Obrazy na stronie
PDF
ePub

ނ

urodzony poetą, (tak wielką miał do wiersza zdatność), nie zaniedbał przezto żadnych nauk, bo znał, że poecie niedosyć na geniuszu i łatwych rymach, potrzeba mu jeszcze wiadomości i smaku. Ukończywszy nauki, stosownie do pobożnego owych wieków zwyczaju, a razem w celu oświecenia się, Palestynę, Syryą, Arabia, Grecyą, Rod, Kretę, Korcyrę i brzegi Epiru dokładnie zwiedził, i w tych krainach tylą wspomnieniami bogatych i tak poetycznych, nie mało zapewne dla umysłu swego nowych wyobrażeń i pomysłów zdobył. Za powrotem téż jego do kraju, stało się wnet głośne imię Jana Gdańszczanina między uczonymi; a ponieważ w tym błogim dla nauk wieku, światło i chęć rozkrzewiania go, w parze z możnością chodziły, wnet do najpierwszych panów, do Tomickiego kanclerza i biskupa krakowskiego a nawet i do króla doszła sława jego (4).

Zygmunt I-szy zasiadł wtedy od lat kilku na szczęśliwej Polski tronie; mało było królów, którzyby równie jak on na ludziach poznać się umieli, mało też jest panowań, któreby równie jak jego, tylą ludźmi się szczyciło. Poznał zaraz w młodym Gdańszczaninie umysł niepospolity, cnotę rzadką, wiadomości wielkie; dał mu naprzód urząd sędziego, a potém wezwał na sekretarza. Zdaje się, że w tym czasie Jan Gdańszczanin, bądź słuchając wyższego powołania, bądź też idąc za popędem wieku który w duchownym stanie liczne gromadził zaszczyty, przybrał odzież kapłańską: dostał najprzód probostwo gołąbskie, a późniéj biskupstwo chełmińskie. W sukni duchownéj, wówczas pierwszę miejsce przed wszystkiemi trzymającej, w godności biskupa i w urzędzie sekretarza nadwornego króla, towarzyszył mu na zjazd walny do Wiednia w roku 1515 (5). Złożył ten zjazd Maksymiljan I-szy, cesarz niemiecki, nie zdoławszy przez wojnę z Północą zaszkodzić skutecznie kwitnącéj i już zazdroszczonej Polsce, chciał doświadczyć drogi układów. Zaprosił więc do Wiednia Zygmunta i Włady

sława króla węgierskiego, pod pozorem stawienia oporu wzmagającej się sile mistrzów krzyżackich, i zawsze grożącej chrześciaństwu, Turków potędze. Nie sprawił zapewne ten zjazd żadnych zbawiennych skutków na politycznym świecie, ale wykrył wielkie Gdańszczanina zdolności, i w całej uczonej Europie imię jego rozsławił. Nad wszystkich będących na dworze cesarza uczonych, większą umiejętność w rozlicznych językach okazał, a gdy wiersz napisał na zjazd ten królów, Maksymilian ogłosił go publicznie poetą wieńczonym, uroczyście włożył mu sam laur na głowę, wręczył pierścień złoty, nadał herb, i między szlachtę niemiecką policzył, które to szlachectwo Zygmunt przywilejem swoim potwierdził (6).

Tak pozyskawszy szacunek obcych monarchów i uczonych, Gdańszczanin użytym był przez króla swego do różnych poselstw i wszystkie odbył z chlubą dla siebie, z pożytkiem dla kraju. Był kolejno posyłany do Klemensa VII-go papieża, do cesarza Maksymiliana i sławnego jego następcy Karola V-go, do Ferdynanda króla czeskiego i do wielu innych. Wszyscy ci monarchowie zaszczycili go swoją przyjaźnią, ale najwięcej pokochał Karol V-ty; towarzystwo uczonego biskupa tak mu było miłe, tak przyjemne, że zapomniał w rozmowach z nim o trudach dwóch koron, iż po zwycięztwie nad Franciszkiem I-szym królem francuzkim, pod Pawią, roku 1525 wszystkim innym posłom cudzoziemskim, nawet znacznej części swego dworu, w Niemczech pozostać kazał, samego Gdańszczanina przy sobie zatrzymał, i przybywszy do Madrytu, między szlachtę hiszpańską go policzył, we cztery lata zaś potém, medal na cześć jego bić kazał. W Hiszpanii-to zaprzyjaźnił się sławny nasz rodak z Kortezem (7), z owym świata nowego zwycięzcą; bo jako czynić zwykli wszyscy ludzie wyższego umysłu, w każdym kraju gdzie gościł, szukał związku z mężami, którzy byli kraju tego chlubą, z którymi już był jakby

spokrewniony chwałą i zaszczytem; bo jest braterstwo umysłu i sławy, jak jest braterstwo krwi, uczucia i broni. W pośród ważnych polityki i rokowań zachodów, w pośród zabaw dworskich i chwil poświęcanych znakomitym związkom, nie zaniedbywał ulubionéj sobie od młodzieńczego, wieku poezyi, i ciągle jéj miłośników bawił i zadziwiał. Około roku 1535 wrócił do ojczyzny, mile od niej przyjęty, bo jéj wiele pożytku i chwały przysporzył (8). Wkrótce po tym powrocie, w nagrodę prac dla Rzplitéj tak gorliwie podjętych, za zgodą powszechną, wstąpił na biskupstwo warmińskie. Szczęśliwa była ta katedra do naczelników nie urodzeniem ale zasługami znakomitych; i zapewne niemało jej przydał Jan Gdańszczanin blasku (9). Na téj godności równie jak na wszystkich innych, które piastował, okazał się światłym, czynnym, gorliwym. Jedénaście lat które na niej spędził, zeszły mu chlubnie, użytecznie i mile. W związkach przyjaźni, z tém wszystkiem co Polska miała wtedy wielkiego z Kopernikiem, Hozyuszem (10), i innymi, lubił jeszcze otaczać się tą ubogą młodzieżą, w której upatrywał iskry światła dla ojczyzny, na te lata, kiedy przyświecające jéj w téj chwili słońca wygasnąć miały. Tak postępując pamiętnym był zapewne na wypadki własnego życia; bo jeśli wszyscy możni obowiązani są nieść spółbraciom pomoc i opiekę, zdaje się, że dwakroć większy jest ten obowiązek w tych, których początek był ubogi; rozkosz mieć nawet powinni w oddawaniu drugim tego, co sami dostali.

Jednym z tych, którymi najbliżej opiekował się Gdańszczanin, był Eustachy Knobelsdorf, który z chlubą wiele urzędów duchownych sprawiał, i piękną łacińską wsławił się poezyą. Wywdzięczył mu się najtkliwszą miłością; mianowany kanonikiem warmińskim, domownikiem był biskupa, a gdy przyszła na sławnego męża ta koléj, która żadnego z ludzi nie mija, skonał na jego rękach, i żalu z doznanéj straty takiego opiekuna nie łatwo zapomniéć zdołał. Jana

Gdańszczanina śmierć przypadła roku 1548, miał lat 63. Powierzchowność jego miała być bardzo poważna i znacząca; twarz ściągła, oczy bystre, ale spojrzenie miłe; w towarzystwie niezmiernie był ujmujący i zabawny: lubił żarty i wesołych. Piękną maluje duszę ten szczegół o nim, iż nie wstydził się bynajmniej niskiego rodu; owszem w największém będąc znaczeniu, podpisywał się Linodesmon, co w greckim języku znaczy: powroźnik, i przekładał ten przydomek, nad nadany mu von Hoffen albo a Curiis od długiego na dworach pobytu. W pierwszej młodości sprzyjał zdaniom Lutra, ale potém ich zaniechał; prawda, że do końca życia utrzymywał listowne związki z najznakomitszymi owego wieku różnowiercami, jako to: z Jerzym Sabinem, z Erazmem z Roterdamu, ale były to tylko naukowe i przyjacielskie stosunki; również w młodych leciech nie była obcą miłość sercu jego: w znalezionych w Heilsbergu licznych jego korrespondencyach, natrafił uczony Czacki na uplecioną kosę włosów kochanki (11). Pod obraz swój, w Guttstatskiej kolegiacie w Warmii umieszczony, zrobił sam cztery wiersze łacińskie, których treść taka: „W pięćdziesiątym piątym roku i drugim miesiącu wieku mego takim byłem, jakim mnie ów wizerunek wyobraża. Пle mi jeszcze życia pozostaje, daj Chrystusie, przepędzić według Twych świętych przykazań."

Na krótki czas przed śmiercią, jakby przeczuciem, napisał sobie nagrobek także wierszem łacińskim, który tak przełożył sławny Ignacy Krasicki, w lat dwieście ośmnaście obrany po nim biskupem warmińskim: „Już lat sześćdziesiąt trzy nastało, jak mi Bóg żyć daje: czuję ten czas klimakteryczny, który wielom zgon przynosi: jeżeli więc i mnie ogarnie, czém byłem kreślę. Długo mnie trzymały dwory królów; wysyłany byłem do postronnych, następnie pasterzem dwóch owczarni. Teraz ziemia kryje zwłoki; niech duch mój szczęśliwego losu który zawsze trwa,

używa. Tego mi życz, przechodniu, abyś i ty od następnych podobne życzenia uzyskał."

(12). Spis dzieł poetycznych Jana Gdańszczanina, po

łacinie napisanych i wielce chwalonych *):

Pieśń weselna na ślub Zygmunta I-go i Barbary hrabianki Spiżskiej.
O nieszczęściach naszego wieku.

Do młodziana Konstantego Alleópaga, wiersz zachęcający.
Rozmaite Epigramata.

Elegia miłosna.

Jonasz prorok, o upadku Gdańska.

O różnicy między cnotą i honorem, sen.

Księga hymnów pobożnych na wzór Prudencyusza.

O Żydach.

Żywot własny, który wierszem dla potomności zostawił.

*) Spisując dzieła tych Polaków, którzy tylko po łacinie pisali, i czytając ich pochwały, jestem zawsze w położeniu ślepego, któremu o kolorach mówią. Powinienby jaki biegły łacinnik ulitować się nad płcią niewieścią i nad dziećmi, i wydać w polskim języku wybór dzieł łacińskich przez rodaków napisanych. Może doczekam téj pociechy, od którego z młodocianych czytelników Rozrywek; znam kilku chłopczyków, którzy pilnie po łacinie się uczą, i nad nabyciem języka ojczystego pracują. Kto wie czy w jednym z nich, ów pożądany tłómacz nie rośnie? (13).

« PoprzedniaDalej »