Wybór poezyj Ludwika Kondratowicza (Władysława Syrokomli).Skład Główny w Księgarni Gebethnera i Wolffa, 1890 - 475 |
Kluczowe wyrazy i wyrażenia
albo Bardysz Belina Borejkowszczyzna Boże boży Bóg braci bywało chacie chaty chleb choć chwili cicha cię coś cóż czém człek Czyż daléj dał ducha dusza duszy dworze dziecię dziewczę dzisiaj dziś Filip z Konopi głową głowę głowy gromada grosz grusza harfa hetman Hrehory hufiec jakby Janek jednéj jéj Jeśli Jezu Chryste kapłan każdy każe Kędy kochał Kondratowicz krew król króla książę Któż Litwa ludzi Łagoda łza Matyska méj miał mię młodzian mój myśl myśli Niech Niechaj nielada oczy ojca ojciec Ojcze oszczep pana pancerz Panie miły piersi piersiach pieśni Piotr Skarga poda potém Prymas ręce rękę rzekł serca serce sercu siekiera Skarga snadź starca starosta stary starzec stawa Sulima swéj szatan szczerze Szeliga szlachta Szymon ściany święty święty Jerzy téj tém Terefere tatuleńku Trojden twarz twoje wiosce wioski woźnicy wrota Zabory zdrowie ziemi Zkąd Znaczno znowu żebrak życia życie żyto
Popularne fragmenty
Strona 269 - Przeszłości święta! pokój ci niech będzie W twym wiekuistym, w twoim sennym grobie ! Coś nagrzeszyła w niebacznym obłędzie, Niech Bóg udzieli przebaczenia tobie, A twoim cnotom Swą łaską przyczyni • Plennego wzrostu, co ma ziarno w roli, W naszych im sercach krzewić się dozwoli !... Przeszłości święta! tyś nasza mistrzyni: Nie dla zgorszenia, ale dla poprawy, Pozwól w twój obraz przypatrzyć się mgławy — I nie poczytuj nas za świętokradce, Nie miej za winnych synowskiej...
Strona 380 - To piękność dziewcząt, co ci serce bodzie, „To twoje niebo najpiękniejsze w świecie. „Smak twego jabłka — cień twojej jabłoni, „To dzwon kościelny, co ci na mszę dzwoni, „To twoich sejmów trwałość i swoboda, „To twego ojca osiwiała broda... „Oto ojczyzna — za jednym wyrazem. „Wszędzie cząstkami i pospołu razem.
Strona 43 - Trzeba zażyć pracy, A nie gadać po polsku, jak mówią prostacy; Ale umieć łacinę i przypiąć co chwila Sententionem z Flakka lub wierszyk z Wirgila, Peryjody układać okrągłej budowy, To jest właściwe signum eleganckiej mowy. Zamiast mówić: ktoś mądry, dobry do porady, Nazwij go ulubieńcem bogini Pallady. Nie powiadaj: człek mężny, bo tak mówią prości, Lecz powiedz, że jest pełen marsowej dzielności. 0 kwiatach trzeba mówić...
Strona 6 - To brzęk znajomy: bywało po lesie Z sosny na sosnę, jak wiewiórka pnie się, Z góry na górę błyskawicą biega, Lub się po łące jak powódź rozlega. Och! pomnę, pomnę jego brzęk poranny...
Strona 229 - Z wesołą twarzą, w pokornej postaci Kwapił się spełnić swych starszych rozkazy. W świętych źrenicach sam nie mając skazy, Nie mógł jej dojrzeć na sercu swych braci. Czy w Sandomierzu, gdy szlachta zebrana Na Jezuitów wykrzykuje veto, Czy trzeba wstydzić błędy...
Strona 379 - To zagon żyta, co cię karmi w głodzie, Z rzeczki twej woda, co cię rzeźwi w lecie, To piękność dziewcząt, co ci serce bodzie, To twoje niebo najpiękniejsze w świecie, Smak twego jabłka, cień twojej jabłoni, To dzwon kościelny, co ci na mszę dzwoni, To twoich sejmów trwałość i swoboda, To twego ojca osiwiała broda.
Strona 53 - Lepiej się zasłużyli, niż my, w naszej sprawie: Warci równości z nami: Patrzajcie, jaki projekt do sejmu przyniosłem, Oto moja naj pierwsza kmiotków zapomoga: Równość w obliczu prawa, jak w obliczu Boga, Jeden statut dla wszystkich, zobopólna rada, Miejsce w izbie poselskiej, gdzie szlachta zasiada; Patrzcie, mości panowie! czysty zysk w tym względzie! Ileż głów zdrowej rady krajowi przybędzie! Ile serc nieskalanych!... A na ich oświatę Wszak mamy jezuitów kolegia bogate. Toż...
Strona 334 - Jedna swoją powieścią serce mi rozdarła I łzę wylała. Powiastka skromna, prosta z wątku i osnowy, Z łez i goryczy; Powtórzę ją przed wami jej własnemi słowy: Słuchaj, kto życzy. III. — „Ot, co to! Książę Karol, można mówić śmiało, Morze miał groszy! I oko nie widziało, ucho nie słyszało Takich rozkoszy.
Strona 315 - Chciał już uciekać — lecz honor drogi, Wojskowa karność ma swe nałogi; Kto tych przekonań raz pójdzie drogą, Już go pokusy zachwiać nie mogą; Pęknie mu serce, w oczach się ściemni, Lecz nie postąpi jako nikczemni. Janko niezdolny postąpić podle Spuścił jak martwy ręce na siodle.
Strona 333 - II Dawno, dawno, przed laty, było jak w tej chwili, Noc, jesień, deszcze; Tylko wtedy na sercu było jeszcze milej I raźniej jeszcze. U moich towarzyszów zamiar się ułożył Jechać na łowy; A choć zgoła na strzelca Pan Bóg mnie nie stworzył, Szedłem gotowy. Ułożyłem do drogi bez długich wymówek Wszystko co trzeba: Wziąłem książkę i lulkę, papier i ołówek, I kawał chleba. I wesoło z chychotem puściwszy się w drogę, Skracamy chwile. A do lasu, gdzie jedziem — przypomnieć...