Obrazy na stronie
PDF
ePub
[ocr errors]

papież godzi się na propozycye króla, radość Rzymu i całych Włoch, przepyszne widnokręgi odsłaniają się przed oczyma sennego katolika-patryoty; rano czyta w dziennikach telegramy o zajęciu Rzymu przez włoskie wojska.... Ładna nowelka, pisana z prawdziwie włoską fugą, czy nie Castelnuova; czytając ją, myślałam, że tak samo byłabym czuła w r. 1870, gdybym była Włoszką.

Bez wątpienia, miliony włochów czuły tak samo w r. 1870; dużo było jednak takich, co z równem naprężeniem wyczekiwali odrzucenia królewskich propozycyj, wzdychając dawno do zaboru Rzymu, do wypędzenia Piusa IX, nawet do przekształcenia bazyliki św. Piotra w świątynię Prawdziwego Bóstwa. Rozumniejsi pomiędzy nimi śmieli się z fanatycznych enfants terribles albo i nie śmieli się wcale, lękając się nie bez racji, by ich dzieciństwa nie zatopiły łodzi, na której Sprawa przybijała szczęśliwie do przystani; byli moderati, proprio buoni cattolici i układali Prawo Gwarancyi, na które Pius IX już dla tego samego, i przede wszystkiem dla tego jedną tylko miał odpowiedź: Non possumus. Tak moi państwo, nie wiem, czy było kiedykolwiek w historyi większe niebezpieczeństwo dla Papiestwa i dla katolicyzmu. Wyobraźmy sobie: widoma Głowa Kościoła, przeobrażona w włoskiego biskupa, na utrzymaniu królestwa, opanowanego zupełnie przez massonów czy też niebezpieczniejsze jeszcze dla kościoła sekty; i to w chwili takiego fermentu, jaki wrzał w samem łonie Kościoła po Watykańskim Soborze. Jeżeli kiedyś przyjdzie do upragnionego modus vivendi, kto wie, czy jego podstawy nie będą się krótkowidzom wydawały czemś nie tak daleko odbiegającem od Gwarancyi z r. 1871. Niejeden nawet artykuł tej ustawy, w dosłownem brzmieniu lub niewiele zmieniony, straciłby po 30 albo 40 latach całe swe niebezpieczne ostrze; tak urosła w tym czasie po powaga i siła Stolicy Apostolskiej na wewnątrz i na zewnątrz, w Kościele i wobec całego świata.

[ocr errors]

- W takim razie odezwał się znów literat - warto będzie po utwierdzeniu modus vivendi, przenieść pomnik Garibaldiego, niedaleko, na plac ś. Piotra, a następca, przypuśćmy, Leona XIII– poświęci pomnik Wiktora Emanuela na Aracoeli, Bo przecież, według samego profesora, Państwo Kościelne to dla Stolicy Apostolskiej najfatalniejszy balast, co najmniej, w dzisiejszych okolicznościach; bez Wiktora Emanuela, uo i bez Garibaldiego, nie byłoby nigdy przyszło do uwolnienia Papiestwa od tego nieszczęścia; jeżeli zaś i w tem jeszcze wygrana - jak uważacie że jakiś modus vivendi nastanie może kiedyś w XX wieku, a nie przyszedł do skutku w r.1870, to przecież już jedyna zasługa Venti Settembre....

[ocr errors]

Darujcie państwo - wtrąciła pani Z.- że przerwę na chwileczkę tak ciekawą dyskusyę. Przed kilkunastu laty byłam raz w Val di Pompe', państwo wiecie, w tym olbrzymim przytułku dla dzieci uwięzionych zbrodniarzy, który powstał z centymowej jałmużny pielgrzymów do cudownego miejsca. Przybył tam właśnie nowy wychowanek, dziki, nie umiejący pacierza chłopak, syn galernika; ojciec jego zamordował żonę, zszedłszy ją na schadzce z kochankiem. Myślałam sobie, co też będzie z tego nieszczęśliwego stworzenia; tego roku właśnie pytałam o jego losy. Jest dzisiaj znanym adwokatem, jednym z filarów Circolo Cattolico w rodzinnem mieście; czemby był, gdyby nie ta straszna tragedya, która go zawiodła do Pompei i oddała pod opiekę Madonny-łatwo dośpiewać. Słyszałam, że na miejscu morderstwa wystawił kaplicę dla Madonny; nikt jednak nie będzie myślał o uczczeniu pamięci rodziców dzisiejszego adwokata, ani uwodziciela jego biednej matki.

Pani dobrodziejka rozstrzygnęła stanowczo kwestyę poruszoną przez pana Antoniego rzekł senator bez apelacyi; wszak na to zgoda? Mogę zatem powrócić do tego, co przed chwilą mówił profesor, i słusznie zupełnie mówił, że kwestya obszaru, rozmiaru tego terytoryum, nad którem musi być oddane Papieżowi niezależne i niepodzielne z nikim władanie, zawisła od rozmaitych, nie stałych, zmiennych okoliczności politycznych. Tak, od okoliczności politycznych, i to politycznych sans phrase; profesor wspominał także o jakichś kulturalnych imponderabiliach, których znaczenia w tej sprawie ja przynajmniej nie mógłbym się dopatrzeć. To dla mnie kwestya wyłącznie i ściśle polityczna....

przyznaję

[ocr errors]

- Nie znam politycznej sprawy, któraby nie miała podkładu kulturalnego....

Mniejsza o to. Mówił ktoś, że Pius IX nie mógł ratować papieskiego Rzymu wyrzeczeniem się Państwa Kościelnego w granicach czy to r. 1860 czy też 1870. Słusznie. Nie wchodzę zgoła w psychologią monarchy, który nie odda nieprzyjacielowi trzech czwartych państwa, czy też pozostawionej mu jeszcze resztki, dopóki pozostaje jakaś jeszcze nadzieja ratunku. Nie o to tutaj chodzi. Ja twierdzę bez wahania, że żaden najbystrzejszy nawet polityk cóż mówić o Piusie i Antonellim - nie mógł absolutnie przewidzieć w r. 1860 ani 1870 tego niesłychanego przeobrażenia międzynarodowych stosunków, jakie dokonało się niebawem w Europie; w tem zaś przeobrażeniu - ja je uważam za większe i donioślejsze od przeobrażeń Napoleońskiej epoki - właśnie rok 1860 i rok 1870 były etapami pierwszorzędnego znaczenia.

mieckie.

Dzieła Cavoura i Bismarcka: Włochy i Cesarstwo nie

[ocr errors]

- Jedno nie da się bez drugiego pomyśleć. „Dzieło Bismarcka“. Metternich mówił: Der Mensch fängt mit dem Baron an. Dziełem Bismarcka jest przede wszystkiem to, że dziś prawdziwe „państwo“ tam się dopiero zaczyna, gdzie jest obszar około pół miliona kilometrów kwadratowych, ludność około 50 milionów; armia, na stopie pokojowej, ile możności, niedaleko od pół miliona, na stopie wojennej w niewypróbowanych jeszcze milionowych cyfrach; budżet od półtora do trzech miliardów marek, no i kilkanaście do dwudziestu kilku miliardów długów. Gdzie do tych cyfr daleko, to nie państwo", to konglomerat, skazany na najkłopotliwszą zależność od któregokolwiek prawdziwe go państwa, albo, co gorzej, od wszystkich razem. Che triste figura farebbe, tak zwane Państwo Kościelne z 40,000 kilom. kwadr. i coś ponad 5 milionami mieszkańców dzisiejszych prowincyj włoskich, które składały państwo papieskie przed r. 1860. Ą nie byłaby to przecież jakaś Belgia, albo Szwajcarya, która nie może, ale też i nie potrzebuje bynajmniej wchodzić w jakiekolwiek kolizye z rządami prawdziwych, rzeczywistych" państw po-bismarckowskiej epoki. Byłoby to bądź co bądź państwo, którego władca, jako widoma Głowa powszechnego Kościoła, musi kierować zawiłą niezmiernie machiną dyplomacyi w stosunku do tych wszystkich kolosów o milionowych armiach i miliardowych budżetach, bo na łonie każdego z nich miliony i dziesiątki milionów własnych poddanych.

Zapewne, smutno wyglądałaby wojna Piusa IX, lub Leona XIII z cesarzem Wilhelmem o kulturkampf; co prawda jednak, i dawniejsi papieże nie prowadzili wojen o podobne sprawy, i dobrze, że takich wojen historya nie zapisała. Jeżeli zaś prowadzili wojny, to nie jako papieże, lecz jako władcy tego nieszczęśliwego Państwa Kościelnego, które w ten sposób zawsze było dla Apostolskiej Stolicy „kulą u nogi“. Jakaż zatem jego „racya bytu“ w.dawniejszych czasach?

odparł znowu senator Przede wszystkiem Państwo Kościelne było przez długie czasy jedyną niemal, a w każdym razie główną podstawą materyalnego stanowiska Głowy Kościoła. To darmo. Namiestnik Chrystusowy jest Namiestnikiem na ziemi, i dla tego bez ziemskich materyalnych środków nie może się ani obejść, ani takiej, jakiej potrzeba, działalności rozwinąć. Póki więc państwo nie było niczem innem, jak własnością, majątkiem, przedsiębiorstwem panującego, Państwo Kościelne spełniało funkcyę źródła dochodów, służących do odpowiedniego utrzymania Głowy Kościoła i opędzania kosztów jego naczelnej administracyi. Ze wzrostem zadań

państwa wobec społeczeństwa, ze zmianą pojęć politycznych, w całym świecie cywilizowanym, państwo przestało być majątkiem, uposażeniem panującego, a opędza tylko jego potrzeby ze swoich dochodów. Inaczej było ostatniemi czasy w Państwie Kościelnem: ostatni jego budżet obliczał dochody na niespełna 29 milionów lir, wydatki na blizko 74 milionów; deficyt, po odtrąceniu sumy, którą płaciły Włochy (tytułem spłaty długów przypadających na wcielone do Królestwa prowincye), wynosił około 18 milionów; pokrywano go z świętopietrza. Dobrze z tem było Rzymianinowi, który płacił mało podatków; w każdym razie Państwo Kościelne, jako materyalna podstawa stanowiska Papiestwa, straciło wszelką racyę bytu dawno przed r. 1870. -Tak dodał profesor jako materyalna podstawa, jako źródło utrzymywania Papieża i jego dworu, ale nie jako rękojmia politycznej niezależności Stolicy Apostolskiej. Póki na apenińskim półwyspie było 5 albo 8 państw, trzy według ówczesnych pojęć wielkie, jedno średnie, a dwa czy cztery małe, nadto zaś równa większym państwom co do obszaru austryacka prowincya stanowisko Papieża byłoby wprost rozpaczliwe, gdyby zarazem nie był władcą jednego z tych właśnie większych" państw włoskich. Sytuacya zmieniła się zupełnie po r. 1860; zjednoczenie Włoch pozbawiło wprawdzie Papieża świeckiej władzy, ale równocześnie położyło koniec stosunkom, w których Państwo Kościelne było przez długie wieki nieodzowną dla niego koniecznością.

[ocr errors]

[ocr errors]

[ocr errors]

Jeżeli tak wtrącił literat wtrącił literat to raczcież mi panowie powiedzieć, kiedy mniej więcej, jak sądzicie, nastanie znowu taka konstelacya, że Papież będzie po dawnemu potrzebował, nie samego już tylko Rzymu, który nie przestajecie dla niego reklamować, ale i całego państwa, co się zowie państwa? Dla Włoch łatwo to pojąć sytuacya nie do pozazdroszczenia, nie mieć nigdy pewności, jaka część ich państwowego obszaru będzie, w miarę każdorazowych okoliczności, nieodzownie potrzebna następcy św. Piotra!

[ocr errors]

[ocr errors]

--

- Co do muie rzekł profesor - nigdyby mi to snu nie popsuło, choćbym był najgorętszym włoskim szowinistą. Taka konfiguracya polityczna naszej Europy, w którejby dawne Państwo Kościelne mogło być rzeczywistą rękojmią niezależności Stolicy Apostolskiej to już niezaprzeczona własność historyi, która chyba nigdy się nie powtórzy. Idziemy raczej ku temu, że wuukom naszym te dzisiejsze kolosy tak, z wyjątkiem Rosyi i Wielkiej Brytanii - te europejskie kolosy będą się wydawać karłami w porównaniu z tem, na co oni może będą patrzyli i w czem żyć będą: w porównaniu z państwamikontynentami, wśród których starej Europie, jeżeli nie ostatnia, to w każdym razie nie pierwsza rola dostanie się w udziale. W takiej

zaś Europie nie będzie miejsca na Państwo Kościelne o 40,000 kilom. kw.; byłoby to śmieszne, nic więcej. Tem większa natomiast będzie w takim razie konieczność niezależnego terytoryum nad Tybrem, ze swobodnym do morza przystępem, z którego następca św. Piotra sprawować będzie swoje rządy duchowne nad setkami milionów katolików na obydwu półkulach, w takiej samej niezależności od Europy, zjednoczonej i niepodzielnej, jak od Ameryki i innych kontynentów.

Brawo odezwał się literat - nasze panie powinny profesorowi przyznać pierwszą nagrodę za szczęśliwe rozwiązanie zawiłej kwestyi rzymskiej. Natomiast co do poprzedniego rekordu, o którym była mowa, na arenie miłości Włoch i Włochów, to pan tak się zagalopował w swoich pięknych fantazyach, żeś go pan przegrał niespostrzeżenie i to przegrał z kretesem. Wszak Włoch wcale nie będzie w tym pańskim Złotym Wieku, no i nas też nie będzie, rozumie się. Prawda, oszczędzasz im pan boleści wymaszerowania z ukochanej Stolicy, bo nieboszczyki i w pańskim Złotym Wieku nie będą maszerowali....

- Przestań pan, kochany panie Antoui - rzekł Senator. Ja nie poraz pierwszy słyszę te rzekome ,fantazye" profesora i biorę je najzupełniej na seryo; nie myślę tylko, żebym miał wnuków tak długowiecznych, którzyby się doczekali tych przeobrażeń. „Zjednoczone Stany Europy", czy jakby je tam nazwać, prawda to dawne marzenie niepoprawnych utopistów i przez to tak zdyskredytowane, że i dziś z daleka trąci zapachem utopii. A ja w nie wierzę, i silnie wierzę, choć nie mam przecież opinii marzyciela; wierzę, choć nie jestem bynajmniej zwolennikiem republikańskiej formy rządu i uważam ją nie o Szwajcaryi tu naturalnie myślę za krótszy albo dłuższy czas przejściowy, prowadzący nieuchronnie do upadku — lub do imperyalizmu. I te przyszłe Zjednoczone Stany Europy wyobrażam też sobie jako monarchią, tak, prawdopodobnie może nawet z którąkolwiek z panujących dzisiaj dynastyj; qui vivra verra, a może rychlej jeszcze doczeka się dzisiejszych Zjednoczonych Stanów amerykańskich, przekształconych w Cesarstwo, jeżeli tendencye imperyalistyczne będą się w tem samem, jak dziś, tempie rozwijały za Atlantykiem.

zawsze

[ocr errors]

[ocr errors]

Ciekawe horoskopy.... Może jednak rzeczywiście bliżej w Ameryce do Cesarstwa, niż w Europie do Stanów Zjednoczonych... Zapewne. Dlatego wydają się one dziś jeszcze (panu Antoniemu naprzykład) fantazyą i utopią, tak odległą od twardej „europejskiej" rzeczywistości, z wyśrubowanym do ostatecznych granic militaryzmem, z rujnującym wszystko zbrojnym pokojem, tem błęd

« PoprzedniaDalej »