaniem naszém nie mają z estetyką koniecznego związku i przez to fałszywie się jakoś w komedyi téj odzywają, a te są: zdejmowanie butów na scenie i łysina na głowie piérwszego kochanka.

Powiadają, że komedya ma za cel poprawę obyczajów, a tém samém umoralnienie: że to tedy jest niby kazanie lub exorcyzm w akcyi i kostiumach. W takim razie wątpię, aby Plotkarz p. Korzeniowskiego miał być skuteczném na to złe lekarstwem; autor go nie potępił, tylko je wyśmiał. Ale jeśli komedya jego chorych nie uleczy, to może choć zdrowych utwierdzi w stanie zdrowia, a i to już niemała zasługa. Kto chce niech się przez nią poprawia, my tylko śmiać się będziemy, jeśli doczekamy widzieć ją na scenie.

Za Plotkarzem w toż samo wydanie wsunęła się tegoż autora Pustynia, wprawdzie nie bardzo rozległa, bo tylko na długość jednego aktu, ale nazwą swą splątała całe nasze poprzednie rozumowanie. Jestto, słowem, także komedya, choć całym organizmem zupełnie od poprzedniej różna. Nie wiem, jakie co do tego

jest zdanie autora i czytelników, ale ja upierając się przy swojém, widzę w tym utworze tylko scenę z komedyi, zakończenie. Jeżeli młody kawaler (Henryk) w skutek jakichś sercowych dolegliwości zachoruje na samotność, a młoda wdowa (Alina) wdziękami i pełną dowcipu rozmową, uzdrowi go w pół godziny, to jeszcze nie komedya: bo gdzież są sytuacye, gdzie dźwignie komiczne, gdzie akcya? Jestto dyskussya woniejąca dowcipem, zapachem dobrego wychowania, przedstawiająca kobietę w jej wytwornym stroju, powiedziałbym, dyalog, któremu z powodu trafnych spostrzeżeń obyczajowych i znakomitego wdzięku słowa, w rzędzie poetyckich utworów niepoślednie miejsce należy; ale do komedyi ma się on tak, jak np. Jawnuta, do opery. Dyalog ten, którego forma przypomina Wioskę Feuilleta, nie wiem, czyby znalazł właściwe uznanie na publicznym teatrze; ale radzibyśmy widzieć go w dobraném towarzyskiém kole, jako umysłową zabawkę bardzo szlachetnéj próby.

Dnia 21 grudnia 1860 r.

Kazimierz Kaszewski.

22

Tom I. Styczeń 1861.

KORRESPONDENCYE.

Do redukcyi Biblioteki Warszawskiej.

Zakład narodowy imienia Ossolińskich mając zamiar urządzić w ciągu bieżącej zimy wystawę starożytniczą we własnym gmachu we Lwowie, poczytuje sobie za braterski obowiązek udzielić Szanownéj Redakcyi odezwę w tym celu wydaną, z prośbą o uprzejme jej w uczoném piśmie swém zamieszczenie.

Maurycy Dzieduszycki.

Jeżeli wzmaga się u nas od dnia do dnia przekonanie o wie

lostronnych korzyściach wynikających ze starannego wyszukiwania i umiejętnego badania krajowych starożytności, jeżeli gorliwi ojczystych rzeczy miłośnicy ozdabiają niemi swe zbiory, a uczone pióra zaprzątają się ich rozpoznawaniem: toć wykazuje znów doświadczenie, że nic nie prowadzi skuteczniéj do osiągnienia celu tych usiłowań, jak przedsiębrane łącznemi siłami publiczne takich przedmiotów wystawy. Zwracając bowiem tym sposobem powszechną na nie uwagę, wydobywa się na jaw nie jeden przez niewiadomość lub niedbalstwo pokątnemu niszczeniu ulegający zabytek, rozszerza się należyte pojęcie ich ważności, nastręcza się uczonym możność wszechstronniejszego na nie poglądu i rozwidnia się coraz bardziej życie ubiegłych pokoleń. A że każda niemal część rozległéj naszéj ojczyzny, ma właściwe sobie cechy a podobno i zabytki, więc należy, naśladując niejako owych zamorskich szperaczów złota, w każdej z nich osobno rozgartywać ziemię, przetrząsać wszystkie zakątki, aby czego w jednej stronie wyszukać nie zdołano, druga ile możności uzupełniła.

Zakład narodowy imienia Ossolińskich mając już z powołania swego zadanie wyszukiwać, przechowywać i podawać do powszechnego użytku wszelakie zasoby narodowéj umiejętności, poczytuje sobie za miły obowiązek wezwać niniejszém wszystkich

o rzeczy domowe dbałych rodaków, aby raczyli przyczynić się do wystawy starożytniczéj, którą w moc otrzymanego od wysokich rządów krajowych, pod dniem 21 b. m. do liczby 6,041 przyzwolenia, we własnym gmachu we Lwowie, w ciągu bieżącej zimy urządzić zamyśla, a będzie to dla nich najpewniejszą rękojmią, że Zakład ten, zajmując się przez własnych przysięgłych urzędników i za pomocą przybranego w tym celu komitetu przyjmowaniem, porządném spisywaniem i nadzorowaniem nadsyłanych przedmiotów, ręczy za ich należyte przechowanie na czas wystawy i nieuszkodzone na miejsce odesłanie, za zwrotem rewersu.

Umiejętnie ułożony i drukiem ogłoszony katalog posłuży do odpowiedniego z wystawy użytkowania i powiększy dla badaczów szereg nielicznych jeszcze u nas w tej naukowéj gałęzi materyałów. Koszta przesyłki, którychby się sami szanowni uczestnicy nie podjęli, bierze Zakład na siebie; dochód zaś wynikły z miernych datków publiczności zwiedzającej wystawę, będzie obrócony po opędzeniu wydatków, na rzecz dobroczynnych tutejszych stowarzyszeń św. Wincentego.

W skład téj wystawy wejdą przedmioty następujące:

a) Wszelkie wykopaliny z czasów przedchrześciańskich i blizkich tymże wieków.

b) Starożytne ubiory, stroje, klejnoty, zbroje, bronie, godła i oznaki zwierzchnictwa, chorągwie, namioty, rzędy na konie, sprzęty domowe, makaty, naczynia, narzędzia naukowe i muzyczne: słowem rzeczy służące do użytku dawnym pokoleniom.

c) Przechowane z ubiegłych wieków po kościołach, cerkwiach, klasztorach i monastyrach krzyże, obrazy, ornaty, księgi liturgiczne, odznaczające się oprawą i tym podobne do pobożnego użytku służące sprzęty i naczynia.

d) Będące dotąd zdawien dawna w używaniu ludu naszego, ubiory pewnym okolicom właściwe, domowe sprzęty, ozdoby, pasy: obuwia, narzędzia muzyczne, siekierki, oznaki zwierzchnictwa i t. p.

e) Wszystkie inkunabuły polskie i ruskie do roku 1540, niemniej starsze nad rok 1600 rękopisma, dyplomy, tablice dokumentalne, lub ich odciski, drzeworyty, ryciny, rysunki, mappy, plany, pieczęcie i ich odciski, tudzież najrzadsze medale i monety, rzeźby, posążki i majoliki.

f) Autografy osób historycznych i wysokie w piśmiennictwie naszém zajmujących miejsce, niemniéj stare krajowe obrazy i wizerunki, nie tyle nawet co do kunsztu, jak pod względem dziejowym wartość mające.

Ponieważ uporządkowanie i opisanie onych przedmiotów niemało zabierze czasu, uprasza się wszystkich, którzyby w wystawie téj udział wziąć pragnęli, aby raczyli donieść jak najrychlej Zakładowi pod adresem dyrektora tegoż, pana Augusta Bielowskiego:

1) Jakie przedmioty na ten cel przeznaczyć zechcą i czy je na koszt własny i kiedy na wystawę nadesłać mogą? W razie zaś gdyby żadna nie zachodziła wątpliwość co do wzmiankowanych cech takich przedmiotów (co mianowicie tyczy się tych, które były już na jakiej wystawie) i gdyby je na koszt własny przesłać chcieli, raczą uskutecznić to bezzwłocznie.

2) Jakie mają wiadomości o miejscu odkrycia lub pierwotném pochodzeniu tych przedmiotów, o przywiązaném do nich podaniu i dawności czasu, od którego znajdują się na teraźniejszém miejscu, a mianowicie w rękach dzisiejszego posiadacza.

Pełni otuchy, że nas oczekiwania nasze nie zawiodą, podamy osobném obwieszczeniem wiadomość o dniu rzeczywistego otwarcia wystawy.

We Lwowie, dnia 28 listopada 1860 r.

Do redakcyi Biblioteki Warszawskiej.

Ze Żmudzi.

Kiedy ulewne deszcze przeszkadzały nam krzątać się około zbioru oziminy, gwałtowne wichry zdzierały nam dachy, a wróble z młodém pokoleniem swojém wyjadały w polu pszenicę; dla rozpędzenia więc złego humoru, postanowiłem odwiedzić towarzyszą lat szkolnych niedaleko Kroz mieszkającego, aby z nim wspomnieniami młodości, troskom starości ulżyć, niemniéj zasięgnąć zdania jego, jako człowieka postępowego, coby téż sądził o naszych zbożowych osieciach (suszarniach), które tyle nam pożerają drzewa, których inne kraje Europy nie znają, z których nawet bracia Litwini i Koroniarze słusznie się śmieją, zarzucając nam, że mąka z ziarna suszonego nigdy nie odpowiada w białości mące z ziarna syromłotnego; że z osieci wychodzi słoma na karm bydła przejęta dymem i pozbawiona wszelkich soków pożywnych; że położenie nasze geograficzne w blizkości miast portowych

« PoprzedniaDalej »