Obrazy na stronie
PDF
ePub

córki.

Czyś po śmierci tam poszła, kędyś pierwéj była
Niżeś się na mą ciężką żałość urodziła?

Wolałby poeta pisać nawet dla dzieci, jak opłakiwać śmierć

Jeślim kiedy nad dziećmi piórko miał zabawić

I kwoli temu wieku lekkie rymy sławić:
Bodajżebych był raczej kolebkę kołysał

I z drugiemi nieważne mamkom pieśni pisał.

Kilka wierszy, a jak dużo myśli, jak dużo serca w tém znowu ubolewaniu :

Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim,
Moja droga Urszulko tem zniknieniem twojem,
Pełno nas a jakoby nikogo nie było,
Jedną maluczką duszą tak wiele ubylo !

Zaczął poeta treny od żalu, a skończył je modlitwą.

„Fraszki" Kochanowskiego składają się z krótkich opisów, zabawnych zajść życia, wspomnień ludzi sławnych, przycinków wymierzonych przeciw słabościom i wadom, są tam i rady i nagrobki i myśli, jest to rodzaj figlików Reja. Rozbiór szczegółowy wykazał, że wiele korzystał tu Kochanowski z wzorów greckich, które tłómaczył lub przerabiał, stosując myśl do swojego narodu. Nawet ów sławny wiersz z fraszek:

Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie,

Jako smakujesz, aż się zepsujesz....

nawet i ten wiersz naśladowany z greckiego. A jednak „Fraszki“ mają wielką swoją wartość, bo stanowią obrazy wieku i sam Kochanowski wysoko je cenił; oto jak sam przemawiał do nich:

Fraszki nie przepłacone, wdzięczne fraszki moje,

W które ja wszystkie kładę tajemnice swoje
Bądź łaskawie fortuna ze mną postępuje,

Bądź inaczej, czego snadź więcej się znajduje.
Obralliby się kiedy kto tak pracowity,
Żeby z was chciał wyczerpać umysł mój zakryty,
Powiedźcie mu, niech próżno nie frasuje głowy]
Bo się w dziwny labirynt i w błąd wda takowy,
Skąd żadna Arjadna, żadne kłębki tylne

Wywieść go módz nie będą, tak tam ścieżki mylne.

W pieśniach historycznych Kochanowski rozwija częstokroć znakomitą siłę poetycką. Dwa, trzy wiersze zajmują częstokroć myśl silną, pięknie i malowniczo wyrażoną, np. o bitwie pod Obertynem powiada :

„Ten dzień prawdy zapisał, że w boju nie tłumy,
Lecz serce wojsk zwycięża i wodzów rozumy."

O Tarnowskim hetmanie przecudnie się wyraża :

„Jak Atlas gwiaździstemu dał wsparcie sklepieniu
Tak błyszcząc Polska na twem ciężała ramieniu"

Zwracając mowę swoją do syna, tak pięknie wyrażał się o zasługach i śmierci hetmana:

Czego nie dostawało, hrabio, ojcu twemu
Ku szczęściu (jeźli tu jest które) najwyższemu?
Urodził się w Tarnowskim zasłużonym domu;
W zachowaniu nie dał się uprzedzić nikomu.

Znaczne posługi czynił Rzeczypospolitej,

Z cnotliwych spraw swych dostał sławy znamienitéj
Był wziętym u wszech ludzi, niósł pierwsze urzędy
A według przystojeństwa zachował się wszędy.

W tej sławie i mniemaniu, przyszedł ku starości,
Którą on snadnie nosil, krom żadnej przykrości:
Nakoniec, pełen wieku i przystojnej chwały,
Sam się prawie położył, jako kłos dostały.

Albo ów napis dla króla Warneńczyka:

Grób jego

słupi śnieżne Bałkany,

Napis wieczna pamiątka między chrześciany.

Wpływ Kochanowskiego wielki był na język, piśmiennictwo i naród. W pierwszych utworach nie zawsze z równą swobodą władał językiem, ale później wznosi się do niepospolitej jędrności i siły; w drobiazgach, jak np. we „Fraszkach jest mistrzem językowym. Potem na przekładach z greckiego, z łaciny, wyrabia coraz więcej swoje mistrzowstwo, a do olbrzymiej już potęgi wznosi się w epoce, w której napisał odprawę posłów, treny i przełożył pienia Dawidowe. Niema wątpliwości, że Kochanowski wykształcił nasz język poetyczny i odrazu postawił go na szczycie wyobrażenia i majestatu. Stąd spółcześni zachwyceni wielkim poetą, opowiadali z tryunifem, że widzieli największego mistrza pomiędzy sobą i sądzili w prostocie swojej, że Polska nie miała więcej narodowego poety i nigdy już takiego mieć nie będzie. Że w owym czasie nie miała takiego, to rzecz pewna. Najznakomitsi poeci czasów Zygmuntowskich opłakiwali czule śmierć jego i nie śmieli się z nim porównywać. Owszem, jeżeli Reja stawiali spółcześni obok najwyższych poetów starożytności, dla Kochanowskiego nie mieli już nawet żadnej miary porównania. Najwięksi ludzie w kraju mieli sobie za honor znosić się z Kochanowskim i listy do niego pisywali. Widzieliśmy, jak na sejmie elekcyjnym Batorego przyjęła nawet szlachta mniej może oświecona, bo skupiona w miastach wyborczych, niepopularne zdanie Kochanowskiego, jedynie przez uszanowanie dla poety. Rodzina Kochanowskich stała się historyczną i chociaż Jan nie chciał zasiąść w senacie, za to potomkowie jego często bardzo zajmowali krzesła i byli ulubieńcami królów. Naród nadał poecie nazwisko „wieszcza z Czarnolesia, wieszcza czarnoleskiego", pod którém do dziś dnia Kochanowski słynie. Lipę, pod którą siadywał poeta, odwiedzały całe pokolenia. Książę Jabłonowski, wojewoda nowogrodzki, nabywszy Czarnoleś, ostatki domu wieszcza ujął w kształtne mieszkanie i postawił je niby w murach narodowego muzeum. Przed kilkunastą laty grono literatów w Galicyi myślało wystawić Kochanowskiemu pomnik narodowej wdzięczności w pamiętniku,

Literatura T. I,

33

który gotowali na cześć jego. Miało tam być opisane życie poety, miała być historja rodziny, studja nad nim, nad jego pracami i wpływem, ale do tego nie przyszło. Swoją wielką potęgę po śmierci przeczuł i wieszcz, który raz błagał:

Proszę, niech ze mną zaraz me rymy nie giną
Ale kiedy ja umre, one niechaj słyną.

Wreszcie jawnie zapowiada, co będzie z jego poezjami:

Jednak mam tę nadzieję, że przed się za laty
Nie będą moje czułe noce bez zapłaty:

A co mi za żywota ujmie wiek dzisiejszy

To po śmierci nagrodzi z lichwą wiek późniejszy

I opatrzył to dawno syn pięknej Latony

Że moich kości popiół nie będzie wzgardzony.

W oddźwięk temu jeden z wieszczów polskich dzisiejszych tak upomina pisarzy narodowych, by uczcili pamięć wieszcza czarnoleskiego:

W cieniu ludu jak w dąbrowie

A więc w głosy śpiewakowie
Nieście waszą dań!

I praszczura polskiej pieśni
Czcijcie śpiewem, bracia cześni!

Jak przystało nań!

Pomimo zapału, jaki Kochanowski po wsze wieki budził dla swojej liry, nie znamy dobrze szczegółów jego życia, np. jakie miał dzieci i jaki był los ich, bo to co wiemy o tém, nie zaspakaja nawet najskromniejszych żądań. Najlepszą do dziś dnia wiadomość o życiu i pismach Jana Kochanowskiego" napisał Józef Przyborowski i wydał w Poznaniu 1857 roku. Od tego czasu już kilka nowych szczegółów przybyło do jego życiorysu.

"

102. Najcelniejszy mówca polski Piotr Skarga, nazywał się właściwie Pawęzki, szlachcic herbu Pawęża, urodził się na Mazowszu w roku 1536 w Grójcu, miasteczku o siedm mil od

Warszawy. W 17 roku życia pojechał do Krakowa do akademii. Następnie Jędrzej Tęczyński, kasztelan krakowski, wziął go zą nauczyciela do syna swego Jana, stąd Skarga towarzyszył uczniowi swemu do Wiednia. Powróciwszy, wybrał sobie stan kapłański, na który go wyświęcał bogobojny Paweł Tarło, arcybiskup lwowski, Wprędce poznał ten pasterz żarliwość młodego kapłana i niepospolite jego zdolności do krasomówstwa, więc dał mu kanonię lwowską, probostwo rohatyńskie, pod warunkiem opowiadania słowa Bożego w kościele katedralnym. Ale Skarga rzucił zawód, w którym tak świetne przed nim otwierały się widoki na przyszłość, bo serce zapałało chęcią poświęcenia się dla sprawy kościoła. Bolał wiele nad ślepotą różnowierców, działał wszelkiemi na nich sposobami, nawracał przekonaniem, kaznodziejstwem, Zakon jezuicki mógł więcej dać mu czasu do prac apostolskich, Otóż pobiegł co prędzej z kilku innymi rodakami do Rzymu i tam przywdział sukienkę tego zakonu w roku 1568. Na żniwo Boskie odesłany jest do Polski w roku 1571, przed samą śmiercią Zygmunta Augusta. Naprzód w Pułtusku i w Wilnie pracował, a zawsze na gorące jego kazania cisnęły się gromady pobożnego ludų. W roku 1575 dopiero wykonał ostatnie śluby. Przez kilka lat bawił jako missjonarz, prowincjał i rektor to w Infiantach, to na Białej Rusi przy kardynale Radziwille, którego nawrócił razem z bracią, synami owego strasznego wroga kościoła Mikołaja Czarnego. Bawił i przy samym królu Stefanie, bo dźwigał wiarę katolicką upadłą w owych stronach, zakładał wszędzie kollegja jezuickie: w Wilnie, Rydze, Dorpacie, w Połocku, w Jarosławiu. W Wilnie był pierwszym rektorem akademii. W roku 1584 przybył do Krakowa, i tam założył dom professów przy świętėj Barbarze i nowicjat przy św. Szczepanie, dalej założył bractwo miłosierdzia, spisał ustawy i pierwszy fundusze znalazł na wsparcie nieszczęśliwych bliźnich; bractwo to potém rozniósł po kraju, bo przytułki mu pobudował w Wilnie, w Lublinie i w Warszawie, Inne bractwo św. Łazarza na zbieranie i opatrowanie leżących po ulicach ubogich, założył w Warszawie i szpital dla bractwa w Krakowie wystawił. Zygmunt III za wstąpieniem swojém ną tron, wezwał Skargę do siebie na kaznodzieję nadwornego, stąd wielki wpływ ciągle wywierał na umysł królewski. Przez lat 24, Zygmunt, sam katolik gorliwy, pod okiem takiego nauczyciela

« PoprzedniaDalej »