Obrazy na stronie
PDF
ePub

ści. Nadto, podobne nocne podjazdy niejednemu podlegają niebezpieczeństwu, na które młody pan, szczególnie od króla powierzony komisarzom, narażonym być nie powinien. To zdanie poparli sędziwy Plichta kasztelan sochaczewski, Jakób Sobieski i inni komisarze; lecz Lipski biskup, gwałtownej niż wprzódy ponowił nalegania swoje; użył Władysław (by nakłonić hetmana) i prośb i przymilenia się, oświadczył nakoniec, że koniecznie iść postanowił.

Acz niechętnie, przystać musiał hetman na tak natarczywe napierania się; lecz odtąd ta tajna czata, to urywcze podchwytowe dzieło, w głośną wyprawę zamienić się musiało. Dla bezpieczeństwa, mówię, królewica, wziąść musiał hetman więcej piechoty i dział, przygotować żywność; a gdy na tem dni kilka schodzi, obywatele wiazmieńscy mieli aż nadto czasu ostrzedzo wszystkiem przywodzącego w Mozajsku Łykowa.

Chodkiewicz zostawiwszy Charlińskiego przy straży Wiazmy, ruszył się z królewicem dnia 8 grudnia, a ciągnąc z liczniejszem wojskiem i działami, postępować musiał powoli, czekając nieraz na piechotę, która na czas naznaczony z jazdą złączyć się nie mogła. O pięć mil od Wiazmy wysłał hetman kilkanaście koni przodem, dla wzięcia języka; oddział ten napadł na kilkadziesiąt Moskwy, która wysłanego dawniej Baczyńskiego z listami do dumnych bojarów, dla bezpieczeństwa odprowadzała; nim się omyłka odkryła, zabito kilku z Moskali, kilku pojmano, reszta uciekłszy do Mozajska, doniosła, że hetman polski następuje. Zatrzymał się hetman, pilnie pojmanych jeńców i samego Baczyńskiego badając. Zeznania wszystkich zgodziły się, że daremnemi były te przygotowania na Mozajsk; że nieprzyjaciel od sześciu dni przez szpiegów swoich uwiadomiony był o wszystkiem; że miasto samo obszernym szańcem i przekopem otoczone; że rzucone naokolo ostre wilki i gęste płoty, wśród śnieżnej zawały i niedostatku żywności, oblężenie niepodobnem czyniły.

Doniesienie to ciężkim hetmana obarczyło frasunkiem; stanęła przed oczyma hańba wojska, jak gdyby do czaty tylko zdolnego, a z gotowym do odporu nie

przyjacielem nie umiejącego się potykać; z drugiej strony srogość zimy, okropne śniegów zawały, niedostatek żywności, o długiem oblężeniu nie dozwalały zamyślać. Postanowił atoli do jutra zaczekać, w nadziei, iż nieprzyjaciel wstępnego nie odmówi boju. Pochyłe w tych krainach nieba, kilka tylko godzin w tej porze roku mdłego dozwalają światła. Stało wojsko noc całą pod mroźnem i skrzącem się niebem, bez ogni, bez żywności dla ludzi, bez paszy dla koni, oczekujące co chwila napaści; gęste w około krążyły podjazdy, głos pytających o hasło, był jedynym głosem przerywającym uroczyste nocy milczenie 1). Nazajutrz, gdy się nieprzyjaciel nie pokazywał z Mozajska, rozkazał hetman dać znak na odwrót, i uszedłszy wstecz cztery mile, napisał list do Łykowa przez jeńców moskiewskich darowanych wolnością. List ten był w te słowa: Szedłem za szczęściem cara Władysława Zygmuntowicza naprzeciwko wam zdrajcom jego. Ale że na drodze potkałem gońca carskiego, który wracał z stolicy z dobrem dziełem od bojar dumnych, i ja z wojskiem powracam, życząc raczej pokoju niż dalszego krwi rozlania; tych, których niewiadomie straż moja przy gońcu pojmala, wolnych odsyłam etc." 2). Chodkiewicz tym umysłem list ten do Łykowa posłał, by inny dać pozór nagłej pod Mozajsk wyprawy, i ukryć bytność królewica w obozie. Wiedzący atoli o wszystkiem Moskale, oszukanymi nie byli. Po trzydniowym pochodzie w tęgie mrozy, bez pokarmu, powróciły wojska do Wiazmy, niemało niemieckiej piechoty pomarzło, wielu z naszych odniosło kalectwa, poutracało konie. Taki był skutek rady starego Kazanowskiego, który przez zazdrość ku hetmanowi, królewica sławy pozbawił. Poczuwający się Władysław i Kazanowski, że zawód ca

"

') Śnieg i zmordowanie (mówi Ossoliński w dzienniku swoim) było jedyną pościelą naszą, ile mnie, który przez cały ten dzień kirys królewica na grzbiecie dzwigać musiałem.

Życie Ossolińskiego pag. 61.

[ocr errors]

łej tej wyprawy im tylko jednym słusznie przypisywano, uprzedzając skargi od innych, w liście do sławnej faworytki Niemki Urszuli Mejerin usprawiedliwienie swoje przesyłali; i hetman też z swojej strony zdał królowi sprawę z wszystkiego; przysłana od Zygmunta Kazanowskiemu nagana, nie nagrodziła uchybionej wyprawy.

Tymczasem, gdy przez resztę zimy lekka jazda nasza gromiła wojska, a co uciążliwiej, pustoszyła szerokie krainy moskiewskie, - pamiętni komisarze zlecenia stanów, aby tak dla nadchodzących niebezpieczeństw od Turków i Szwecyi, jako też dla ogromnych wydatków, wojnę tę co rychlej zakończyć, używali wszystkich sposobów, by Moskwę do ugody nakłonić. Po dwakroé w tym celu wysłany Rydziński, bez wysłuchania odrzuconym został. Udało się jednak Baczyńskiemu aż do stolicy dostać się. Łyków wprawdzie nie wpuściwszy do miasta, kazał go na około oprowadzić, zapytując dumnie, z czem jechał, oświadczając oraz, iż jeżeli przed bojarami Władysława carem nazywać odważy się, żywo rozszarpanym zostanie. Nie ustraszyły te pogróżki posła polskiego, dążył śmiało do Moskwy, potykając wszędy umyślnie po drodze zachodzące mu wojska, jedynie, by mu potęgę kraju okazać. Zaprowadzony do liczniejszego nad zwyczaj bojarów sowietu, gdy wspomniał cara Władysława, wstrząśli się od gniewu stronnicy Michała, inni jednak spokojnie słuchali. Po kilku dniach dano mu odpowiedź, że po danym od Polaków zabezpieczającym liście, wyszle rada pełnomocników swoich; że nie chcą na zawieszenie broni pozwolić, pókiby wojska polskie z granic ich państwa nie wyszły, że wtenczas dopiero umówią się o czasie i miejscu do traktowanaia; że co się tyczy wymiany jeńców, o tę naglić nie należy, pókiby Polacy wyprawionych dawniej w poselstwie, Galiczyna i metropolitę Filoreta, a dotąd niewypuszczonych, nie odesłali. Z tą odpowiedzią wróciwszy Baczyński do obozu, zastał dwór krolewica zwaśniony płotkami młodzieży, którą Kazanowski przeciw Ossolińskiemu siostrzeńcowi Chodkie

wicza nie przestawał podżegać. My opuszczając te drobne acz gorszące zatargi, do ważniejszych czynów spieszymy 1).

ROZDZIAŁ IV.

Pełnomocnicy moskiewscy przyjeżdżają do Wiazmy. Burzliwość sejmu. Królewic mową swą uśmierza chwiejące się w posłuszeństwie pułki pod Wiazmą. Rozdzielone zdania gdzie ciągnąć. Kazanowski przychodzi do obozu królewica. Duma i zarozumiałość jego. Chodkiewicz Borysów oblega, odstępuje i ciągnie pod Mozajsk. Lew Sapieha przybywa z sejmu bez pieniędzy; rozjątrzenie ztąd wojska; znaczna onego część rozchodzi się do domów. Konasewicz we 20000 przybywa uaszym na pomoc. Czas wycieńcza się na próżnych rokowaniach z Moskwą.

R. 1618.

Dotknięci nakoniec ciągłem niszczeniem krain swoich Moskale, na początku kwietnia, do Wiazmy Iwana Kondyowa z dziakiem Fiedorem Stefanowem wysłali. Wyjechało naprzeciw nim dwieście bogato ubranych kopijników z Małyńskim i Nieborowskim, i między uszykowaną z obu stron węgierską i niemiecką piechotą, do domu nieprzytomnego naówczas Lwa Sapiehy_zaprowadziło. -Na pierwszem posłuchaniu oświadczył Kondyów, iż przybył z woli dumnych bojarów, aby z komisarzami polskimi o miejsce, czas traktowania, o liczbę traktujących umówił się; że tychże imieniem prosił, aby wojska polskie wyszły z granic moskiewskich, gdyż pod tym tylko jednym warunkiem, na za

') Idem pag. 62. etc.

wieszenie broni pozwolić mogą. Dalej oznajmił, że Peter Szeremetów, Daniło Merecki, Artiem Izmael, i dziak Trzeciaków, w charakterze posłów przybyć mieli. Następujące schadzki zrywały się zawsze niecierpliwem oburzaniem się Kondyowa, ilekroć Polacy Władysława jako cara moskiewskiego wspomnieli; Kondyów ani tytułu tego słuchać, ani listów pod tymże pisanych przyjmować nie chciał. Nakoniec po długich zwłokach, (oczekiwali bowiem komisarze nasi na nowe od dworu instrukcye) gdy poseł pism odbierać nie chciał, ustnie z takową odprawiono go odpowiedzią: „Wojska polskie wynijść z Moskwy nie mogą, owszem muszą być przy wielkim ich kniaziu, póki pokój z obu stron nie zostanie zawartym; trudno jest spodziewać się, aby po oddaleniu wojsk polskich, Moskwa spokojnie zachować się miała, gdy w obecności ich, na prawego następuje pana. Co się tyczy czasu do rokowania, proponowano dzień 16 czerwca; względem bezpieczeństwa miejsca i i liczby pełnomocników, strony wcześnie umówić się miały."

Odjechał Kondyów nie bez bojaźni, że ta okropna wojna dłużej się jeszcze pociągnie; w przytomności bowiem jego przybiegł goniec od sejmu z doniesieniem, że stany nowe pobory uchwaliły na dalsze wojny poparcie. Bicie z dział ogłaszając po obozie tę wieść przyjemną, w naszych ochotę, w Moskwie niespokojność nieciły.

Lecz kiedy obóz polski z tych rozgłoszonych wieści podaje się weselu, prywatne od króla, prymasa i kanclerza do komisarzów listy, donoszące o niepomyślnie odbytym sejmie, głębokim smutkiem uczestników tajemnicy przejęły. Co sejm ten, zwołany na zaradzenie niebezpieczeństwom królestwa, tak burzliwym i nieczujnym sprawiło, powiemy pokrótce.

Nigdy bardziej rzeczpospolita ze stron wszystkich zagrożoną nie była, i nigdy jawniej duch przewodzenia i osobistych zawiści, nie okazał się w obradach publicznych. Będące na Moskwie wojska, dla spóźnionej wyprawy, wyczerpawszy, bez dokonania spraw ważnych, na rok ten uchwalone podatki, dla niedostatku dalszych,

« PoprzedniaDalej »