Obrazy na stronie
PDF
ePub

W wyprawach moskiewskich popełnione błędy, zarówno na króla, jak i na zawiści między wodzami, niesforność, rozpustę w żołnierzu, na gorszącą obojętność i niebojność w podatkach, składaćby można.

Ślepe oddanie się rakuskiemu domowi, uporczywe niekorzystne z Szwedami walki, tylokrotne odrzucania świetnego pokoju, nienagrodzona nigdy strata Inflant i portów nadmorskich, są winą Zygmunta samego. Jakoż, co było świetnego w tem panowaniu, nie Zygmuntowi, słuszniej przypisać należy tym wielkim mężom, których opatrzność w jednym czasie tak licznie Polsce nadając, zdaje się, iż okazać chciała, czemby był kraj nasz, gdyby nad nim król dzielny umysłem i sercem panował. Pod nim świetne hetmanów naszych zwycięstwa, nie stałyby się jak pod Zygmuntem nieużytecznemi; pod nim wzgarda praw i majestatu, niesforność, gorszące związki wojskowych, rozprzężenie wszystkiego, w ściślejsze karby ujęte, nie przyniosłyby klęsk tylu. Lecz jeżeli ciężko zasmucające nas wykroczenia te, ciemną plamę na wiek ów rzucają, ileż uświetnia go czynów chlubnych i wielkich! Gdziekolwiek obrócił się oręż polski, wszędy zielone wawrzyny spadały na zbroczone żelazo onego. Czyjaż nie podniesie się dusza na widok Zamojskiego, wiodącego syna cezarów w okowach, nadającego prowineye holdowniczym koronie polskiej książętom! Nic nigdy nie zatrze pamięci przeważnych zwycięstw Klisowa, Kircholmu i Trzciany.

Ileż twierdz szturmem dobytych, ileż wytrzymanych okropnych oblężeń! Przeznaczyły losy (nam niestety przeciwne) żyjącym w czasach Zygmunta Polakom patrzyć na tryumfy, Rzymianom tylko znajome; widzieć zwalczonych, pojmanych mocarzy, korzących się przed królem, senatem i ludem! Męstwem i wytrwałością zrównali się hetmani nasi starożytności wodzom.

Widziały cecorskie błonia siedmdziesiąt letniego starca przekładającego śmierć nad więzy haniebne. Równy mu wiekiem i dziełami Chodkiewicz, omdlewający na siłach, trzema dniami przed śmiercią, rzucał się w nieprzeliczone Muzułmanów zastępy, a ostatni widok, co uderzył obumierające oczy jego, stawił mu pierzchające ich tłumy.

Te to wspomnienia pocieszają zasępione późniejszemi nieszczęściami serca Polaków, i mówić każą: Nos quoque floruimus!

Większego gieniuszu, tęższej duszy potrzebował Zygmunt, by z znarowioną już szlachtą panować świetniej i dzielniej. Gdyby był atoli przy niedostatku tylu przymiotów, posiadał znajomość charakteru narodu naszego, nam wiele strat, sobie niemało poniżenia byłby oszczędził. Przy schyłku dopiero życia upamiętany Zygmunt w ślepym uporze odzyskania berła szwedzkiego, od zmiennych Szwedów do wiernych Polaków przeniósł serca swego życzliwość; wtenczas dobry naród, dotknięty tym zwrotem przychylności, czule dzielący pana swego i straty domowe i ciężkie dolegliwości, uraz dawnych zapomniał, okazał dowodami przywiązania i hojności, że dobre ku niemu chęci nigdy straconemi nie są 1).

1) O postaci ciała i życiu domowem króla Zygmunta, równocześni pisarze, między tymi Mucanti, będący w Polsce w roku 1595 z kardynałem Gaetano, tak mówi: Osoba jkmci jest prawdziwie kawalerska, kształtnej kibici, twarz podługowata, czoło wysokie, nos kształtny lecz trochę za duży, wzrok łagodny i uprzejmy. Prócz polskiego języka, mówi wybornie po łac nie, po włoska, po szwedzku, i po niemiecku. Jest to pan największej pobożności i gorliwości. Codzień odprawia pacierze kapłańskie, jak gdyby był księdzem, codzień słucha mszy czytanej, a potem śpiewanej i kazania. Posty zachowuje świętobliwie, wstrzymuje się od łoża małżeńskiego co środa i piątek, tudzież na dwa dni przed i po spowiedzi. Stara się wiarę katolicką, ile może, rozkrzewiać, i gdyby od niego tylko zależało, nie byłoby w tem potężnem królestwie ni jednego syzmatyka, kalwina lub lutra. Nawraca ich najjaśniejszy pan, ile tylko może; postanowił żadnego urzędu nie dać, jak tylko katolikom."

Anonim znajdującego się w rękopisie dzieła pod tytułem: „Compendium rerum variarum ex historicis polonicis collectum" to jeszcze do powyższych wiadomości dodaje: „Król Zygmunt III codziennie odprawiał godzinki, i został tercyarzem zakonu księży Jezuitów. Dla odpoczynku w sprawach ważnych, i uniknienia razem próżniactwa, lubił się bawić malarstwem i złotnictwem. Są dotąd ręki jego złote i srebrne poświęcone naczynia, tak po różaych miejscach w Polsce, jak i w samej Warszawie. Mianowicie w kościele katedralnym świętego Jana, z czystego złota patyna, monstrancye, krucyfixy, lampa w Lorecie. Posiada obraz malowania jego hr. Alexander Chodkiewicz. Król ten, tyle dokazał nawracaniem swojem, iż w senacie i stanie rycerskim tak mało zostawił heretyków, jak mało przy wstąpieniu swojem zastał katolików."

NOTY.

do tomu III.

Nota I.

Oddawanie tryumfalne Wasila Szujskiego cara moskiewskiego i z bracią, jego królewskiej mości na sejmie w Warszawie, przez hetmana koronnego pana Stanisława Żółkiewskiego, który wojska wielkie moskiewskie pod Kluzinem poraziwszy, stolicę moskiewską spaliwszy, cara tego pojmał. Z rękopismu biblioteki ks. A. C.

W roku 1611 dzień 29 października oddawaniem królowi jmci cara moskiewskiego i dwu braci jego pojmanych był sławny, tym sposobem: Godzin 4 na dzień p. Żółkiewski hetman koronny z niektóremi jmé pany koronnemi i litewskiemi, z posły ziemskiemi, z dworem i rycerstwem swojem, przedmieściem krakowskiem cara tego honorificentissime do zamku prowadzili. Za p. hetmanem immediate szła kareta skórzana otworzysta króla jmci, sześcią koni. W tej karecie siedział sam car w złotogłowej białej szacie długiej, w szłyku 1) marmurkowym, zsiadły, niezbyt wysoki, twarzy okrągłej, śniadej, postrzyżoną, okrągłą, niską brodę, większą połowicę siwą mając, oczu oparzystych, ponurych, surowych, nosa po

1) Czajka.

ciągłego, trochę garbatego, ust rozciągłych. Przed nim dwaj bracia rodzeni jego Szujscy, jeden starszy Dymitr, drugi młodszy Iwan, a między nimi w pośrodku karety niżej, przystawa króla jmci. Ze bowiem otworzysta kareta była, lacno wszystko widzieć było, a tem też konkurs był większy ludzi. W zamku, gdzie i królowa jmść sama ze wszystkim swym dworem na nich patrzała, do wielkiej izby senatorskiej wprowadzeni, przed majestat jego królewskiej mości postawieni są. Car z bracia, pokłon uczyniwszy głową przed jego królewską mością, szłyk w ręku trzymając, i przed majestatem j. k. mści. stojąc, wszystkim uczynili żałosny widok szczęścia odmiennego na świecie. Przypadła każdemu niezbyt dawnemi laty pamięć ona rokowania między królami polskimi a carami moskiewskimi, ktoby komu ustępować miał. I kiwając wszyscy głowami swemi, dziwowali się szczęściu wielkiemu i błogosławieństwu od Boga, królowi jmci nigdy niespodziewanemu. Takiego bowiem 1) człowieka przytomność, i dawnej świetności wspomnienie, litość wzbudzały w tych, co się na niego patrzyli; stawały im przed oczyma kwitnący niedawno stan, siła i zamożność tak zawołanego państwa, a widząc cara z tego szczytu wielkości strąconego, użalali się nad nim. Przypatrywał mu się król jmć sam, przypatrywali pp. senatorowie i pp. posłowie wszyscy, i Pana Boga za to w sercach swoich chwalili. Choć też sam car przypatrywał się pilnie wszystkim, i pewnie nie bez strachu, nie bez bojaźni, widząc tak wielką 2) świetność króla, senatu i stanów, a zwłaszcza, gdy w pośrodku senatu widział p. Jerzego Mniszcha wdę sandomirskiego ojca carowej moskiewskiej, którą on zdradził, znieważył z nim zarówno. Powstał zatem pan Żółkiewski hetman koronny, i uczyniwszy przemowę piękną, szczęścia rozmaitego

1) Commiserabilem aspectum.

2) Tanti enim viri praesentia et pristinae majestatis recordatio misericordiam intuentibus movit, meminerunt enim quam celebre imperium, quam florentes opes et amplissimi imperii vires, paulo ante extiterant; nunc vero ex tanto fastigio prolapsum cernentes, miserabuntur.

') Tantam majestatem regis, senatus et ordinum.

na świecie, podziwowawszy się szczęściu wielkiemu j. k. mci, pochwaliwszy serce, męstwo i animusz pański króla jci, w tak wielkiem, dziwnem, na tę i ową stronę nachylonem szczęściu, nie utęsknienie, ani ulęknienie, ukazując afekt prae i trudów wielkich jkmości wzięciem Smoleńska i miasta stółecznego Moskwy, wskazywał na osoby te, przed królem jmcią stojące, cara wielkiego moskiewskiego, owych carów wielkich moskiewskich, przed laty koronie, królom polskim, panom sąsiednym, aż i samemu cesarzowi tureckiemu, mocą, siłą potężną, prawie wszystkiemu światu strasznych i groźnych następnika.

Ukazował brata jego Dymitra, nad 180,000 ludu wojennego hetmana wielkiego; ukazował męstwo, siłę, serce i moc ich wszystką; wyliczał państwa, carstwa, księstwa, prowincye, ludu i poddanych wielkie mnóstwo, potęgę, miasta, zamki, bogactwa zbyt niezliczone pod swym rządem i rozkazywaniem mające, teraz szczęściem męstwem, dzielnością i błogosławieństwem od Pana Boga jego k. mości ze wszystkiego wyzute, obnażone i ogołocone, i za więźnie przywiedzione, postawione i pod łaskę i miłosierdzie do progu i nóg majestatu jego królewskiej mości oddane, miłosierdzia i łaski proszące, i i czołem o ziemię bijące. Tu przy tych słowach sam car nachyliwszy głowę do j. k. mości nisko, dotknął się ziemi ręką prawą, i pocałował ją sobie. Hetman zaś, brat carów, czołem swem do samej ziemi raz uderzył, a brat trzeci młodszy trzykroć czołem bił i płakał. Oddawał je zatem pan hetman królowi jegomości, nie jako za więźnie, ale jako za wzór szczęścia odmiennego, przykłady niektóre przypomniawszy, które, by największego monarchy szczęśliwym być nie pokazują, aż po skończeniu wszystkich swoich rzeczy na świecie. Prosił potem i przyczyniał się za nimi o łaskę i miłosierdzie, o co też i sam car z bracią swoją toties quoties dotykając się ręką ziemi i czołem bijąc, z wielkiem uniżeniem, milcząc, prosili.

Była to audyencya wielka, było to widowisko dziwne, i litość wzbudzające; przypuszczeni jednak do całowania ręki j. k. mci., i całowali. A po całowaniu, p.

« PoprzedniaDalej »