Obrazy na stronie
PDF
ePub

-

nącą z przekonania i przekory. Nie trzeba zapominać, że książe Jerzy jest to senatorem i jednym z pierwszych w rzeczypospolitej, że o godności tej ma bardzo wysokie wyobrażenie i że przyjemnic mu jest pochlubić się przy każdej sposobności tą swoją powagą kasztelańską i dać uczuć królowi, że głos jego znaczy coś u braci szlachty i senatorów. A cóż dopiéro mówić o stosunkach z ościennymi dworami, które tak mile łechtaly ambicyą każdego magnata polskiego. Łatwo sobie wyobrazić z jakiém zadowoleniem odczytywał książe kasztelan na pół poufne zwierzenia uciśnionego przez rząd polski kurfirszta brandenburskiego, jak radośnie biło jego serce ambitne, kiedy dawał posłuchanie posłowi stanów węgierskich, lub odpowiadał na listy siedmiogrodzkiego księcia. Nie można się dziwić nawet, jeżeli człowiek miernych zdolności - a takim był książe kasztelan odurzony temi kadzidłami rad odgrywał rolę protektora w obec ludzi, których polityka była jeżeli nie zgubną, to w każdym razie szkodliwą rzpltéj, nie można się dziwić, jeżeli pałał nienawiścią ku Jezuitom, bo ci zakonnicy, tak utrzymywano wówczas, wywierali wpływ główny na postanowienia królewskie a témsamém stawali w drodze wszechmocy kasztelańskiej, ubliżali jego powadze senatorskiej. To téż kże kasztelan nienawidził ich serdecznie 1) i nie taił się z tą nienawiścią dokąd nie został kasztelanem. Jako senator pohamował się nieco. Podczas słynnego sporu akademii krakowskiej z Jezuitami, stanął wprawdzie w obronie praw uniwersytetu, ale w liście do Marcina Szyszkowskiego, biskupa krakow. tłumaczy się, że uczynił to dlatego, bo go losy akademii obchodzą, bo „sam wziął tu prima rudimenta litterarum"; o Jezuitach wyraża się zresztą dość oględnie. Jakie były jego uczucia wtedy trudno odgadnąć, dość, że mówił łagodniej. Podobnéj zmianie uległ także stosunek względem królowej Konstancyi. Pani ta, w dziejach Zygmunta III zapomniana zupełnie, albo też wspominana nawiasem, odgrywała bardzo ważną rolę w wypadkach ówczesnych. Z charakteru podobna zupełnie do brata swego Ferdynanda II, tak jak on głęboko i prawdziwie pobożna, sumienna w spełnianiu praktyk religijnych aż do ascetyzmu, wzorowa matka, najlepsza żona, lubiła się mięszać do polityki a wpływ jej był tém więcej stanowczy im mniej rozgłosu nadawała swojemu działaniu. W każdym razie musiała to być kobieta niepo

1) Wielewicki w niewydanej dotychczas kronice mówi (pod r. 1617): Nobilitas fere tota Cracoviensis ducem Georgium Zbarascium, iuratum societatis nostrae hostem tanquam aliquod numen colebat ejusque omnia dicta tanquam oracula habebat.

spolitych zdolności, kiedy potrafiła utworzyć na dworze i w Polsce stronnictwo przychylne dworowi a tém samém sprzyjające polityce Habsburskiej. Wmięszanie się Polski do wojny trzydzicstoletniej, myśl odzyskania Szląska za cenę pomocy, którą Zygmunt III miał cesarstwu udzielić, nakoniec koadjutorya Wrocławska wyrobiona dla królewicza Karola Ferdynanda, to wszy stko było jeśli nie w zupełności to po większej części dziełem królowej Konstancyi. Z taką kobietą trzeba się było każdemu rachować, kto na dworze jakiekolwiek stanowisko zajmował lub zajmować pragnął, a że do takich należał i X. Zbaraski Jerzy, więc łatwo sobie wytłumaczyć tę niechęć jaką okazywał królowéj. Ale przyszła chwila, gdzie i uprzedzenia X. kasztelana wielkim uległy zmianom. Po wyprawie chocimskiéj, na któréj, powiedziawszy nawiasem, książe nie był, chociaż w domu siedząc krytykował srodze sposób prowadzenia wojny, wypadało wysłać do Konstantynopola posła, coby i rzpłtą godnie umiał reprezentować i pokój z Turkiem ostateczny zawrzeć. To poselstwo upatrzył kże Jerzy dla brata swego Krzysztofa, który dotychczas niewiele się odznaczył a więcej może przez opozycyą dworowi naraził. Wypadało więc teraz kasztelanowi uczynić zwrot w polityce. W istocie téż pisze on do króla i królowéj nibyto z okazyi powinszowania tak świetnego zwycięstwa, o którém do samego ostatka powątpiewał, nareszcie zaś, przedstawiwszy opłakany stan kraju i konieczną potrzebę trwałego pokoju, radzi wyprawić czémprędzej posła do Konstantynopola, a opisuje go i określa w ten sposób, że nawet człowiek mało obznajomiony z osobistościami współczesnemi pozna w tym obrazie X. koniuszego. Król i królowa odgadli także myśl kasztelana i Krzysztof pojechał do stolicy tureckiej, gdzie przyznać to trzeba, umiał pogodzić honor i godność narodu z etykietą dworską i wymaganiami dyplomacyi tureckiéj. Od tego czasu zaczyna téż kże Krzysztof brać żywszy udział w sprawach publicznych; widać to iz listów jego, które w znacznéj liczbie przechowały się do naszych dni i z obszernego memoryału, jaki ułożył powróciwszy z Konstantynopola, o pokoju tureckim 1). Snać pierwsza ważniejsza usługa, oddana rzpltéj, obudziła w nim uśpione zdolności i zachęciła do pożyteczniejszego dla ogółu działania.

1) Autograf tego memoryału znajduje się w Tek. Narusz, tytuł jego następujący: Status teraźniejszy monarchiey Tureckiey, iakie subiecta, siły Ziemskie y morskie y czego się spodziewać z iego przymierza możemy.

Nikt nie przeczuwał wtedy, że to były ostatnie błyski dogorywającego już życia. W cztery lata później umarł kże koniuszy nagle w Końskowoli, mając lat zaledwie 47. Zgon księcia Krzysztofa zasmucił wszystkich, co go znali bliżej i spodziewali się, że niejedną usługę jeszcze wyświadczy rzpltéj. X. Fabian Birkowski uczcił pamięć zmarłego piękną mową pogrzebową a oficyalny orator swego czasu, Jakób Sobieski, wygłosił nad grobem dość udatny panegiryk, królowa przysłała w swojem imieniu podczaszego koronnego, chcąc oddać hold należny cieniom zmarłego posła. Zdawałoby się, że te dowody przychylności i zaufania ze strony dworu wpłyną łagodząco i na księcia kasztelana. Stało się jednak inaczej. Osamotniony przez śmierć brata, rozdraźniony cierpieniami - chorował bowiem na kamień - stetryczał książe Jerzy do reszty. O wakujące po bracie starostwa starał się dla swego siostrzeńca Wiśniowieckiego, król nie odmówił, ale zamiast wdzięczności ściągnął na siebie nowe skargi kasztelana, bo nie dał wszystkiego jak żądano. To też kiedy wkrótce potém rozpoczął król zabiegi o to, aby zapewnić tron któremu z synów już za życia swego, okazał się kasztelan przychylnym wprawdzie Władysławowi, ale w liście do Stanisława Koniecpolskiego wylał raz jeszcze całą żółć swoję przeciw królowej i dworowi.

Pomimo tego usposobienia dziwacznego i w wysokim stopniu draźliwego, poważano księcia kasztelana powszechnie i ceniono jego zdolności, król zapytywał go w każdym ważniejszym wypadku o radę, obcy i swoi uciekali się pod opiekuńcze skrzydła możnego magnata a nawet Stanisław Łubieński, ten sam co niegdyś zbijał 1) polityczne wywody kcia wymierzone przeciw Austryi, pisuje do niego później listy pełne uprzejmości, poleca protegowanych swoich łasce książęcej i mieni się przyjacielem kasztelana 2). Niewytłumaczony ten na pozór stosunek wypływał z dwóch źródeł głównie: ze stanowiska społecznego jakie zajmował książe Jerzy i z wielkiej a ogólnéj u nas niestety pod owe czasy mierności umysłów. Od dawien dawna już odgrywały w Polsce ważną bardzo rolę: starożytność rodu i, co za tém zwykło chodzić, zamożność i dostatki. Że w żyłach Zbaraskich płynęła krew potomków Olgierda o tém wówczas przy

1) W broszurze: Responsio ad septuaginta rationes, quibus fictí nominis eques, dum serenissimo regi et Polonis, ne motibus se Hungaricis et Bohemicis immiscant, persuadere conatur, falsis rationibus jura regni intervertere nititur. A. D. 1622.

2) Dwa listy Łubieńskiego do Jerz. Zbar. w r. 1631 pisane, w Tek. Narusz.

najmniej nikt powątpiewać nie chciał i nie mógł, a jakie były fortuny panów ruskich, tego dowodził olbrzymi majątek Ostrogskich. Wszak kże Janusz, ostatni z tego rodu, ten sam, co zasiadał na kasztelanii krakowskiej przed Zbaraskim, zostawił oprócz ordynacyi Ostrogskiéj 300,000 czerw. złotych w gotówce, nie licząc kosztowności i sreber. Majątek Zbaraskich był może mniejszy, ale tak Krzysztof jak i Jerzy byli bezżenni, mogli więc dowolnie i bez oglądania się na przyszłość rozrządzać dochodami swoimi i skarbić sobie łaskę braci szlachty. Tak też było w istocie. X. Zadzik sławi w mowie mianéj na pogrzebie księcia kasztelana, hojność zmarłego a przywiązanie szlachty krakowskiej, która czciła Jerzego jak „bożyszcze jakie", polegało zapewne na dobrze zrozumianym interesie stron obu i na owéj szczodrobliwości późniejszego kasztelana. Mając liczną klientelę pomiędzy szlachtą, mógł książe Jerzy sięgnąć po najwyższe godności w rzpltéj, bo była to chwila, gdzie Polska mniej niż kiedyindziej obfitowała w ludzi zdolnych i do poświęceń gotowych. Od śmierci Jana Zamojskiego zaczyna się u nas epoka mierności politycznych. Mamy zdolnych wodzów, prawych senatorów, wzorowych kapłanów, ale nie mamy człowieka, któryby zdołał zapanować nad tym chaosem najrozmaitszych prądów i kierunków i wytknąć polityce polskiej drogę jasną, prostą i wiodącą do celu. Dwór skupia wprawdzie około siebie ludzi, których hasłem jest sojusz ścisły z kościołem i katolicką Austryą przeciw protestanckiéj Szwecyi, ale większość narodu nieprzychylna téj polityce, zmęczona długoletnią wojną, żądna pokoju odrzuca myśl królewską a król i otoczenie jego nie posiadają na tyle zdolności i energii aby porwać naród za sobą mimo jego woli, i tak wytwarza się zwolna stosunek wzajemnéj niechęci i niedowierzania, paraliżujący działanie Polski na zewnątrz, utrudniający w wysokim stopniu zawarcie korzystnego pokoju z Gustawem Adolfem. Że wśród takich okoliczności człowiek, rozporządzający znacznym majątkiem i jakiemi takiemi zdolnościami mógł łatwo wynieść się na najwyższe w rzpltéj urzędy o tém świadczy wymownie cały poczet dygnitarzy ówczesnych, co oprócz imienia i fortuny niczém zresztą nie wyrośli nad poziom najzwyklejszych umysłów, świadczą ci nieudolni posłowie, których rzplta w chwili największego ucisku, w przededniu Chocimskiej wojny rozesłała po dworach europejskich. Obaj bracia Zbarascy, jakkolwiek nie celowali wielkiemi zdolnościami, to przecież odbijali korzystniej od ogółu

szlachty, wychowanéj w tradycyach rokoszowych i rozmiłowanéj w awanturniczych po cudzéj ziemi wyprawach, w szeregach opozycyi należeli oni bezsprzecznie do najznakomitszych osobistości, bo co było zdolniejszego to dwór gromadził około siebie, a jak umieli to stanowisko swoje wyzyskać tego dowodzi wielka popularność jakiej zażywali pomiędzy szlachtą. Popularność ta nie ustała nawet wtedy, gdy X. Jerzy zajął krzesło kasztelańskie, z tą różnicą jednak, że wychodziła odtąd nieraz na korzyść dworu i króla. Król we wszystkich ważniejszych wypadkach zwykł był pytać Zbaraskiego o radę a kasztelan z urzędu już był obowiązany udzielić takowéj. Pomysły jego nie odznaczały się wprawdzie oryginalnością, ale zdrowym rozsądkiem i znajomością stosunków krajowych, jak np. ów plan wypędzenia Tatarów podany w r. 1624, w ważniejszych kwestyach politycznych za to,. gdzie trzeba było więcej przenikliwości i znajomości ludzi, stawał książe Jerzy na stanowisku czysto szlacheckiém, bywał krótkowidzącym i nie pojmował jak można narażać kraj na wydatki w celu osiągnięcia politycznych korzyści. Ten brak poświęcenia, ten egoizm, to charakterystyczna cecha szlachty ówczesnej. O księciu Jerzym mówiono wprawdzie inaczej: Petrycy 1) wysławiał go jako wzór obywatela, ale podanie o spaleniu Berszady zakrawa zanadto na legendę 2), abyśmy temu poświęceniu księcia uwierzyć mogli. Przeciwnie ze wszystkich listów jego wieje taki chłód, liczy on tak skrupulatnie, narzeka tak często, że trudno dopatrzyć się w nim téj szlachetnéj bezinteresowności, która w owéj epoce zresztą pojawia się wyjątkowo tylko i nie często.

Takim był książe Jerzy, tak przedstawiają go nam listy, które pisywał do króla, do książąt ościennych i do najznakomitszych ludzi swojego czasu. Korespondencya ta, niezupełna, obejmuje jednak najważniejszą epokę z życia kasztelana czas od г. 1621-1631 i pochodzi z dwóch źródeł: z Tek Naruszewicza i z rękopisu bibl. Ossolińskich 1. 175. Są to odpisy z oryginałów zapewne, będących własnością króla Stanisława Augusta a sporządzone z polecenia i pod okiem Naruszewicza podobne zupeł

1) Joannis Innoc. Petricii rerum in Polonia ac praecipue belli cum Osmano Turcarum imperatore gesti finitique historia A. 1620 et 1621.

2) Przytacza je Petrycy w powyższém dziele p. 16. ale ani Piasecki, przychylny zresztą Zbaraskim, ani Żółkiewski w listach do króla pisanych z obozu nic nie wiedzą o spaleniu Berszady i o poświęceniu kcia Jerzego. Prawdopodobnie stworzył to podanie sam Petrycy, który w swojem dziełku stara się wszędzie wynosić zasługi Zbaraskich.

« PoprzedniaDalej »