Obrazy na stronie
PDF
ePub

że korzystał z archiwum książęcego w Czechach, opowiada rozwlekle, zatrzymuje też chronologię, ale w niej najczęściej się myli. W starości pamięć mu nie dopisywała.

Kilka jest wydań téj kroniki, ale są to po większej części przedruki, najlepsze zaś wyszło w Pradze w Pelcla i Dobrowskiego: Scriptores rerum Bohemicarum, w roku 1783.

30. Mateusz herbu Cholera rodem szlązak, podobno scholastykiem stobnickim będąc, pożyczył raz pieniędzy Władysławowi najstarszemu synowi Bolesława Krzywoustego i stąd za jego wpływem został biskupem krakowskim w roku 1143. Jeździł tedy do Rzymu gdzie go sam Innocenty II papież wyświęcał. Był Mateusz w przyjaźni wielkiej ze sławnym Piotrem Duninem ze Skrzynna, wielkorządcą Szląska, jednym z najznakomitszych mężów w ówczesnej Polsce, toż z Janem czyli z Janikiem herbu Gryf, biskupem wrocławskim, który później został arcybiskupem gnieznieńskim. Wszyscy trzéj nieraz przestawali z sobą, wszyscy trzej wiele mieli uwielbienia dla cnót św. Bernarda który podówczas był wyrocznią zachodniej Europy. Mateusz pisał nawet list do świętego i zapraszał go do Polski dla nawracania Rusi, list ten świadczy o nauce Mateusza i jego pięknej duszy. Z drugiéj strony opowiadają o nim, że trawił czas na biesiadach i ucztach, że ubiegał się za marnościami świata, że lubił wystawne życie. Umarł nagle paraliżem tknięty duia 18 października 1166 roku.

Mateusz, jest to pierwszy polak, co się wziął do spisywania historji narodowej. Dzieło jego składa się z trzech różnych części, nie jednakowej wartości, pisane jest w kształcie rozmowy pomiędzy przyjaciołmi t. j. pomiędzy nim i Janem Arcybiskupem; jeden się pyta o dawne dzieje, a drugi mu opowiada o tem, co od ludzi starych zasłyszał. Jan pierwszy spytał się Mateusza, co należy mniemać o pierwszym związku społeczności naszéj? Na to odpowiada Mateusz: „wiesz że u starożytnych potrzeba szukać mądrości, rozsądek jest owocem lat wielu, wyznaję że w tej mierze jestem uczniem starożytnych i chociażbym tego co bezpośrednio wiek mój poprzedziło zgoła nie wiedział, nie zamilczę jednak o tem czego się przyuczyłem z ich arcy rzetelnej powieści." Krytyki jednak niema tutaj wiele, wszystkie baśni jakie zdobią pierwotną historję naszą o Leszkach i Popielach, o Alexandrze Macedońskim, o Krakusie, Wandzie i t. d. rozeszły się na świat dopiero z kro

niki Mateusza. Przyszedłszy do prawdziwej historji, skraca Galla, ale nie raz go też uzupełnia i przerabia. Widać w nim dorywczość i niedbalstwo; rzadko wymówny, trąci często nadętością i przesadą, w zapale albowiem stylowym wszystko widzi przez szkło powiększające, wszystko pod jego piórem mnoży się i wzrasta, pstrzy eruducją, psuje mędrkowaniem, ztąd też gadulstwo jego nieznośne. Koniec panowania Krzywoustego i panowanie dwóch po nim najstarszych synów wyłącznie już do Mateusza należą. Tutaj wiele znajdujemy szczegółów o życiu Piotra ze Skrzynna, z którego zdaje się wspomnień wiele czerpał do opisu panowania Krzywoustego, gdy na synów jego sam już patrzał i ta ostatnia część jego kroniki nietylko pokazuje wysokie pisarskie zdolności Mateusza, ale daje się czytać z przyjemnością.

31. Wincenty zwany Kadłubkiem urodził się w Karwowie pod Opatowem roku 1160 z ojca Bogusława, pochodził z rodziny szlacheckiej Rożyców albo Porajów co na jedno wychodzi. Wszedł do zakonu cystersów. Zakon ten podówczas w Jędrzejowie w Krakowskiem z samych cudzoziemców się składał, owszem wyrabiał sobie niekiedy przywileje u książąt, że samych niemców wolno mu tylko przyjmować, ztąd i Jędrzejów zwał się Morimundem w języku urzędowym zakonu. Uczony, był mistrzem nauk wyzwolonych. Dostał probostwo w Sandomierzu. Doznawał też względów Kazimierza sprawiedliwego i syna jego Leszka. Po śmierci biskupa krakowskiego Pełki, obrany na jego miejsce w roku 1207 otrzymał potwierdzenie od papieża Innocentego III. Zwiedził Ruś w czasie tego biskupowania, odwoził albowiem w roku 1214 do Halicza Salomeę córkę Leszka Białego, zaręczoną Kolcmanowi książęciu węgierskiemu, który został wtedy królem halickim. Po wybuchnięciu tamże powstania, ratował się ucieczką. Człowiek bogobojny, litościwy, święty. Cały majątek swój ojczysty dosyć znakomity, rozdał na klasztory, szafował też szczodrze i biskupiemi dochodami, uposażył wiele posad duchownych, wielkim był dobrodziejem bożogrobców miechowskich i cystersów jędrzejowskich. W r. 1218 złożył dobrowolnie z siebie dostojność biskupią i schronił się napowrót do klasztoru w którym, przepędził w spokojności lata dziecinne i umarł tamże w Jędrzejowie po pięciu latach dnia 8 marca 1223 roku. Pochowany w kościele w środku chóru. W 400 lat potem

Remigian Koniecpolski biskup chełmski a opat jędrzejowski, otworzył jego grób (19 sierpnia 1633 r.) a następnie synod warszawski i stany koronne upraszały Ojca św. o kanonizację Wincentego, aż wreszcie w XVIII wieku, gdy process przeprowadził w Rzymie Rogaliński opat beldzowski, Wincenty ogłoszony na dniu 11 lutego 1764 r. błogosławionym, był nim pierwszy z zakonu, który zabraniał starać się o beatyfikacją swoich członków. W ostatnich jeszcze czasach część relikwii jego przeniesiono z Jędrzejowa do Sandomierza (12 października 1845 r.).

Polska już za czasów Wincentego miała u cudzoziemców sławę kraju, w którym kwitną nauki, oprócz albowiem krajowców, mnóstwo uczonych ludzi obcych znajdowało wśród nas na dworze książąt uprzejme przyjęcie. Tak i Wincentemu, który miał nie pospolitą na wiek swój naukę, zlecił Kazimierz Sprawiedliwy pisanie dziejów spółczesnych. Posłuchał księcia, o którym się zawsze odzywał z pewną poufałoscią, i został najpierwszym historykiem pragmatycznym w chrześciaństwie. Następni albowiem mogli talentem go przewyższać, ale Wincenty nasz, uprzedzał wszystkich w rozległem, wzniosłem pojmowaniu dziejów. Znać w nim także pociąg do poezji i krasomówstwa, gdy na wzorach starożytnych i pisarzach kościelnych zaprawiał się do pióra. Najwięcej podobał sobie w Cyceronie, którego naśladując zdradza się, że znał pisma jego, które dzisiaj może są niepowrotnie stracone. Trzy księgi Mateusza przerobił i wcielił do swėj kroniki, jedną tylko czwartą księgę napisał. W Mateuszowych forma dyalogu zachowana, siebie tylko wprowadził niby obecnego rozmowie i ciekawie jej przysłuchującego się, niby na uczcie pacholęciem. Te pierwsze jego prace były powiedzieć można niejako przygotowaniem się do historycznego zawodu. We własnem dziele już odrzucił dyalog i opowiada, chociaż i tutaj często szpecą go wady stylu od Mateusza przejęte; pochopny jest do przenośni i gadatliwy cokolwiek. Największą część panowa. nia Kazimierzowskiego skreślił jeszcze za panowania tego króla przed r. 1194, gdyż odzywa się po dwa razy do niego w ciągu textu. Wszędzie poczciwy, przywiązany mocno do króla i do jego dzieci, sprawę ich ciągle broni i zalety ich wysławia, nieubliżając jednak w niczem zapaśnikowi młodych królewiczów, Mieczysławowi staremu, gdyż prawdą zawsze się powoduje, nie

zaś jakiemi bądź względami. Najwyższa ztąd pochwała, jaka się Wincentemu oddać może jest, że w Kromera wieku byłby wyrównał Tacytowi (Wiszniewski Hist. lit. pols. T. 2 str. 89), bo nie zimny to kronikarz ale dobrze obeznany z krętemi ścieszkami polityki, wielki znawca serca ludzkiego, dziejopis. Są w nim nawet obrazy pełne malowniczej poezji, nie jeden ustęp wygląda jako wyjątek z powieści historycznej, stąd należy Wincentego dzieło do najpiękniejszych pomników kronikarstwa polskiego, stąd i wziętość jego w narodzie gdy na kronice téj uczono się historji narodowej i po dworach królów, gdy objaśniaczów nigdy mu nie zbywało, a rękopismów starych tej kroniki przechowało się najwięcej.

Rzecz dziwna jednak, że w XV wieku Piotr z Bnina, biskup kujawski surowo osądził Wincentego i odmówił kronice jego wyższego stanowiska, jakie jej powszechnie przyznawano. Piotr z Bnina słusznie uważał, że znajomości spraw publicznych nie tyle nauczyć się można z przepisu mędrków, ile z długiego doświadczenia w rzeczach rządowych. Wincenty lubo w szlacheckim ale ubogim domu wychowany, duszą i rozumem nie mógł się podnieść nad rzeczy zwyczajne, ztąd go zajmują drobnostki, faktów większego znaczenia pojąć i wysławić nie umie. Jeżeli w przodkach naszych nie było więcej mądrości w radzie, statku w niebezpieczeństwie, stałości w pracy, przezorności w rozpoczęciu i dokonaniu rzeczy, jakby to z Wincentego wnosić należało, toć zaiste wstyd mnie jest naszego narodu" mówi Piotr z Bnina (Wiszn. Hist. lit. pol. T. 4 str. 12-15). Nie Wincentego tutaj wychowanie winno, bo urodził się w domu nawet dostatnim, nie brak związków z możnemi, bo był poufnym przyjacielen książąt, biskupem, widział też sprawy narodowe, ale może charakter jego spokojny, życie zakonne świętobliwości oddane, jeżeli jeszcze zdanie to Piotra z Bnina wyłącznie się odnosi do Wincentego nie zaś do Mateusza, z którym go poplątano. To głównie potrzeba mieć na uwadze.

32. Poplatanie Mateusza z Wincentym, rękopisma i wydania. Przechowało się podanie jeszcze od czasów Jana Dąbrówki objaśniacza Wincentego z XV wieku, potem zatwierdzone przez Nakielskiego w XVI wieku, że Mateusz był autorem kroniki znanéj pod imieniem kroniki Wincentego. Kronikę tę Wincentego

[ocr errors]

wydał pierwszy raz Herburt w Dobromilu w r. 1612. Otóż Nakielski, Hartknoch, Rzepnicki, Jabłonowski i Jan Potocki wierzyli, że Mateusz jest co innego a Wincenty co innego; za jednością zaś kroniki i wyłącznem autorstwem Wincentego oświadczyli się tylko Braun surowy krytyk historykéw naszych w początkach XVIII wieku i ksiądz Prażmowski biskup płocki zmarły w roku 1836. Lelewel pierwszy w osobnéj rozprawie pod tytułem: Uwagi nad Mateuszem herbu Cholewa," wyraźnie oddzielił dwa dzieła w jednem i wskazał co jest w niem Mateusza a co Wincentego. Za nim poszli Ossoliński i Bielowski, który całą tę kronikę rozczłonkował i obrobił, który jednak wyznaje, że textu pierwotnego Mateusza wcale nie mamy, ale tylko w przerobieniu Wincentego. Rękopismów tej kroniki Bielowski wyliczył aż 34, ale nie znał właśnie z nich najważniejszego i najdawniejszego, który świeżo w roku 1851 odkrył w cesarskiej bibliotece wiedeńskiej Alexander Przezdziecki. Kodex ten który najpóźniej pochodzi z początku wieku XIV pisany był przez Mikołaja kanonika poznańskiego, plebana „de Sydcze." Przezdziecki nazwał go kodexem eugeniuszowskim, że był niegdyś własnością sławnego wojownika księcia Eugeniusza sabaudzkiego, podarował zaś go księciu, Leibnitz uczony niemiecki XVII wieku. Na zasadzie tego rękopismu, Przezdziecki mocno się oświadcza za autorstwem wyłącznem Wincentego i zupełnie usuwa Mateusza. W tym celu postanowił ogłosić nowe wydanie kroniki z kodexu eugeniuszowskiego w Paryżu, wraz z objaśnieniami i obok tłómaczeniem polskiem. Wydanie to jest rzeczywiście potrzebne, gdyż pięć dotychczasowych wydań, pomiędzy któremi ostatnie jest warszawskie Hipolita Kownackiego z r. 1824 potrzebom naukowym nie wystarcza. 1) Posiadamy i tłómaczenie polskie Wincentego wydane w Łowiczu w r. 1803. Ksiądz Paweł Czaj

"O wydaniu Przeździeckiego pisze autor w Encyklopedji Powszechnej w ży ciorysie Kadłubka;

,,Wydanie Przeździeckiego nosi tytuł podwójny, łaciński i polski. Łaciński następny:,,Magistri Vincenti, Episcopi Cracoviensis Chronica Polonorum sive originale regum et principum Poloniae, que e codice vetustissimo Eugeniano Bibliotecae Caesareae Vindobonensis accuratissime rescripta praecia de ipso codice dissertatione edidit Alexander x comitibus Przez dziecki, Doctor Philosophiae i t. d.

« PoprzedniaDalej »