Obrazy na stronie
PDF
ePub

wiązawszy już hojnym datkiem, już obietnicami dostojeństw, już nadzieją zemsty nad przeciwnikiem, wyprawił świetne do stanów poselstwo z bogatemi dary, i li cznym pieniędzy zapasem. Posłowie ci byli: Stanisław Pawłoski biskup ołomuniecki, Rychard Streinius Tyffenbach, i wielu innych przedniejszych szląskich i czeskich panów.

Duszą i radą poselstwa był wspomniony już nuncyusz rzymski, człowiek wyniosły, zacięty w przedsięwzięciu, gwałtowny w sposobach, zręczny jednak i skryty. Postrzegłszy odrazę Polaków do Rakuskiego domu, i on i Zborowscy nie mówili z początku, jak tylko o królu Piaście, dalej o w. kniaziu moskiewskim, nakoniec nie wymieniając żadnego z arcyksiążąt, podawali ich czterech do wolnego wszystkich wyboru, Ferdynanda, Ernesta, Maxymiliana i Macieja. Prócz posłów cesarskich, każdy z arcyksiążąt miał swoich, pracujących pilnie i zręcznie; i gdyby nie ślepa popędliwość Zborowskich, wiele było podobieństwa, żeby się Maxymilian utrzymał, a wybór ten i w owych czasach, i w skutkach na przyszłość, byłby może szczęśliwszym nad ten, który nastąpił.

Drugi ubiegający się o koronę monarcha, był Fiedor Iwanowicz wielki kniaż moskiewski. Jak niegdyś posłowie Jagielly, tak dziś moskiewscy, przyrzekali niezmierne państwa (od granic Inflant do morza Kaspijskiego rozciągające się) do korony polskiej przyłączyć. Ofiary te niemałe niosły z sobą ponęty 1). Jakoż Litwa z powodu sąsiedztwa, trwałego od północy pokoju, powiększenia przyrośnięciem takowem sił wspólnych, dla po-. dobieństwa nakoniec języka moskiewskiego do ruskiego, a zatem i mowy naszej ojczystej bliskiego, acz potajemnie, gorąco Fiedorowi sprzyjała. W Polakach niewiele Moskwa znalazła stronników. Nad świetne czynione przez nią ofiary, przeważała w umyśle ich uwaga niedogodności, niepodobieństwa nawet podobnego wyboru. Stawały na przeszkodzie: stan chorowity zdrowia Fiedora, niezdolność do rządów, odległość miejsca, barbarzyństwo obyczajów, nad wszystko zaś zaciętość grecka

[ocr errors]

1) Abrégé chronologique de l'histoire du Nord, par mr. La Comb. Tom I, pag. 444.

przyszedł odpis od Jana III króla szwedzkiego, na list w którym go królowa Anna o jak najprędsze przysłanie syna nagliła. W odpisie tym wyrażał król szwedzki: „że ilekroć spojrzy na ulubionego Zygmunta swego, ilekroć wspomni na sędziwą swą starość, na bezpieczeństwo i korzyści państwa swego, tylekroć więcej upatruje powodów do zatrzymania syna, niżeli do oddalenia go od siebie. Nie odmawia atoli przez posłów starać się o berlo dla niego, jeżeli je będzie mógł otrzymać pod warunkami, z pewną godnością i dobrem państw obydwóch zgodnemi". Cały tok listu tego okazywał, iż królewicz szwedzki mniemał, że przyjęciem berła polskiego większą narodowi naszemu okaże łaskę, niżeli ją sam od narodu odbierze.

Niebacznie przez królową list ten wielu pokazywany osobom, zraził oczekiwania niejednych, lecz pokrzepil je wkrótce powrót ze Szwecyi Marcina Leśniowolskiego kasztelana podlaskiego. Ten pochlebne przyniósłszy świadectwo, i przymiotów królewicza, i dobrej względem nas chęci ojca jego, nietylko dawniej życzących Zygmunta potwierdził nadzieje, lecz i nowych pozyskał mu przyjaciół.

Tymczasem Zamojski i przyjaciele jego, po nieużytecznych o porozumienie się z przeciwną stroną usiłowaniach, unikając zgiełku, zaburzenia, gdy w osobnem miejscu, jakom już namienił, rady swoje o wyborze króla składają, gdy zrażeni gwałtownościami Zborowskich senatorowie tak świeccy jako też duchowni, porzucając ich, w znacznej liczbie do kanclerza przechodzą, Zborowscy z stronniki swoimi chcąc przygnębić mnóstwem ten przedniejszych obywateli poczet, za wnioskiem ślepego Czarnkowskiego ogłosili rokosz 1), czyli powszechne do narodu wezwanie, aby każdy obywatel używający praw szlachectwa, pod surowemi karami na pole elekcyi stawił się; lecz sami nieufni podobno, by się to mnóstwo zebrało, nazwali siebie radą główną powszechną, zgromadzeniu zaś przyjaciół Zamojskiego, przez pośmiewisko nadali imie Rady Czarnej, a to z przyczy

1) Sulikowski pag. 188 i 189. Piasecki p. 58.

ny, że Zamojski po śmierci króla Stefana, wojsko i dwór swój czarną okrył żałobą.

Nie przyniosły atoli wszystkie te środki obiecywa-nego przez Zborowskich skutku. Mimo gorących zabiegów nuncyusza, mimo hojnie sypanych przez rakuskich posłów pieniędzy, stroną ich (zwłaszcza w przedniejszych obywatelach) zmniejszała się codzień. Już nawet i arcybiskup Karnkowski, zmęczony tak długo trwającemi burzami, najprzód przez trzecie osoby, potem i sam z Zamojskim porozumiewać się zaczął. Zgodził się nawet na wybór królewicza szwedzkiego, lecz dla uniknienia zarzutów, nie chcąc by zdanie jego głoszonem być miało wprzód nimby je w miejscu poświęconem od siebie oświadczył, przez resztę względów dla strony swojej, na radzie (jak ją nazywano, głównej), umyślił zdania swoje oświadczyć 1). Wszedłszy do szranków, zaczął mowę od ubolewania nad tak długą czasu stratą, i znużeniem każdego, a radząc czemprędzej pośpiech elekcyi, wspominał i o ubiegających się książętach. Moskala, że nie było nadziei przewiedzenia go na wiarę naszą, odrzucał; o obraniu króla rodaka powątpiewał zupełnie; z Niemcem nic wspólnego mieć nie chciał; jeden tylko wybór królewicza szwedzkiego, za użyteczny koronie tej uważał, i radził.

Na te słowa wszczął się hałas niezmierny. Andrzej Zborowski marszałek nadworny, odezwał się: „Czyli prymas nie zapytawszy się o zgodę innych, głosem swoim mianował już króla? Nie, odpowiedział, zdaniem tylko moje oświadczył.—I kogóż tedy mianować zamyślasz)? zawołał drugi Zborowski.-Na kogo padnie wola narodu, odpowiedział prymas, co do siebie, nie życzyłby z Niemcem powracać do domu. Gdy go głos drugi zapytał: czyli i Szweda nie miał za Niemca?-Matka jego jest Polką, rzekł prymas, i Szwedzi oddzielnym są narodem. Po wielu uszczypliwych Górki i Czarnkowskiego głosach, głosach które prymasa od strony Zborowskich oddaliły na zaw

1) Heidenstein p. 256.
2) Piasecki pag. 61.

sze, jął mówić Jan Dulski podskarbi wielk. koron. Ten: oświadczywszy imieniem Zamojskiego powolne senatowi służby, wyraził, iż nie przychodzi kanclerz, gdy tylu przeciwników swych widzi zebranych, że jednak przy będzie, lub się oddali, jak senat wolą swoją okaże; wszystkie bowiem kroki jego dążą jedynie do spokojności publicznej.

Jeszcze Dulski nie skończył, gdy ujrzano zbliżające się wojsko Zborowskich, i działa ich wymierzone na senat. Porwał się Opaliński i o konia zawołał, toź samo uczynił prymas i inni senatorowie 1).

Gdy każdy jak można było w podobnem zamię. szaniu konia dopadał, nuncyusz apostolski Annibal Kapua, acz kulawy, otoczony Jezuitami wstąpił na wierzchołek wieży . Jana, by ztamtąd na życzoną i spodziewaną od siebie bitwę, tem wygodniej mógł patrzyć. Był on pierwszym wszystkich niezgód pożogiem, a choć kapłan rzymski, Górki, Zborowskich i wszystkich różnowierców wodzem i głową. Tych on pieniędzmi rakuskiemi wspierał, obietnicami, radami zapalał, wszystko w nadziei, że znużeniem i nieporządkiem rozproszone obrady narodowe, nie mogąc przystąpić do prawnego wyboru, królem Maxymiliana rakuskiego ogłoszą 2). Gdy tak miotany nadzieją i niespokojnością nuncyusz, cieszy się prędkiej już bitwy stoczeniem, zaczęły i szyki Zamojskiego z szańców swoich wychodzić. Już też i pułki książąt Ostrogskich od zachodu ciągnęły, toż i Opalińskiego żołnierz; Szafraniec wojewoda sendomirski, środkiem szlachtę swoją prowadził. Wtenczas prymas Karnkowski widząc zbliżające się przeciw sobie hufce braterskie, acz stary, rzucił się na koniu w pośrodek, zawołał by szyki stanęły, i sam przez posłańców prosił, zaklinał i błagał raz Zamojskiego, drugi raz stronę Zborowskich, by pamiętni na braterstwo, na ojczyznę, nie wydawali siebie na widowisko i zgorszenie świata całego. Ta mowa, zwłoka w godzeniu i schylone ku za

1) Sulikowski pag. 191.

2) Piasecki pag. 60.

chodowi słońce, uśmierzyły nieprzyjazne szyki, tak że spokojnie wróciły na stanowiska swoje.

Po tych ostatnich zaburzeniach, po przykrych i uszczypliwych od Górki i Zborowskich przymówkach, żywo obrażony prymas, otwarcie do Zamojskiego przeszedł; co widząc nuncyusz i cała strona rakuska, przekonana ostatniem zdarzeniem, że nie tak łatwo im było wszcząć wojnę domową, wszystkich jęli używać sposobów, by Zamojskiego z Zborowskimi pogodzić, i skłonić go do zezwolenia na Maxymiliana wybór.

Od samego początku elekeyi, i nuncyusz i posłowie Rudolfa cesarza, przekonani że na samych Zborowskich polegać niepewno, i że przyjaźń tylko i wpływ Zamojskiego były w stanie nadzieje ich spełnić, nie ustawali w zabiegach, by mu wybór książęcia rakuskiego, jako korzystny Polsce i jemu samemu okazać. W tymże celu pracowali i oddzielni posłowie arcyksiążąt, każdy dla pana swojego, lecz pracowali ostrożnie i skrycie, już to żeby się między sobą nie wydać, już też, by przez odkrycie że traktują z Zamojskim, nie urazić popędliwych Zborowskich. Posłowie ci przychodzili do Zamojskiego nocami i rozmawiali bez świadków. Stanisław Ciołek poseł arcyksiążęcia Ferdynanda, miał powierzone sobie listy od pana swojego z niezmiernemi dla kanclerza obietnicami, z rozkazem jednak, by ich nie oddawał, aż póki od niego nie odbierze zapewnienia, że na podane sobie warunki przystanie. Śmielszy Maxymilian obietnicami ujmował, wielkiemi pochwałami Zamojskiego wynosił. Bolesno mi jest patrzyć (mówił w liście swoim) na tę zaciętą między stronami niezgodę; nie taję się z uprzejmością moją dla Zborowskich, słuszność atoli wszystkim bez względu wymierzać będę, spójcie się tylko jedności węzłem; bez tej ani elekcya pożądanego skutku nie weźmie, ani się dobro powszechne zapewni. Oddalcie te fałszywie rozniesione po Polsce mniemanie, jakoby stan szlachecki pod książęty rakuskimi w mniej szczęśliwej znajdować się miał doli; mniemanie to nie słowa, rzecz sama obala; niemasz kraju któryby od przyjścia swego pod berło austryackie, nietylko swobód i bogactw swoich nie utrzymał,

"

« PoprzedniaDalej »