Obrazy na stronie
PDF
ePub

przeczytał je, i w tej samej chwili uczuł słodką, religijną pociechę; podając list ten przytomnym, zawołał: „Anioł pocieszyciel przemówił do stroskanéj duszy mojéj!" Odczytywał go potém, a za każdym razem dostrzedz było można, iż wzmaga się w nim łagodne wyższym wyrokom poddanie, iż żal jego nieco się uśmierza.

Szanowny pleban leśnieński, biegły w nauce Wiary i dziejów Kościoła, ciągle doskonalący się w niéj poranném czytaniem, zwrócił na siebie uwagę władzy duchownéj; mianowany dziekanem błońskim, dopełniał dokładnie tego trudnego obowiązku: okoliczni plebanie widzieli w nim przykład i pomoc. W przykrych, za rządu pruskiego okolicznościach, kiedy mniéj przyjazna uwaga wyższych, na duchowieństwo katolickie była zwrócona, ksiądz Żubr umiał trafnie godzić swój urząd z obowiązkami powołania. Nic dla siebie nie żądając, stawał śmiało w obronie Wiary i jéj obrzędów. Zjednał sobie u rządu ówczasowego tyle szacunku, że podawany za wzór innym do naśladowania, nie miał nieprzyjemności aby przełożenia i żądania jego skutku pomyślnego nie brały. Trafne jego myśli i podane środki do urządzenia szkół parafialnych w powiecie Błońskim, dobrze od rządu przyjęte zostały. Miejscowy Landrath Borch, acz wyznaniem różniący się, czcił go z ubóstwieniem; nie wypuszczał go nigdy z domu swego, dopóki błogosławieństwa jemu i dzieciom jego nie zostawił; a po powrocie do swojej ojczyzny, po latach wielu, jeszcze obraz księdza Żubra starannie chował: zawieszony w jego pokoju, zdawał mu się być szczęścia i pomyślności zakładem.

Znany był Mikołaj Zubr i od uczonych. Gruntowna znajomość dawnych klassyków i dziejów świata, obeznanie się zupełne z ojczystą literaturą, ciągłe z rozwagą i krytyką czytanie, postawiły jego samego w rzędzie uczonych. Przyznawał mu to Adam Naruszewicz, Józef Szymanowski, minister Łuszczewski. Pierwszy, ów znakomity dziejopis, Dzieła Hofmanowéj. Tom VI.

24

.

w dowód swego szacunku, zaszczycił go był kanonią smoleńską; ostatni w roku 1809, wyjednał mu kanonią warszawską. Ale ksiądz Żubr wierny danemu przyrzeczeniu, nie odstąpił ulubionéj sobie parafii do końca dni swoich. W niej życie zakończył w roku 1812. Już słabnący od niejakiego czasu, nie uczęszczał do przyjaciół, resztę sił i zdrowia poświęcając jedynie owieczkom swoim; jeszcze w Niedzielę przemawiał do ludu, a w ciągu tegoż samego tygodnia zwrócił Bogu pięknego ducha, który go blisko przez lat siedmdziesiąt dla dobra bliźnich ożywiał. Parafianie jego i wszyscy znający go z bliska, żałowali go jak ojca. Dowiedziawszy się o jego śmierci minister Łuszczewski, zapłakał i zawołał: „Któż mnie do wieczności przygotuje?" Jakby przeczuwał rychłą téj posługi potrzebę, gdyż w kilka miesięcy potém, sam tę ziemię opuścił...

Taki jest rys skromnego życia wiejskiego plebana; nie zostało po księdzu Żubrze uczonych ani okazałych pamiątek, ale żyje jego wspomnienie w sercach parafian i przyjaciół, tkwią w sercach nauki, ciągną się jeszcze zapewne owoce jego wymowy, ciągnąć się będą na wnukach, prawnukach rodzin, których był przyjacielem i pasterzem. A wy dzieci lube, któreście dziś życie jego i imię poznały, jeśli wam się zdarzy przejeżdżać przez Leszno, wieś niedaleko Błonia leżącą, wspomnijcie imię jego! westchnijcie razem do Stwórcy, ażeby litując się nad ciemnotą ludu naszego, raczył użyczać krajowi więcej takich jak on plebanów. Niech będą wszyscy jemu, Piramowiczom, Makarowiczom podobni; niech każdy z nich w inałym swym obrębie, prawdę i światło jasnemi słowy szerzy; cnotę, pobożność, dobre obyczaje, przykładem wpaja; niech im dóbr właściciele rękę dobroczynną podadzą; a wnet włościanie nasi i drobna szlachta (prawie jeszcze od nich nieszczęśliwsza), wyjdą z gnębiącéj ich nędzy i ciemnoty, pozbędą się szkodliwych nałogów; moralność znaczne, pożądane uczyni postępy, i lud nasz,

który tyle ma pięknych wrodzonych przymiotów, oświecony, ukształcony, pracowitszy, wyrówna, a może i przejdzie zachodnie narody.

TADEUSZ CZACKI *).

Urodził się 1765 roku 28 Sierpnia w Porycku, umarł 8 Lutego 1813. Zwłoki jego spoczywają w témże mieście, w którem życie powziął; serce złożone w Krzemieńcu z napisem: gdzie skarb twój, tam i serce twoje.

W piśmie dla młodzieży przeznaczoném, słusznie o Czackim mówić należy. Dzieci! on podobnych wam istot, współbraci waszych był ojcem, dobroczyńcą; on im pierwsze i ostatnie życia swojego poświęcał chwile: kochać go powinniście z rozrzewnieniem i tkliwością wspominać. Wymowne usta tylekroć zajmowały się cnót jego uwielbieniem **). Nie żeby im zrównać, próżne to byłoby usiłowanie; pisać tu o nim przedsiębiorę te słabe rysy, te słów kilka, z serca przejętego

* To pismo udzielić raczył wydawcy pan E. G., który lat wiele

z Czackiem przeżywszy, znać go i kochać mógł i umiał.

**) Pochwała Tadeusza Czackiego przez Stanisława Potockiego. 15 Stycznia 1817, w XII tomie Roczników Towarzystwa przyjaciół nauk umieszczona; O życiu i pismach T. Czackiego przez księdzą Aloizego Osińskiego w Krzemieńcu 1816 r. Głos księcia Adama Czartoryskiego przy rozdaniu medalów uczniom celującym, 30 Czerwca 1818 r.: piękne, nie ogłoszone jeszcze drukiem kazanie księdza Prokopa Podgórskiego kapucyna, wymownego kaznodziei w Lyceum Wołyńskiem, na pogrzebie Czackiego w Porycku miane, i tyle mów przy corocznie wznawianej pamiątce tego męża w Krzemieńcu.

dlań wdzięcznością najżywszą i uwielbieniem pochodzące, nowym niech będą hołdem pamięci cnotliwego męża, dla was pożyteczną wiadomością, nauką i przykładem. Jak wy, był on w pierwszych życia swojego chwilach dziecięciem, wcześnie dobre okazywał skłonności, umiał je rozwinąć, do najwyższego posunąć stopnia; szacunek powszechny uzyskał, nabył sławy, a chociaż zawcześnie tę ziemię opuścił, żyć będzie w wieków pamięci. Utrudzającém dla was byłoby całe jego tu opisywać życie; znajdziecie je późniéj, kiedy ojczyste dzieła was zajmować będą, i w history i ostatnich czasów imię jego z chlubą wspomniane ujrzycie. To tylko dziś wam powiem, co i was zajmować powinno, cześć i poszanowanie w młodocianych umysłach waszych dla niego wzniecać.

Ze Szczęsnego Czackiego wsławionego cnotą i obywatelstwem, oraz Katarzyny Małachowskiej zrodzony, w domowéj zaciszy już miał najlepsze przykłady. Wychowanie odbierał od światłego nauczyciela, który w nim zaród pięknych skłonności dostrzegł; szczęśliwy kierunek nadać im umiał, czerpanemi w religii dziejach, wymowie zdaniami, i prawdziwie moralnemi przykłady, szlachetność duszy ugruntował, smak do pracy, wstręt do nieczynności zaszczepił, i świętą powinność poświęcenia się dla monarchy i kraju, głęboko w umysł jego wpoił. Widzimy nieraz błogiemi od natury przymiotami udarowane dzieci, pojmujące bez wielkiego trudu nauki; ale ta wytrwałość ciągła w dobrém, ta żądza gorejąca nabywania coraz wyższych umiejętności, czytania dzieł poważnych i pożytecznych z prawdziwą korzyścią, rzadko w kim się zdarza. Jedynym zaś może przykładem, ażeby dziecię zaledwie dwunasty rok mające tak dalece umiało cenić nauki, i w nich dla każdego upatrowało skarb najdroż szy, jest Czacki. W tym on wieku udzielane od rodziców na wydatki upodobania swego pieniądze, nie trwonił na łakotki, chociaż je lubił bardzo, nie rozrzucał między pochlebców, na których się wiek dziecinny, częstokroć i starszy poznać

nie umie, albo oprzeć się im nie zdoła; lecz z własnego natchnienia, w skrytości, pokąd ten czyn piękny mógł być ukrytym, użył na wynagrodzenie nauczyciela, któryby dzieciom domowników i ubogich mieszkańców Porycka *), bez wymagania jakiejkolwiek bądź od rodziców ich opłaty, prawidła Wiary i pierwiastki nauk dawał. W chwili rozrywce poświęconej wymykał się nieznacznie do téj szkółki, wypytywał się o wszystko, czego się dzieci nauczyły, więcej ochoczych pochwalał, obdarzał własnym podwieczorkiem lub owocem dla niego dozwolonym; mniej pilnym udzielał do serc ich trafiające słowa zachęcenia, i w pojętniejszych tym sposobem przetwarzał.

Jakaż to dla rodziców była pociecha, kiedy ta piękna czynność młodzieńca odkrytą została, jak pomyślną dla przyszłych jego przeznaczeń była wróżbą! Czacki szkółkę ubogich w młodym swym wieku stanowiący, zapowiadał niepłonnie przyszłego założyciela Krzemienieckich Instytutów... I Opatrzność zdawała się dla niego wskazywać, że to był właściwy cel jego przeznaczeń; ztąd szczególniéj pole wiekopomnéj dla niego sławy, kiedy dziecięciu tę myśl natchnęła, i wtenczas gdy to jedno pocieszać go mogło, do tego zwróciła męzkie jego usiłowania; z ktoremi tak usilnie śpieszył się jak gdyby przewidywał zgon swój bliski, i to już tylko uczynić mu pozostawało, ażeby wdzięczność pokoleń uzyskał, i nagrodę z rąk Twórcy wymierzającego ją za cnotliwe życia i czyny szlachetne otrzymał.

Nie godzi mi się pominąć i dalszych młodości jego rysów, te bowiem jak zorza poranna dzień pogodny lub posępny zapowiadają. Łagodny i słodki, uprzejmy, bez dumy i próźności, bez upodlenia równie, mimo wielką swą żywość,

*) Poryck miasteczko na Wołyniu, miejsce urodzenia Czackiego, dziedzictwo jego rodziny.

« PoprzedniaDalej »