Obrazy na stronie
PDF
ePub

i to uczynił, wówczas nawet, literatura polska stanęłaby po nad pierwszymi, wyjąwszy pierwszy najdawniejszy okres.

Z charakteru swego poezya jest sztuką wolną, nie powinna więc być ani na żołdzie państwa, którego zasadą nie jest wolność, ani na usługach dworu lub jakiejkolwiek bądź kasty.

Czyniąc to, przeniewierza się swojemu boskiemu posłannictwu, staje się służebnicą namiętności a nie ducha.

Gdy Bóg - mówi w pięknej poezyi swej Schiller — ziemię między ludzi dzielił, na samym końcu przyszedł poeta, kiedy już nic do rozdania nie było; Bóg umieścił go obok siebie, kazał mu żyć w majestacie swego blasku, a całości stworzenia oddał na własność jego ducha.

Jakkolwiek skromnie to brzmi, a jednak w tem się zawiera całe poezyi zadanie.

Poezya jest melodyą w harmonii życia ludów. Pytam się teraz, które dziś z plemion słowiańskich posiada, lub posiadać może swobodną i samoistną poezyę?

Jak daleko sięgniecie wzrokiem po niezmierzonych ziemiach Słowian, wszędzie, prócz małych wyjątków, znajdziecie dla jej rozwoju niepomyślne okoliczności i chwilowe zapory. Ani jedno plemię nie żyje swobodnem, ani jedno nie śmie swemu uczuciu, fantazyi, duchowi wolnego dać polotu.

A jeśli zjawi się wyższy umysł, co się na to waży, zmuszonym jest obracać się w podrzędnych sferach, lub dla swej działalności obrać inne pole niż piewcy wolnego narodu, albo w głębi swej duszy zamknąć boskie ideały.

Rossya wprzęga Pegaza swojej poezyi do wozu państwa, i obraca swych poetów na woźnice lub pachołków.

Takimi z pomiędzy dawniejszych byli: Dzierżawin, Żukowski, Batiuszkow, a z nowszych jedynym wyjątkiem był Puszkin. Żył on przecież w okolicznościach więcej sprzyjających rozwojowi swobodnej poezyi, za czasów panowania Aleksandra, gdy ten powróciwszy z francuzkiej wyprawy, odurzony zwycięztwem, liberalniejsze podstawy swym rządom chciał nadać.

Czczony ów poeta pisał dla swego narodu wtedy, gdy mu się zdawała przyświecać jutrzenka swobody.

Po raz pierwszy, po długich naśladowaniach francuzkiej i nie

mieckiej klassycznej poezyi, ujrzała Rossya w nieśmiertelnych utworach Puszkina rozkwitającą swą narodową, wolną i nienaśladowniczą poezyę.

Poeta ten ani jednej pieśni nie stworzył na cześć swego zwycięztwem uwieńczonego monarchy. Za mało widać ufał liberalnym myślom cesarza, swobodniejszej jeszcze jego narodowej muzie, aby mógł majestat książęcia i wielkość narodu swego opiewać. I nie omylił się. Aleksander umarł, z nim znikł liberalny rządu kierunek. Puszkin zamilkł, odtąd troska i zmartwienia tak długo go dręczyły, aż wreszcie pojedynek kres życiu jego położył. Mickiewicz słusznie utrzymuje w swych odczytach, które miał w Paryżu, iż z śmiercią Puszkina na długi czas nowa poezya rossyjska zasnęła.

To, co po nim pisano, nie wytrzymuje najmniejszego porównania z jego utworami.

Nowsi poeci nie posiadają ani talentu, któryby im pozwalał naśladować jego poezye, ani odwagi tworzenia w jego duchu. Zbywa im na przewodniej narodowej idei.

Wszystko dąży do jednego ogniska samowładztwa, z którego wyłącznie wypływa impuls każdego działania.

Jaki materyał, jaką formę może tu znaleść poeta do uprawiania swej sztuki?...

[ocr errors]

Zwróćmy się teraz ku innemu słowiańskiemu plemieniowi, ku Czechom. Co się tyczy rozwoju literatury, znajdują się w najopłakańszem położeniu. Wiadomo nam jakie nieuleczone rany 30letnia wojna ich ojczyznie zadała.

W XVII. i XVIII. stuleciach przepadła całkowicie ich literatura, w całem znaczeniu tego słowa; język ich, który obok staro-słowiańskiego najdawniejsze i najpiękniejsze pomniki posiada, i wraz z nim, zdaje się, najpierwszy doszedł do najwyższego rozwoju; który za czasów reformatorskich idei podniesionych przez Hussa, rodowitego Czecha, w wiekach XV. i XVI. szczycił się najpiękniejszą literaturą, w ostatnich dwóch stuleciach upadł do tego stopnia, iż stał się tylko językiem prostego ludu.

Zdawało się, iż ich narodowość pod wpływem nieprzyjaźnych okoliczności, w samej swej istocie uciśnięta, musi ustąpić miejsca żywiołowi niemieckiemu, gdy w tem zjawili się mężowie ożywieni

patryotyzmem, którzy podnieśli narodowego ducha i wyrwali z poniżenia język i literaturę, zwracając im ich grunt ojczysty.

Z pomiędzy wszystkich Słowian, Czesi są najpracowitszym narodem. Trudno uwierzyć, ile oni w niespełna dwudziestu latach, przy tak ograniczonych środkach i siłach, w nowym kierunku dokonali. Największą część sił swych poświęcili językowi słowiańskiemu i badaniom starożytności, i zaprawdę w tym kierunku zadziwiającą jest ich czynność. Ale ta nowa literatura nie zeszła do przedmiotów dostępnych dla ogółu, i dla tego została prawie wyłączną własnością uczonych, nie stawszy się zrozumiałą dla ludu.

Poczucie narodowe widocznie obudzone zostało z letargu, ale zdaje się, że pod długoletnim uciskiem ochłodła w ludzie miłość ojczyzny, tak wrodzona Słowianom. Zdaje się nawet, iż fantazya, która u wielu plemion słowiańskich przoduje rozsądkowi, w ostatnich dwu stuleciach złamaną została. Wreszcie Czesi, którzy się w swej historyi literatury wielu uczonymi i doskonałymi pisarzami poszczycić mogą, nie posiadają ani jednego wielkiego poety. Jednakże zabytki ich z najdawniejszych czasów pozwalają wnioskować, że są jednym z najzdolniejszych do poezyi narodów.

Nowsi wszakże poeci zasługują na uwagę więcej z powodu kierunku, jaki obrali, aniżeli doskonałości swych utworów. Najznakomitszym z pomiędzy nich jest Kollar, ewangelicki kaznodzieja w Peszcie, u Słowaków na Węgrzech urodzony, gdzie również rodziła się większa część dzisiejszych czeskich poetów, podobnie jak polscy z Litwy, Ukrainy lub Małorossyi pochodzą.

Kollar napisał około 600 sonetów pod tytułem,,Slawy Córa“, które na pięć pieśni podzielił, dając im za tytuły nazwy rzek, i tak: pierwszej Sali, drugiej Renu, trzeciej Elby, Wełtawy i Dunaju, czwartej Lethy, piątej Achteronu. Są to poetyczne wspomnienia odnoszące się do słowiańskiej historyi, szczególniej zaś do historyi plemion uciskanych przez Niemców; są to radośne lub żałośne pieśni o ich minionej wielkości.

Czwarta pieśń Lethe zawiera pieśni opiewające szczęście tych Słowian, którzy, w nagrodę zasług, dostali się po śmierci do raju.

Piąta pieśń Achteron, przedstawia piekielne męczarnie nieprzyjaciół Słowian, a szczególniej Niemców. W pieśniach tych znajduje się kilka udatnych sonetów; w wielu miejscach jest

wiele poetycznego polotu i fantazyi, ale jest dość i suchej prozy oraz gołego spisu nazwisk i rzeczy. Całości wszakże zbywa na jednolitości pod względem formy i treści, tak dalece, że ją do żadnych znanych rodzajów poezyi zaliczyć nie można. Poezya ta ma na celu obudzenie wzajemnej miłości i sympatyi między Słowianami. Kollar był też pierwszym i najznakomitszym propagatorem idei panslawistycznych, jakie w swej broszurze pod tytułem: Literacka wzajemność Słowian, rozwija. Idea ta, do której przy sposobności nie zaniedbam jeszcze powrócić, sama już świadczy o braku narodowej podstawy, na której by się rozwinąć mogła dzisiaj poezya Czeska. Zbywa jej na wierze i na wewnętrznem przekonaniu u możliwą samoistność narodowego życia. I dla tego marnuje się na miłość dla całej Słowiańszczyzny, żyje albo wspomnieniami najdawniejszych czasów, lub nadzieją ciemnej przyszłości. Tak samo się też ma i z ich poezyą. Nie śmie ona uwiecznić teraźniejszości, nie posiada w sobie tyle ognia, by nim ożywić wielkie postacie przeszłości, ani tyle fantazyi i natchnienia, by oświecić ciemną noc przyszłości, choćby błyskawicą, gdy zbywa na promieniach słońca.

Najznakomitsi poeci po Kollarze, Holly i Klazel, z których pierwszy w epicznym, drugi w lirycznym rodzaju odznaczyli się, nie wychodzą z tego koła. W utworach ich znajduje się wiele godnego pochwały, jak w dziełach innych pisarzy, którzy wszakże, jak n. p. Celakowsky, obecnie professor w Wrocławiu, z powołania nie są właściwie poetami. Pomimo tego znajdują oni oddźwięk w sercach rodaków, choć nie wiem czyby go pozyskać mogli za granicą. Przechodzę obecnie do charakterystyki illiryjsko-serbskiej poezyi. Musi być ona oznaczoną tą podwójną nazwą, południowe bowiem plemiona Kroatów, Illiryjczyków, Dalmatów i Słowaków pod panowaniem Austryi zostające, w swych dążeniach centralizacyjnych, pod względem języka i literatury, nadali sobie nazwę Illiryjczyków; właściwi zaś Serbowie w Księztwie Serbskiem i w Węgrzech, przy dawnej nazwie pozostali. Oba jednak plemiona pod względem obfitości słów i grammatyki, posiadają tenże sam język, a różnice jego raczej za prowincyonalizmy niż za oddzielne narzecza uważać można. Najbardziej oddalającym się od nich jest tak zwany język karyntyjski, czyli słowiański w Styryi, Karyn

tyi i Krainie, w dzisiejszem Królestwie Illiryi. Południowych Słowian Illiryjczyków i Serbów można także podzielić wedle wyznań kościoła katolickiego lub greckiego, do których należą.

Największem bogactwem i ozdobą poezyi tych plemion, jest, że tak powiem, klassyczna epiczna i liryczna poezya ludowa ich. W stuletnim status quo, pod panowaniem Austryi i Turcyi, przechowała ona swoją czystą postać aż do naszych czasów. Można ją przyrównać do miny złotej, która wieki nieznana i nienaruszona pod powierzchnią nieuprawnej ziemi spoczywała, dopóki jej biegły górnik na dzienne światło nie wydobył, ukazując bogactwo i wartość zdziwionemu, a przez ten czas całkowicie zubożałemu właścicielowi.

Ale jak złoto nie dla tego zostało wydobytem, by niekształtną massą pozostało i w tym stanie tylko było cenionem, tak też i najpiękniejsza ludowa poezya niczem nie jest innem tylko surowym materyałem, służącym fantazyi poety do nowej pracy, który go pobudza, zapala, może go wtajemniczyć w najskrytsze tajniki ludowego uczucia i pojęć, dając mu tem samem możność tworzenia arcydzieł sztuki, na wzór piękności w nich zawartych. W ten sposób przynajmniej rozwinęła się najnowsza polska poezya.

W czasach, w których narody po większej części poprzestają jeszcze na swej ludowej poezyi, można z całą słusznością powiedzieć, że się znajdują zaledwie na pierwszym stopniu rozwoju narodowej poezyi, a szczęśliwi, co ją posiadają. Jest ona, jak mówi nasz pierwszy poeta:

Arką przymierza,

Między dawnemi i młodszemi laty:

w Tobie lud składa broń swego rycerza,

Swych myśli przędzę, i swych uczuć kwiaty!
Arko! tyś żadnym nie złamana ciosem,
Póki cię własny twój lud nie znieważy!
O pieśni gminna, ty stoisz na straży
Narodowego pamiątek kościoła,

Z archanielskiemi skrzydłami i głosem,
Ty czasem dzierżysz i broń archanioła.

Ta poezya ludowa illiryjsko-serbska, niezaprzeczenie najpię-. kniejsza z pomiędzy wszystkich słowiańskich, można powiedzieć,

« PoprzedniaDalej »