Pisma do roku 1866

Przednia okładka
Druk. W.L. Anczyca i Spółki, 1904

Z wnętrza książki

Kluczowe wyrazy i wyrażenia

Popularne fragmenty

Strona 109 - Ty rosę hojną dajesz po ranu wstawając I drugą także dajesz wieczór zapadając, U nas post do wieczora zawsze od zarania, Nie pytaj podwieczorku, nie pytaj śniadania. Starosto, nie będziesz ty słoneczkiem na niebie! Ni panienka, ni wdowa nie pójdzie za ciebie!
Strona 23 - I gdyby nie Tatarzy, co mi w oczach błyszczą, I gdyby nie ich strzały, co mi w uszach świszczą, Tak mi lekko, tak słodko, tak mi nic nie trzeba, Jakbym w twojem objęciu leciała do nieba. Czy Marya ciebie kocha?
Strona 89 - Gdzie gościom w domu rado, sroczce zawsze wierzą I nie każą się kwapić kucharzom z wieczerzą. Sroczko, umiesz ty mówić, powiedz, gdzieś latała, Z któryjeś strony goście jadące widziała?
Strona 75 - Jako oliwka mała pod wysokim sadem Idzie z ziemie ku górze macierzyńskim śladem, Jeszcze ani gałązek, ani listków rodząc, Sama tylko dopiro szczupłym prątkiem wschodząc: Tę jeśli, ostre ciernie lub rodne pokrzywy Uprzątając, sadownik podciął ukwapliwy, Mdleje zaraz, a zbywszy siły przyrodzonej, Upada przed nogami matki ulubionej — Takci się mej namilszej Orszuli dostało.
Strona 73 - Kłoda leży, a ze pnia przedsię Nowa rózga wyrosła i nad nadzieję Prędko ku górze idzie. A to co za koń Tak wielki na poboju sam jeden stoi? Nie wódźcie go do stajni, radzę, nie wódźcie: Bije ten koń i kasze; spalcie go raczej, Jeśli sami od niego zgorzeć nie chcecie. Czujcie, stróże: noc idzie, noc podejźrzana.
Strona 28 - Jeszcze tam wkoło wyszukał on ślady Dnia okropnego ostatniej zagłady: Jeszcze po ścianach krew się czerwieniła, Gdzie żona, gnana morderców pogonią, Mytą w krwi męża chwytała się dłonią: Żadna wywabić nie mogła jej siła, Na miejscu startej inna wystąpiła: Ale nieszczęsne zabójczyni ciało, W popiół przetlałe, z wiatrem się rozwiało. W porosłej miękką murawą uboczy Trafił na kołtun Kseninych warkoczy; Ale w nim drobny gnieździł się już ptaszek. Obok leżała...
Strona 67 - Wieczne światło niebieskie i ty, płodna ziemi, I ty, morze szerokie, wy, wszyscy bogowie, I wysocy i niscy, świadki mi dziś bądźcie, Żem rzeczy sprawiedliwej od Trojanów żądał, Abych był krzywdy wielkiej i zelżenia swego Nagrodę jaką wziąć mógł; nicem nie otrzymał, Jeno śmiech ludzki a żal serdeczny tem więtszy.
Strona 73 - Że wszytko, jako w biały dzień, widać będzie, Ale nazajutrz zaś nic widać nie będzie. Wtenczas, ojcze, ani już bogom swym dufaj, Ani się poświęconych ołtarzów łapaj : Okrutnego lwa szczenię za tobą bieży, Które cię paznoktami przejmie ostremi I krwią twoją swe gardło głodne nasyci.
Strona 111 - A poczciwość? Ten przymiot służył czasom dawnym, A kto wie czy i służył? Każdy wiek miał łotrów: A co my teraz mamy i Pawłów i Piotrów; Miał Rzym swoje Werresy, swoje Katyliny.
Strona 25 - W jakież okropne ruchy jej kibić się łamie! Nie z tą giętką lotnością, co w dół nie przyciska, Lecz w całym opuszczeniu świeżego zwaliska, Zwieszone ręce, głowa, zdrętwiałe już nogi Czynią z niej przedmiot straszny, jemu jeszcze drogi. „Oh! wody! wody!

Informacje bibliograficzne