Taka rodzina jest w Czerwonej ziemi. 1 Znasz mię! i dom mój i moją rodzinę. Słuchaj więc krótkie są wyroku słowa, Znasz wielkość zbrodni umrzesz za godzinę! Tam skąd przybyłaś, wracaj do klasztoru! Wyszedł, a Hugo jak ze snu się zbudził. Ten płaszcz on w boju plątał by mi dłonie, Mam miecz, co zdziwia Polaków ogromen; 1. Tak nazywała się Westfalja, główne ognisko trybunałów tajemnych, a nazwanie to wzięła od czerwonego koloru swoich herbów. SŁOWACKI. I. 6 Mam zbroję, której stal tak twarda, gruba, Gdy się tak Hugo na boje ustroi, Nie wydrą serca z pod żelaznej zbroi. «Jest jeszcze inna ocalenia droga. Może w świątyni pogańskiego Boga Można się ukryć, w jej lochach podziemnych, W krętych przechodach i kryjówkach ciemnych. Ta droga bardziej pewna i ostrożna Wszak zdradą zdrady uchronić się można.»> To rzekł i wyszedł. Straszną zbroję wkłada, W której już nieraz występował w szranki; Potem zbiegł szybko przez zakryte ganki, Do świątyń Boga, który gromem włada. Tu ogień Znicza dymny i Czarne filarów łamały się cienie. Szedł rycerz, ponury ciemne przeglądając mury Może w tych murach tajemne schronienie Zbiegów bespiecznie do świtu zatrzyma ? Lecz przebóg! zadrżał: kamienne bożyszcza. Stojąc w około święconego zgliszcza, Żywemi w niego patrzały oczyma. III. ZGON. Nadeszła straszna godzina wyroku. Znów wszedł do sali mściciel tajnych zbrodni, Na dłoni rycerz oparty spoczywa Znany płaszcz komtura Z posępnym krzyżem na barkach mu spływa; I dobrze znany krzyż na piersiach miga, Biada ci! milczysz!» Błysnął zamach stali. Lecz przebóg! drzwi się otwarły zarazem: Wszedł, spojrzał bystro: «Blanko! Blanko droga! Piersi pracują jak wzburzone fale; Na chwilę w oczach płomień zemsty błysnął, «Może myślała Blanka nieszczęśliwa, Że mnie swym zgonem od zgonu zachowa? Nie, kiedy szczęścia zerwane ogniwa, Ja mam żyć? - Luba, bądź zdrowa, bądź zdrowa!» Księżyc nad rankiem srebrzył zamku wieże, Niech on nam powie dalszy los Hugona Zbójeccy sądów zniknęli rycerze, A strasznym losem pana przerażona, Gdzież się więc podział? Niech powiedzą tonie! Płakały po nim a gdy z nocy końcem Słońce promienną ukazało głowę, Długo w dzień jeszcze ich łzy brylantowe Na srebrnych liljach lśniły się przed słońcem! DO MICHAŁA ROLA SKIBICKIEGO, PODPUŁKOWNIKA WOJSK RZECZYPOSPOLITEJ KOLUMBIJSKIEJ, POŚWIĘCAJĄC MU POWIEŚCI WSCHODNIE MNICHA I ARABA. I znowu ciebie ziemia przywołuje stara, Z Kolumbijskiej krainy, z grobu Boliwara; Z nowych światów, żadnemu nie uległych panu, Dopóki światów nowych ludzie nie przeczuli, 1 1 Na kartach przed odkryciem Ameryki kreślonych, na ogromnej przestrzeni Atlantyku rysowano dłoń olbrzymią z otwartemi palcami. Ta dłoń przerażała rozognioną podówczas fanatyzmem wyobrażnię ludzi. |