Obrazy na stronie
PDF
ePub

Marienburg i nieustannie napada na Litwę z Krzyżakami, lecz napróżno. W r. 1392. godzą się bracia. Skirgiełło został usuniętym, a Witold na tron wstępuje i teraz po części samodzielnie z nieprzyjaciołmi na wszystkich punktach walczy. W tak niepomyślnej chwili przedsiębierze Konrad Wallenrod wyprawę krzyżową na Wilno, marnując ogromne skarby zakonu, na zebranie wojska. Około pięć milionów grzywien, jak powiada Kotzebue w historyi Pruss. Oblega Wilno, lecz że to nie zdaje mu się być ważnem, traci czas na hulankach, nakoniec sam nagle opuszcza obóz i zostawia w kłopocie wojsko, które Litwini podczas ostrej zimy, zupełnie znoszą. Poczem w krótce Konrad nagle umiera roku 1394 W jego postępowaniu jest istotnie coś tajemniczego, czego historya nie wyjaśniła. Nagłe opuszczenie wojska przypisywali kronikarze obłąkaniu. Podług nich, nie miał Wallenrod pochodzić, z Niemieckiej rodziny Wallenrodów chociaż się za członka jej podawał, miał on być synem naturalnych nieznanych rodziców, dziecko księże. Prawdziwy potwór. Po wojnie mężnie stawił czoło kłótniom i niezgodom i czy był Bogu uległym jako zakonnik, niewiadomo, to tylko pewna, że wszystkich duchownych i pobożnych ludzi postępowanie jego napawało zgrozą (Dawid Lucas). Panował niedługo, gdyż Bóg dręczył go wewnętrznie trawiącą gorączką. Inni znowu przypisują mu wspaniałomyślność, waleczność, szlachetność i siłę charakteru, bez których przymiotów rzeczywiście nie mógłby się utrzymać jako wielki mistrz. Jego rządy w każdym razie zadały zakonowi głębokie rany. O jego śmierci opowiadają,,że umarł w szaleństwie bez ostatniego namaszczenia, bez kapłańskiego błogosławieństwa. - Krótko przed jego śmiercią, szalały wichry, srożyły się ulewy deszczowe, wylewy wód, Wisła i Nogat poprzerywały groble, natomiast wyryły sobie ich wody nową głębinę, tam gdzie teraz stoi Piława.

[ocr errors]

Na tych historycznych danych rozwija poeta swoje epiczne opowiadanie. Myśl służąca za podstawę poematowi, która jak wiadomo, każdą epopeę musi ożywiać, a tu obok tego służy do sprowadzenia harmonii w sprzecznych podaniach, co do charakteru i osobliwego zjawienia się Konrada, myśl ta jest domysłem poety, że Konrad Wallenrod był rodowitym Litwinem i pod zmienionem nazwiskiem, jako rycerz niemieckiego pochodzenia, tylko

dla tego do niego wstąpił, aby swoją ojczyznę pomścić zgubą zakonu. Jakkolwiek myśl ta wydaje się być zuchwałą, jednakże przy owoczesnej obu potęg walce i w obec wzajemnej ich nienawiści, nietylko była możebną, ale nawet łatwo dającą się przeprowadzić, jeżeli się zauważy sposoby, któremi zakon starał się zawsze ludźmi, rycerzami i wojskiem z Niemiec wzmacniać. Aby jednakże temu samowolnemu przypuszczeniu nadać pewne historyczne prawdopodobieństwo, przypuszcza poeta, że niejaki Walther Stadion, który podług opowiadania kronikarzy był rycerzem niemieckim i w niewoli na Litwie poślubił córkę Kiejstuta, a z nią z Litwy potajemnie uciekł, że ten to Stadion stał się potem Konradem Wallenrodem. Córka ta nazywała się Aldona, uwiedzenie jej jest faktem historycznym. Fakt ten miałby punkt oparcia, gdyby mu nie przeczyło to, że Walther rzeczywiście był rycerzem niemieckim. - Ale się to często trafiało, że pogańscy Prusacy i Litwini dziećmi uprowadzeni do niewoli i w Niemczech wychowani, później powróciwszy do ojczyzny, występowali jako najzaciętsi wrogowie zakonu. Takim jest znany w historyi zakonu Hercus Monte, o czem poeta w uwagach do poematu wspomina. Stosunek miłośny Walthera i Aldony tworzy część romantyczną poematu. Jeszcze jedna trzecia osoba historyczna wchodzi do poematu. Jest nią Halban, nierozłączny towarzysz Konrada Wallenroda. U kronikarzy nazywa się Dr. Leander Albanus zakonnik, obłudnik w pobożności, który miał być kacerzem i poganinem a nawet może czarodziejem.

[ocr errors]

O jego śmierci nie ma bliższej wiadomości. Miał podług jednych utonąć, podług innych potajemnie uciec, a według innych wreszcie, miał go djabeł pochwycić. Poeta czyni go litewskim wieszczem, śpiewakiem czyli Wajdelotą, a ci jak wiadomo należeli w Litwie do kasty kapłańskiej, a powołaniem ich było opiewanie czynów przodków. Rzeczywiście, materyał do większej historycznej epopei jest bardzo trafnie wybrany.

Myśl, która służyła mu za podstawę, jest wprawdzie nieco dziwaczną, lecz szeroko pomyślaną i pojętą. Odpowiada ona najzupełniej charakterowi ówczesnych wojen, które mord, podstęp, zdradę, łamanie przysiąg, słowem wszystkie środki uświęcały, byle tylko sprawie, za którą walczono, wyrobić zwycięztwo. Zakon

prowadził walkę w celu rozszerzenia chrześciaństwa, a raczej pod płaszczykiem jego, dla zwiększenia siły politycznej, całego cesarstwa niemieckiego, które po za nim stało. Gdy bezpośrednia walka z ludami słowiańskimi ustała za Ottonów i Bolesławów, teraz ono prowadziło ją za pośrednictwem Krzyżaków, przeciw tymże, szczególniej przeciw połączonym od czasów Łokietka i Giedymina, Litwinom i Polakom. Dla Litwinów była to walka o niepoległość, wolność i zbawienie ojczyzny, która teraz skutkiem połączenia się z Polską, stała się chrześciańską i doszła do uznania swego wielkiego historycznego stanowiska. Myśl ta zasadnicza poematu odpowiada nietylko przeszłości, ale i charakterowi a usposobienia teraźniejszości, wprawdzie przeciw innej lecz niemniej niebezpiecznej sile, zagrażającej narodowej niepodległości, wolności, religii litewsko-polskich ludów, której zniszczenie przemocy i jarzma, jest tylko możebnem, za pośrednictwem takich i podobnych śmiałych przedsięwzięć, nie przebierających w środkach. To nadaje wzniosły interes poematowi. Nakoniec myśl poematu odpowiada osobistemu stanowisku poety i jego charakterowi narodowemu Litwina, który się nauczył na wygnaniu:

Kryć radość i gniewy

I być jak otchłań w myślach niedościgły,
Mowy mieć ciche, zgubne jak wyziewy,
I postać skromną, jako wąż wystygły.

I jak sam o sobie w innym poemacie wypowiada

był w okuciach:

jakim

Pełzając milczkiem jak wąż łudziłem despotę. Tak podają sobie ręce ważność i idea historycznego faktu, usposobienie teraźniejszości i duch poety, aby stworzyć wielkie dzieło sztuki.

Ale ta myśl główna poematu, mianowicie zdrada, która naród ma uratować, uważana ze stanowiska chrześciańskiego, ponieważ z przysięgi, obowiązku, uczucia honoru szydzi, (bo te, gdy się raz przyjęło, nawet wrogowi ojczyzny dochować należy); myśl taka, powtarzam, może się wydawać niemoralną. Zastanówmy się nad tem bliżej. Bez wątpienia nie ma dla człowieka w jego stosunkach światowych nic wyższego nad ojczyznę, do której urodzeniem, religią, obyczajem, mową, prawem pierwej niż do innego jakiegokolwiekbądź stosunku, jakby naturalnie jest przy

wiązany. Ten węzeł natury, krwi, obyczaju narodu, ze swej istoty jest nierozwiązalnym, jeżeli go samowolnie nie zerwiemy. Wówczas dobrowolnie wstępujemy w inną społeczność, a wyrzekamy się dotychczasowej. Jakkolwiek jest to nienaturalnem, jednak stać się może bez obrazy rozsądku i sumienia człowieka, byleby tylko czystym został charakter. Jeżeli się jednak czy to w skutek politycznych lub innych stosunków zmuszonym jest przyjąć zobowiązania, które usposobienie wprowadzają w kolizyę z obowiązkami natury i węzłami społecznemi, wtedy zobowiązania te mają tylko byt chwilowy, i istnieją, dopóki trwa ów przymusowy stosunek. Ich rozwiązanie nie może obciążyć sumienia, właśnie dla tego, że mu wolność jego przywraca. Tak uważa kościół wymuszoną przysięgę. Tak wypowiada de jure et facto istniejącą, jedno państwo drugiemu, wykonaną przysięgę, jako niebyłą i niewiążącą go. Jeszcze ważniejszem jednak jest dobro ojczyzny, dobro całego społeczeństwa ludzkiego, które rości prawo do jednostki i uwalnia ją od innych zobowiązań. Jest to sprawa obyczaju, która musi podlegać sprawie moralności. Mogą tu zachodzić różne kolizye wypływające ze specyalnej świadomości, nad któremi nie będziemy się zastanawiać. W jednem z takich starć znajduje się Konrad Wallenrod. Jest on Litwinem, czuje się być nierozłącznie związanym z swoją ojczyzną samą naturą i związkami krwi. Jednakże, jest wielkim mistrzem zakonu, zobowiązanym przysięgą, tylko jego pomyślność mieć na oku. Urząd ten uzyskał dobrowolnie, przysięgę także dobrowolnie wykonał. Potem przecież działa na szkodę zakonu. Popełnia więc w każdym razie występek, zdradę, nie względem ojczyzny, ale względem państwa, któremu się służyć zobowiązał. Nie można go uniewinnić, choćby się poświęcał dla dobra swej pierwotnej ojczyzny. Ulega on karze i jego osobistość musi odpokutować. Poeta czuł to dobrze, nie dozwala mu więc nawet osobiście tryumfować, lecz owszem pozwala zginąć. Jego poświęcenie się, zaparcie siebie samego, jakie tylko w ówczesnych stosunkach, i w dzisiejszych stosunkach Polaków do Rossyan jest możebnem, przedstawia nam do najwyższego stopnia doprowadzoną miłość ojczyzny. Ten wszakże rodzaj usposobienia jest szkodliwym dla narodu walczącego o swe prawa, gdyż jak Słowacki słusznie w swym Beniowskim mówi, usposo

[ocr errors]

bienie to systematyzuje zdradę. Należy przyznać, że ta myśl wywarła straszliwy wpływ na charakter polsko-litewski. Wydała ona słusznie wyszydzoną przez Strasburgskiego Pszonkę Wallenrodomanię. Egoiści, szpiegi, przedajni, służalczy ludzie osłaniają się pozorem służenia ojczyznie, jak Konrad Wallenrod, nie będąc dla niej niczem innem, tylko zdrajcami. Poczekajcie, mówią oni, aż nie nadejdzie godzina.czynu, pokażemy ojczyznie, jak my dobrze jej służyliśmy; choć tymczasowo musimy iść dalej drogami, które nas hańbą okrywają. Dowodem najwyższej ofiary jest, że honor własny poświęcamy ojczyźnie. Nie takim był starożytny charakter Greków i Rzymian, nie takim najpierwszego chrześciańskiego rycerstwa. Grecy, Rzymianie i rycerstwo zaledwie znali zdradę. Charakter ten zjawił się dopiero w świecie wschodnim, za cesarstwa Greckiego. Cooper w swym,,Szpiegu" a u nas Mickiewicz w Wallenrodzie, rozwijali go. Wszystko, to co tylko w chwilach, gdzie idzie o dobro ojczyzny, może znaleść uznanie, a poniekąd uniewinnienie, choć nigdy usprawiedliwienie, staje się w sferach podrzędnych czynu występkiem i może charakter jednostki skazić na zawsze. Pomału w skutek nawyknienia można zostać tem, o czem się początkowo nie myślało, to jest pochlebcą i prawdziwym zdrajcą. Tyle co się tyczy idei epopei. Jestem przekonany, że poeta przy dzisiejszem swem religijnem usposobieniu, potępiłby każdą nienawiść, nawet przeciw wrogowi i naprzód spaliłby Konrada Wallenroda. Jak wiadomo, miał się Mickiewicz sam niedawno wyrazić, że gdyby to możebnem było, większą część swych poezyj wrzuciłby w ogień. Tyle co do głównej myśli poematu. Zobaczmy teraz w jaki sposób poeta zużył materyał do poematu użyty. Samo przez się rozumie się, że taka myśl, jaka jest w epopei, tylko w epoce walki może się objawić. Walka przeto jest tu tłem czynności. Poeta zawarł całe to opowiadanie w sześciu pieśniach. Jednę tylko piątą i to najkrótszą pieśń poświęcił on własnemu opowiadaniu. Jest to poniekąd błędem kompozycyi, tym bowiem sposobem, cała podwalina poematu spoczywa na zbyt ciasnej podstawie. Wprawdzie dałoby to się w ten sposób usprawiedliwić, że myśl zemsty mogła by być urzeczywistnioną dopiero w ostatniej jedynej walce i w najkrytyczniejszej chwili, w której zguba zakonu była już nieochybną. Dla tego też Konrad

« PoprzedniaDalej »