Obrazy na stronie
PDF
ePub

w tej sprawie, cały czas sejmowania zajęły; nieraz zbolały król do drugiej i trzeciej z północy przysłuchiwać się im musiał. Przyszedł nakoniec dzień zawarcia sejmu, i posłowie raz ostatni pożegnali króla. Rzadko bowiem był taki, któryby patrząc na ustające siły jego, najmniejszą mógł karmić nadzieję, że go raz jeszcze ujrzy1).

Sprawiedliwą troskliwość ta była; zbytnie dla tek słabego już ciała trudy sejmowe, stan zdrowia królewskiego pogorszały codziennie. - Zapadł nakoniec król niebezpiecznie dnia 23 kwietnia r. 1632, a 30 t. m przeniósł się do życia lepszego o).

') Kobierzycki pag. 942.

2) Niechaj mi wolno będzie ciąg choroby i ostatnie dni życia Zygmunta opowiedzieć z tą dokładnością, z jaką ją nam przytomny naówczas świadek, ks. Albert Radziwił, kanclerz w. lit. w łacińskim rękopiśmie swoim zostawił. Jeżeli szczegóły podobne zbyt drobnemi, mniej zgadzającemi się z powagą dziejopistwa w oczach surowych zdadzą się, przebaczą je ci, którym ostatnie chwile wchodzącego w bramy wieczności człowieka, być obojętnemi nie zwykły.

[ocr errors]

Skończył się sejm na samym wstępie wielkiego tygodnia; pobożny król, wedle zwyczaju, noszony na krześle, groby pańskie odwie dzał. Przybył naówczas hetman litewski Radziwił, i po długich niesnaskach pojednał się z królem; przy pojednaniu tem niemało łez wylano: ach! gdyby zgoda ta, mówi Piasecki, wcześniej była stanęła, wiele ojczyzna byłaby w tem zyskała. Buława w. koronna Koniecpolskiemu oddana. W dzień wielkanocny król całemu nabożeństwu chciał być przytomnym. a że nie miał już dość władzy, by ręce podnieść w czasie ewangielii, podnosili mu je królewic Jan Kazimierz, lub kto z bliżej stojących, jako to: Denhoff wojewoda derpski, Jerzy Ossoliński podstoli koronny, lub Gembicki podkomorzy i starosta gnieźnieński. Po świętach jeszcze król spraw kilka odsądził, ostatnią Radziejowskiego wdy łęczyckiego. Tegoż dnia Zenowicz starosta opacki, w pojedynku z Tomaszem Sapiehą wojewodzicem nowogrodzkim, rękę mu uciął, za co sądem marszałkowskim wywołany z kraju.

Mimo słabości swojej, król całkiem zajęty był pogrzebem królowej małżonki, której ciało sam chciał do Krakowa prowadzić. Dla doświadczenia więc czyli tę podróż będzie mógł odprawić, dnia 22 kwietnia wybrał się na obiad o milę od Warszawy do Opacia, si Opackiego pokomorzego warszawskiego; byłem i ja proszony, mówi Radziwił, lecz dla frebry jechać nie mógłem: posłałem tytko moją żonę, by towarzyszyła infantce naszej. Przejażdżka ta udała się dobrze, król był wesoły, spełnił kilka kieliszków i około siódmej wieczór powrócił do zamku. Dnia 23 nuncyusz papieski miał posłuchanie

[ocr errors]

Czytający z uwagą dzieje te, charakter, przymioty i wady pana tego mógł już łatwo ocenić. Jedne i

[ocr errors]

u króla; rozmawiając dość długo, postrzegł w twarzy królewskiej zatrważające znaki, których wprzódy nie uważał. Dnia 24, gdy donie siono królowi o śmierci ojca Walentego Seidel Jezuity, spowiednika królowej, wieść ta pomieszała go niepomału; zapłakawszy, rzekł: I ja niedługo pójdę za nim.-Przyszli medycy z przygotowanem lekarstwem, był to mel rosatum, do którego czuł zawsze wstręt jak najwięk szy; długo się król wzbraniał, po usilnych dopiero lekarzy naleganiach, wziął trunek, mówiąc: Wiem, że w tym kubku śmierć połykam.

Dnia 25 kwietnia, w niedzielę, w dzień ś. Marka, miałem mieć u siebie, mówi dalej Radziwił, na obiedzie nuncyusza apostolskiego, i innych gości; gdy z południa nikt z dworu nie przychodził, zacząłem się niespokoić, przybył nakoniec podstoli koron. Ossoliński, i wziąwszy na stronę, ze smutkiem rzekł mi do ucha, że król o godzinie ośmej z rana paraliżem był tknięty, i byłby może pożegnał nas na wieki, gdyby szczęściem wojewoda derpatski nie wszedł, gdy mu opatrywano zawłokę, a gdy po dwa i trzykroć zapytał o zdrowie i nie odbierał odpowiedzi, zbiżył się, i przypatrując się bardziej, postrzegł, że jedno oko i część twarzy już były nieruchome; zawołał natych miast na medyków, którzy różnemi wodami i lekarstwy, po dwóch godzinach przywrócili go do zmysłów; pierwsze słowa, które król wyrzekł, były: Na śmierć niema lekarstwa, potrzeba umierać.... Ta wieść zasąpiła obiad mój, lubo, jak gdyby z namowy, przycho dzono coraz z doniesieniami, że król miał się lepiej. Przeciwnie atoli było, gdy coraz czując się gorzej, przywołał spowiednika swego Jezuitę, ks. Marquat, przed którym ze łzami długo się spowiadał, przyjąwszy & Najświętszy Sakrament, spoczywał spokojnie, a gdy nawet przemówił słowo, ciężko go było rozumieć. Wtenczas, prócz kilku osób, nie wpuszczono nikogo, ani nawet królewiców. W poniedziałek dnia 26 również pokoje królewskie zamknięte były; mówiono, że król wstał był z łoża i do okna przyszedł, że nawet choć krzywo kilka przywilejów podpisał.

$2, Ku wieczorowi przybywam do zamku, pytam o zdrowie królewskie, nic pewnego dowiedzieć się nie mogę, proszę, by wywołano wojewodę derpatskiego, ten odpowiada, że król ma się nieco lepiej, że teraz spoczywa, lecz że nazajutrz będę mógł go odwiedzić; niechcąc się stać natrętnym, dowiedziawszy się od żony mojej, że król miał się gorzej, powróciłem do domu.

T

Bardzo rano dnia 27 kwietnia Piotrowski kamerdyner Panny Urszuli przybiegł do mnie z doniesieniem, że król w największem niebezpieczeństwie; wysłano gońca do Władysława, o mil 9 naówczas bawiącego na łowach. Pośpieszam do zamku, znajduję senatorów i urzędników koronnych i w. ks. lit.; powiedziano nam, że król przyjmuje ostatnie pomazanie, poczem my wszyscy mieliśmy być wpuszczeni. Weszliśmy około godziny dziesiątej. Spoczywał król na łożu, długą pónsową kitajką w pół przepasany, żeby go tem łatwiej pod

drugie były skutkiem wychowania, pierwszych młodości wrażeń, później skutkiem obcowania z tymi, których

nosić można; na głowie miał czarną jedwabną czapeczkę, leżał nieco podniesiony; twarz jego zupełnie była skrzywioną, martwe oko lewe, już mówić nie mógł, widok dla nas wszystkich przerażający i pełen litości. Gdyśmy w około łoża stanęli, wielmożna Urszula Majerin tak do nas mówiła: W imieniu najjaśniejszego króla pana naszego, polecam miłości waszej osierociały ród jego; niech każdy z was przypomni sobie czterdzieści i pięć lat panowania sławy i laskawości pełnego, niech każdy z was przypomni sobie, ile miał zaszczytów i dobrodziejstw zlanych na siebie tyle lask, tyle poniesionych trudów w panowaniu, zaiste zasługują na wdzięczność: komuż tę wdzięczność okazać, w kimże pamięć króla waszego będziecie mogli zachować, jeżeli nie w plemieniu świetnych książąt, które zostają po nim? Czuwajcie więc nad niemi, wspierajcie ich jako potomków tylu królów waszych". Skoro tylko panna Urszula mówić zaczęła, król zdjął czapkę z głowy, i lubo mu ją kilkakroć włożyć chciano, zawsze ją zrzucał i nie nakrył się, aż panna Urszula mówić przestała. Wtemi inni senatorowie zaczęli wchodzić jeden po drugim. Natenczas znów panna Urszula oświadczyła, iż wolą królewską jest, ażeby Jan Daniłowicz podskarbi nadworny postąpił na podskarbstwo w. koronne. Jestże taka wola w. k. m. zapytał Zadzik kanclerz. Król, który słuch najlepszy zachował, podniósł rękę na znak zezwolenia, chciał nawet wymówić słowo „tak," lecz i to nie zro zumiałe. Znów panna Urszula odezwała się, iż król jmć podskarbstwo nadworne daje Jerzema Ossolińskiemu podstol. koron., na zapytanie kanclerza, czy taka była wola królewska, król znów dał znak ręką i dosyć wyraźnie powiedział: „daję.“-Zapytany znów, czy obaj urzędnicy wraz przy łożu krolewskim przysięgę wykonać, i przywilejo odebrać mają? zezwolił król, i obrządek ten przy łzach i rozrzewnieniu wszystkich spełnionym został. Około południa król mocno piersiami robić zaczął, kordyałami atoli znów ocucony. Około dziewiątej w wieczór, przybyłego królewica Władysława król mile przyjął i przywoławszy do łoża, klęczącemu dał błogosławieństwo, i koronę szwedzką włożył na skronie, a kanclerz szwedzki Jerzy Barasto, zapisał w protokóle zrzeczenie się to na rzecz Władysława. O godzinie 10 rozeszliśmy się wszyscy, a lekarze obiecywali nam, że król jeszcze przez dzień jutrzejszy pożyć może.

Nazajutrz dnia 28 przez dzień miał się król nieco lepiej, lecz ku wieczorowi już konać zaczął. Gdyśmy z kanclerzem koronnym weszli do komnaty, już prawie znaleźliśmy go bez duszy. Kilkunastu Jezuitów stało w około łoża, krzycząc w obie uszy, żeby za grzechy żałował.

Po absolucyi, przybliżaliśmy się kolejno ze łzami, raz ostatni rękę jego całując. Wpuszczani potem wszyscy urzędnicy, aż do sług i hajduków, do pocałowania ręki, i pożegnania pana. Lubo król wszelkiej pozbawiony był przytomności, jeszcze przez dzień następujący oddychał. Marszałek atoli w. k. Opaliński przyzwał do siebie

król ten do bliższej poufałości swojej przypuszczał. Chwalebna, gdyby nie zbyteczna, gdyby nie wyłączna gorliwość o wiarę, przesadzone wyobrażenie o władzy królewskiej, szczególniej o niczem nie mogącej być zmienioną prawości dziedzictwa, uleganie duchowieństwu i obcym, zaciętość w odzyskaniu berła szwedzkiego, długo zachowana obojętność dla Polski, łatwość w chwytaniu się wielkich zamiarów, oziębłość i opieszałość w wykonywaniu ich, obok wachania się upór, obok wyniosłości słabość, statek, wiara i uprzejmość w stadle małżeńskiem, wyniosła niedostępność dla wielkich, dla domowników poufała łagodność, miłość i sprawiedliwość, prędko zapomnione niechęci, łatwo nawet

gwardye węgierską i niemiecką i na posłuszeństwo sobie przysiądz rozkazał. Wienczas kanclerz w. k oświadczył królewicom i nam wszystkim, iż ostatnią wolą królewską było, aby pozostała infantka Katarzyna nie innemu książęciu, jak wiary katolickiej, w małżeństwo oddaną była, co królewicowie, równie jak i wszystkie zlecenia ojca, wiernie dotrzymać przyrzekli. Ku wieczorowi odwiedził króla nuneyusz apostolski, i przy zapaleniu loretańskiej gromnicy długo się modlił nad nim. Dnia 30 kwietnia przed trzecią godziną z północy, dobry król w ręce Boga duszę wyzionął. Gdym wszedł do sypialnego pokoju, znalazłem obumarłe ciało do niepoznania zmienione; cały zamek we łzach; nie słychać, jak płacz i narzekania kobiet, miasto rozlegało się smutnem we wszystkie dzwony biciem. Ksiądz Maquart miał mszą o samym świcie przy oknach otwartych, podczas podniesienia nie pomału wszyscy zachwyceni byliśmy, gdy promienie wschodzącego słońca uderzyły na głowę królewską, i długo zastanawiając się nad nią, sprawiały ten okrąg jasności, z jakim świętych jest zwyczajem malować. My senatorowie pocieszaliśmy królewiców i infantkę. Nikt atoli większego politowania nie wzbudzał, jak panna Urszula; ta przez wszystek czas słabości królewskiej, nad płeć swoją okazała statek i siłę; bez pokarmu, napoju i snu nieodstępna króla, gdy wskroś dręczoną była żalem, nie uroniła łzy jednej.-Po otwarciu i nabalsamowaniu, złożono ciało na katafalku, ubrano je w ubiór królewski, to jest: w kapę z białego jedwabiu, przetykanego złotem, białą dalmatykę, trzewiki biskupie, na głowie korona wzięta na Moskwie, niezmiernej wagi, berło i jabłko w ręku. Katafalk szyty w perły i kamienie, cały był z lamp złotych i srebrnych. Potężny szczerozłoty krzyż stał u nóg, takichże sześć świeczników w koło, na palcach dwa niezmierne dyamentowe pierścienie, jeden ostro wysoki, czworograniasty drugi. Korona i insygnia szwedzkie leżały na boku. Odprawiano bez przestanku ofiary pańskie przy licznem zgromadzeniu pobożnych.

przebaczane urazy, te są duszy i umysłu Zygmunta 'ceĴujące znamiona. Wychowany pod okiem czułej matki Katarzyny Jagielonki, powodującej się całkiem radami kardynała Hozyusza, ks. Stan. Warszewickiego Jezuity, później od mnóstwa otaczających go Jezuitów,_Skargi, Wysockiego, Herburta, Wujka, przyjął młody Zygmunt z dzieciństwa właściwe zakonowi temu prawidła 1). W dzieciństwie nauczył się wierzyć, że władza królewska żadnemi ustawy ograniczoną być nie może; że prócz jednego rzymskiego wyznania, wszystkie inne wyznania były bezbożne; że w całem duchowieństwie jedni tylko Jezuici godnymi byli ufności i wiary. Niedziw więc, że z takiemi prawidłami przybyły do Polski młody książę, na samym wstępie nie podobał sobie Polaków, ani od nich polubionym został. Przyzwyczajonemu księciu do posępnego uszanowania, niemiłą zdała się ta szlachetna swoboda w zdaniach, pismach, mowach nawet. Polacy nawykli do połączonej z godnością przystępności Jagiełłów, uczuli się obrażonymi dumnem Zygmunta milczeniem. Im bardziej się młody król wpatrywał, im bardziej rozciągłą władzę panujących w Szwecyi, pes wność dziedzictwa berła, porównywał z ograniczoną i dożywotnią tylko władzą królów polskich, tem bardziej żądza do ojczystej ziemi górowała w sercu jego. Ogrom ność, ludność, zamożność potężnej naówczas Polski traciły z swej ceny, gdy ich tylko docześnie i niezapełnie przychodziło używać. Ztąd w całym ciągu panowania swego, patrzał Zygmunt na Szwecyą jak na dziedziczną własność, na Polskę jak na przemijającą dzierżawę. Wolność, z którą Zamojski, Zebrzydowski i wielu z przedniejszych odważało się mówić, przeniosły poufałość Zygmunta do tych cudzoziemców, którzy lepiej pochlebiać i ulegać umieli. Podwójne z domem rakuskim spowinowacenie, napływ z arcyksiężniczkami Jezuitów, Niemców, dam dworskich, odosobniając króla od narodu, coraz bardziej powiększały niechęć ku niemu.

"

') Patrz życie ks. Warszewickiego w wybornem dziele uczonego Józefa hrabi Ossolińskiego.

« PoprzedniaDalej »