Obrazy na stronie
PDF
ePub

roletni we Włoszech, w czasie którego Kopernik zajrzał i do Bononii, wywarł wpływ stanowczy na całe jego życie, medycyny uczył się dla chleba, ale poznał dobrze literaturę starożytną i poświęcił się zupełnie astronomii. Doktoryzował się w Padwie 1499 roku z medycyny i filozofii 1). Wajselrod obu siostrzeńców zrobił wtedy kanonikami warmińskiemi i opatrzył funduszami już kapituły. W roku 1500 był krótko Kopernik w Rzymie professorem astronomii. Do ojczyzny wrócił 1503 roku i mieszkał czas jakiś w Krakowie, gdzie zaczął pisać wiekopomne dzieło swoje. Od roku 1510 jest już w Warmii aż do końca życia. Występował nieraz publicznie wśród zawikłań politycznych, a zawsze mocno obstawał za sprawą Polski. Bywał nieraz deputatem na sejmy pruskie, ostro powstawał na krzyżaków. Pisał o potrzebie zaprowadzenia jedności monety w ojczyźnie, za co rozgniewał na siebie miasta pruskie. Po śmierci Fabiana Luzjańskiego został administratorem biskupstwa warmińskiego w roku 1523-5 i opierał się dzielnie krzyżakom. 4-go września 1537 roku polecił go król kapitule na kandydata do biskupstwa warmińskiego. Umarł w maju 1543 r. we Frauenburgu.

Przyjaciele Kopernika, Tydeman Gize i Retyk, wzięli w szczególną opiekę jego odkrycia astronomiczne. Retyk w tym celu odwiedził Kopernika w Warmii r. 1539 i pierwszą wiadomość o tych odkryciach wydał w Gdańsku w r. 1540. Samo dzieło wyszło dopiero w Norymberdze r. 1543.

W Polsce postawiono Kopernikowi kilka pomników po kościołach i jeden na placu publicznym w Warszawie w r. 1830. Wybito na cześć jego medal. Nareszcie w roku 1854 dźwignięto mu pomnik w literaturze, o jakim teraz myślą dla Długosza. Wydano albowiem zupe'ny zbiór dzieł i pism jego po łacinie, obok z przekładem polskim i z portretem. Wydanie to przepyszne wyszło w Warszawie. Trudnił się niem głównie Jan Baranowski, dyrektor obserwatoryum astronomicznego w Warszawie ").

1) Hipler twierdzi, że Kopernik przebywał stale nie w Padwie lecz w Bononii, gdzie został doktorem prawa. X. Polkowski powątpiewa o studjach medycznych Kopernika. Przyp. wyd.

2) Przy wydaniu tém znajduje się życiorys Kopernika pióra autora. W roku 1873 obchodzono w całym ucywilizowanym świecie 400-setną rocznicę urodzin Kopernika. Utworzyła się z tego powodu cala literatura kopernikowa, po

Literatura. T. I.

24

89. Wniosek ze wszystkich poprzednich uwag ten będzie, że jeżeli dźwignęła się znakomicie w Polsce w okresie złotym zygmuntowskim literatura polska i wogóle wszelkie piśmiennictwo, naród nie winien był tego dobrodziejstwa i blasku szkołom, które miał najnędzniejsze, ale wysokiej oświacie, która w nim była już na pograniczu wieków średnich od nowėj historii i téj przedewszystkiem okoliczności, że znalazł w sobie samym znakomite talenta, gorliwe serca, które potrafiły władać językiem cudownym w bogactwach swoich, sprężystym, giętkim i zdolnym do wszechstronnego rozwoju swojej potęgi. Owszem literatura narodowa czystopolska powstała nagle i odrazu znakomite zajęła stanowisko, tak, że dzisiaj wspomnienie epoki zygmuntowskiej cześć budzi, powstała nagle nie zachętą ludzi z urzędu uczonych, mających powinność czuwania nad oświatą, ale owszem rozwinęła się wbrew tym ludziom, którzy już nie rozumieli życia i pozostali w tyle po za narodem. Owczesna literatura czysto-polska starczyła za dowód, żeśmy się poczuli i uznali w swojej godności i żeśmy chcieli ujrzeć w ojczystej mowie skarby swojego rozumu. Cóżby to było gdyby akademie i szkoły, które w poprzednim okresie stały rzeczywiście na czele oświaty i ruchu umysłowego w narodzie, gdyby te powiadamy, urzędowe zastępy krzewienia oświaty, pozostały w zgodzie z narodem i wśród złotej epoki zygmuntowskiej? Polska, która w XVI wieku zaimprowizowała świetną literaturę, byłaby się mogła i nadal utrzymać na téj wspaniałéj wysokości. Ale Opatrzność narodom nie zawsze daje ludzi. To téż gdy się talentów przebrało, gdy różnowierstwo osłabło, gdy jednostronny kierunek zaczęła brać literatura, gdy mecenasi zamilkli, a drukarnie poupadały, interes dla literatury słabiał a smak zginął,

między którą wybitne miejsce zajmują dziela X. Hiplera i X. Polkowskiego. Ten ostatni oprócz wydanego w Gnieznie w wielkim tomie życiorysu Kopernika, wydał tamże 3-tomowy zbiór p. t.: „Kopernikijana“, w którym zebral prace pomniejsze i literackie Kopernika, jego listy i wreszcie wszystkie życiorysy wielkiego astronoma. X. Polkowski matkę Kopernika nazywa Watzelrodówną. Rodzina ta zapewne niegdyś niemiecka, spolszczoną już była zupełnie przez łączenie się stosunkami krwi z rodzinami polskiemi.

Przyp. wyd.

bo szkoły nie dostarczały narodowi ludzi, którzy choćby nie mieli talentu, mogliby następnym pokoleniom przynajmniej przekazać wielkie tradycje złotej literatury zygmuntowskiej.

W zeszłych epokach literatura łacińska i treścią, a nawet ilością szła przed czysto-polską, która właściwie składała się jak mówiliśmy z samych zabytków. W epoce zygmuntowskiej stosunek ten zmienia się zupełnie. Literatura polska daleko przechodzi łacińską, ilością dzieł i treścią, więc od niej zacząć musimy, lacińską zostawiwszy na potém. Dawniej przez grzeczność, teraz przez szacunek prawo to pierwszeństwa jej się należy.

PIŚMIENNICTWO.

90. Język polski. Literaturze ojczystėj, zanim się pojawiła i rozwinęła, trzeba było wprzódy wyrobić, stworzyć język piśmienny, literacki, którego dotąd nie było. Mówił lud po polsku od wieków, znalazł się więc bogaty materjal, ale z tego materjału musiał ktoś wprzódy urobić narzędzie, żeby służyło dla wyrażenia wszystkich potrzeb ducha. Zabytki języka, które się z dawnych wieków znalazły, nie prowadziły do tego celu; w każdej mowie chwalą Boga, śpiewają pieśni. Zresztą w dawnej Polsce rozległe były obszary ziemi, lud jednej okolicy mógł różnić się w wymawianiu od ludu z innej okolicy, co większa, niezawodnie musiały się trafiać wyrazy i całe wyrażenia tu i owdzie czysto miejscowe i niezrozumiałe gdzie indziej. Trzeba i to wziąść na uwagę, że Polska powstała z dwóch wielkich plemion słowiańskich: z lechickiego i chrobackiego; różnice tych plemion widoczne są w historji, dwie połowy kraju odróżniały się ciągle przez kilka wieków prawodawstwem, wreszcie przez zjednoczenie się stałe księstw rozerwanych w jedność narodową, za Łokietka i za Kazimierza Wielkiego, różnice te zaczęły powoli niknąć, lubo i tak dwie połowy rzeczypospolitej nie zatracały prawie nigdy cech oddzielnej swojej prowincjonalności. Potém się język polski znacznie rozszerzył na Litwę i Ruś tak dalece, że przekroczył nawet za

Dniepr i Dźwinę. Litwini i rusini ukształceńszego spółeczeństwa, zaczęli mówić po polsku i do tylu odrębności językowych przybyły nowe. Na Rusi mianowicie zaczęły wyrazy ruskie mięszać się do mowy naszej i spływać się w niej tak, że spolszczały; na Litwie toż samo. Otóż gdy fakt jest, że w czasie kiedy okoliczności i ludzie, wywołały literaturę polską do życia, język był jeszcze w stanie pierwotnej swojej niedoskonałości, gdy rozpadał się na prowincjonalne osobliwości i odłamki, chodziło głównie piszącym o to, czy wypada i czy można jaki język miejscowy, jaką prowincjonalność, powiatowszczyznę wybrać i zrobić ją piśmiennym, ogólnym językiem uczonej Polski, czy też z różnych tych odrębności wyrobić jeden wspólny dla wszystkich ziem i okolic? Nareszcie kto miał prawo do tego wyboru i do tej pracy? Kto potrafi rudę przetopić na złoto?

Nim zjawili się potężni władcy języka, zaraz za nastaniem piśmiennictwa w epoce zygmuntowskiej, ozwały się różne powiatowszczyzny i walczyły z sobą w drukach. Każdy pisał po swojemu i na innych się nie oglądał, każdy chciał mowę własną zrobić piśmiennym językiem całego narodu. Oczywista rzecz, że te druki i pisma rozumiano wszędzie w Polsce, boć różnice nie mogły być tak wielkie pomiędzy jedną a drugą powiatowɛzczyzną, żeby wszystkich naród nie rozumiał. Wielkopolskie, szląskie, mazowieckie, polabskie, łużyckie i kaszubskie odcienia mowy naszéj, chciały się ukształtować na język, ale wkrótce małopolska mowa przeważyła z krakowskiemi drukami. Język stołecznego grodu stał się językiem całego plemienia i były po temu bardzo ważne przyczyny. Najznakomitsze talenta pisarskie téj epoki, najpierwsi, według chronologicznego porządku, autorowie, wyszli właśnie z tej Małej Polski, która już od trzech przynajmniej wieków rej wodziła w braterstwie narodowém; mowa małopolska była językiem dworu, Kraków zaś największėm ogniskiem literatury i oświaty. Później język małopolski wyrobili prześlicznie pisarze rodem z Rusi, którzy po większej części byli pochodzenia małopolskiego, lub jeżeli ruskiego, zawsze szli z prowincji, która najbliższą była Małopolski. Na Rusi nawet dziwnie złagodniał i wypieścił się nasz język i dzisiaj podobno po włoskim jest najdelikatniejszym co do brzmienia ze wszystkich języków europejskich, a zawsze, ze słowiańskich nawet, najbogatszym.

Uczeni nasi dobrze umieli po łacinie, więc nieraz formy języka i wyrażenia narodowe urabiali na sposób łaciński i stosowali do składni rzymskiej, stąd poszło, że mamy nieraz rząd słów i przymiotników ten sam w polszczyznie co i w łacinie, co dawniej tedy nie było w języku, to się teraz utarło, unarodowiło, zostało polskiem. Znakomity mówca Skarga, którego dla złotopłynnej wymowy nazywano przemożnym panem i cudotwórcą języka“, najwięcej może naginał polszczyznę do form łacińskich i w duchu łaciny natworzył wyrazów polskich. Złotousty Skarga unikał makaronizmów, ale zaokrąglał perjody na sposób cyceroński, co nie bardzo się nadawało językowi polskiemu, który lubi płynąć wolno i spokojnie, nie w dowolnych ścieśnieniach i formułkach, ale w Skardze i to nawet jest ozdobą. Kiedy znakomity kaznodzieja ten występować zaczął w literaturze, sprawa przewagi języka małopolskiego, była już stanowczo rostrzygniętą.

Przed Skargą jeszcze Rej wesoły, rubaszny, pełen przypowieści i porównań, igrał często wyrazami miejscowemi, zrozumiałemi tylko w pewnej stronie i rozrzucał je po całej Polsce, był męzki, jędrny, malowniczy a staroświecki i stąd szlachcie musiał się podobać. Dzieła Reja rozrywano, czytali je wszyscy. Górnicki po nim, człowiek już wyższego ukształcenia i dworak, polszczyznę chrobacką wymuskał, wygładził i nastroił do wyższego tonu pańskiego. Nie ubliżał nikomu, chociaż pisał satyrę na wszystko, co widział zdrożnego w panach, tylko swoje satyry umiał tak barwić w grzeczności, tak ustroić, że mógł śmiało mówić w oczy prawdę, nie gniewając nikogo; jednakże Górnicki naród i cnotę szczerze kochał i nie dworował tam wcale, gdzie należało mówić prawdę. Nareszcie trzeci z małopolanów Kochanowski, językowi swemu nadał poetyczność formy i użył go nadobnie do wyrażenia najserdeczniejszych uczuć, najwznioślejszych mysli, dał mu szatę aniołów. W późniejszych czasach jeden tylko Jakób Górski, bruździł cokolwiek i powstawał przeeiw temu, co się już niepowrotnie stało. Nie był to jednak ten sam Górski, który się kłócił z Herbestem o perjody okrągłe (§ 85). Polszczyzna mazowiecka długo miała pretensje do pierwszeństwa i nieustępując krakowskiej pisała po swojemu, ale ostatnim takim prowincjonalnym patryotą był nasz Górski. Znaleziono i na niego sposób. Gdy albowiem autor dziełko swoje z hiszpańskiego przerobione pod tytułem: „Rada

« PoprzedniaDalej »