Obrazy na stronie
PDF
ePub

i dlatego zachował mn starostwo szropskie, chociaż wziął Pomorze. Umarł Łojko w Warszawie 1779 roku.

192. Wszelako przed Naruszewiczem wszystko blednieje. Miałby sławę biskup z poezyj samych, ale nieśmiertelność zyskał dopiero przez swoje dzieła historyczne. Na żądanie królewskie podjął się napisać dzieje narodu. Nie bawiąc się długo nad wstępem, rozpoczął od chrześciaństwa i Mieczysława. W miarę tego, jak tom wygotowywał po tomie, drukował wiekopomne to dzieło. Tom pierwszy miał zawierać dzieje pierwotne, nazwane bajecznemi, przed nastaniem Polski; tom drugi więc naprzód wyszedł w roku 1780. Robota szła szybko, w roku 1786 wyszedł już tom siódmy, w którym dociągnął to opowiadanie swoje aż do wstąpienia na tron Jagielly. Następne wypadki wytrąciły mu pióro z ręki. Jeździł z królem do Kaniowa, żeby się widzieć z cesarzową Katarzyną, która pierwszy raz miała oglądać Krym zawojowany na tatarach. Napisał wtedy dla niej dzieje „Tauryki“ i osobno dla szlachty „dyarjusz podróży kaniowskiej". Potém nadszedł sejm wielki i nie było czasu zająć się pracą literacką, aż w końcu zmartwiony koleją zdarzeń, Naruszewicz dobrowolnie zrzekł się pracy około wielkiego dzieła. Mamy więc tylko historję Piastów jego pióra. Rzecz to wysokiej naukowéj wartości, żaden naród słowiański niema tak pięknego pomnika dawnéj swojej historji. Byli pisarze z większym od Naruszewicza talentem opowiadania, ale nikt go nie przewyższył w trzeźwym przeglądzie faktów i ocenieniu prawdy, jaka nas doszła z urwanych tu i owdzie szczegółów. Dzisiaj to dzieło naturalnie bardzo jest niezupełne. Naruszewicz nie znał ani połowy nawet tych źródeł, które my mamy pod ręką, więc też nieraz zbłądził, nieraz niejasne miał o rzeczy wyobrażenie. Stąd uczeni wiedzieli, że dzieło jego potrzebowałoby przejrzenia i zastosowania do postępu nauki. Wydanie pierwsze grelowskie powitane było szczerą wdzięcznością narodu, drugie, które wygotował Mostowski w „wyborze pisarzów polskich“, już za pruskich czasów, także było pożądane, ale nim do trzeciego przyszło, upłynęło lat kilkadziesiąt i okoliczności się zmieniły. Wtedy Joachim Lelewel i ksiądz Antoni Tymiński, pijar, postanowili wygotować nowe wydanie krytyczne, zastosowane do postępu nauki. Obudziła się powszechna uwaga na dzieło Naruszewicza, bo na kilka lat przedtem towarzystwo przyjacioł nauk wydało z rękopismu tom pierwszy historji, który jednakże najmniej miał wartości i nic dziwnego. Wy

padki polityczne znowu przeszkodziły temu, że wydanie lelewelowskie nie przyszło do skutku, a odniosłaby z niego literatura ogromną korzyść. Dzisiaj niepodobna już nawet przerobić Naruszewicza, tyle się zmienił jego pogląd na sprawy tej i owéj epoki, tyle nowych faktów pochodnię dziejów oświecilo. Więc przedruki tylko są możebne. I w istocie trzecie wydanie wyszło w roku 183... w 10-ciu tomach w Lipsku u Bobrowicza, jest tutaj i tom pierwszy. Czwarte wydanie bez pierwszego tomu ogłasza świeżo Biblioteka polska Turowskiego w Krakowie. Naruszewicz służyć może za materjał nieoceniony do sprawdzań. Co obalił raz swoją krytyką, to już na wieki przepadło, np. bajkę o mnichostwie Kazimierza odnowiciela, o klątwie na Bolesława śmiałego, o rokoszu gliniańskim i t. d. Nieocenione i niezmierne w nim zresztą morze przeróżnych wiadomości o dawnej Polsce.

Naruszewicz ma jeszcze tę zasługę, że napisał dzieje hetmana Karola Chodkiewicza. Król raz na czwartkowym obiedzie, gdy rozmowa wpadła na Plutarcha, oświadczył życzenie, żeby uczeni rozebrali pomiędzy siebie do napisania żywoty sławnych polaków. Zgłosiło się zaraz wielu z ochotą. Naruszewicz wziął wtedy Chodkiewicza; było to jeszcze dobrze przed historją, do której później król go nawrócił. Jest w tem dziele nie tak żywot hetmana, jak panowanie Zygmunta III w znacznej bardzo części opowiedziane. Oczywiście i ten żywot tu i owdzie potrzebowałby dopełnienia, ale w każdym razie jest to wspaniały pomnik literacki czasów stanisławowskich. Naruszewicz przysłużył się literaturze także przekładem dzieł historycznych Tacyta, które wydał w Warszawie w r. 1772 w 4-ch tomach. Dobrą tedy przebył szkołę i na Tacycie dopiero się zaprawiwszy, zabrał się do pisania dziejów narodowych.

193. Ustęp o życiorysach. Naruszewicz w przedmowie do króla przy życiorysie Chodkiewicza wspomina, że ksiądz Franciszek Bohomolec podjął się na obiedzie czwartkowym napisać żywoty hetmanów Tarnowskiego i Zamojskiego, oraz kanclerza Jerzego Ossolińskiego, i że młody Nestor Sapieha, jenerał artylerji litewskiéj, miał napisać żywot Czarnieckiego. W istocie Bohomolec, który trudnił się historją, który wydał w 4-ch wielkich tomach już za panowania Stanisława Augusta w roku 1764 Bielskiego, Stryjkowskiego, Kromera w przekładzie Błażowskiego i Gwagnina w tłómaczeniu Paszkowskiego, stawił się na słowie ale niezupełnie, wydał albowiem

Literatura T. II.

14

dwa żywoty Zamojskiego i Ossolińskiego, o trzecim zaś nic nie słychać. Pokazało się później, że Bohomolec przepisał dzieło Hajdensztajna co do Zamojskiego, zatarłszy tu i owdzie ślad swojej kradzieży, co tém łatwiej mu przyszło, że dzieło Hajdensztajna o Zamojskim do dziś dnia niedrukowane. W Ossolińskim zaś przezornie skorzystał z dyarjusza, który prowadził młodzieńcem jeszcze będąc sam kanclerz. Ile tylko ciekawego było w dyarjuszu, tyle ciekawego powiedział Bohomolec o Jerzym Ossolińskim; gdy zaś materjału mu zabrakło, bo dyarjusz jest niezupełny, zginął i sam interes w żywocie tak dalece, że nieraz autor po lat kilka opuszczał, gdy nie mogł nic o nich powiedzieć. Dowodzi to małego obeznania się Bohomolca ze źródlami historycznemi, których tak wiele miał pod ręką na zawołanie w bibliotece Załuskich. Sapieha nie napisał żywota Czarnieckiego ale go wyręczył w tej pracy pijar Michał Dymitr Krajewski. Jest to także rodzaj, próba około wystawienia w opowieści historji Jana Kazimierza. Krajewski brał się do kompilacji z najpospolitszych źródeł: Kochowskiego, Rudawskiego itd., z dwóch, trzech dzieł lepił czwartą swoją książkę. Naruszewicz w żywocie Chodkiewicza, zakreślił sobie także szersze ramy i umiał powiedzieć wiele nowego, nie umiał tego Krajewski.

"

Ksiądz Kazimierz Kognowicki kaznodzieja szkół grodzieńskich i trybunału w Grodnie, doktór nauk wyzwolonych i filozofii, jeden szedł w ślady Naruszewicza, bo przedsięwziąwszy sobie rozpowiedzieć żywoty Sapiehów", wertował po ich archiwach familijnych, czytał listy do nich pisane przez monarchów i książąt; znalazł i ogłosił w części dyarjusz Jana Piotra Sapiehy, starosty uświatskiego, który za samozwańców myślał o zdobyciu korony moskiew. skiej dla siebie. Ale nie dokonał Kognowicki dzieła, które jak się zdaje, być miało monografią domu Sapieżyńskiego od początku aż do ostatnich czasów. Dzieło jego więcej jest zbiorem, jak opowiadaniem o przeszłości.

194. Tadeusz Czacki po Naruszewiczu wziął trzeci z kolei wydział krytyczny historji narodowej i prowadził go aż do śmierci swojej, która nastąpiła dnia 8 lutego 1813 roku. Dalszą pracę przekazał Lelewelowi, który jest czwartym krytykiem.

Czacki był synem Szczęsnego, podczaszego koronnego (§ 111). Urodził się w Porycku w roku 1755. Gorący miłośnik ojczyzny, od młodu zaprzągł się do pracy w archiwach i zakochał się całem

sercem w badaniach. Chciał podnieść przemysł i handel w rzeczypospolitej, uspławnić rzeki, pomnożyć bogactwo narodowe. Stąd pracował sumiennie i gorliwie, jako członek komisji skarbowej i bronił wielu projektów na sejmie cztero-letnim. Kiedy kraj upadł, poświęcił się całkiem krzewieniu oświaty w trzech południowych prowincjach, t. j. na Wołyniu, Podolu i Ukrainie. Założył w r. 1805 sławne liceum krzemienieckie, które chciał rozwinąć na uniwersytet, co mu się nie udało. Zebrał ogromną bibliotekę narodową w Porycku, bogatą mianowicie w rzeczy polskie. Był dobroczynnym i miłosiernym, a wielkim opiekunem młodzieży i nauki.

Czacki należał do rzędu tych ludzi, co to muszą koniecznie pracować, bo to leży w ich organizacji, co to niesłychanie wiele umieją, bo mają cierpliwość benedyktyńską i pamięć, ale co mimo to wszystko niczego zrobić nie potrafią i nie mogą, bo im natura odmówiła wszelkich zdolności. Stanisław August polecił Czackiemu, żeby kończył wielkie dzieło Naruszewicza: był to wybór najnietrafniejszy pod słońcem. Czacki był dobrym krytykiem, ale nawet pisać nie umiał. Styl jego ciężki smołą się wlecze; widoczna, że na każdym kroku autor pracuje na wyrażenie się, na jakie takie zaokrąglenie peryodu, na jaką taką budowę nieforemnego zdania. Zadziwiająca przecież była czynność tego umysłu. Pisał o wszystkiem i o tem co rozumiał i o tem czego nie rozumiał, o prawach mazowieckich, o dziesięcinach, o żydach. Rozbierał ważne zadanie, czy prawo rzymskie było zasadą dawnych praw polskich i litewskich i oświadczył się za tem, że prawa nasze wszystkie poszły ze Skandynawii. Wystawiał obraz panowania Zygmunta Augusta i t. d. Najcelniejszem wszelako jego dziełem jest: „O litewskich i polskich prawach, ich duchu, źródłach i związku" i t. d. Dzieło to ogłosił w Warszawie w roku 1800. Jest to nic innego tylko wydanie statutu litewskiego, który autor chciał objaśnić. Ale w tych objaśnieniach prawa, wszystko jest oprócz samego prawa; autor można powiedzieć dał tutaj wzór małej encyklopedji polskiej. Byle słówko statutu daje mu zaraz powód do rozpisywania się częstokroć o przedmiocie innym, jaki w danem miejscu traktuje i byle słówko zbija go znowu z tropu na manowce i popycha do innych przedmiotów. Tak więc pod notatką o monecie czytelnik znajduje wiadomość o tatarach, w odsyłaczu o lisowczykach jest ustęp o szkołach i t. d. Wszystko to dowodzi wielkiego nieładu w głowie

i wszelkiego braku systematyzowania. Czackiego wiadomości nie trzymały się kupy; był to uczony, który sam nie miał jasnego wyobrażenia o tem co wiedział i stąd nikogo nic nie nauczył, bo jeżeli Czacki wyjaśnił jaki szczegół, za to żadnego na rzecz i na całość nie dawał poglądu. Wierzył jednakże w siebie i w swoją naukę, jak wszyscy w niego wierzyli. Ale czasby już dzisiaj było zapomnieć o entuzjazmie, jaki dla Czackiego echo z czasów bardzo oddalonych aż do nas donosi.

Serce najpoczciwsze, ani wątpić; dusza najszlachetniejsza, na którą można się było zawsze i slepo spuścić. Wszakże zasługi jego nie są tak literackie, jak obywatelskie. Chęci najlepsze, rozum przecie nie zawsze im starczył. Niesmaczny był Czacki w literaturze i w swojej ukochanéj szkole, której wpływ większy przypisywano i więcej o niej pisano, jako była warta. Czacki, to niezawodnie męczennik idei, ofiara poświęcenia się. Cierpiał w istocie wiele nietylko w politycznym zawodzie, ale i w życiu domowém; miał żonę wielką fantastyczkę, musiał znosić od niej wszystko ze stoicką cierpliwością. Jedna jego sława literacka była nieskazitelną, rzecz, co niezawodnie najmniej miała prawa do narodowego szacunku, ale przed nastaniem prawdziwej literatury, tak w poezji jak i w nauce, wziętość zawsze popłacała, chociaż bez podstawy.

195. Jan Albertrandi, był to jedyny może pisarz epoki stanisławowskiej, co próbował na własną rękę, nie zachęcany przez nikogo na świecie, opowiadać Rzeczypospolitej dzieje narodu. Chciał więc to samo robić, co Naruszewicz, tylko gdy Naruszewicz ciął chwasty w lesie nietrzebionym za epoki Piastów, gdy przebierał i brakował ziarno, a więc głównie był krytykiem, Albertrandi wybrał sobie cpokę Jagiellonów, z której już wiele zalatywało świadectw obcych i spółczesnych i w której tedy więcéj było pola dla kompilacji jak dla krytyki. Nie wiedząc sam jakim sposobem znalazł się Albertrandi na drodze Naruszewiczowi i ciągnął dalej dzieje narodu od chwili, na jakiej historjograf przerwał swoje opowiadanie. I Albertrandi jedynie był zdolny, nie zaś Czacki, podjąć się téj pracy, ale oko królewskie nie padło na niego. Przygotował się do swojej rzeczy, jak tylko można było najlepiej Jeżeli najpilniejsi badacze nie tracili czasu, Albertrandi jeszcze i tutaj był górą po nad wszystkich. Używał go

« PoprzedniaDalej »