Obrazy na stronie
PDF
ePub

Układali także poezje na cześć Najświętszej Panny, zapewne łacińskie Szymon z Lipnicy i Władysław z Gielniowa, obadwaj bernardyni, i uznani za błogosławionych. Szymon umarł w klasztorze na Stradomiu r. 1482, Władysław zaś w Warszawie 4 maja 1505 r., gdzie był gwardjanem. Jego to układu ma być pieśń polska: „Jezusa Judasz sprzedał".

PROZA.

KRASOMÓWSTWO.

63. Wymowa jagiellońska nie zostawiła po sobie żadnych zabytków i śladów oprócz wspomnień po kronikach. Była oczywiście polską i łacińską. Po polsku przemawiali księża z ambon do ludu, senatorowie po sejmach, po łacinie zaś mówili posłowie polscy za granicą na soborach całego chrześciaństwa i do różnych monarchów. Rzecz dziwna, iż był zwyczaj spisywać po łacinie kazania aczkolwiek mówione po polsku w kościele, chociaż nie brak znowu śladów, że i po polsku czasami je spisywano, tak dalece nie mogli się światli skąd inąd kapłani przyzwyczaić do myśli, że język ojczysty, zdolny jest do wyrażenia rzeczy poważnych, uczonych, że mową narodową można i wypada pisać. Przesąd to wreszcie wspólny był wszystkim narodom i wszystkim uczonym.

Kaznodzieje nie byli szczególni, bo prawili ze zwyczaju, bez wstępnego przygotowania się i bez nauki, stąd chyba nie treść kazań, ale postawa mówcy, głos jego donośny i dosadne gesta robiły wrażenie na słuchaczach. Grzegorz z Sanoka mówi, że kaznodzieje powtarzali na oślep cudze zdania i wywiązać się nie umieli. Ale bo też jak poezję wysoko cenił Grzegorz, tak i wymowę, dlatego kazał wprzód mówcom czytać n. p. św. Augustyna i Hieronima, przeglądać wzory, uczyć się i kształcić, poznać wprzódy dobrze świeckie nauki, a potém brać się do wzru

Literatura T. 1.

14

szania serc, do przekonywania rozumu. Sam Grzegorz miał być najcelniejszym mówcą ówczesnej Polski i często wywoływał w słuchaczach swoich łzy rozrzewnienia lub żalu. Najdawniejszym wszelako zabytkiem wymowy kazalnéj jest rzecz, którą miał na pogrzebie Jadwigi Stanisław ze Skarbimierza, pierwszy rektor akademji, który kosztem królowej kończył nauki w Pradze. Pisał i wiele innych kazań, które znajdują się w bibliotece akademji krakowskiej, wszystkie są po łacinie. Na pogrzebie Jadwigi mówił po polsku, bo do króla, panów i ludu, ale rzecz swoją spisał po łacinie i dopiero ją w naszych czasach przełożył Wiszniewski na polskie. Sławny był kazaniami Mikołaj z Błonia (z pod Warszawy), uczeń akademji a kapelan Stanisława Ciołka biskupa (§ 60), wreszcie kaznodzieja w katedrze poznańskiej; miewał swoje przemowy do duchowieństwa jedynie i stąd nie po polsku prawił; kazania te na wiek swój wyborne, zawierały wykład całéj teologji i męczeństw. Bernard z Nissy szlązak, Mateusz z Krakora, inny od kardynała biskupa wormskiego (§ 43) i Benedykt Hesse, zostawili kazania po łacinie, miewane wśród nowych okoliczności, i te kryją się dzisiaj jeszcze po bibliotekach. Św. Jan Kanty, Jan Dabrówka, Paweł z Zatora, który miał kazanie na pogrzebie Władysława Jagiełły, słynęli z wymowy. Za granicami kraju po soborach prawili: Jan Elgot, Mikołaj z Kozłowa i t. d. Byli to wszystko akademicy i po większej części nawet kanonicy krakowscy, otóż jak wszędzie, tak i tutaj znać zaraz dobroczynny wpływ akademji.

Mórcy świeccy także nie próżnowali, ale tutaj już mniej po nich śladów piśmiennych zostało, jeżeli zaś są jakie to łacińskie. W kronikach znajdujemy wspomnienia, że pięknie mówili w różnych zdarzeniach publicznych ojczystego kraju, z ducho. wieństwa prymas Wincenty Kot z Dębna (umarł 14 sierpnia 1448 roku), biskup poznański Jędrzej Laskary z Gosławic (umarł 1426 r.), Mikołaj Lasocki biskup kujawski, który wielki wpływ wywierał w Rzymie na sprawy kościoła i miał już zostać kardynałem, kiedy umarł w r. 1450 i t. d. Mąż dzielny, Zbigniew Oleśnicki kardynał, także posiadał wielki dar wymowy, ale gwałtowny był, piorunujący, nacierał z góry, druzgotał wszystko po drodze. Zadziwiająca była czynność tego potężnego umysłu; działał i pisał listy na wszystkie strony, do papieżów, do królów, do książąt,

do osób prywatnych. Sławny Eneasz Sylwiusz Piccolomini, którego król Kazimierz nie dopuścił do biskupstwa warmińskiego, a który potem zostawszy papieżem Piusem II mścił się za to na Polsce, bo jej sprawiedliwości odmawiał, jednak o listach kardynała Zbigniewa, które sam otrzymywał, acz surowy bardzo sędzia wyrzekł, że wiele w nich dowcipu, rozumu i wytworności rzymskiej. Maciej z Łabiszyna rektor akademji, słynął też wymɔwą za jego czasów w Krakowie. Z Litwy Wojciech Tabor biskup wileński (umarł r. 1507) przemawiał do króla Alexandra wobronie praw i wolności swojego narodu.

Ze świeckich mówców słynął szeroko Jan z Rytwian, wnuk Wojciecha Jastrzębca prymasa; był mężem znakomitym i wymownym, ostro na sejmach jako poseł gromił króla Kazimierza Jagiellończyka za to, że nie postępował w duchu wolności narodowych, czego wszyscy słuchali zawsze w milczeniu głębokiem a z radością; został później wojewodą krakowskim i umarł r. 1480.

FILOZOFIA

64. W Europie całej kwitnęła wtenczas filozofia, której służy w dziejach nazwisko scholastycznej. Nazwisko to poszło od wyrazu łacińskiego schola, szkoła, dla tego, że wszyscy uczeni, co się tą filozofią zajmowali, naśladowali siebie, jeden szedł za drugim tą samą drogą, jak gdyby z jednéj szkoły pochodzili. Rozu mując o przedmiotach najwięcej subtelnych, oderwanych, filozofowie ci nie wnikali w treść, w ducha, ale w formę, spierali się o wyrazy i nie rozjaśniali rzeczy, ale ją bardziej wikłali; spierali się o rzeczy małej wagi i postronne, których rozwiązanie było obojętne i dla nauki i dla ludzkości. Wywiązała się zaś ta filozofia scholastyczna z naśladowania dawnych. Za Grecji i Rzymu, ludzkość zbłąkana objaśnieniami i wierzeniami pogańskich religii, nie jasno pojmowała Boga, stosunek jego do ludzi, naturę rzeczy, cel człowieka i t. d. Stąd kiedy mitologia im nie wystarczała, brali się do tłómaczenia samym sobie oczywiście dowolnego, najwyższych zagadnień ludzkości. Stąd liczne systemata i

szkoły w Grecji, stąd rozkwit wspaniały filozofji, która posiłkowała, podnosiła religię namiętną, doczesną, do celów nizkich nawykłą i wreszcie rozbrat z nią wzięła, bo koniec końcem nikt z filozofów w Bogów z namiętnościami i odartych z wszelkiego majestatu i powagi nie wierzył. Chrześciaństwo zakwitnąwszy miało podania o filozofji greckiej, a że oświatę i literaturę dawną naśladować zaczęto, przyszła kolej na filozofię. Tylko chrześciaństwo łączyło już pojęcia objawionej religii z wyobrażeniami starożytnych. Przed odrodzeniem się nauk w Europie, rzecz ta była tem trudniejsza, że nikt naprawdę nie rozumiał filozofów greckich, wiadomości o nich brano z okruszyn literatury rzymskiej, ze złych tłómaczeń łacińskich dokonywanych przez zapirenejskich arabów, a więc z mętnego źródła, z drugiej ręki. Później zjawiły się już nieco lepsze przekłady Arystotelesa, które się poplątały ostatecznie w umysłach. Rozum ludzki nie przetarty jeszcze, niedoświadczony, piął się od razu do poznania rzeczy najwznioślejszych, to jest do poznania Boga, którego gdy Objawienie ukazało w całej praw łzie, scholastycy rozumowaniem do niego dojść sobie zamierzyli, sądząc, że przekonać potrafią i że rozum pogodzą z wiarą. Stąd silenie się na koncept, który wreszcie zstąpił do śmieszności. Wywiązały się dysputy, spory uczone, czem się najwięcej zajmowało niby uczone duchowieństwo, a pomiędzy duchowieństwem klasztory. Wykształciła się nowa nauka dyalektyką nazwana, która uczyła spierania się, w sporze częstokroć już nie chodziło tyle o rzecz, ile o to, żeby mieć ostatnie słowo za sobą. Znudzony ustępował a wytrzymalszy otrzymywał zwycięstwo, chociaż obadwaj sami nie, wiedzieli o co się kłócili.

Akademikom krakowskim cały wiek XV głównie na téj filozofii upłynął i księgi ich scholastyczne, wielką zjednały w swoim czasie wziętość naszej szkole głównej i sławę jej szeroko rozniosły po świecie. Uczeni krakowscy długo sądzili że dyalektyka jest twierdzą i tarczą kościoła, umysły skąd inąd jasne i światłe uwodziły się n. p. Jan Sakran z Oświęcimia (§ 62) był najgorliwszym scholastykiem. We Włoszech już od niejakiego czasu zaczęło odrodzenie się, a chociaż nasi uczeni często jeździli do Włoch, filozofia nie zmieniała się w niczem. Szczęściem, że Kraków nie wywarł szkodliwego wpływu na rozsądek narodowy i że scholastycyzm popłacał tylko w stolicy. Szlachta a szczegól

niéj z dostojnych domów, uczyć się filozofii téj nie śmiała, dząc że ubliża to jej urodzeniu, stąd dzieje wspominają jednego tylko księcia Pawła Holszańskiego z Litwy, tego co pózniéj został biskupem wileńskim, i dzielnyın był nieprzyjacielem różnowierców, że zajmował się filozofią. Zajęcie to powszechne opóźniało jednakże znakomicie postęp światła w narodzie, gdy nawet spory scholastyczne stłumiły w samym zarodku stałe zaczątki literatury klassycznej, które się poczęły pokazywać w akademji krakowskiej. Ponad wiek swój podnieśli się wtenczas w Polsce dwaj mężowie Grzegorz z Sanoka i Jan z Głogowy, którzy lubo niezbudowali własnych systematów, lubo wpływ ich nie przeciągnął się długo, mieli rozumu, nauki i bystrości w sądach daleko więcej od innych, śmiało uderzali na przesądy. Spółcześni jednakże za nisko stali, żeby sprostać mogli ich pojęciom i wyobrażeniom.

65. Grzegorz z Sanoka (§61,62) nie z książek ale z natury, z postrzegania własnego brał naukę. Człowiek znakomitych zdolności, poznał od razu całą czczość sporów scholastycznych, dla tego mówił z pogardą o filozofach, że cała ich mądrość jest tylko marzeniem czuwających: dlatego umysły skłaniał ku praktyce i ku naturze, ukazywał na rzeczywistą piękność w poezji, tworzył nową niesłychaną w Polsce teorję wymowy. Ze wszystkich nauk, najwięcej medycynę cenił, bo około zdrowia ludzkiego chodziła O teologii rozumować nie kazał, gdy wiara w Boga sama wystarczy. Astrologią na bok odrzucił. Mówił, że prawa nie opierają się na sprawiedliwości ale na pożytku, i wskazywał na to dowody, że nieraz jedno prawodawstwo to chwali, co drugie potępia. Dla utrzymania i ocalenia rzeczypospolitej więcej sił znajduje się w rozumie niż w ciele, stąd najpilniej kazał się uczyć tych umiejętności, co zachowują królestwo. Wielka szkoda, że Grzegorz sam nic nie pisał w tym przedmiocie, bo aczkolwiek wiele czytał, wiele zajmował się historją i poezją, zdania te swoje, które tak uprzedzały wiek, rozwijał tylko przed przyjaciołmi, a najwięcej przed jednym z nich Kallimachem (§73), bez którego nicbyśmy nawet nie wiedzieli dzisiaj o znakomitym rozumie i zdolnościach Grzegorza. Nikt go z ziomków w swoim czasie nie pojął, bo wpływu żadnego po nim nie zostało, a w lat dopiero sto kilkadziesiąt wydała Europa Bakona, który z tegoż

« PoprzedniaDalej »