Obrazy na stronie
PDF
ePub

-

nem kołem naszej epoki, z antagonizmami podsycanymi szowinizmem narodowym, jakiego w historyi nie było i nie będzie; z uciskiem słabszego przez silniejszych, dla tego tylko, że jest słabszym, słowem z całą tą w swoim rodzaju bogatą a niewesołą spuścizną Bismarcka i jego dzieła, że powtórzę to wyrażenie. I nie widziałbym wyjścia. z tego błędnego koła, wyjścia jako tako pożądanego bo otwarta na oścież brama społecznego przewrotu nikomu się nie uśmiecha, nikomu z nas przynajmniej tutaj obecnych nie widziałbym żadnego wyjścia, gdyby nie jeden czynnik, i to ten właśnie, który, według mnie, zawsze i wszędzie ma ostatnie słowo w rozwiązywaniu nierozwikłanych na pozór problematów. W tem znów nie zgadzam się z szanownym profesorem. Człowiek obejdzie się bez swobody, której mamidło zawio dło go do najcięższej niewoli; obejdzie się bez szczęścia osobistego i domowego, które spuścizna „dzieł Bismarcka" coraz bardziej zatruwa i umieszcza w muzeum niezrozumiałych dziś już prawie przeżytków; obejdzie się bez wszelkich takich dóbr idealnych, których wartość tyle stanowi o wartości życia ludzkiego; bez pożywienią się nie obejdzie, bez chleba powszedniego. I ta właśnie coraz bardziej „piekąca“, tak, piekąca“ kwestya chleba powszedniego, zmusi Europę rozbroić się na wewnątrz, a uzbroić na zewnątrz, odesłać do lamusu historyi narodowe antagonizmy, prześladowanie i nienawiść cudzych języków, czy też szczepów, stanąć ręka w rękę przeciw rzeczy wistym nieprzyjaciołom, tym, którzy jej odbierają chleb powszedni, odbierają już dzisiaj i w przyszłości będą jeszcze więcej odbierali, którzy ją na śmierć głodową skazują.... Z każdym dziesiątkiem lat będzie coraz gorzej i coraz groźniej, w miarę coraz większego udoskonalenia środków produkcyi i środków komunikacyi.

[blocks in formation]

Przyszłość Włoch odparł senator zależy od kwestyi rzymskiej; mówiłem to i powtarzam: od szczęśliwego jej rozwiązania póki czas, albo takiego zabagnienia, że będzie już za późno. ‚Póki czas“ i „Za późno“? Nie rozumiem....

[ocr errors]

Kwesty a rzymska rozwarła przepaść między Włochami a Papiestwem, oddała Włochy pod panowanie sekciarzy lub doktrynerów, przez to odwraca naród od religii, rzuca na pastwę żywiołów przewrotowych i gorszej może od nich jeszcze, niebezpieczniejszej gangreny kulturalnej; jeśli ona zatruje swoim jadem organizm narodowy, rozkład będzie postępował tak szybko, że przyszłe pokolenie, wychowane w dzisiejszych szkołach, zepsute „ideałem" D'Annunzia, zuiszczone używaniem, nie zdobędzie się na ratunek, będzie za późno. Szczęśliwe rozwiązanie nieszczęsnej kwestyi rzymskiej to moje głębokie przekonanie jest niezawodnie rzeczą stokroć

[ocr errors]
[ocr errors]

ważniejszą i żywotniejszą dła Włoch niż dla Papiestwa. Ono wyjdzie cało z tej walki; nie opieram tego mniemania na przepowiedni ewangelicznej, bo w ogóle rzeczy nadprzyrodzonych nie lubię wciągać w dyskusyę; mnie wystarcza najzupełniej nauka, jaką czerpię z 19 wieków historyi. Czy jednak Włochy podniosą się z upadku, do którego dążą tak szybkim krokiem, a jeśli się nie podniosą, co czeka ten kraj, jaka jego przyszłość? Na to niema odpowiedzi.

Znajdzie się - rzekł profesor - dość zdrowych sił w tym narodzie, by powstrzymać upadek. A trzeba sobie tego życzyć nietylko z przyjaźni dla Włoch, ale także i w interesie sprawy katolickiej. Bądź co bądź, Rzym jest we Włoszech i nikt go stąd nie ruszy, z Rzymem zaś związany Biskup rzymski, Głowa Kościoła.

[ocr errors]

Czy jednak ten ścisły związek Stolicy Apostolskiej z Włochami, nie ze Zjednoczoną Italią, rozumie się, ale z krajem, z narodem, nie będzie się z biegiem czasu coraz bardziej rozluźniał, choćby w miarę rozszerzania się katolicyzmu i rozrastania Kościoła na innych kontynentach, zwłaszcza w Ameryce?

Będzie, albo nie będzie; to właśnie, zdaje mi się, zależy przedewszystkiem od kwestyi rzymskiej. Naturalnie, jeśli Włochy będą brnęły coraz bardziej w antychrześcijańskich dążnościach. Rzym papieski stawać się będzie z konieczności coraz więcej katolickiem Cosmopolis, i z czasem może utracić tradycyjne znamiona włoskie, których dotąd jeszcze nie stracił. Tak włoska Roma intangibile doprowadzi do tego, że w samej stolicy Włoch wytworzy się obce ciało, które dziś jeszcze obrem nie jest, mimo całej swej powszechności, a przez tak długi szereg wieków stanowiło chlubę, klejnot Włoch, najcenniejszy ich skarb, dźwignię włoskiej cywilizacyi. Zawsze włoski i na wskroś włoski Rzym może stać się obcym, może z czasem wylonić się z Italii przez to tylko, że jest dziś jej stolicą. Przeciwnie, w razie szczęśliwego rozwiązania dzisiejszej kwestyi rzymskiej, Rzym papieski będzie i nadal włoskim, będzie po dawnemu chlubą, ozdobą Włoch, dźwignią ich znaczenia wobec całego świata, w wyższym nawet stopniu, niż kiedykolwiek...

Tego przewidywania, tego ostatniego mianowicie, przyznaję się, nie rozumiem, a przynajmniej nie mogę, zdaje mi się, wejść w właściwą myśl profesora. Przyznaję, że Rzym papieski był włoskim przez długi szereg wieków, że był nim w całej pełni jeszcze w r. 1870, mimo francuskiej załogi i cudzoziemców w papieskiem wojsku. Co jednak, usprawiedliwiało zawsze w moich oczach poniekąd zabór Rzymu, ze stanowiska włoskiego, rozumie się, narodowego: to właśnie zrozumiała obawa, że się tak wyrażę, postępującego wynarodowienia Rzymu, z którem można było liczyć się już za Piu

sa IX, tem więcej, że nieuchronny jego wzrost zapowiadał się po Watykańskim Soborze.

[ocr errors]
[ocr errors]
[ocr errors]

Tak, tego nikt nie zaprzeczy“. — Słusznie". To pewne" - odezwało się parę głosów.

[ocr errors]

Profesor chciał się bronić, senator przerwał:

Mój profesorze, daruj, bronisz straconej sprawy. Gdybyś miał racyę, nie byłaby kwesty a rzymska tak trudną do rozwiązania. Wiesz dobrze, jak pragnę jej rozwiązania; tu jednak właśnie i głównie tu, w grożącem bezwątpienia i coraz bardziej z natury rzeczy grożącem zobczeniu Rzymu, w wynarodowieniu jego pod panowaniem Papieża, widzę największą trudność, której nikt nie usunie. To węzeł, którego nie rozwiążesz, ani nie przetniesz; nim zaś sam się rozluźni, będzie, jak mówiłem, za późno...

[blocks in formation]

- Pozwól mi skończyć. Żyjemy, bądź co bądź, pod znakiem nacyonalizmu; to darmo, tego nie zmienisz i znak ten nie zejdzie jeszcze tak rychło z widnokręgu epoki; z czasem zejdzie, to rzecz inna, w tem znowu się zgadzamy. Jeżeli zatem dziś żądasz od Włochów, czy też od kogokolwiek, by sobie dał wykroić z żywego ciała jeden z najcenniejszych organów, który funkcyonuje normalnie i do życia mu jest potrzebny; jeżeli żądasz, by go po wykrojeniu comparatio claudicat - przeznaczyć na użytek publiczny: powiedzą ci: Nossignore. Prawda, odkąd Włochy Włochami, t. j. odkąd przestały być przedmieściem starożytnego Rzymu, Rzym papieski był zawsze. chlubą, jak powiedziałeś, klejnotem ich i skarbem. Był nim przez to, że był właśnie papieskim - i to przyznaję; przez to stał się najcenniejszym klejnotem, cenniejszym od Wenecyi, Florencyi i Neapolu. I mógł pozostać włoskim, choć w nim Papież panował powiedzmy, tak, mniej więcej do połowy XIX wieku. W wieku pary jednak i elektryczności rzecz się zmieniła; z łatwością komunikacyi zeszła się niebywała expansya Kościoła katolickiego, którego centrum w papieskim Rzymie. Dziś stolica świata katolickiego musi stawać się coraz więcej kosmopolityczną, musi wynarodowić się zupelnie; para i elektryczność czynią ją z każdym rokiem coraz wyraźniej własnością całego świata, usuwając z drogi cały ba last tych zapór czasu i przestrzeni, którym Włochy przez tyle wieków zawdzięczały włoski charakter Papiestwa, Kuryi rzymskiej i papieskiego Rzymu. To już należy do historyi. Inaczej-jakiż ferment wywołałyby w Kościele te rzymskie, a raczej włoskie właściwości, które zawsze przysparzały Papiestwu przeciwników w samem łonie Kościoła, skupiając ich pod popularnym sztandarem walki ze znienawidzonym ulramontanizmem, dziś-pamiętajmy o tem-nie cho

dziłoby już o ultramontanizm tylko, ale sit venia verbo — i o ultramarynizm. Tak, profesorze, ty tak samo, jak ja, wierzysz w wielką przyszłość katolicyzmu w Ameryce; odkąd za Atlantykiem istnieje 14 arcybiskupstw, 74 stolic biskupich i 10 katolickich uniwersytetów, odkąd Australia ma swego kardynala, a w Goa jest patryarchat, minęły czasy, kiedy Kościołem mogli rządzić Włosi, a Rzym mógł nie być katolickiem Cosmopolis.

Ani myślę się poddać rzekł poważnie profesor to rzecz, nad którą się zastanawiałem nieraz i dobrze ją przemyślałem. Proszę zważyć, że ultramarynizm mniej straszny od dawnego nltramontanizmu, odkąd na przejazd Atlantyku nie tyle potrzeba czasu, co niegdyś na przebycie Alp, nie mówiąc już o Alpach z Karpatami w dodatku. I Włosi, rządzący Kościołem z Rzymu, nie będą dla zaalpejskich katolików takimi ultramontanami, odkąd coraz żywsza jest i łatwiejsza wymiana nie idei tylko, ale i ludzi, po tej i po tamtej stronie nietylko Alp, ale i Atlantyku. Prawda, już dziś liczba kardynałów nie- Włochów większa, niż kiedykolwiek w dawniejszych czasach; nie przeczę, że ten stosunek zmienić się może z czasem jeszcze więcej na korzyść „cudzoziemców“. Są jednak pewne granice, które nigdy nie będą przekroczone. Większość Kolegium kardynalskiego musi stale rezydować w Rzymie; inaczej spadłoby kardynalstwo do wartości strzępka purpury. Może, co prawda, jeden lub drugi kardynał-„cudzoziemiec“ zamieszkać w Rzymie, czuwając tu nad kościelnymi interesami swojej ojczyzny, służąc za cenne źródło informacyi o odrębnościach spraw i stosunków odległych kra jów. Miejscowy element będzie miał jednak zawsze z natury rzeczy przewagę na najwyższych szczeblach, a cóż dopiero na niższych, hierarchii rzymskiej, tem samem zaś i w naczelnej administracyi Kościoła. I, powtarzam, tem mniej to będzie raziło, im więcej rzymscy kuryaliści włoskiej narodowości, będą nie dość już dziś powiedzieć: ,europejskimi ludźmi: im rozleglejszy, na obie półkule rozpostarty będą mieli horyzont, nie przestając przez to być bynajmniej Włochami, i to z tą specyficzną rzymską cechą, którą sobie każdy Włoch tak szybko w Rzymie przyswaja. Jedno może Papiestwu, Kuryi, Rzymowi odebrać od wieczną włoską cechę: taki postęp „odchrześcijanienia" Włoch, iżby coraz więcej brakło Włochów-katolików, godnych zajmować wybitne stanowiska w Kuryi. To nie przeczę rzeczywiste, nieurojone niebezpieczeństwo. Mimo żywej akcyi katolickich stowarzyszeń we Włoszech, postęp odchrześcijanienia Włoch widoczny, i będzie coraz gorzej, jeżeli nie przyjdzie do rozwiązania kwestyi rzymskiej; niech Papież będzie znów panem Rzymu, a Włochy będą katolickie.

[ocr errors]

F

-I znów rozpocznie się to samo da capo, tylko obrażona duma narodowa będzie źródłem tem większej zaciekłości...

- Ja też mówię o rozwiązaniu kwestyi rzymskiej, tj. o takiem rozwiązaniu, iżby po niem w duszy żadnego Włocha nie pozostały jakiekolwiek męty niechęci do Apostolskiej Stolicy, z włoskiego, rozumie się stanowiska; sekciarze zawsze zostaną sekciarzami. I o tem jednak jestem przekonany, że już w dziesięć, w kilkanaście lat po pojednaniu Papieża z dynastyą i z rządem włoskim przerzedziłyby się niezmiernie szeregi masoneryi we Włoszech i wszelkiego rodzaju sekciarzy. Włoch zwyciężyłby w nich masona; w tem znów byłoby dodatnie działanie nacyonalizmu, pod którego znakiem żyjemy, jak mówi nasz senator.

[ocr errors]

- To pewne rzekł senator ustałoby panowanie sekciarzy, w państwie i w szkole inny kierunek przybrałoby z czasem wychowanie przyszłego pokolenia, a przede wszystkiem nie byłoby tego zespolenia masoneryi z patryotyzmem, który gubi dzisiejsze Włochy. Wogóle, muszę przyznać profesorowi, że przedstawiasz tę kwestyę z takiej strony, z jakiej nie rozważalem jej nigdy...

-- Ja jeszcze nie skończyłem. Powtarzam: patryota zabiłby we Włochu sekciarza; tak widoczne byłoby błogosławieństwo tego pojednania, spływającego obficie na cały naród, któryby wysuwał się szybko naprzód na torze współczesnych dziejów...

[ocr errors]

[ocr errors]

To już wtrącił literat – zakrawa wyraźnie na mistycyzm. Przepraszam; mówię „błogosławieństwo", a myślę o pomyślności, o świetnym rozwoju kulturalnym, o stanowisku państwa i uarodu na zewnątrz, wszystko to widzę w najściślejszym związku logicznym z szczęśliwem rozwiązaniem nieszczęsnej kwestyi rzymskiej...

Daruj mi profesorze

przerwał znowu senator teraz już bronisz pozycyi tak pewnej i bezpiecznej, że Twój zapał ·

[ocr errors]

wybacz przedstawić

tylko szkodzi obronie. Gotów jesteś lękam się nam w tak złocistych barwach horoskop pojednania Watykanu z Włochami i następstw tego pojednania, że nam się wyda jakąś złudną fatamorganą i sam fakt tak pożądany i to, czego można się po nim spodziewać, biorąc rzecz jaknajtrzeźwiej. Na to jednak zgoda najzupełniej, że przede wszystkiem błogosławieństwa ugody dałyby się odczuć na polu ekonomicznem. Nie ma w Europie państwa, któreby miało tak szczęśliwe naturalne granice, jak zjednoczone Włochy. Jeśli kto, to Włochy mogłyby sobie pozwolić na znaczną, co najmniej redukcyę budżetu wojskowego, która zwolna prowadziłaby do częściowego przynajmniej rozbrojenia. Włochy mogłyby dać Europie pierwszy jego na seryo przykład, gdyby nie kwestya rzymska, która je od sa

« PoprzedniaDalej »