Obrazy na stronie
PDF
ePub

KAZANIA OBOZOWE

0

BOGARODZICY,

PRZYTEM

NAGROBEK OSMANOWI CESARZOWI TURECKIEMU

I INSZE KAZANIA

O Ś. JACKU i B. KANTYM,

przez

WŁADYSŁAWA

W. X. D. FABIANA BIRKOWSKIEGO
Z ZAKONU KAZNODZIEJSKIEGO, KRÓLEWICZA J. M.
ZYGMUNTA KAZNODZIEJE, NA ŚWIAT PODANE.

Birbowski, Fabean

=

Wydanie

KAZIMIERZA JÓZEFA TUROWSKIEGO.

KRAKÓW.

NAKŁADEM WYDAWNICTWA BIBLIOTEKI POLSKIEJ.

1756

B61

[blocks in formation]

432670-172

WYSOCE URODZONEMU JEGO MŚCI, PANU BRATU BARTŁOMIEJOWI NOWODWORSKIEMU kawalerowi maltańskiemu, harcerzów j. k. m. kapitanowi etc.

Brat Fabian Birkowski z zakonu Dominika św. kaznodziejskiego, blogosławieństwa wiecznego, w. ż. etc.

Pienia starych Polaków, którego na wojnach używali, parą kazań wyłożone, odsyłam do ciebie cny kawalerze maltański. Bogarodzicą zowiemy, od słowa pierwszego, od którego początek swój bierze. Straszny to był głos kiedyś w bitwach, który wychodził z ust polskich, gdy pogaństwo gromili mężni oni chrześcianie; straszny i po dziś dzień, lub to on w namieciech samych przy kapłanach zostaje obozowych. Wielka otucha zwycięstwa, gdy ten okrzyk zagrzmi w uszach żołnierza chrześciańskiego; gdy się nie wstyda starej wiary, która ze świętemi obyczajami weszła była do Polski, zaraz z tą pieśnią Bogarodzicą wielmi ukochaną. Jaka wiara bywała w starych Polakach, ten testament s. Wojciecha pokazać może, i pokazuje. Nie była jedno katolicka rzymska, z Rzymu do Polski od Wojciecha ś. zaniesiona, cudami wsławiona, rosą błogosławieństwa z nieba pokropiona. Jakie obyczaje były, trudno mam o nich mówić, bo ich niewiele widzę; nowe jakieś nastąpiły, nie

Γ

tylko cudzoziemskie, (mniejszaby to, byle dobre) ale pogańskie, tatarskie, machometańskie. I tak ja w kronikach podobno muszę szukać obyczajów staropolskich, bo ich naleść przytrudniejszem między ludźmi. Kędy one zacne chęci szlachty polskiej, do rozmnożenia chwały bożej, do budowania kościołów, do fundowania szpitalów, szkół, jakie były przedtem? Teraz po trybunałach, po sejmach, po sejmikach, o zniszczeniu kościołów nagęstsza mowa; o umknieniu dziesięcin, o poniżeniu stanu kapłańskiego, o wydarciu funduszów. Więc się do tego przykładają i heretycy, którzy i dobrego słowa w chrześciaństwie nie godni, ateistowie, ludzie bezbożni; a to jako oni mówią, dla kompozycyi jakiejś między stany, która do tego czasu jeszcze, ani na łokieć się od ziemie nie podniosła.

Cóż ja rzekę o żołnierskich obyczajach onych starych, czy są teraz takie, jakie przedtem były? Bywałyż kiedy te bezecne konfederacye, na króla, na kapłana, na miasta ubogie? Czy jest pamiątka jaka tego w kronikach, aby tak wiele jadał żołnierz, żeby wszytek żołd swój na jednym obiedzie połknął? O Szkotach starych pisze Hector Bochus, iż gdy jakiego żarłoka między sobą widzieli, który jadał wiele, wiele pijał, kazali mu raz dobry obiad nagotować, i nakarmiwszy, napoiwszy, zaraz z nim do rzeki, topili onego szkodźcę rzeczypospolitej, jako więc bestye szalone topimy. By przyszło te żarłoki, te bestye obżarte teraz topić, podobnoby zatamowali sobą rzekę jaką, żeby wezbrała i powódź nową uczyniła. Cóż ma być dla Boga? Służy żołnierz wojnę, idzie na wojnę, drze, łupi ubogie ludzie, bracią swoję, z wojny się wraca, pieniądze bierze, ani wie jak mu one talary z garści wyleciały; ledwie przyszły, a już ich niemasz. Idzie tedy jako zmyty od pisarzów skarbowych, iże niema nic w trzosie, patrzy kędyby szablą znowu chłeba dostawał; nie śmie do Tatar, ani do Turek, więc się puści do swoich; ci u niego są miasto pogańskich synów, miasto Tatar. I nad tymi się pastwi, te zabija, gwałci, odziera, plądruje. Nie wybiega się po miasteczkach wstyd, od tych dobrych ludzi; w skrzynkach cudzych Tatarów,

abo talarów szukają, jakby napuścił owych liszek Samsonowych między zboża filistyńskie z pochodniami. Więc nabrawszy, złupiwszy, siędą do stołu, i zbiory swe krwawe na kostki rzucą, i razem abo panami, abo chudzinami będą. Panosza ich nietrwała, ubóstwo dłuższe, i to ich wygania i za granicę, bo nie mogą już więcej znieść ojczyzny, która ich jako hańbę swoję, obecnością swoją trapi. Nie dziwuję się tedy, iż na kilku wojnach będąc, nigdym nie słyszał tych Polaków, gdy do potrzeby idą, aby Bogarodzicę śpiewali; raczej więc jako wiley hukali na nieprzyjaciela, bo nie ludźmi im było być, ale wilkami, którzy tak i na swoje okrutni. Bogarodzica, matka jest miłosierdzia, a oni jakoby się nie z tej matki, ale z wilczycy jakiej porodzili, tak byli, i są okrutnymi. Byli w prawdzie tacy niektórzy, którzy zawołani od kapłanów, pod namioty chodzili, i Bogarodzicę wespół z nimi śpiewali; ale mało takich bywało, więcej tych, którzy ani wiedzieli co to jest, ani wiedzieć chcieli.

Ja do starego żołnierza, starą pieśń niosę, w którym stare (nic nie pochlebiam) obyczaje widzę. Żołdy twoje, któreś brał za krwawe posługi twoje, nie poginęły, nie są od marnotrawców pożarte, jako niektórych, którzy ani wiedzą co to grosz zachować, nigdy nic nie mają, ani przed wojną, ani na wojnie, ani po wojnie. Znaczne zbiory twoje po akademiach, po szkołach, po klasztorach; Boże daj szczęście, cny kawalerze, i dalej. Brał niegdy Dawid król izraelski plony, a o kościele myślił, jakoby z nich napiękniej go wybudować mógł. Ty taki cny kawalerze; twoje jedyne kochanie, kościół pański widzieć jako naozdobniejszy, do tego sposobisz wszytkie żołdy i zasługi twoje, aby Bóg był w nich chwalony, i święte imie jego. Z tej tedy miary odsyłam tobie Bogarodzicę twoję.

Do tego, jako kawalerowi, który krzyż święty nosisz zawsze na piersiach twoich i ramionach, posyłam nagrobek Osmanowi cesarzowi tureckiemu napisany, w którym panu Bogu dzięki czynię, że tak wielką pochodnię chrześciaństwa, tak prędko zagasił. Nieprzyjaciel to był wierutny Ukrzyżowanego, tego, którego wszyscy

« PoprzedniaDalej »