Obrazy na stronie
PDF
ePub

do czynnego życia odbył nieznacznie. Przeznaczając go zaś do służby wojskowej, starał się umocnić do reszty siły i zdrowie jego, żadnych wygód miękkiego życia mu nie pozwalał. Usługę którą panicz młody sam sobie mógł uczynić, nie wolno było pełnić nikomu. Pokarm jego był prosty, bez żadnych przypraw zagranicznych, najwięcej krajowy; ubior przystojny ale skromny, od wszelkiej wykwintności i zbytków daleki; codzień w najgorszą chwilę młodzieniec z przydanym mu dozórcą Węglińskim wyjeżdżał, a to na koniu tatarskim, i po tatarsku siodlanym. ,,Takowa jazda, mawiał ojciec, w gonitwach z Tatarami przydatną ci będzie."

Tak w domu blisko do lat dwudziestu ćwiczył się Wacław Rzewuski, wszedł potém w służbę wojskową, postanowił naprzód doświadczeniem częstém wprawiać się do wszystkich niewczasów i trudów żołnierskich. W początkach nie było między nim i prostym żołnierzem żadnéj różnicy, a przecież w końcu piastował wielką buławę.

Zahartowanie dzieciństwa i młodości jego, wielce mu przydatném było, bo wiele miał do zniesienia. Sposób zaś życia zawczasu przyjęty, do późnéj starości zachował. Nigdy w najtęższe zimy futra nie używał, pierza w swojem łożu nie cierpiał, ubiór jego zawsze był nieozdobny i skromny. W potrawach a tém bardziej w napojach, żadnego nigdy zbytku nie czynił. Z danych na stół potraw jednę sobie pospolicie wybierał, której jadł tyle, ile do zaspokojenia głodu było potrzeba. Do usługi osobistéj jednego tylko człowieka używał, lubo miał dwór liczny dla przyzwoitości; o tym zaś tak mawiał: „Gdyby nie pan kasztelan, nie pan hetman, pan Rzewuski mógłby się dobrze obejść usługą jednego pacholika." Nie znał prawie choroby, używając czerstwości zdrowia do zgonu. Mimo zgryzot, któremi go nękał los nieszczęśliwego kraju, mimo wycierpianéj przez lat sześć niewoli, krzepki nawet w starości, bieg życia swego do lat 80 dociągnął.

MIKOŁAJ DZIEDUSZYCKI.

Jeżeli miłym jest dla mnie pisma tego przeάnotem udzielać wam, dzieci lube, wiadomości o godnych sławy i szacunku mężach znanych powszechnie; z ksiąg obszernych, lecz już drukowanych, czynić dla was wypisy; miléj mi jeszcze, kiedy zdarzy się pora wspomnienia o imieniu lub pracach piśmiennych, mało znanego rodaka. Wtedy równam się w myśli mojej do wędrowca, który przypadkiem w pielgrzymce swojej, kwiat dotąd nieznany zdybuje, i niesie go znawcom cudów przyrodzenia; kwiat taki choćby najdrobniejszy, ma wdzięk swój i cenę, mile przyjętym bywa. Może podobnego Josu dozna to krótkie o Mikołaju Dzieduszyckim wspomnienie, te kilka z pozostałych pism jego wyjątków.

Mikołaj Dzieduszycki, w drugiej połowie XVIII-go wieku urodzony, szlachetnego rodu i znacznego dosyć majątku, zalecał się więcej nierównie pięknemi serca i umysłu przymiotami. Gorąco kochający ojczyznę, pragnąc jej być użytecznym, prawie ze szkół prosto wydarł się z rąk troskliwéj matki i przybył do Warszawy, w pamiętnym czasie czteroletniego sejmu. Przy słabém zdrowiu, nie mógł ramieniem służyć krajowi, przedsięwziął więc umysłową pracą zasiewać i krzewić nasiona światła tak pomyślnie wtedy rzucane; w tym celu ubogacał i zasilał rozmaicie pisma peryodyczne w owym czasie wychodzące; głos jego był zawsze za tém, co dobrem i prawem było; a daleki od mniemania, aby młodzieniec mógł sam bez rady, bez przewództwa, znaczne dzieła przedsiębrać i wykonać, szukał związków przyjaźni z takimi, którzyby go oświecać i prowadzić mogli. Kto szczerze takowych szuka, znajdzie ich bez wątpienia; znalazł i Dzieduszycki w miłém gronie uczonej młodzieży, gdzie przewodzili: Feliński, Tyminiecki, Wyszkowski, Szubert, Rudzki

i insi; przyłączył się do ich prac miłych i zabaw użytecznych, i wnet związał się z nimi węzłem tkliwéj przyjaźni; należał ciągle do owych wieczorów Felińskiego, które zajmowały wspólne czytania, wspólne nad dziełami drugich uwagi, i wspólne własnych początkowych prac udzialania. Tam odkrył talent do poezyi, i byłby go zapewne do wysokiego posunął stopnia, byłby z tłómacza oryginalnym został, gdyby burza polityczna nie była przerwała literackich związków jego, nie odłączyła go od przyjacioł, a co większa, nie przyniosła w ciężkim żalu znacznego uszczerbku, słabemu już z natury zdrowiu. Jakoż krótkie było jego życie, bo miał dopiero lat dwadzieścia kilka; umarł na suchoty w domu rodzicielskim, w Sokołowie za Lwowem, w roku 1795, w miesiącu sierpniu, z długo nieutulonym rodziny i przyjaciół żalem.

Prace jego piśmienne były takie:

1. Tłómaczenie tragedyi Smierć Cezara, z Woltera. 2. Tłómaczenie wszystkich Eklog Wirgilego.

3. Naśladowanie Elegii Owidyusza: Militat omnis amans.

4. Oda Saphony, tłómaczona z Boileau.

5. Do nocy, z niemieckiego, Hagedorna.

6. Do miesiąca, z Viza.

7. Chatka, z tegoż.

8. Oda do Zefirów, z Merona.

9. Oda z Horacyusza, Integer vitae; i kilka innych erotycznych poezyi.

Z dwóch pierwszych prac najznaczniejszych ułomki tylko zostały, dalsze są w całości; ze wszystkich kładę tu, jakie się dały umieścić wyjątki.

KILKA WIERSZY Z TRAGEDYI

ŚMIERĆ CEZARA.

AKT I, SCENA I *).

Cezar do Antoniusza.

Lecz nadzieja mnie wzbudza, ale mnie nie mami,
Los dobry przestać może memi iść śladami.

Tak w bitwach jak w intrygach wiedzionych przez strony,
Często tryumf od zguby krokiem przedzielony.
Służyłem, zwyciężałem przez tak liczne lata.
W ręku mojém widziałem przeznaczenie świata,
I poznałem nareszcie z mego doświadczenia,
Że się często w momencie los krajów odmienia...

Czas odkryć, przyjacielu, to uczucie skryte,
Którém serce ojcowskie na wskróś jest przeszyte;
Oktaw jest moim synem tylko przywłaszczeniem,
Przezemnie jest uczczony Cezara imieniem;
Lecz losem (powiem dobrym czyli nieszczęśliwym?)
Mam syna jestem ojcem i ojcem prawdziwym.

Dowiesz się przez to pismo, jak mój los jest srogi.

*) Dla prędszego porównania kopii z oryginałem, wypisuję tu wiersz francuzki:

Mais cet éspoir m'anime et ne m'aveugle pas:

Le sort peut se lasser de marcher sur mes pas;

Et dans les factions comme dans les combats,
Du triomphe à la chute, il n'est souvent qu'un pas.
J'ai servi, commandé, vaincu quarante années
Du monde entre mes mains j'ai vu les destinées
Et j'ai toujours connu qu'en chaque évènement.

Antoniusz (czytu).

,,Cezarze! już umieram! w gniewie swoim bogi Chcą mnie i moję miłość zamknąć razem w grobie; Pomnij na to, że Brutus winien życie tobie.

Bądź zdrów - niech go dla ojca ta przyjaźń przenika, Którą ci matka chowa, gdy oczy zamyka.“

Serwilia.

Z Sceny III, Cezar do Rzymian.

I tak gdym przeznaczeniem oddzielił narody
I kiedy Rzym zostawiam szczęśliwy wśród zgody,
Wy teraz nad nazwiskiem pomyślcie w senacie,
Jakie Rzymu i świata rządcy nadać macie?

Odgłos nader prawdziwy rozchodzi się wszędzie,
Że napróżno z Persami Rzym wojować będzie;
Że przez króla ten naród ma być zwyciężony,
Cezar idzie na Persów a nie ma korony?

Le destin des' états dépendait d'un moment.

Il n'est plus tems, ami, de cacher l'amertume
Dont mon coeur paternel en secret se consume;
Octave n'est mon sang qu'à la faveur des lois;
Je l'ai nommé César, il est fils de mon choix:
Le destin (dois-je dire, ou propice ou severe?)
D'un veritable fils en effet m'a fait pére.

Mais lis, tu sauras tout par cet écrit funeste.

,,Cesar, je vais mourir. La colère celeste
Va finir à la fois ma vie et mon amour.
Souviens-toi qu'a Brutus César donna le jour.,
Adieu: puisse ce fils éprouver pour son pére
L'amitié qu'en mourant te conservait sa mére."

Ayant ainsi reglé le sort des nations,

« PoprzedniaDalej »